Witam, jestem tu nowa i od razu zaznaczam - "zielona" w kwestiach technicznych; dlatego właśnie proszę o pomoc.
Od 1998 jestem klientką TP SA, a od 2006 - Neostrady. Centrala w małej miejscowości. Od 4 lat oprócz modemu Speech Touch 330 korzystam z routera Edimax AR-7084gA Wireless 802.11g ADSL2 + Router. Działał całkiem przyzwoicie aż do połowy mniej więcej października, kiedy to pewnego popołudnia zerwał znienacka połączenie. Pomogło chwilowe odłączenie od prądu, ale tego samego dnia zrywał tak jeszcze kilka razy, zawsze na minutę, dwie, po czym sam nawiązywał połączenie na nowo. I tak się zaczęło - kilkanaście co najmniej zerwań dziennie, względnie nie zrywanie ale jakby na nowo synchronizowanie routera. Nasilało się to zjawisko w godzinach popołudniowych i wieczornych.
Alarm podniosłam 6 listopada, kiedy o 10 rano zerwało połączenie na dobre. Dioda ADSL niby świeciła, internet niby działał, a połączenia nie było. Przy próbie podłączenia starego modemu Speed Touch-a(obie diody na zielono, teoretycznie zatem synchronizacja była) - komunikat: błąd 721, komputer zdalny nie odpowiedział.
Poczekałam do popołudnia, ponieważ na naszej centrali zdarzają się takie cudeńka i zwykle po jakimś czasie sytuacja wraca do normy. Zgłosiłam usterkę, jako że próby ponownej konfiguracji zarówno routera jak i modemu nie przyniosły efektu - to samo, choć już z zaciśniętymi zębami, robiłam podczas rozmowy z infolinią 801505505 na wyraźne życzenie konsultantki, stosując się ściśle do podawanych przez nią ustawień: PPPoA i VC-Mux. Bez efektu.
Następnego dnia przybył technik ze swoim kompem i modemem. Podłączył mój router do swojego kompa, skonfigurował od nowa wedle podanych wyżej ustawień i było to samo, co u mnie - uznał zatem, że "trafiony" czyli po routerze. Mojego modemu sprawdzić u siebie nie chciał, twierdząc, że nie ma do niego sterowników. Swojego modemu nie podłączył też do mojego kompa z tego samego powodu -brak sterowników. Na jego modemie i kompie nawiązywał połączenie kilka razy i za każdym razem zrywało już po chwili. Tłumaczył to faktem posiadania na stanie sfatygowanego modemu, co to czasem szwankuje i takie tam bajki. Zadzwonił gdzieś, rozmawiał przez chwilę o ścieżkach, portach - uznał, że na linii jest wszystko w porządku, zatem to na pewno wina mojego komputera - zawirusowany, muli i nie dość, że router już pewnie siadł, to i komp nawala. I sobie poszedł. Zadzwonił po jakimś czasie z info, że właśnie jest na centralce - linia super, na pewno mój komp i router, jak zrobię porządek z kompem, to będzie działało choćby na starym modemie. Router z pewnością do wyrzucenia. Za kilka godzin sms od Tepsy, że usterka została usunięta.
Dzień później pojechałam do serwisu: reinstalacja systemu (dla pewności i uniknięcia spekulacji odnośnie wirusów, a także pod wpływem sugestii technika z TP S.A., a dokładniej Eltelu) + nowy program antywirusowy = 269,00 zeta.
Przy odbiorze poinformowano mnie, że cokolwiek było na kompie, z całą pewnością nie miało wpływu na połączenie z siecią, bowiem z ciekawości przed wyczyszczeniem dysku i ponowną instalacją Visty, informatycy sprawdzili dokładnie zawartość - zaintrygowała ich moja opowieść...
W międzyczasie na innym łączu Neo sprawdziłam zabrany przezornie router - DZIAŁAŁ bez problemu
Powrót do domu - ponowna próba konfiguracji modemu i routera - to samo. Ponowny telefon na infolinię - ponowne konfigurowanie z konsultantem, bez efektu. Kolejne zgłoszenie.
Następny dzień. Technik na wieść, że komp świeżo z serwisu i działa normalnie, zawyrokował, że w takim razie oprócz routera siadł widocznie i modem. Nic tu po nim - linia działa, sprawdzał nawet na mojej skrzynce w bloku (chwilę przed jego wejściem mrugała, dotąd stała, dioda ADSL, przyznał, że tak - to akurat on).
Na jego sprzęcie internet działał, szybkość 8,1 Mb. Tak, tak - koniecznie nowy router - kciuk do góry i już był przy drzwiach, uprzedzając, że on zgłasza to kolejne zgłoszenie jako usunięte i nie dowierzając, że dzień wcześniej router u kogoś innego działał bez zarzutu - nie uwierzy, powiada, dopóki mu informatyk tu nie pokaże, na miejscu... I poszedł.
Kupiłam Netgear DGN100 N150 Wireless ADSL2 + Modem Router - 185,00 zeta. Coś mnie tknęło i poprosiłam o przyjazd i konfigurację informatyka z tego samego serwisu, gdzie czyściłam kompa. Przyjechał - wizyta 120,00 zeta. Miło i profesjonalnie, ale ku jego wielkiemu zdziwieniu - ustawienia PPPoA i VC-Mux działać nie chciały.
PPPoE i LLC natomiast zagrały od razu
Zdumiał się jeszcze bardziej, kazał te ustawienia koniecznie przekazać na infolinię. Stwierdził też, że nie byłby zaskoczony, gdyby po zmianie tych parametrów zadziałał i stary router i modem... Sprawdzać nie było czasu, bo miał inne zlecania, ja z kolei - szczęśliwa, że internet działa - nie miałam już ochoty na eksperymenty.
Na infolinii - konsternacja, im to się zdarza po raz pierwszy, ale tak - zapiszą i w razie kolejnej ewentualnej usterki uczulą technika.
Odetchnęłam. Router działał, też co prawda kłopoty z synchro kilka razy dziennie (dioda ADSL, która powinna stale świecić na zielono, "pracuje", nie tak intensywnie jak dioda internetu, ale jednak). Do soboty, 17 listopada był spokój. Rano w sobotę nowy router nie działa - dioda ADSL nawet się nie zapala!!! Zamarłam. Mąż, który przytomnie zakazał mi wyrzucać stary router, bez ceregieli podłączył tenże właśnie stary router, odpalił swój komputer, na którym 4 lata temu router był konfigurowany... i ... poszło...
Skąd taka samoczynna zmiana ustawień
Nikt nie grzebał przy routerze, nikt nic nie zmieniał - ja z obawy, że coś sknocę, a mąż z racji absencji (pracuje w delegacjach). Milion domysłów - może jakaś awaria na miejscowej centralce, do której głupio było im się przyznać, może komuś innemu dali miejsce na moim łączu, a mnie awaryjnie upchnęli gdzie indziej? Zadzwoniłam na infolinię - pan doradził tylko jak od nowa stworzyć połączenie na Viście ze starym routerem, przyjął pogodnie info, że właśnie z nieznanej przyczyny wróciły stare ustawienia i tyle.
Pokiwaliśmy głowami nad wyrzuconą forsą - ponad 6 stów z dojazdami i telefonami na 8015050505' gdyby technik lub konsultant wpadł w dniu zgłoszenia usterki, że warto by zmienić ustawienia - nie byłoby tych kosztów, straty czasu i nerwów.
Dziś rano niespodzianka w drugą stronę - stary router, na starych ustawieniach nie działa (dioda ADSL miga). Przełączyłam się na nowy router z ustawieniami PPPoE i LLC, nic nie zmieniając (jeszcze go za dobrze nie znam, więc nie mam odwagi - totalna ze mnie kaleka w tych kwestiach) i poszło... Omal mnie szlag nie trafił
Infolinia: u nich wszystko w porządku, to u mnie coś się dzieje z routerami, pewnie coś grzebię na komputerze, w ustawieniach. Tłumaczę, że niczego nie zmieniam, poza tym zawsze najpierw włączam router, potem dopiero kompa, nauczona doświadczeniem kilku lat, że synchro trwa od kilku do kilkunastu nawet minut - im później uruchamiam internet, tym dłużej działa synchronizowanie - taka ciekawostka przyrodnicza, ale kumpel zza ściany potwierdza, że u niego było tak samo, kiedy miał neo - za dużo chętnych, a za mało wolnych adresów IP? Nie wiem, ale to była i jest stała bolączka naszej centralki - kiedy włączam internet od rana - router synchronizuje się niemal natychmiast, gdy tylko zrobię to później - niemal zawsze trzeba czekać nawet kilkanaście minut...
Zatem co jest z tą zmianą parametrów? Router po wyłączeniu na noc dochodzi do wniosku, że chała - działać nie będzie na starych ustawieniach?
Pan na infolinii mnie w każdym razie zbył, o usterce nawet mowy nie ma, a ja... zostaję z niczym...
Aneks do umowy do 10Mb obowiązuje mnie od 1 grudnia, wyczytałam, że jest niby 10 dni na zsynchronizowanie linii, ustawień - jak ja teraz mam tak pod górkę, to co będzie podczas tych 10 dni?
Kumpel dodał też, że nie rozumie zdziwienia na infolinii nowymi ustawieniami, bo kiedy on miał neo, to właśnie miał takie parametry, jak ja teraz na nowym routerze: PPoE i LLC. Mieszka za ścianą... Jak ustaliliśmy - korzystaliśmy wtedy oboje z tego samego typu modemu: Speed touch 330.
Wciąż mam problemy z synchro - co jakiś czas zamiast "internet i lokalne" jest tylko "lokalne", taka sytuacja jest na obu routerach. Kumpel jest pewien, że to kwestia linii, paru osobom konfigurował sprzęt wiele razy, więc coś już na ten temat wie... Nie spotkał się jednak z przypadkiem, żeby parametry same się zmieniały.
Jego teoria spiskowa: za mało wolnych adresów IP przydzielanych dynamicznie, być może na moim łączu dołączono kogoś, kto np. wziął większą prędkość, żeby rozsyłać net radiowy i zaczął się problem... I niewykluczone, że kiedy moje parametry wracają do normy, to ktoś inny dzwoni właśnie na infolinię, że net mu nie działa... Technik z Eltelu na wieść o aneksie do umowy w drodze odradzał w każdym razie branie większej mocy do 20 Mb na przykład, stwierdzając - cyt." im więcej, tym większy tu potem problem" i rzucając niby żartem, żeby "aneksu najlepiej nie podpisywać wcale"...
To znaczy co? Usiłował mnie zniechęcić? Ma nadzieję, że jak zwolnię linię, to załapie się ktoś inny? Może już się załapał...
Dodano po 55 [minuty]:
Dodam też w ramach rozrywki, że TePsa przy każdej awarii ZAWSZE szuka winy u mnie, co jeszcze ani razu się nie potwierdziło, a trochę już tych zgłoszeń było. Wmawiają mi awarię sprzętu, ustawień, a już szczytem rozrywki był numer "wycięty" nam w 2009 roku, kiedy po przepychance słownej z technikiem w naszym mieszkaniu, z łaski na uciechę sprawdziliśmy nasz numer telefonu. Nasz numer został na miejscowej centrali zamieniony z numerem z innej miejscowości, także podłączonej do naszej centrali... Tamten abonent nie miał neostrady i dlatego się wydało. A gdyby miał? Korzystalibyśmy z jego połączenia, on z naszego i nikt nie wiedziałby o zamianie? Ze stacjonarnego numeru telefonu korzystaliśmy już rzadko (teraz linia jest w ogóle zawieszona, wychodzi taniej niż dzierżawa łącza). Technik tylko się wtedy głupawo uśmiechnął, nawet 'przepraszam' nie usłyszeliśmy...
Od 1998 jestem klientką TP SA, a od 2006 - Neostrady. Centrala w małej miejscowości. Od 4 lat oprócz modemu Speech Touch 330 korzystam z routera Edimax AR-7084gA Wireless 802.11g ADSL2 + Router. Działał całkiem przyzwoicie aż do połowy mniej więcej października, kiedy to pewnego popołudnia zerwał znienacka połączenie. Pomogło chwilowe odłączenie od prądu, ale tego samego dnia zrywał tak jeszcze kilka razy, zawsze na minutę, dwie, po czym sam nawiązywał połączenie na nowo. I tak się zaczęło - kilkanaście co najmniej zerwań dziennie, względnie nie zrywanie ale jakby na nowo synchronizowanie routera. Nasilało się to zjawisko w godzinach popołudniowych i wieczornych.
Alarm podniosłam 6 listopada, kiedy o 10 rano zerwało połączenie na dobre. Dioda ADSL niby świeciła, internet niby działał, a połączenia nie było. Przy próbie podłączenia starego modemu Speed Touch-a(obie diody na zielono, teoretycznie zatem synchronizacja była) - komunikat: błąd 721, komputer zdalny nie odpowiedział.
Poczekałam do popołudnia, ponieważ na naszej centrali zdarzają się takie cudeńka i zwykle po jakimś czasie sytuacja wraca do normy. Zgłosiłam usterkę, jako że próby ponownej konfiguracji zarówno routera jak i modemu nie przyniosły efektu - to samo, choć już z zaciśniętymi zębami, robiłam podczas rozmowy z infolinią 801505505 na wyraźne życzenie konsultantki, stosując się ściśle do podawanych przez nią ustawień: PPPoA i VC-Mux. Bez efektu.
Następnego dnia przybył technik ze swoim kompem i modemem. Podłączył mój router do swojego kompa, skonfigurował od nowa wedle podanych wyżej ustawień i było to samo, co u mnie - uznał zatem, że "trafiony" czyli po routerze. Mojego modemu sprawdzić u siebie nie chciał, twierdząc, że nie ma do niego sterowników. Swojego modemu nie podłączył też do mojego kompa z tego samego powodu -brak sterowników. Na jego modemie i kompie nawiązywał połączenie kilka razy i za każdym razem zrywało już po chwili. Tłumaczył to faktem posiadania na stanie sfatygowanego modemu, co to czasem szwankuje i takie tam bajki. Zadzwonił gdzieś, rozmawiał przez chwilę o ścieżkach, portach - uznał, że na linii jest wszystko w porządku, zatem to na pewno wina mojego komputera - zawirusowany, muli i nie dość, że router już pewnie siadł, to i komp nawala. I sobie poszedł. Zadzwonił po jakimś czasie z info, że właśnie jest na centralce - linia super, na pewno mój komp i router, jak zrobię porządek z kompem, to będzie działało choćby na starym modemie. Router z pewnością do wyrzucenia. Za kilka godzin sms od Tepsy, że usterka została usunięta.
Dzień później pojechałam do serwisu: reinstalacja systemu (dla pewności i uniknięcia spekulacji odnośnie wirusów, a także pod wpływem sugestii technika z TP S.A., a dokładniej Eltelu) + nowy program antywirusowy = 269,00 zeta.
Przy odbiorze poinformowano mnie, że cokolwiek było na kompie, z całą pewnością nie miało wpływu na połączenie z siecią, bowiem z ciekawości przed wyczyszczeniem dysku i ponowną instalacją Visty, informatycy sprawdzili dokładnie zawartość - zaintrygowała ich moja opowieść...
W międzyczasie na innym łączu Neo sprawdziłam zabrany przezornie router - DZIAŁAŁ bez problemu

Powrót do domu - ponowna próba konfiguracji modemu i routera - to samo. Ponowny telefon na infolinię - ponowne konfigurowanie z konsultantem, bez efektu. Kolejne zgłoszenie.
Następny dzień. Technik na wieść, że komp świeżo z serwisu i działa normalnie, zawyrokował, że w takim razie oprócz routera siadł widocznie i modem. Nic tu po nim - linia działa, sprawdzał nawet na mojej skrzynce w bloku (chwilę przed jego wejściem mrugała, dotąd stała, dioda ADSL, przyznał, że tak - to akurat on).
Na jego sprzęcie internet działał, szybkość 8,1 Mb. Tak, tak - koniecznie nowy router - kciuk do góry i już był przy drzwiach, uprzedzając, że on zgłasza to kolejne zgłoszenie jako usunięte i nie dowierzając, że dzień wcześniej router u kogoś innego działał bez zarzutu - nie uwierzy, powiada, dopóki mu informatyk tu nie pokaże, na miejscu... I poszedł.
Kupiłam Netgear DGN100 N150 Wireless ADSL2 + Modem Router - 185,00 zeta. Coś mnie tknęło i poprosiłam o przyjazd i konfigurację informatyka z tego samego serwisu, gdzie czyściłam kompa. Przyjechał - wizyta 120,00 zeta. Miło i profesjonalnie, ale ku jego wielkiemu zdziwieniu - ustawienia PPPoA i VC-Mux działać nie chciały.
PPPoE i LLC natomiast zagrały od razu

Na infolinii - konsternacja, im to się zdarza po raz pierwszy, ale tak - zapiszą i w razie kolejnej ewentualnej usterki uczulą technika.
Odetchnęłam. Router działał, też co prawda kłopoty z synchro kilka razy dziennie (dioda ADSL, która powinna stale świecić na zielono, "pracuje", nie tak intensywnie jak dioda internetu, ale jednak). Do soboty, 17 listopada był spokój. Rano w sobotę nowy router nie działa - dioda ADSL nawet się nie zapala!!! Zamarłam. Mąż, który przytomnie zakazał mi wyrzucać stary router, bez ceregieli podłączył tenże właśnie stary router, odpalił swój komputer, na którym 4 lata temu router był konfigurowany... i ... poszło...
Skąd taka samoczynna zmiana ustawień

Pokiwaliśmy głowami nad wyrzuconą forsą - ponad 6 stów z dojazdami i telefonami na 8015050505' gdyby technik lub konsultant wpadł w dniu zgłoszenia usterki, że warto by zmienić ustawienia - nie byłoby tych kosztów, straty czasu i nerwów.
Dziś rano niespodzianka w drugą stronę - stary router, na starych ustawieniach nie działa (dioda ADSL miga). Przełączyłam się na nowy router z ustawieniami PPPoE i LLC, nic nie zmieniając (jeszcze go za dobrze nie znam, więc nie mam odwagi - totalna ze mnie kaleka w tych kwestiach) i poszło... Omal mnie szlag nie trafił

Infolinia: u nich wszystko w porządku, to u mnie coś się dzieje z routerami, pewnie coś grzebię na komputerze, w ustawieniach. Tłumaczę, że niczego nie zmieniam, poza tym zawsze najpierw włączam router, potem dopiero kompa, nauczona doświadczeniem kilku lat, że synchro trwa od kilku do kilkunastu nawet minut - im później uruchamiam internet, tym dłużej działa synchronizowanie - taka ciekawostka przyrodnicza, ale kumpel zza ściany potwierdza, że u niego było tak samo, kiedy miał neo - za dużo chętnych, a za mało wolnych adresów IP? Nie wiem, ale to była i jest stała bolączka naszej centralki - kiedy włączam internet od rana - router synchronizuje się niemal natychmiast, gdy tylko zrobię to później - niemal zawsze trzeba czekać nawet kilkanaście minut...
Zatem co jest z tą zmianą parametrów? Router po wyłączeniu na noc dochodzi do wniosku, że chała - działać nie będzie na starych ustawieniach?
Pan na infolinii mnie w każdym razie zbył, o usterce nawet mowy nie ma, a ja... zostaję z niczym...
Aneks do umowy do 10Mb obowiązuje mnie od 1 grudnia, wyczytałam, że jest niby 10 dni na zsynchronizowanie linii, ustawień - jak ja teraz mam tak pod górkę, to co będzie podczas tych 10 dni?
Kumpel dodał też, że nie rozumie zdziwienia na infolinii nowymi ustawieniami, bo kiedy on miał neo, to właśnie miał takie parametry, jak ja teraz na nowym routerze: PPoE i LLC. Mieszka za ścianą... Jak ustaliliśmy - korzystaliśmy wtedy oboje z tego samego typu modemu: Speed touch 330.
Wciąż mam problemy z synchro - co jakiś czas zamiast "internet i lokalne" jest tylko "lokalne", taka sytuacja jest na obu routerach. Kumpel jest pewien, że to kwestia linii, paru osobom konfigurował sprzęt wiele razy, więc coś już na ten temat wie... Nie spotkał się jednak z przypadkiem, żeby parametry same się zmieniały.
Jego teoria spiskowa: za mało wolnych adresów IP przydzielanych dynamicznie, być może na moim łączu dołączono kogoś, kto np. wziął większą prędkość, żeby rozsyłać net radiowy i zaczął się problem... I niewykluczone, że kiedy moje parametry wracają do normy, to ktoś inny dzwoni właśnie na infolinię, że net mu nie działa... Technik z Eltelu na wieść o aneksie do umowy w drodze odradzał w każdym razie branie większej mocy do 20 Mb na przykład, stwierdzając - cyt." im więcej, tym większy tu potem problem" i rzucając niby żartem, żeby "aneksu najlepiej nie podpisywać wcale"...
To znaczy co? Usiłował mnie zniechęcić? Ma nadzieję, że jak zwolnię linię, to załapie się ktoś inny? Może już się załapał...
Dodano po 55 [minuty]:
Dodam też w ramach rozrywki, że TePsa przy każdej awarii ZAWSZE szuka winy u mnie, co jeszcze ani razu się nie potwierdziło, a trochę już tych zgłoszeń było. Wmawiają mi awarię sprzętu, ustawień, a już szczytem rozrywki był numer "wycięty" nam w 2009 roku, kiedy po przepychance słownej z technikiem w naszym mieszkaniu, z łaski na uciechę sprawdziliśmy nasz numer telefonu. Nasz numer został na miejscowej centrali zamieniony z numerem z innej miejscowości, także podłączonej do naszej centrali... Tamten abonent nie miał neostrady i dlatego się wydało. A gdyby miał? Korzystalibyśmy z jego połączenia, on z naszego i nikt nie wiedziałby o zamianie? Ze stacjonarnego numeru telefonu korzystaliśmy już rzadko (teraz linia jest w ogóle zawieszona, wychodzi taniej niż dzierżawa łącza). Technik tylko się wtedy głupawo uśmiechnął, nawet 'przepraszam' nie usłyszeliśmy...