robokop wrote:
Te 60A prądu ładowania akumulatorów jest go w stanie zagotować, powodując opad masy czynnej i deformacje płyt. Łatwo można tą niedoskonałość urządzenia naprawić - włącznik sieciowy na kablu zasilającym w formie przycisku, uruchamianego drugą ręką, na czas pracy rozrusznika. Ewentualnie konstrukcja bardziej wyrafinowana - ze sterowaniem transformatora triakiem, i układem po stronie wtórnej wykrywającym spadek napięcia na zaciskach prostownika poniżej 10V i załączających w pełni triak.
Te 60 A to jest raczej przy ładowaniu akumulatora rozładowanego po kręceniu rozrusznikiem.
Wyceniam że masz we Władku coś około 180Ah a z opisu jakości jego działania i kręcenia przypuszczam że to jenox gdzie trwałość i długowieczność akumulatorów tej firmy pozostawia wiele do życzenia.
Wracając to te 60A to będzie ok 0,3-0,4C a gdzieś na tym forum wyczytałem że lepsze aku może znieść sporadycznie rzadkie chwilowe ładowania (faza początkowa ładowania czyli pierwsze chwile po włączeniu prostownika) do 0,5C.
Oby tylko takie incydenty zdarzały się jak najrzadziej.
Co do zabezpieczeń to planuję również planuje wykonać rozruch MOT-a. Co sądzicie o takim schemacie.

Wiem że 6 diód podraża koszty ale nie znam innego prostszego sposobu na zabezpieczenie przed odwrotnym podłączeniem (bez nadmiaru skomplikowanej elektroniki).
Proszę się nie sugerować przekaźnikiem i jego podłączeniem.
Będzie podłączony po prawej stronie od diód zabezpieczających .
Ma on mieć podłączone trafo do styków rozwiernych (załącza się rozrusznik> spada napięcie>wyłącza się przekaźnik i włącza rozruch).
Czy to zadziała i zda egzamin? Nie chcę też ciągnąć zbędnego okablowania tylko po to by z budy załączyć prostownik stojący obok traktora lub autka.
Trafo nawinę płaskownikiem 2x9mm² i może zrobię przełącznik 12/24V (chyba że to jest niemożliwe lub trudne po stronie wtórnej- przełączanie heblami takimi jak do masy)
12pawel wrote:
Tak, amperomierz jest zbyteczny, ale wstawiłem go z ciekawości, a poza tym lubię wiedzieć jaki prąd jest pobierany (taka moja natura)
Tak, nie zastosowałem bezpiecznika, ani na wejściu ani wa wyjściu z prostownika.
Nie, nie można nim ładować akumulatorów. Po pierwsze nie ma ogranicznika prądu ładowania, po drugie transformator ma duży prąd jałowy (2,5A) więc nie nadaje się do dłuższej pracy)
Jeśli miałbyś kiedykolwiek taką możliwość to chciałbym abyś zmierzył prąd pobierany z sieci w czasie rozruchu.
Zastanawia mnie ile i jakiego przedłużacza trzeba użyć żeby skorzystać z niego przenośnie.
12pawel wrote:
Tak, nie ma otworów wentylacyjnych. Urządzenie pracuje w ekstremalnych przypadkach max 20sek, poza tym diody prostownicze są z dużym zapasem mocy, więc zarówno transformator jak i diody się nie grzeją zbytnio, a obudowa jest przestrzenna. Sprawdzane po 5 kolejnych cyklach rozruchu trafo jak i diody są tylko lekko ciepłe. Miał być nawet zastosowany bezpiecznik termiczny, na transformatorze, ale zrezygnowałem z tego bo było nie było takiej potrzeby.
Zimą (mróz -10 i dalej w dół skali) to i możesz kręcić do oporu (spora entalpia powietrza w obudowie i metali w obwodzie silnopradowym) ale latem przy np +30 stopniach nie wyobrażam sobie zbyt długiego kręcenia tym sprzęcikiem.
Stare rozruszniki tak już maja że ciągną za ampery do upadłego aku.
Twoja obudowa za to całkiem nieźle spełnia normę IP30 i zabezpiecza przed nieproszoną wizytą gryzoni w urządzeniu.
Zrób jakieś nóżki bo ta deska stojąc na mokrym podłożu może nasiąkać wodą i pęcznieć a latem podeschnie, skurczy się i mocowania konstrukcji mogą troszeczkę się luzować.
KKonradev2 wrote:Linka 16mm^ to nie za mało?
A jaki drut mają na uzwojeniu wtórnym fabryczne konstrukcje ?
dj-MatyAS wrote:12pawel napisał:
Spróbowałem więc z akumulatorami. Po podłączeniu prostownika akumulatory zaczęły pobierać ok 60A więc szybko włączyłem rozrusznik by się nie gotowały.
Widziałeś kiedyś jak eksploduje akumulator ołowiowy? Masz na wyjściu tego urządzenia 14,8VAC - jakie napięcie dostaje akumulator po prostowniku ( szczytowe)? Czy jest to dla niego bezpieczne?
Czy uszkodzenie regulatora ładowania powodujące nadmierny wzrost napięcia w instalacji elektrycznej pojazdu (16-17V) można porównać do działania takiego prostownika.
Może i miałem więcej szczęścia niż rozumu to przejeździłem tak całe upalne lato (pojazdem pozbawionym elektroniki) bo nie było wówczas mnie stać na wymianę alternatora.
Co prawda akumulator zrobił się okrągły i bulbonił a ja co tydzień dolewałem po ok 2 litry wody ale jesienią po wymianie altka troche się skurczył choć rzeczywiście latem bywało niebezpiecznie.
Dlaczego więc akumulator miałby nie wytrzymać chwilowych ładowań o sporym prądzie i to raczej zimą. Choć na przyszłość polecam rozrusznik z reduktorem i korzystanie z pomysłowości ZSRR w postaci odprężnika (ten prostownik latem stanie ci zupełnie niepotrzebny być może i po zostawieniu starych akumulatorów)
KKonradev2 wrote:A jak uszkodzisz tym cudem elektronike w samochodzie? Bardzo rzadko, ale zawsze.
By rzucać takie pomysły trzeba najpierw przeanalizować przypadki uszkodzenia elektroniki przez fabryczne urządzenia które mają napięcia podawane za akumulator wyższe od podanego przez autora.Potrzebne są dokładne oscylogramy przebiegu prądu ładowania i napięcia na akumulatorze przy ładowaniu i rozruchu by uchwycić i zobrazować te problemy.
TOMI wrote:Niuniek_84 napisał:
Wystarczy wziąć pod uwagę rezystancję wewnętrzną akumulatora i już wiemy, że każde 0,1V daje nam dużo wyższy prąd ładowania.
Zgadza się, jednak wszyscy pominęli sprawę prądu ładowania sugerując się samym napięciem. Mamy jeszcze spadki napięcia na przewodach które tak że stanowią rezystancję wewnętrzną prostownika. Oczywiście nie wolno przekraczać napięcia 14,4V na akumulatorze, ale to dotyczy napięcia mierzonego na akumulatorze z prostownikiem, a nie samym prostowniku (rozruchowym).
Rezystancja wewnętrzna aku zmienia się wraz z jego pojemnością (ilość równolegle połączonych ze sobą zestawów płyt) co daje wynikowo większy prąd rozruchowy.
Dlaczego ten sam prostownik podłączony do 2 różnych akumulatorów o takiej samej SEM przed i po ładowaniu wskazuje większy prąd ładowania w przypadku wiekszego akumulatora.
Radze aby autor tematu wyjął mały akumulator (40Ah) z autka i podłączył do niego na chwilę ten rozruch (prąd raczej nie przekroczy 30A a póżniej będzie wyraźnie spadał )
Strumien swiadomosci swia wrote:W gwoli ścisłości, alternatywą MOT są zasilacze serwerowe 12V , moc ich zaczyna się od 750W.
Mam taki zasilacz (730W) choć jest uszkodzony to rzeczywiście wydajność linii 12V jest spora (60A) ale i tak za mała do odpalenia samochodu (nada sie do ładowania , odpalania jednośladów i malucha) .
Kolejną sprawą jest problem z odpaleniem i zabezpieczeniami tj. niektóre zasilacze serwerowe są dużo bardziej skomplikowane w odpaleniu niż AT i ATX (za słabe na rozruch poza modelami o mocy ok 1kW o kilku liniach 12 o wydajności prądowej po co najmniej 20A każda)
Wchodzi dalej problem z zabezpieczeniami (jeśli sa to wyłączą zasilacz w momencie przekręcenia kluczyka a jeśli nie ma to może też coś polecieć w zasilaczu i nie daj Boże w autku).
W zasilaczach serwerowych jest też trudniejsza procedura wywindowania napięcia nieco wzwyż (ze 2V w gorę) niż w AT i ATX gdzie rządzą scalaki z rodzin TL494 i SG6105.
Gdzieś tu na elektrodzie przewracał się artykuł o projekcie przetwornicy impulsowej 14,5V 600A do odpalania pojazdów.
Technologicznie fantastyczny tylko jak na razie nieosiągalny do zrobienia dla wielu z nas.
MARIUSZ R wrote:Do Panów krytyków. To że kolega zrobił coś z niczego i sprawdza się u niego to szacun. A że mało estetyczne? Nie sądzę. Takiej fuszerki jak ja widziałem to chyba mało kto widział. Kilka lat temu mój dobry znajomy poprosił mnie o naprawę spawarki. Zasilanie 230/400V. Pierwsze wrażenie, dosyć potężna obudowa, ładnie pomalowana, i na tym koniec zachwytów.
To co ujrzałem w środku to kwalifikowało się na kilka paragrafów. Transformator wykonany z blach stalowych docinanych tak że praca w rękawiczkach i tak groziła poranieniem. Karkas z płyty pilśniowej. Skręcone to po przez kołki drewniane. Najprzyzwoitsze to uzwojenie pierwotne wykonane z drutu miedzianego tak ok.4mm (niestety właśnie ono się upaliło). Wtórne wykonane z linki aluminiowej, tak jak i uzwojenie do rozruchu. Do tego tyrystor 200A, rezystor. Panel przedni stanowiący izolator także z płyty pilśniowej która systematycznie zostawała wypalana. Normalnie strach podejść bliżej jak pracowała. Kupiona na bazarze za nie małe pieniążki. Napis 400A pobudzał wyobraźnie. I to jest prawdziwa fuszera, bo nie dosyć że tak wykonane to jeszcze gość miał z tego niezły interes. Zapomniał bym o gniazdku 230V z przodu spawarki. Szkoda że bez zabezpieczenia. Rozruch nie pochodził zbyt długo. Kilka odpaleń C330 i poszedł dym. Akumulatory z tego co wiem się gotowały.
P.S. W mojej spawarce transformatorowej (taki czerwony elektrodowy sześcian Matpol Wasilków) są odczepy do rozruchu i 2 diody prostownicze.Zamocowane są fabrycznie na kawałku pilśni i to bez radiatora!!! Ściany boczne również fragmentami wykonane z pilśni (na zewnątrz biała okleina). Transformator na wtórnym ma aluminiową taśmę. Napięcie ma ponad 15V i paliłem na tym różne pojazdy (traktory , malucha , punto I , VW vento golfa IV i nigdy nie miałem problemów) . Problemy pojawiają się kiedy prostownikiem rozruchowym odpalamy pojazd bez akumulatora.