Często, zdarzało się także, że produkując dla kogoś wyrób pozyskuje się wiedzę i technologię, którą można potem wykorzystać. W odniesieniu do Unitry było tak z ŁZR Fonica. W latach 90 produkowali oni gramofony dla firmy Thorens (TD 180). W wyniku tego gramofon GS 500 dedykowany do SSL 500 posiada praktycznie większość zespołów gramofonu Thorens. Dla zaciekawionych załączam zdjęcie porównawcze
A co nowego odkryłeś? Przecież od przynajmniej 3 stron w tym temacie twierdzę iż najlepsze wyroby Unitry były na licencji lub oparte o licencję...
Mało tego, wiele urządzeń było produkowanych na eksport i były to zupełnie różne jakościowo wyroby od takich samych na rynek krajowy.
Posłuchaj sobie ZG30C "zwykłych", a ZG30C "Pioneer licence". To samo dotyczy wszelkich kolumn pod marką "Dynamic Speaker". Inaczej brzmią niż "nasze". W magnetofonie "Dynamic Speaker" którego posiadam do dziś, głowica jest sprawna od nowości (choć widać po niej że kilometry taśmy już przez nią przeszły. Na rynek krajowy szły M-8010, również mam i głowicę wymieniałem już 2 razy, za trzecim kupiłem głowicę Aiwa. Nie dość że gra znacznie lepiej, to jeszcze na dodatek jest znacznie trwalsza.
Na portalu aukcyjnym były GDN-y na licencji Pioneer, miały jeszcze sprawne zawieszenie, a co jest w normalnych GDN-ach po tych nastu latach?...
Jeżeli mówisz o gdn 25/40/1 to wybacz, ale płócienne zawieszenie tak ma że wytrzymuje lata. Dajmy na to GDN 16/10 bez licencji, a jeden z najlepszych głośników jakie znam.
W przypadku głośników, czy to licencjonowanych czy nie, zawieszenie piankowe utleni się prędzej czy później. Bez znaczenia jest jego marka.
Nie no nic nowego nie odkryłem starałem się pokazać kolejny dobry przykład tylko:) Nie szukając daleko mechanizmy Decków Diora MDS 502/506 - na japońskich mechanizmach Gicken działały dobrze, na ich polskich odpowiednikach cześciej się psuły.
Na portalu aukcyjnym były GDN-y na licencji Pioneer, miały jeszcze sprawne zawieszenie, a co jest w normalnych GDN-ach po tych nastu latach?...
Jeżeli mówisz o gdn 25/40/1 to wybacz, ale płócienne zawieszenie tak ma że wytrzymuje lata. Dajmy na to GDN 16/10 bez licencji, a jeden z najlepszych głośników jakie znam.
W przypadku głośników, czy to licencjonowanych czy nie, zawieszenie piankowe utleni się prędzej czy później. Bez znaczenia jest jego marka.
Raczej był to 16/10. Swoją drogą chwalisz 16/10, to powiesz może jakie masz tam zawieszenie? Bo mam te głośniki i się zastanawiałem nad regeneracją, ale taką żeby jakoś konkretnie grały, a nie jak jakieś badziewie (w sensie zamienniki).
Diora MDS 502/506 - na japońskich mechanizmach Gicken działały dobrze, na ich polskich odpowiednikach cześciej się psuły.
Na polskich można powiedzieć - nie działały wcale.
telecaster1951 wrote:
Bardzo miękka guma.
Zgadza się, ten głośnik był na zawieszeniu gumowym, w całości na licencji Pioneer-a (skręcany obwód magnetyczny z bodajże kobaltowym magnesem). Mam dwie kolumny ZG-10C z takimi głośnikami i do dziś zawieszenia działają bezbłędnie. Rok produkcji kolumny - 1975.
Czasami można spotkać MDS 502 z mechanizmami japońskimi, mają zazwyczaj koła zamachowe z czarnego tworzywa, z tego co słyszałem są bezawaryjne. 506 mają już raczej mechanizmy Polskie. Pozwolę sobie pokazać na zamieszczonych fotkach ogólne różnice między japońskim a krajowym mechanizmem. Mam nadzieję że się nie gniewacie za to
Wystarczy tylko zadać sobie trudu i wgłębić się w archiwalną prasę, czy zachodnie opracowania, by dowiedzieć się prawdy innej niż w obecnie lansowanej, ogłupiającej i indoktrynującej propagandzie, że za komuny wszystko było "be"...
Itd do końca wypowiedzi.
Z tego co napisałeś masz jakieś podstawy aby w ten sposób pisać o historii elektroniki PRLu. Pisząc o czymś i powołując się na fakty historyczne pasowało by podać wiarygodne źródła informacji.
Jestem zainteresowany skąd masz te informacje - jakieś dokumenty, publikacje, literaturę itp. Czy mógłbyś się nimi podzielić? Dopóki nie poprzesz swoich wypowiedzi, dla mnie będą to tylko informacje wyssane z palca.
Na stronie trzeciej, w poście komentującym układy logiczne serii E100, podałem link wprost do artykułu "Linia czasu". Nadal chętnie poznałbym kontrargumenty broniące naszej elektroniki. Sądzę, że jednak nie będzie to dane, bo poza pewnymi nielicznymi wyjątkami, niestety większość dobrych rozwiązań od lat siedemdziesiątych była oparta o licencje.
O czym mowa...
Już kilka stron wcześniej, Kolega Mark II podał link do "osi czasu".
I tak np.:
1953r. Polska: W grudniu w Zakładzie Elektroniki IPPT PAN powstaje prototyp germanowego tranzystora ostrzowego TP1. Świat:
USA: w 1953 wyprodukowano około 1 000 000 tranzystorów (z czego prawie połowę Raytheon) (...) Uniwersytet w Manchesterze buduje pierwszy tranzystorowy komputer doświadczalny.
1959r. Polska: Eltra MOT-59 - pierwszy polski radioodbiornik tranzystorowy (na importowanych tranzystorach). Wyprodukowano kilkaset egzemplarzy. W 1959 polski przemysł wyprodukował 17 tysięcy tranzystorów. Świat: IBM wprowadza do produkcji wielkie serie tranzystorowych komputerów IBM 7000 oraz IBM 1400. Do swoich celów buduje fabrykę, wytwarzającą 1900 tranzystorów na godzinę. Komputery "Stretch" (7030) przez kilka lat utrzymywały tytuł najsilniejszch. Ich CPU (7101) zawierał 169 tysięcy tranzystorów.
I dalej już bez przytaczania - w 1964r. wszedł do produkcji tranzystor TG41 w technologii MESA (już w tym momencie przestarzałej), podczas gdy na świecie produkowano już wówczas cyfrowe układy scalone.
Za to w 1965r. w Polsce wyprodukowano 2.5 miliona tranzystorów, zaś na świecie 9.5 miliona układów scalonych.
1953r.
Polska: W grudniu w Zakładzie Elektroniki IPPT PAN powstaje prototyp germanowego tranzystora ostrzowego TP1.
Świat:
USA: w 1953 wyprodukowano około 1 000 000 tranzystorów (z czego prawie połowę Raytheon) (...) Uniwersytet w Manchesterze buduje pierwszy tranzystorowy komputer doświadczalny.
Tak nie można porównywać, 8 lat po zakończeniu wojny w wyniszczonym kraju z praktycznie w 100% zniszczoną/wyszabrowaną gospodarką to i tak sukces.
Te inne cywilizowane kraje w tym czasie to głównie USA i Wieka Brytania.
Proszę o porównanie w tym okresie ze zniszczonymi krajami.
Coś się wtedy jednak udało, potencjał ludzki był, byłoby później lepiej ale wiadomo jaka gospodarka.
Około roku 70-tego ojciec przyniósł do domu radio tranzystorowe cudo, "Dominika" na 7 tranzystorach (napis pod skalą hehe), moje pokolenie i nie tylko jeszcze długo takie radia nazywało - tranzystorkami .
zimny8 - zdaje się, że ja odświeżyłem posta z pierwszej strony - ale nie wytrzymałem. Na posta trafiłem przypadkiem, stąd mój spóźniony refleks szachisty.
Wiadomo, że byliśmy zaraz po wojnie, w dodatku pod zaborem. Chciałem po prostu dowiedzieć się skąd autor wziął te dane o Polsce jako państwie przodującym w elektronice, skoro taki elaborat napisał bez podawania źródła.
Jeśli autor nie poda źródeł, skąd wyssał te wiadomości (ja specjalnie podlinowałem stronkę z literaturą), będę uważał, że była to próba trollingu. Inna sprawa, że się udało, bo mocno się zbulwersowałem.
Wiadomo, że byliśmy zaraz po wojnie, w dodatku pod zaborem.
Przykładem niech będzie Czechosłowacja, może nie tyle pod zaborem ale komunistyczna i dość silnie zapatrzona w Moskwę, a jednak już w 1949 roku zbudowali prototyp tranzystora ostrzowego. Faktem jest, że Czechosłowacja nie ucierpiała zbytnio podczas wojny i miała znacznie lepszy start. Jednakże Polska nawet długie lata po wojnie pozostała daleko w tyle, co momentalnie wyszło na wierzch po upadku komunizmu, a o czym wspomniał inżynier z Elwro we wskazanym przeze mnie wcześniej linku:
Quote:
Po 89 r kiedy oddano Polski rynek zagranicy nic już się nie opłacało oprócz handlu.
Naczelny ( A. Musielak ) powiedział mi wprost że nie potrzebuje konstruktorów, bo dokumentacje do komputera może sobie kupić na Tajwanie, tylko po co, skoro tam może kupić też gotowe komputery.
Dlatego wszystko padło u nas - cały świat od dawna produkował tam gdzie taniej, a u nas produkowało się wszystko na miejscu. Nagle się okazało, że nie opłaca się bo za mniejsze pieniądze można ściągnąć lepszy sprzęt np. z Tajwanu.
Zresztą ze wskazanego artykułu wynika jasno, że rozwiązania Elwro były skopiowane - zobaczyli gdzieś jakąś maszynę i postanowili ją zrobić z tego co jest w kraju. Owszem, to nie lada osiągnięcie zrobić coś z niczego (bo generalnie u nas nic nie było), ale gdyby nie zobaczyli gdzieś że takie urządzenie istnieje, to nikomu by do głowy nie przyszło żeby coś takiego spróbować zbudować. I gdzie ta genialna myśl inżynierska i pionierstwo?
Diora MDS 502/506 - na japońskich mechanizmach Gicken działały dobrze, na ich polskich odpowiednikach cześciej się psuły.
Na polskich można powiedzieć - nie działały wcale.
telecaster1951 wrote:
Bardzo miękka guma.
Zgadza się, ten głośnik był na zawieszeniu gumowym, w całości na licencji Pioneer-a (skręcany obwód magnetyczny z bodajże kobaltowym magnesem). Mam dwie kolumny ZG-10C z takimi głośnikami i do dziś zawieszenia działają bezbłędnie. Rok produkcji kolumny - 1975.
Pamiętam że 16/15 był na licencji ale czy ten 16/10 to nie do końca jestem pewien , wiem że klepali je od 72 do 75 , głośniki te nazywane przeze mnie są potocznie "kaloszami" ze względu za zawieszenie Co do dźwięku nie ma się co przyczepić , bardzo mnie zaskoczyły.
GDN 16/10 na pewno był na licencji Pioneer-a, to właśnie GDN 16/15 powstał w oparciu o GDN 16/10.
GDN 16/10 miał skręcany na śruby obwód magnetyczny i zawieszenie gumowe - wyjątkowo trwałe, mam do dziś dwa takie głośniki i w żadnym nie zanosi się na wymianę zawieszeń, podczas gdy praktycznie wszystkie wyprodukowane 16/15 już dawno poszły na złom, a te działające przynajmniej raz przeszły wymianę piankowych zawieszeń.
To są dwa zupełnie różne głośniki - inne obwody magnetyczne, inne membrany i inne zawieszenia. Jedyne co mają wspólnego, to średnicę.
Jako ciekawostkę odnośnie głośników podam przykład Eminence APT-50, APT-80
http://www.critesspeakers.com/apt50 http://www.eminence.com/pdf/APT80.pdf Proszę porównać z GDWT 9/80, 9/100.
http://www.skleptonsil.pl/265245/gdwt-9-80-5f-8-ohm Warto również obejrzeć APT-150.
http://www.eminence.com/pdf/APT150.pdf
Przeciwności było wiele ale wyszło nieźle. Kupowanie licencji i rozwijanie na ich podstawie gamy produktów w kraju gdzie nie było przemysłu ani rzesz inżynierów - bo zabrała nam to wojna - to najlepsze możliwe rozwiązanie. Na bazie licencji a potem własnych opracowań potrafiliśmy stworzyć całą gamę przetworników elektromagnetycznych których nie trzeba było się wstydzić. Chyba trochę zgubił nas nacisk na nowoczesne rozwiązania, przyglądanie się temu co robią na zachodzie stąd te piankowe próchniejące w oczach zawieszenia.
Na tyle na ile to było możliwe wtrąciliśmy swoje 3 grosze do rozwoju elektroniki chociaż co lepsze i ciekawsze było wywożone na wschód i uznawane za rosyjską myśl techniczną więc wiele nie mogliśmy.
Ceny rzeczywiście były wysokie. jako młody chłopak mogłem sobie pozwolić na lustrzankę, motorower a najgorszy amplituner Amator kosztował 3 pensje mojego wujka (kierowcy mechanika w PGR ).
Trochę się zachłystaliśmy tym zachodem i kiedy już było można kupowaliśmy odtwarzacze VHS i telewizory Sony. Z tym, że to było inne Sony - telewizory które grały bezawaryjnie latami. Każdy człowiek który pamięta te czasy, szanuje markę Sony za nie właśnie nie za to co robiono potem i teraz pod dyktando księgowych. Poczciwy 20 calowy Funai grał bez żadnego serwisu 15 lat a dzisiejszy LG co 2 lata odwiedza serwis z wymianą procesora włącznie.
Szokujące było po doświadczeniu z napraw polskich (na licencji Grundig) magnetofonów otwarcie takiego zachodniego w w gruncie rzeczy już chińskiego magnetofonu. Mechanizm zrobiony z półtora milimetrowej blaszki szok .
Jednak cena produkcji gra rolę i nawet rzeczy drogie, markowe, opracowywane w Europie czy USA są produkowane w Chinach głównie po to żeby zwiększyć zysk producenta.
Wracając do Polskiej elektroniki to zrzeszenie pozwoliło na wyspecjalizowanie do tego stopnia, że elementy jednego zestawu produkowały różne firmy i nic w tym złego. Potem to wiadomo nie było nikogo kto by zadbał, aby tego wszystkiego nie zniszczono i rozsprzedano za grosze ku uciesze konkurencji.
Jestem głęboko przekonany, ze gdyby Unitra istniała dziś, to dalej robiła by sprzęt na światowym poziomie. Może nie trzepała by tranzystorów w miliardach sztuk, może montaż odbywał by się za granicą. Na pewno spora część produkcji dalej "brandowana" była by dla innych marek. Na pewno byli byśmy tak jak byliśmy dumni. Szkoda, że nie ma Unitry bo choć może nie idealna była szansą na ciągły rozwój.
Czemu W CD były Japońskie części? Bo taniej kupić gotowce niż kupić licencję lub opracować własny produkt. Opracowanie produktu na poziomie zaawansowania CD nie było możliwe u nas nie ma co się oszukiwać.
Co dalej z polską Elektroniką? Niestety nic ciekawego. Po latach kiedy polskiej elektroniki nie ma, nie ma dużych zakładów, biur badawczych nie ma szans na nic więcej niż montownie ale i z tego trzeba się cieszyć bo to praca dla Polaków.
Dziś mogę odmówić sobie 4 paka piwa i kupić sprzęt na który kiedyś musiałbym pracować miesiącami. Cieszę się, że choć z 30 letnim opóźnieniem mogę spełniać swoje marzenia . Bardziej cieszy mnie AT9100 niż jakiś Japończyk z dwoma setkami gniazdek na tylnej ściance. AT ma duszę, ma prostotę i dzięki niemu mogę być (choć po czasie) patriotą, A jak będę chciał 7.1 to sobie postawię 4 sztuki PW9013 i jeszcze piąty spięty w mostek dla subwoofera .
tak sobie przypomniałem o forum i czytam cały wątek a zwłaszcza zajadłe wypowiedzi ssb.mixer . Otóż szanowy panie skoro już wdepnąłeś w temat motoryzacji to potega motoryzacyjna BM.... klepie przekłądnie kierownicze pod Gliwicami. Ta sama potęga w fabryce w USA zatrudnia polskich inżynierów z firmy również z Gliwic aby programowali roboty w ich fabryce w USSA. Zachłysnąłeś sie tym że Voklsburg to potęga bo robi wszystko od początku do końca wiec Ci szanowny panie ripostuje. Otóż mój bratanek lata do stanów bo jakiś inzynierek "ekonomista" wymyślił że roboty bedą wykonywały dodatkowe operacje. Już w pierwotnej fazie programowania ów bratanek powiedział zę to nie wyjdzie na dobre bo sprzęt bedzie sie strasznie grzał i będzie awaryjny. Po kilku pobytach w tejże fabryczce (potęga motoryzacyjna) powrócono do pierwotnego programu i działania robotów. Inny mój kuzyn (śp) pracował w Bielawskim Besterze w czasach znienawidzonego przez Ciebie Gierka - pamiętam jak opowiadał o produkcji na Stany , Niemcy i Austrie .... Bester pod podszewki był Polski i polscy pracowali w nim inżynierowie. Celowo wszystko zniszczono. Jeżeli zechcesz podjąć temat głupich polskich inżynierów kontra genialnych chinskich którzy z palcem w d...ie zrobią sterownik do pieca CO to moge Ci rzucać przykładami polskich inżynierów którzy naprawiają geniuszów np w Anglii , Stanach czy innych krajach a wszystko z poletka mojej rodziny. Jesteś waść typowym przykładem "cudze chwalicie swego nie znacie sami nie wiecie co posiadacie". Ad vocem - pod Gliwicami robią np. przekłądnie do Fiata , VW i innych i robią to ludzie z wykształceniem średnim. Ot wyższość geniusza chinskiego od głupiego polaczka.
Prosze o wybaczenie jeżeli jakieś stwierdzenie naruszyło regulamin
Czytam, czytam napisane przez niektórych bzdury, które nawet nie tyle ich ośmieszają ale dyskredytują do logowania się na forum. Poziom umysłowy Polaków upada, a myśleniem logicznym coraz mniej się spotyka. No cóż, bezmyślnymi głupcami łatwiej rządzić. Dlatego świadomie niszczy się szkolnictwo.
Wystarczy tylko zadać sobie trudu i wgłębić się w archiwalną prasę, czy zachodnie opracowania, by dowiedzieć się prawdy innej niż w obecnie lansowanej, ogłupiającej i indoktrynującej propagandzie, że za komuny wszystko było "be".
Nie dziwię się więc, że najmłodsi zadają takie zaskakujące pytania, od których rozpoczął się ten wątek.
A prawda jak zwykle leży po środku. Nie było tak źle jak twierdzą rządzący po 89 r. ale nie było też różowo . PRL upadł przez kryzys lat 70 spowodowany decyzjami OPEC !
Ciekawe opracowanie w oparciu o dane statystyczne GUS Polecam.
Problem polskiego przemysłu był dość prosty.
Polska miała działać tak żeby w każdej chwili być gotowa do przestawienia się na tory wojskowe.
I temu była większość podporządkowana. I przemysł musiał mieć i sprzęt i ludzi ze tak powiem w gotowości. Dla tego w warunkach chwili pokoju jakieś zajęcie dla sprzętu i ludzi musiało się znaleźć i produkowali jak mogli i co mogli ale to najczęściej nie była podstawowa działalność.
Tylko ze zakład który był dostawcą innych elementów wykorzystywanych w produkcji również miał militarne priorytety wiec było jak było. I to co w tych warunkach osiągnięto należy ocenić bardzo wysoko. Dla tego właśnie nikt w Polsce nie wypracowywał scalaków do cdromu bo były w ogólnej koncepcji niepotrzebne lepiej je było kupić za granica.
Sokowirówka Mesko może wygląda jak panzerkampwagen ale działać może 10 czy 20 lat i jak ktoś bardzo chce to dobrą na śmietnik wyrzuca.
Niestety po upadku przedniego systemu zmieniła się sytuacja i utrzymywanie zakładów według planu centralnego straciło sens a "pomogło" otwarcie granic.
Z tym produktowym patriotyzmem to tez bym był ostrzony niestety część "starych dobrych marek" to tylko brandy którymi markuje się chińską produkcje. A i te często są w rekach nie wiadomo kogo. Często wręcz jakiś markowy troll kupuje markę i upycha w niej co wlezie na sentymentach ludzkich.
W czasach PRL-u produkowano elektronikę konsumpcyjną na licencjach, bo tylko produkty licencyjne można było sprzedać na zachód Europy za waluty wymienialne.
Najpierw trzeba było kupić licencję z zachodu żeby mieć szansę na sprzedaż tej produkcji na zachód.
Naszych własnych wyrobów - nawet gdyby jakimś niesłychanym wysiłkiem społecznej gospodarki wytworzone zostały niesamowitej jakości i nowoczesności - nikt na rynek zachodni by nie wpuścił. Na tym polegała między innymi "zimna wojna" między wschodem, a zachodem. Nie istniał swobodny przepływ towarów.
Dotyczyło to nie tylko elektroniki ale całego przemysłu dóbr konsumpcyjnych. Dlatego jedynym samochodem w całości polskim była Syrena produkowana przez 40 lat w niemal niezmienionej postaci, powstała z adaptacji różnych rozwiązań i pewnej ilości resztek pozostałych po adaptowanych produktach licencyjnych.
Powstające prototypy nowoczesnych pojazdów w Polsce były nieopłacalne w produkcji tylko na rynek krajowy, bo na rynki światowe nikt by ich wtedy nie wpuścił. Dlatego kończyły na prototypach. Za to doświadczenie zdobyte wtedy przez polskich stylistów i projektantów jest dzisiaj wykorzystywane zarówno w Anglii, w Niemczech jak i w Indiach wyrastających na motoryzacyjną potęgę
W 1981 roku USA nałożyło na Polskę embargo technologiczne, utrzymywane jeszcze w latach 90. - czyli w dobie już naszej rzekomej wolności gospodarczej.
Embargo technologiczne paradoksalnie przyczyniało się do rozwoju rodzimej elektroniki, ale niekoniecznie tej konsumpcyjnej. We wrocławskim CEMI zaczęły powstawać pierwsze poważne układy scalone kopiujące rozwiązania zachodnie.
A ile jest obecnie zakładów produkujących elementy scalone w Polsce?
Ciekawe rozumowanie.
To tak, jakby tłumaczyć, że jest wiatr, bo wiatraki na farmach wiatrowych się kręcą. A jak wiatraki stoją to wiatru nie robią.
Nie zastanawiało Cię nigdy dlaczego te układy scalone były prawie 20 lat opóźnione już w momencie produkcji?
Rozumowanie jest logiczne... Przynajmniej dla tych, którym proces czytania ze zrozumieniem nie sprawia problemu. Jak również prawda historyczna, którą wielu propagandystów chciałoby dzisiaj widzieć inaczej, bo im nie konweniuje z ograniczonymi poglądami politycznymi.
Nie znam się na układach scalonych i mnie to najmniej obchodziło w poprzednim wpisie.
Opisałem sposób finansowania rozwoju gospodarczego PRL-u w epoce gierkowskiej.
Czyli kredyty zagraniczne na zakup licencji w zamian za spłatę kredytów z eksportu licencyjnych wyrobów do krajów licencjodawcy.
Żaden kraj zachodni w czasach "zimnej wojny" nie kupiłby nic - czego technologii sam nie sfinansował i czego odbioru nie uzgodnił umowami licencyjnymi - od producentów z PRL-u. Choćby nie wiadomo jak nowoczesną było technologią wykonane. A nawet po ustaniu PRL-u. już w latach 90. USA nie zniosło embarga technologicznego i nadal prowadziło wrogą politykę gospodarczą zmierzającą do intratniejszego przejęcia przemysłu chemicznego przez amerykańskie firmy oraz wyrugowania polskiej zbrojeniówki z handlu międzynarodowego (prowokacja przeciwko zarządowi Łucznika w 1992 roku).
Dopiero tak naprawdę embargo technologiczne nałożone na PRL w latach 80. było motorem do wdrażania własnych rozwiązań w zakresie elektroniki. Odcięty od technologii światowej przemysł PRL-u, zmuszony był kopiować rozwiązania zachodnie. I gdyby to dłużej potrwało na tym gruncie musiałaby z potrzeby rozwinąć się własna krajowa branża produkcji w zakresie układów scalonych.
Pozostaje pytanie: jeśli wtedy było tak fatalnie że tylko kopiowano to dlaczego teraz jest tak wspaniale ze się niemal nic nie produkuje w kraju albo zamawia kopie jakichś strupów sprzed kilkudziesięciu lat ???
"Hitem" jest podobno jakiś scalak który działa pięćdziesiąt razy szybciej niż jego odpowiednik Intela z 1980 roku! Taką "maczugę z włókien węglowych" zaprezentowano w tym roku na wystawie w Hanowerze - chyba firmy DCD z Bydgoszczy. Bo na oryginał Intela prawo ochronne wygasło i klepią go masowi producenci z dalekiego wschodu w cenie dolara za sztukę.
Innym reklamowanym mocno był "innowacyjny" procesor "Warszawa" o którym prasa branżowa milczała.
A przecież jest już podobno nieskrępowana wolność, która wg teoretyków ekonomii neoliberalnej powinna przynieść niespotykaną erupcję w rozwoju technologicznym Polski w porównaniu z tym zacofanym PRL-em. Ile więc czytników blue-ray produkuje się w Polsce po "sukcesie" w opracowaniu błękitnego lasera za ogromne dotacje przyznane w budżecie Państwa w połowie lat 90. ???