Witam. Próbuję uskutecznić taki (na pozór) prosty patent do akwarium. Jak wiadomo są ryby które są bardzo czułe na Ph wody. Są różne metody zakwaszania wody, od wydawałoby się brutalnych, jak dolewanie niewielkich ilości kwasu solnego, to popularnych ostatnio i aprobowanych przez rośliny akwaryjne instalacji CO2. Komputery do automatycznego kontrolowania Ph są to koszta rzędu 400zł. Chodzi mi po głowie inny, prosty, choć zdaje sobie sprawę że nie należący do najbardziej dokładnych, pomysł polegający na podebraniu sygnału z sondy Ph w ogólnodostępnym mierniku Ph. Od wujka akwarysty dostał mi się taki miernik na tak zwane "zmarnowanie". Na chwile obecną moje spostrzeżenia są takie: Sonda ma baardzo wysoką impedancje wyjścia, połączenie do niego miliwoltomierza w multimetrze sanwa PC5000 (według instrukcji deklarowane 10M impedancji wejściowej) powoduje natychmiastowe wyjechanie odczytu poza skalę. Sam miernik Ph ma możliwość kalibracji, więc gdyby udało mi się podkraść sygnał wpływając na niego w niewielkim stopniu - można go będzie skalibrować tak aby nadal był miarodajny. Domyślam się że problemem tutaj mogą być też długie kable samego multimetru, które łapią jak anteny.
Budowa miernika sama w sobie jest dość minimalistyczna. Duży scalak którego większość wyprowadzeń to obsługa wyświetlacza, elementów biernych jak kot napłakał, sygnał z sondy poprowadzony bezpośrednio do układu. Sam układ nie ma żadnych oznaczeń, widnieje na nim jedynie adres strony producenta www.kelilong.com
Zastanawiam się czy sprawę wzmocnienia sygnału załatwiłby wzmacniacz operacyjny o bardzo wysokiej impedancji wejściowej (rzędu powiedzmy 100M) podłączony przy samej sondzie. Sygnał z sondy nie ma żadnych składowych zmiennych, a ustalanie się odczytu trwa do minuty, więc pojemność wejść op-ampa nie miała by tu krytycznego znaczenia. Sam wzmocniony sygnał prawdopodobnie pójdzie na komparator sterujący jakimś optotriakiem - czyli po najmniejszej linii oporu. Nie potrzeba tu laboratoryjnej dokładności.
A może macie koledzy inny, prosty pomysł obejścia tego?
P.S. Kwestie trwałości i samorozkalibrowania się samej sondy w tym temacie pomijamy. Tego typu tanie mierniki i tak trzeba kalibrować co jakiś czas, jest to chwilowe rozwiązanie budżetowe.
Budowa miernika sama w sobie jest dość minimalistyczna. Duży scalak którego większość wyprowadzeń to obsługa wyświetlacza, elementów biernych jak kot napłakał, sygnał z sondy poprowadzony bezpośrednio do układu. Sam układ nie ma żadnych oznaczeń, widnieje na nim jedynie adres strony producenta www.kelilong.com
Zastanawiam się czy sprawę wzmocnienia sygnału załatwiłby wzmacniacz operacyjny o bardzo wysokiej impedancji wejściowej (rzędu powiedzmy 100M) podłączony przy samej sondzie. Sygnał z sondy nie ma żadnych składowych zmiennych, a ustalanie się odczytu trwa do minuty, więc pojemność wejść op-ampa nie miała by tu krytycznego znaczenia. Sam wzmocniony sygnał prawdopodobnie pójdzie na komparator sterujący jakimś optotriakiem - czyli po najmniejszej linii oporu. Nie potrzeba tu laboratoryjnej dokładności.
A może macie koledzy inny, prosty pomysł obejścia tego?
P.S. Kwestie trwałości i samorozkalibrowania się samej sondy w tym temacie pomijamy. Tego typu tanie mierniki i tak trzeba kalibrować co jakiś czas, jest to chwilowe rozwiązanie budżetowe.