Witam,
Mam takie "początkujące" pytanie. Generalnie nigdy dotąd się nie zajmowałem transformatorami i jestem tu jeszcze "zielony". Jednak transformatory weszły w obszar moich zainteresowań (konkretnie chodzi mi o transformatory na wysoką częstotliwość, ale na razie próbuję się ogólnie zapoznać z teorią, więc informacje dotyczące transformatorów sieciowych też mnie interesują).
Znalazłem informacje dotyczące powiązania przekroju rdzenia transformatora sieciowego z jego mocą. Według tego przekrój rdzenia jest proporcjonalny do pierwiastka z mocy.
Pierwsza kwestia - czy chodzi o moc czynną, czy pozorną?
Druga kwestia - z czego wynika ten związek? Ja jak na razie doszedłem do tego, że jedyny wymóg dla rdzenia to to, żeby się nie nasycał. Indukcja w rdzeniu zależy jedynie od napięcia pierwotnego i częstotliwości, nie ma natomiast związku z przenoszonym prądem. Dlaczego zatem transformator na to samo napięcie, ale na wyższy prąd musi mieć większy przekrój rdzenia? Czy od strony teoretycznej coś stoi na przeszkodzie, żeby np. zrobić transformator sieciowy jednofazowy o mocy 1MW i o przekroju rdzenia 1cm²? Na razie pominąłbym kwestię obciążalności drutu nawojowego (chociaż może w tym jest pies pogrzebany) - w tej chwili chodzi mi tylko o rdzeń. Czy rdzeń o przekroju 1cm² może przenieść 1MW mocy przy częstotliwości 50Hz?
Może być jeszcze kwestia grzania rdzenia. Jeśli się nie mylę - grzanie rdzenia wynika jedynie z jego histerezy (i prądów wirowych, które jednak można zmarginalizować dobierając odpowiednio cienkie blachy na rdzeń lub stosując rdzeń ferrytowy na wyższe częstotliwości). Tutaj też nie widzę żadnej zależności pomiędzy przenoszoną mocą a wydzielaniem mocy w rdzeniu.
Czy ktoś bardziej obeznany z tematem ode mnie mógłby mi wytłumaczyć te kwestie?
Mam takie "początkujące" pytanie. Generalnie nigdy dotąd się nie zajmowałem transformatorami i jestem tu jeszcze "zielony". Jednak transformatory weszły w obszar moich zainteresowań (konkretnie chodzi mi o transformatory na wysoką częstotliwość, ale na razie próbuję się ogólnie zapoznać z teorią, więc informacje dotyczące transformatorów sieciowych też mnie interesują).
Znalazłem informacje dotyczące powiązania przekroju rdzenia transformatora sieciowego z jego mocą. Według tego przekrój rdzenia jest proporcjonalny do pierwiastka z mocy.
Pierwsza kwestia - czy chodzi o moc czynną, czy pozorną?
Druga kwestia - z czego wynika ten związek? Ja jak na razie doszedłem do tego, że jedyny wymóg dla rdzenia to to, żeby się nie nasycał. Indukcja w rdzeniu zależy jedynie od napięcia pierwotnego i częstotliwości, nie ma natomiast związku z przenoszonym prądem. Dlaczego zatem transformator na to samo napięcie, ale na wyższy prąd musi mieć większy przekrój rdzenia? Czy od strony teoretycznej coś stoi na przeszkodzie, żeby np. zrobić transformator sieciowy jednofazowy o mocy 1MW i o przekroju rdzenia 1cm²? Na razie pominąłbym kwestię obciążalności drutu nawojowego (chociaż może w tym jest pies pogrzebany) - w tej chwili chodzi mi tylko o rdzeń. Czy rdzeń o przekroju 1cm² może przenieść 1MW mocy przy częstotliwości 50Hz?
Może być jeszcze kwestia grzania rdzenia. Jeśli się nie mylę - grzanie rdzenia wynika jedynie z jego histerezy (i prądów wirowych, które jednak można zmarginalizować dobierając odpowiednio cienkie blachy na rdzeń lub stosując rdzeń ferrytowy na wyższe częstotliwości). Tutaj też nie widzę żadnej zależności pomiędzy przenoszoną mocą a wydzielaniem mocy w rdzeniu.
Czy ktoś bardziej obeznany z tematem ode mnie mógłby mi wytłumaczyć te kwestie?