
Witam forumowiczów.
Od jakiegoś czasu zastanawiałem się, co zrobić z ogniwami słonecznymi od chińskich pseudoładowarek słonecznych do telefonów. Parametr taki, że to to po prostu ładować nie mogło, ale w zupełności wystarczające, by zapewnić zegarowi na ścianę niewyczerpalne źródło energii. No więc tak oto powstał zegar, który chciałbym Wam przedstawić. Zasada prosta, a mianowicie odrobina światła, które wpada przez okno (niestety od strony północno zachodniej, więc słoneczko tu nie zagląda) musi wystarczyć do naładowania akumulatorka i zapewnienia pracy zegarowi. Genaralnie układ poza kondensatorami, które oprócz magazynowania energii stanowią tarczę zegarową nie kosztował mnie nic, bo wszystko wydłubane z rupieci. Dodatkowo umieściłem woltomierz ze starego magnetofonu bodaj "Kapral" jako wskaźnik naświetlenia i jakiś termometr wydłubany z chińskiej konstrukcji. Całość z założenia ma stanowić oryginalną wizytówkę elektronika i nietypową ozdobę przy zachowaniu funkcjonalności.





Oceńcie sami.



Cool? Ranking DIY