rtlx wrote:
Dzięki temu, że mam tam wielu znajomych (obecne roczniki oraz starsze, z moim Ojcem na czele), dość dobrze orientuje się jak wygląda tam "edukacja".
Tak się składa, że i mój ojciec kończył PolSl i jest zdania, że była to niegdyś (i jest do tej pory) najlepsza uczelnia techniczna na Śląsku. Było dużo ciężej niż obecnie, nie było przepychania, ale Ci, którzy kończyli studia na Elektrycznym byli najlepsi w swoim fachu.
rtlx wrote:
Jeśli chodzi o AEI, to generalnie jest to Muzeum Informatyki, uczą tak jak 30 lat temu, mnóstwo elektroniki/elektrotechniki, praktycznie przez całe studia występują pod jakąś postacią. Duży nacisk na matematykę/fizykę na pierwszych latach, co w ich wydaniu kompletnie mija się z celem nauczania tych przedmiotów. Pomijam już całą resztę przedmiotów istniejących tylko po to, aby zapewnić wakaty pracownikom. Wiele projektów jest kompletnie oderwanych od informatyki - chcesz lutować płytki pod radio FM? Zdecydowaną większość przedmiotów studenci traktują regułą ZZZ - Zakuć, Zdać, Zapomnieć.
Mówisz o studiach inżynierskich, czyli kształcących przyszłych
inżynierów. Wszystko w dzisiejszym świecie opiera się o elektronikę. A przedmioty takie jak to 'lutowanie' mają umożliwić nam poznanie zasad działania prostych urządzeń od podstaw i przygotować do projektu inżynierskiego, który często jest przedłużeniem tych zajęć. Podobnie jak matematyka i fizyka na wysokim poziomie są niezbędne zarówno dla grafików komputerowych, jak i programistów. Nie wspominając o tym, że są kluczowym atrybutem inżyniera. Co do zasady ZZZ - wierutna bzdura. Wykuj na pamięć analizę matematyczną. Wykuj elektrotechnikę. Lutowanie. Programowanie. Studia nie dają wiedzy, która raz nauczona pozostaje na całe życie, tylko pokazują mechanizmy rozwiązywania pewnych problemów i uczą szukania informacji.
rtlx wrote:
Siatki godzin znajdziesz tutaj: xxx, ale pamiętaj, że pod ładnie nazwanymi przedmiotami nie raz kryje się piekło. Na większości uczelni jest tak, że im jesteś na starszych latach, tym jest lepiej, luźniej. Tu jest zupełnie na odwrót: im jesteś dalej, tym jest gorzej.
Im dalej w las, tym więcej drzew. Dobra uczelnia stara się stawiać przed studentem coraz bardziej złożone problemy, wraz z rozwojem jego wiedzy. Z tym, że wiedza ta nieraz sięga kilku dziedzin, a jeśli były jakieś braki na wcześniejszych latach, wyjdą ze zdwojoną siłą. Pierwszy rok ma pokazać podstawy podstaw, później dopiero zagłębiać się w tajniki informatyki, a jeśli to te podstawy są najtrudniejsze z całego toku studiów, to może jest coś nie tak z poziomem wykładanego materiału lub podziałem godzin?
rtlx wrote:
Atmosfera?
W ciągu ostatnich 10 lat około trzech samobójstw - ostatnie dwa lata temu: xxx. Znałem tego chłopaka, to był pasjonat Informatyki. Nie był to żaden wypadek - po prostu nie wytrzymał jak nie zdał za czwartym razem egzaminu z elektrotechniki. Dodam, że w liceum był kilkukrotnym laureatem olimpiad.
Osobiście znam osoby, które funkcjonują tam tylko dzięki środkom psychotropowym, jakimś mocniejszym używkom czy innym znieczulaczom.
A może problemem nie była sama uczelnia? Nie wiesz, co skłoniło te osoby do samobójstwa. Egzamin z elektrotechniki, po którym to zrobił, pzelał czarę goryczy, ale źródło problemu musiało być głębiej w jego życiu osobistym. Nie każdy musi się odnaleźć na tych studiach, cześć osób z mojego roku zrezygnowała, część nie podołała. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja lepszych studiów nie mogłam sobie wymarzyć. Przedmioty mnie interesują, większość prowadzona jest naprawdę ciekawie. Jeśli ktoś chce się nauczyć, to się nauczy z dostępnych w ramach przedmiotu materiałów i prowadzonych zajęć.
Co do atmosfery i ludzi, powiem krótko: na Polsl spotkałam najbardziej wartościowych i godnych utrzymania znajomości ludzi, jakich poznałam na dotychczasowych etapach życia. Atmosfera nawet na zajęciach jest bardzo przyjazna. Na wydziale jest mało przypadkowych osób, a wielu pasjonatów.
rtlx wrote:
Profesorowie, którzy trzymali tzw. "poziom" poumierali. Obecnym nie chce się kształcić, dlatego niewiele się zmienia. Jest dosłownie kilka osób, które są na poziomie i podchodzą do ludzi z szacunkiem (np. Pan Profesor Pochopień). Ale generalnie traktują ludzi strasznie, atmosfera koszmarna, po korytarzach chodzi mnóstwo zadufanych w sobie kujonów, karierowiczów, którzy widzą tylko czubek własnego nosa. No i nie myśl, że dostanie się na ten wydział, czy nawet jego ukończenie świadczy o jakimś wygórowanym poziomie wiedzy czy inteligencji, bo byle panienka, która jest w stanie wszystko wykuć na pamięć, kupić projekty oraz przymilić się kilku kolegom, skończy naukę na tym wydziale z wysokimi notami.
Pracowników Politechniki oceniam bardzo wysoko. Nie zdarzyło mi się zetknąć z osobą, która miałaby nieprofesjonalne podejście do studenta lub była niekompetentna. Jest kilku skrajnie wymagających prowadzących, ale o dziwo, nie są to młodzi karierowicze. Co do Młodych - chyba niektórym słabo idzie kariera, skoro na maile z pytaniami o odpisują zwykle w ciągu kilku godzin?
Co do panieniek - mylisz się. Akurat na tym wydziale nie spotkałam dziewczyny, która prezentowałaby niższy poziom wiedzy i umiejętności niż przeciętny student. Wszędzie zdarzają się osoby, które kupią projekt, nawet na Twoim osławionym WIINOMie. Tak, nawet tam. U nas to są jednostki, które nie za bardzo zdają sobie sprawę z tego, że jak raz oleją program i go kupią, to wkrótce te braki będą musieli nadrobić lub zmarnują pięć lat na zdobycie nic nie znaczącego papierka. Ale chyba mało jest takich osób, jeżeli wielu studentów na 3roku studiów podejmuje pracę jako programista, etc.
A jeśli komuś nie wystarcza czas spędzony na ćwiczeniach, może o wszystko dopytać na konsultacjach, których każdy pracownik ma naprawdę sporo (Zakład Oprogramowania 3h w tygodniu, 4h w sesji). Do tego część prowadzących przyjmie studentów nawet na pracy własnej.
Zgodzę się tylko co do prof. Pochopienia - to klasa sama w sobie. A z szacunkiem do studenta podchodzi większość. Zresztą na wydziale działa system ankietyzacji, w którym można ocenić każdego prowadzącego i mogę potwierdzić, że on działa i uchybienia są naprawiane.
Dziekanat działa nienagannie, panie przemiłe, wszystko załatwią. Podobnie jak pani Prodziekan ds. studenckich, której nie można nic zarzucić.
rtlx wrote:
Obecnie kończę kierunek "Informatyka inżynierska" na tym zacnym Wydziale. To jest MARZENIE dla kogoś, kto chce rozwijać się samemu oraz ograniczyć zbędny materiał do minimum. Sam miałem podobne podejście jak Ty, teraz nie żałuję, ponownie wybrałbym ten Wydział. Bardzo łatwo jest się dostać z racji faktu, że wychodzą z założenia, że jeśli ktoś się nie nadaje, to odpadnie na pierwszym/drugim semestrze. Jak ja aplikowałem, to oficjalnie było 70 miejsc, ale w rzeczywistości przyjęto 272 osoby, także rekrutacją absolutnie nie ma się co przejmować.
Rozwijać się samemu, ograniczyć zbędny materiał? A skąd student rozpoczynający studia ma wiedzieć, co jest zbędne, a co nie? Wg opinii pracodawców przedstawionej na spotkaniu z Władzami AEI, tylko jedna firma chciała stricte programistów, reszta inżynierów z biegłą znajomością języka angielskiego. Rozwijanie się samemu jest kluczowe w tym zawodzie, ale na pierwszych latach chyba lepiej, żeby to uczelnia kształciła, w końcu po to się na nią idzie.
Łatwo się dostąć na te 70 miejsc? Czyli nie ma chętnych. 551 osób na 160 miejsc u nas to chyba wynik nie do osiągnięcia na WIINOMie. Osoby, które dostają się na AEI w większości są dostatecznie przygotowane, by przy odpowiednich chęciach bez problemu podołać z materiałem. Odpada ok 20% przez te kilka lat, a biorąc pod uwagę, że zaliczenie pierwszego roku nie gwarantuje papierka, są to osoby zainteresowane tematem, chętne do pogłębiania wiedzy i ukończenia tych studiów.
rtlx wrote:
Trzeba po prostu przysiedzieć na każdym tematem te dwie godziny i spokojnie się zda ten przedmiot. W razie czego, sesja jest długa (około 7 tygodni), a także nie jest płatna jak to ma/miało miejsce na PolSl.
Jeśli przedmiot prowadzony w systemie 30h wykładu 30h ćwiczeń/laborek da się ogarnąć w kilka/kilkanaście godzin bez wcześniejszego uczenia się partii materiału na kolokwia, to znaczy, że złożoność tego materiału była za mała, jak na tyle godzin.
A to sesja u nas jest płatna? Warunki, owszem. Ale sesja? Nikt mi rachunku jeszcze nie wystawił, chyba pójdę się upomnieć.
rtlx wrote:
Miej też na uwadze, że jeden taki robot to wydatek grubo ponad 1000zł (sprawdź na Allegro), a na wydziale takich jest co najmniej sześć (oczywiście różne modele) - naprawdę warto z tego skorzystać.
.
Tysiąc złotych, to my dostajemy stypendium na zamawianym. A drogie wyposażenie możesz pooglądać (ba, nawet testować) na laborkach (choćby z fizyki, Konstrukcji Układów Cyfrowych). A, i warto wspomnieć, że wydział jest sukcesywnie remontowany, a komputery w pracowniach są wymieniane na bestie, które większość chciałaby mieć w domu. Miałam programowanie na odremontowanym piętrze i wiem, co mówię. Starsze komputery to nie byle co znane z lekcji informatyki w szkole, a też porządny sprzęt, bez problemu radzący sobie z programami, do których jest wykorzystywany.
rtlx wrote:
Oczywiście świetnie wyposażone sale laboratoryjne (nowoczesny sprzęt Dell/HP pokroju Core i5), niedawno otwarta nowoczesna sala: (AMD 8 rdzeniowe, 16GB RAM, dyski SSD), darmowy dostęp do Internetu, MSDN AA (dostęp do oprogramowania Microsoft), możliwość bezpłatnego dostępu do materiałów Oracle/IBM (kierować się do Pani dr Magiery) i wiele innych udogodnień. Co chwilę też przyjeżdżają jakieś delegacje czy to z IBM, ING, Future Processing, BlackBerry (mamy lokalną akademię tej firmy: xxx) i innych. W trakcie studiów możesz też za darmo, w ramach zajęć zrobić pełne, 4 semestry akademii CISCO, dzięki czemu możesz uzyskać tytuł CCNA - bardzo pożądany na rynku pracy. Na Politechnice uzsykanie takiego tytułu to koszt co najmniej 2500zł. Oczywiście musiałbyś to załatwiać prywatnie, poza zajęciami.
Cisco? tak, byli u nas tuż przed sesją. U nas również jest MSDNAA. Nie ma tygodnia, żeby nie było u nas reklamujących się/szukających pracowników firm. Do tego BIT Days, targi pracodawców. I wiele prężnie działających kół naukowych: BEST, SKN IPIJ i wiele innych.
8rdzeniowe procesory? zmieniam uczelnię, u nas tylko 6. Pytanie tylko, w jakim stopniu je wykorzystujecie. Wątpie, żeby na zajęciach projetkowych kluczowe były te 2 brakujące rdzenie.
rtlx wrote:
Także zapomnij też o takich powiedzeniach jak "po Uniwerku nie ma pracy", "na Uniwerku jest sama teoria", "co to za inżynieria na Uniwerku", "ludzi po Uniwerku nikt nie chce zatrudniać" - to nie ma zastosowania do WIiNoM'u. U nas też uczą ludzie z tytułem Inżyniera, sprzęt mamy równie dobry, a warunki zdecydowanie lepsze niż na rzeczonej Politechnice. Nie ma też znaczenia, że Politechnika ma "Centrum Komputerowe", Klaster obliczeniowy Ziemowit czy też, że na Politechnice kierunek Informatyka jest dłużej - zapomnij o tym, nie ma to dla Ciebie żadnego znaczenia.
Doprawdy?
A oprócz tytułu inż inne mają, bo już o tym nie wspominasz.
Warunki lepsze? Mówi to osoba, która studiowała na AEI czy zna to ze słyszenia?
Dziwne, żeby osoba z UŚ nie sprzeciwiała się tym sloganom. Rynek pracy zweryfikuje.
rtlx wrote:
Wiedząc jeszcze, jak ogromna przepaść jest pomiędzy dwoma omawianymi uczelniami, mam nadzieję, że moja wypowiedź uratuje wielu przyszłych Informatyków.
Czwarty Wieszcz Narodowy! Chylę czoła. Wielka przepaść owszem jest, ale to WIINOM pozostaje w tyle.
Tylu bzdur w jednym miejscu nie naczytałam się dawno. Nie wierzcie w to.
rtlx wrote:
słowa kluczowe: opinia opinie co myślicie czy warto co lepsze informatyka inżynierska licencjacka uś wiinom uniwersytet śląski politechnika śląska katowice sosnowiec
Słowa kluczowe: hue hue hue