Odkąd pamiętam zawsze pragnąłem mieć jakiś pojazd spalinowy, jednak pomimo tego wszystkie pomysły budowy takiego pojazdu wydawały mi się zbyt skomplikowane, jak na moje umiejętności, a miałem już za sobą budowę hulajnogi i roweru elektrycznego. Niedawno postanowiłem, że nie mam nic do stracenia i nawet jak nie wyjdzie mi, to zawsze zostanie jakieś doświadczenie z budowy. I tak posiadając ramę od hulajnogi elektrycznej postanowiłem zakupić silnik dwusuwowy o pojemności 50cc od małego motorka, znanego jako "pocket bike". Silnik przyszedł bardzo szybko i trzeba go było uruchomić, a że nie miałem praktycznie żadnej styczności z silnikami spalinowymi, było to dla mnie tym bardziej emocjonujące. Na szczęście po wlaniu odrobiny mieszanki (olej z paliwem) do gaźnika i poszarpaniu starterem, silnik ku mojemu zdziwieniu zaskoczył, wydając z siebie dźwięk piły spalinowej Zadowolony z efektów postanowiłem wziąć się za "wybebeszenie" ramy od hulajnogi i pozbyciu się osprzętu elektrycznego oraz plastików. Wyspawałęm mocowanie do silnika, oraz wzmocniłem tylny trójkąt i mocowanie siodełka. Silnik przyszedł w raz z łańcuchem od hulajnogi elektrycznej, który jak mnie zapewniano powinien pasować do zębatki od silnika i co się okazało - pasował idealnie! Zachęcony sukcesami, zmontowałem całość w parę godzin, wzmacniając dodatkowo główkę ramy, gdyż chińska rama uginała się w miejscu połączenia główki ramy z byłym stelażem na akumulatory, co bardzo mnie niepokoiło. Kiedy przyszła pora na pierwsze jazdy, wlałem dużą porcję mieszanki do gaźnika i zacząłem jazdy testowe. Dystans jaki udało mi się przejechać na takiej porcji paliwa to może 50m. Ale dzięki takim testom ukazała sie bolączka konstrukcji, a mianowicie zębatka w tylnym kole nie była idealnie prosto przymocowana do koła i powodowała nierównomierny naciąg . Rozwiązaniem okazał się napinacz, który wykonałem z pręta gwintowanego i łożyska od starej wiertarki. Od tej pory po zamocowaniu baku, również od "pocet bike" łańcuch już nie spada. W związku z tym, że zdarza mi się jeździć po ciemku zamontowałem oświetlenie na bazie starej hulajnogi elektrycznej, wymieniajać jedynie żarówkę głównego swiatła na power LED. Hulajnoga posiada światło stop, drogowe oraz kierunkowskazy (na razie tylko z przodu). Jeżdżąc już praktycznie 2 tydzień udało mi sie urwać wydech, w miejscu pęknięcia powstałego przy gieciu rury i na razie hulajnoga jest tak głośna, że nie nadaje się do jakiegokolwiek użytku. Generalnie projekt uważam za udany i nie żałuję wzięcia się za niego, gdyż napęd spalinowy okazał się dużo łatwiejszy w zastosowaniu i praktyczniejszy od elektrycznego. W planach mam wymianę hamulcy szczękowych z przodu na v-brake, zamontowanie kierunkowskazów na tył oraz oczywiście naprawa lub wymiana wydechu.
Koszty:
Stara rama od hulajnogi elektrycznej: 25zł
Silnik od pocket bike: 155zł
Tłumik od pocket bike: 50zł
Łańcuch od hulajnogi elektrycznej: 25zł
Całość: 255zł
Jedynym problemem, jaki mi pozostał, to wybranie źródła zasilania dla oświetlenia, gdyż akumulatory żelowe po pary jazdach, odmawiają posłuszeństwa. W środku akumulatora urywają się jakieś połączenia, przez co akumulator, pomimo ze naładowany nie daje napięcia.
Bardzo polecam wszystkim taką przeróbkę, gdyż za względnie małe pieniądze możemy w weekend stworzyć bardzo ciekawy pojazd.
Po więcej szczegółów oraz zdjęć zapraszam na moją stronę: Stronka
Has specialization in: komputery elektronika
buckowina wrote 338 posts with rating 97, helped 1 times.
Live in city konstancin.
Been with us since 2009 year.
Cześć, bardzo ciekawa i co najważniejsze działająca konstrukcja.
Pomyśl jednak o takich kwestiach, jak bezpieczeństwo - konstrukcja tej hulajnogi przewidziana była do innych prędkości i obciążeń.
Wierzę, że jesteś świetnym spawaczem i spawy wykonałeś zgodnie ze sztuką, ale być może sam materiał ramy nie jest w stanie przenieść działających sił. Wyobraź sobie samowolne oddalenie się przedniego koła od reszty pojazdu.
Ostatnią kwestią są hamulce - od nawet najlepszego roweru nie nadają się do tego pojazdu.
Podsumowując - gratuluję konstrukcji, ale ostrożnie i z głową.
Rama od hulajnogi została przeze mnie wzmocniona w newralgicznych punktach i przez ostatni miesiąc użytkowania nie dzieje sie z nią nic złego. A co do hamulcy, jeżdżę wyczynowo na rowerze i świetnie zdaje sobie sprawę ze skuteczności hamulcy rowerowych i wiem że ich skuteczność będzie aż nadto do tej konstrukcji gdyż prędzej zabraknie przyczepności w przednim kole niż ich moc okaże się za mała. Wstawiając swoją konstrukcje na to forum liczyłem na pomysły dotyczące usprawnienia hulajnogi i z chęcią podyskutuje z każdym na taki temat.
wyliczenia wyliczeniami ale obecne, bardzo słabe hamulce są w stanie zablokować koło na piasku, to czemu kilka razy mocniejsze nie były by w stanie zrobić tego na czystym asfalcie?
Upierasz sie przy swoim, to uzasadnij. Link wskazałeś do "moment siły"
Ja również chcę poznać uzasadnienie.
Porad udzielam wyłącznie na forum, nie pomagam na PW
Zanim zadasz pytanie, wiedz, że zostało już omówione tutaj, a 99% nie jest unikalne. Użyj wyszukiwania.
Freedy nie upieram się, po prostu stwierdzam, że się nie dają.
Wzór ze szkoły podstawowej:
Moment siły (hamowania) jest równy iloczynowi siły (siła tarcia pomiędzy klockami, a obręczą) i promieniowi r (w tym przypadku odległości od osi koła).
Odległość przyłożenia siły w rowerze i w hulajnodze znacząco się różni.
Nie ma tutaj nad czym dyskutować. Pomijam inne kwestie konstrukcyjne.
Wzor jak najbardziej świadczy o tym, że hamulce rowerowe będą słabiej działać w hulajnodze niż w rowerze, tylko jak w takim przypadku uzasadnić to, że w seryjnych pocket bike z takim samym rozmiarem kół jak w mojej hulajnodze stosuje się tarcze dużo mniejsze niż w rowerach z kołami 26" a skuteczność działania obu jest taka sama? Sam posiadam w rowerze hamulce tarczowe z tarczą 160mm i ich skuteczność w porównaniu z tymi z pocket bike kolegi jest porównywalna.
Przyczepiłbym się do tego" kolektora" wydechowego. Nigdy nie popaliłes sobie nóżek na"majzelku" ,to jak sopie przypieczesz ,będziesz mieć dyskomfort w deptaniu ziemi. Tak t to gratuluje samozaparcia. Tylko gdzie tym pomykasz ? Chyba nie po ulicy ,prędkości światła to to nie uzyska i jak cie "pieski" dogonią to ci kieszonki podziurawią. Mimo wszystko pozdrawiam i życzę szczęścia!
Jak dla mnie to mogłyby być większe koła, łatwiej się jeździ i wpadając w jakąś dziurę w nawierzchni trudniej zaliczyć fikołka, jakieś amorki by się jeszcze przydały.