
Na początku niniejszego opisu chciałbym serdecznie podziękować użytkownikowi szymonszymon - dzięki jego nieocenionej pomocy udało się zdobyć część materiałów - bardzo przydatnych podczas procesu uruchamiania mikrokomputera COBRA 1.
Projekt powstał wiele lat temu. W dobie szybkich procesorów nie jest to już raczej żadna rewelacja. Jednak moim zdaniem ogrom pracy włożony w stworzenie tego projektu był ogromny. Szkoda by było, aby został on zapomniany.
A przy okazji - będzie to zawsze coś innego - niż oklepany zasilacz na bazie kitu JABELA.

Jako, że wielu młodych elektroników chyba nawet nie ma pojęcia, czym jest w ogóle opisywany mikrokomputer, postaram się w bardzo wielkim skrócie go opisać.
Otóż materiały na temat COBRY zostały opublikowane w latach 1984-1985 na łamach czasopisma AUDIO VIDEO.
Był to komputerek zbudowany w oparciu o w zasadzie przestarzały już w tej chwili procesor Z80A.
Posiadał możliwości zbliżone do komputera ZX81 firmy SInclair.
Podstawowa wersja wyposażona była w 16kB dynamicznej pamięci RAM - którą można było rozszerzyć do 48kB.
Pamięć obrazu - 1kB. Komputer pracował tylko w trybie znakowym (32x24 znaki 8x8 pikseli - a dokładniej 5x7 pikseli, bo taką rozdzielczość przewiduje układ MCY7304). Obraz był czarno-biały.
Urządzeniami wejścia wyjścia był monitor/ telewizor oraz klawiatura.
Pamięć masową stanowił magnetofon kasetowy. I tu należy wspomnieć o bardzo ciekawym rozwiązaniu, jakie zastosowali autorzy.
W przypadku, gdy nastąpił błąd odczytu z taśmy - wystarczyło cofnąć taśmę nieco w tył i wewnętrzny program monitora wczytywał sobie program dalej od momentu wystąpienia błędu. Nie trzeba było wczytywać całego programu od początku. Przy takim systemie leżały i kwiczały wszelkie Atari commodore czy ZX Spectrum, gdzie po częstokroć kilkunastominutowych modłach na wstrzymanym oddechu (i w kompletnym zresztą bezruchu) - system wywalał nagle błąd ładowania.

Procesor taktowany był zegarem 3,25MHz.
Ktoś spyta: dlaczego? Po co budować taki komputer - skoro do dyspozycji mamy obecnie znacznie szybsze i lepsze procesory czy mikrokontrolery?
Z kilku poniższych powodów:
1. Zawsze chciałem zbudować ten komputerek i przekonać się, czy i jak on faktycznie działał.
2. Co jakiś czas przewijały się przez różne fora posty traktujące o próbach zbudowania tego komputerka - nawet właśnie po latach.

3. W celu zdobycia dodatkowego doświadczenia w budowie takich układów (a walka wbrew pozorom nie była wcale łatwa).
4. Lubię właśnie te mikroprocesorowe starocie właśnie z lat 80-tych... Te układy mają "to coś" - czego absolutnie nie mają obecne układy...
5. Szkoda było wyrzucać części - zwłaszcza, gdy okazało się, że wśród setek układów scalonych posiadam prawie wszystko, co potrzebne było do zbudowania COBRy (ew. dwóch sputników

Wszystko zaczęło się jeszcze na początku lat 90-tych - kiedy to w moje ręce wpadło kilkanaście numerów czasopisma AUDIO-VIDEO.
Były to czasy, kiedy "nic nie było".

Zdobycie mikroprocesora, pamięci jakiegokolwiek układu peryferyjnego czy chociażby bufora trójstanowego GRANICZYŁO NIEMALŻE Z CUDEM... O jakichkolwiek notach katalogowych można było sobie pomarzyć z prostej przyczyny - nie było internetu oraz dostępu do nich.

Wtedy "siedziałem" jeszcze w komputerach ZX Spectrum/ AMIGA itp... Computer COBRA 1 bardzo mnie zainteresował - jednak z powodu braku części - zmuszony byłem odłożyć jego budowę do czasów obecnych. Czasopisma zostały zabezpieczone i powędrowały "do szuflady".
Dopiero w roku 2010 przy okazji porządków w swojej graciarni okazało się, że wśród setek czy może nawet tysięcy układów scalonych, które nazbierały się przez lata - znalazł się akurat komplet niezbędny do zbudowania COBRY.
Zacząłem szukać i faktycznie - znalazłem praktycznie wszystko oprócz generatora znaków MCY7304NAA.
Jednak same części to nie wszystko...
Pozostały jeszcze schematy, PCB oraz montaż tego wszystkiego. Niestety i tu "było pod górkę"...
Z tego, co udało mnie się znaleźć gdzieś na forach i wyczytać ze szczątkowych informacji tu i ówdzie - okazało się że schematy oraz PCB zawierają błędy dość skutecznie utrudniające zbudowanie COBRY.
W 2010 roku przeprowadziłem więc pełną analizę schematów zarówno w części mikroprocesorowej, jak i wizyjnej.
Analiza była pełna - połączona z rozrysowaniem tego wszystkiego oraz przeanalizowaniem i porównaniem z tym, co było w tekście.
Niestety pomimo tego, że autorzy wykonali naprawdę kawał porządnej roboty - nie ustrzeżono się także sporej ilości błędów...
Aż któregoś razu tak siadłem i zacząłem zastanawiać się nad tym - czy owe błędy nie zostały czasem wprowadzone tam celowo.
Otóż błędy są niestety wszędzie:
-na schematach,
-na rysunku PCB,
-w opisie,
-na "oscylogramach",
-nawet w procedurze uruchamiania,
-w końcu - w PDFach producentów układów scalonych również występuje sporo błędów.
Trzeba było przeanalizować dosłownie wszystko i wyciągnąć wnioski oraz dokonać odpowiednich korekt.
Po wykonaniu tej pracy trzeba było zdobyć skądś zawartość pamięci EPROM. Po bezskutecznych próbach, poszukiwaniach na forach - zdecydowałem się w końcu na wklepanie całej strony A4 w edytorze HEX (żadne OCRy nie dały sobie niestety z tym skanem rady).
Prawie 2kB ręcznie, co zajęło do kilkunastu wieczorów żmudnego wklepywania linijka po linijce. Oczywiście nie obyło się bez błędów

Całość została zmontowana na dwóch płytkach uniwersalnych - z laminatu papierowo fenolowego. Płytki były fatalnej jakości - fatalne do tego stopnia, że ponowne lutowanie tego samego pola lutowniczego nie wchodziło już w grę.

Płytka o rozmiarach 500x100mm została pocięta na dwie części:
1. 160x100mm - na której została zmontowana część wizyjna,
2. 340x100mm - na której została zmontowana część mikroprocesorowa
(chyba tak miało wyjść - bo miejsca wyszło "akurat" i nic więcej już nie wlazło

Układ był montowany oraz uruchamiany etapami:
1. generator sygnału zegarowego,
2. układ RESET (synchroniczny - nie powodujący utraty danych z pamięci),
3. układy mikroprocesora, buforów szyn danych, adresowej oraz sterującej,
4. część wizyjna (sygnał synchronizacji wykorzystywany jest przez układ RESET),
5. dekoder adresów,
6. pamięć RAM,
7. pamięć EPROM,
8. układy wejścia/ wyjścia (klawiatura.magnetofon).
Po części pomocny okazał się być opis uruchamiania - w którym niestety również było sporo błędów. Trzeba było nieźle improwizować oraz kombinować, aby dojść do tego, co autor miał na myśli.

W każdym razie większość układu uruchomiłem "po swojemu" - dotyczy to także montażu.
Ze względu na potworne koszty wykonania PCB oraz wątpliwe w ogóle szanse na jej wykonanie - zdecydowałem się na montaż na płytce uniwersalnej. Zachowałem zgodność wyprowadzeń sporej części układów - nie dot. to m.in. buforów.
Połączenia zostały wykonane KYNARem (szacuję, że poszło go na to wszystko jakieś 25-30m).
Podczas uruchamiania okazało się, że wartości niektórych elementów muszą zostać zmienione - aby uzyskać to, co opisano w tekście.

Nawet o cały rząd wielkości. To samo dotyczy niektórych "oscylogramów" - niektóre wartości czasów kompletnie nie zgadzały się.
Podczas uruchamiania korzystałem przeważnie z jednego - dwóch kanałów oscyloskopu. Jednak w niektórych, wrednych sytuacjach wymagane były 4 kanały - aby mieć w miarę dobry wgląd w to, co wyrabiało się w układzie. No cóż - ideałem byłby analizator stanów wraz z odpowiednim klipsem zakładanym na układ.
Generalnie zaczęło się od tych czasopism - porwane, niekompletne... Jednak na tyle kompletne, aby złożyć COBRę.


Następnie po wklepaniu zawartości EPROMu, po odczekaniu długiego czasu - przyszedł czas na jego zaprogramowanie.
I tu - jak już wspomniałem wcześniej - nie obyło się bez błędów. Przed wpisaniem zawartości do pamięci postanowiłem sprawdzić to, co wcześniej udało się wklepać. I chyba dobrze zrobiłem, bo wyszło 6 byków.
Wsad był już w zasadzie gotowy do zaprogramowania (niestety wątpliwości co do tego, czy aby nie ma tam jeszcze mimo wszystko jakichś byków + czy nie wyszły później jeszcze jakieś "ERRATY" - pozostały). Wybór padł na pamięci rosyjskiej produkcji - K573RF2 (odpowiednik pamięci 2716).
Wszelkie pamięci 2716 są wyjątkowo wredne w programowaniu. Czasem potrzeba nawet kilku cykli kasowania/programowania, aby bezbłędnie zapisać pamięć. Chciałem je koniecznie tutaj zastosować - ponieważ wiedziałem, że nie przydadzą mnie się w zasadzie do czego innego. A szkoda pamięci.

Osobnego omówienia wymaga proces kasowania takich pamięci. Polega on na "wysmażeniu" pamięci promieniami ultrafioletowymi.
Czas kasowania uzależniony jest od dawki. Wynosi on przeciętnie 15 minut. Za długi też nie powinien być.
Czasem musiałem przysmażyć taką pamięć przez 20 minut - w celu "pewnego i skutecznego sprowadzenia wszystkich bitów do pionu".

Promieniowanie UV musi charakteryzować się określoną długością fali - w przypadku pamięci EPROM wynosi ona 253,7nm. Jest to promieniowanie z zakresu UV-C (100-280nm).
I teraz - aby zdementować wszelkie pogłoski, "dobre rady", itp. na temat tego, iż wszelkie lampy UV stosowane na solariach, dyskotekach, lecznicze itp. skasują pamięć EPROM. Napiszę wprost: NIE SKASUJĄ i nawet szkoda czasu na takie próby.
Chyba jedyne źródła promieniowania UV-C dostępne w praktyce "amatorskiej", które mogą skutecznie skasować pamięć EPROM to:
1. Świetlówki (lampy) bakteriobójcze - ot choćby takie, które stosowane są w szpitalach.
2. Jarzniki pochodzące z wysokoprężnych lamp rtęciowych (np. LRF125 - bodajże najmniejsza) - bardzo skuteczne zresztą.
3. Lampy kwarcowe (np. z obrabowanego gabinetu starej przychodni - osobiście nie testowałem

4. Nie testowałem, jednak być może nadawałyby się do tego celu palniki ksenonowe z aparatów fotograficznych.
W zasadzie najbardziej dostępne są pierwsze dwa - czyli świetlówki bakteriobójcze oraz lampy LRF. DO każdego z tego typu lamp musimy mieć układ zapłonowy oraz ograniczający prąd pracy.
Dostępne są również fabryczne kasowniki, jednak cena powala na kolana...
Cena kasowniczka z 4W świetlówką z badziewnej firmy z Łodzi (w której oprócz pięknych, kolorowych katalogów bardzo często nic nie ma) - to 300zł netto... Koszt samej świetlówki to 63zł netto...
Przeszukałem więc internet i znalazłem 4W świetlówkę (bardzo groźną zresztą



Zakupiłem dwie sztuki i na bazie starej, ośmiowatowej lampy wykonałem sobie prowizoryczny na razie 4-watowy kasownik EPROMów. Obudowa została fizycznie skrócona z rozmiarów świetlówki 8-watowej do rozm. świetlówki 4-watowej. Gniazda świetlówki zostały nieco przesunięte wewnątrz obudowy - tak, aby bez problemu dało się wsunąć pamięci EPROM. Wnętrze zostanie wyłożone jeszcze arkuszem błyszczącej folii - odbijającej światło. Otrzymamy w ten sposób dwie korzyści:
1. Poprawienie warunków kasowania.
2. Niewypuszczenie promieniowania na zewnątrz.
Obecnie pamięci są wkładane do wewnątrz po zdjęciu jednej z czerwonych, bocznych osłon. Generalnie 20zł + stara (wraz z całym układem zapłonowym) zdezelowana i częściowo połamana obudowa lampy + wieczór pracy - zamiast 370zł.
I tu należy jasno zaznaczyć:
Promieniowanie z zakresu UV-C jest bardzo szkodliwe dla zdrowia ludzi i zwierząt. Jakakolwiek nawet krótka ekspozycja na promieniowanie UV-C może zakończyć się w najlepszym przypadku oparzeniami skóry (w gorszych - także mutacjami i uszkodzeniami łańcuchów dna oraz trwałymi uszkodzeniami narządu wzroku - nieodwracalne zmętnienie soczewki i rogówki oka). Nie wolno przebywać w pobliżu takich źródeł światła. W szczególności nie wolno narażać również zwierząt domowych na przebywanie w pomieszczeniu, w którym pracuje źródło promieniowania UV. Nawet krótkie, przypadkowe spojrzenie na taką pracującą świetlówkę - może skutkować dość nieprzyjemnym pieczeniem oczu jeszcze następnego dnia.
Do zaprogramowania pamięci EPROM niezbędny okazał się jeszcze specjalny adapter.

Korzystam ze zmutowanej wersji WILLEMa opisywanej w którymś z numerów Praktycznego Elektronika (chyba 1999 lub 2000 r.). Bez tego adaptera programator nie obsłuży pamięci typu 2716/2732. Kolejnym problemem okazało się być również źródło napięcia programującego o wartości 25V. Nie chciało mi się już dłubać żadnej potwornicy - zatem przeciąłem tylko ścieżki na płytce programatora i w bezczelny sposób doprowadziłem tam napięcie z zewnętrznego zasilacza. Zewn. zasilacz - tester transformatorów HV również wykonany z rupieci - a dokładniej ze starego zasilacza odbiornika ELEKTRON (bodajże). Spisuje się dość dobrze już od kilkunastu lat i był opisywany w jednym numerów SERWISU ELEKTRONIKI. Specjaliści z tej dziedziny będą dokładnie wiedzieć o co chodzi.


Po ciężkich bólach udało się w końcu zaprogramować oporną ruską mendę w jeszcze większych bólach wklepanym wsadem.

Należało w końcu zweryfikować, jakie części już posiadam, a jakich jeszcze mi brakuje...
Całość została podzielona na cztery wory.

Było tego sporo - w mojej wersji jakieś 57 układów scalonych i z trzy razy tyle różnych innych elementów, takich jak kondensatory, rezystory, podstawki, tranzystory itp., itd.
Oryginał posiadał chyba od 57 do 73 układów scalonych w zależności od wersji i wielkości pamięci RAM.
W tej wersji zainstalowana została pamięć RAM o pojemności 64kB. Jednak wykorzystywanych jest jedynie (i "aż") 48kB.
Jednak przy możliwościach i korzyściach płynących z zastosowania układów 4164 zamiast 4116 "wada" ta nie stanowi jakiegoś istotnego ograniczenia. W wersji budowanej przeze mnie - zostały dodane dwa układy scalone:
1. UCY7400 w części mikroprocesorowej - dla układu dźwięku. Brakowało już pinów na taśmie, aby przenieść sygnał na płytkę wizji.
2.UCY7407 w części wizyjnej, który wraz ze zmodyfikowanym dodatkowo układem wyświetlania wytwarzał sygnał wizyjny o odwróconej polaryzacji - bezpośrednio dla wejścia CVBS monitora TV. Układ wizji udało się przeprojektować tak, że obeszło się bez dostawiania dodatkowych scalaków. Zrezygnowałem całkowicie z modulatora TV.
Poniżej zdjęcia częściowo zmontowanej płytki części mikroprocesorowej.



Oraz początkowe etapy montażu płytki części wizyjnej (wlutowane podstawki, kondensatory blokujące, rozprowadzone linie zasilania).


Wstępnie zmontowana i uruchomiona część wizyjna.

A także pierwsza próba jej uruchomienia (jeszcze bez udziału systemu mikroprocesorowego).

Te stada małp na ekranie - to w pierwszej chwili wrażenie przypadkowej zawartości pamięci RAM.
Po części tak - jednak w praktyce okazało się później, iż jedna z pamięci 2114 była dziabnięta... Do wymiany poszły obie - na upD2114.
Kolejne etapy montażu oraz uruchomienia tym razem całości. Tu również jeszcze widoczne "krzaczory" na ekranie.


Jak widać - już "coś" ruszyło po ciężkiej, wielogodzinnej walce z oscyloskopem.


I tu należy się kilka kolejnych słów wyjaśnienia.
Problem dot. generatora znaków. Oryginalnie zastosowano MCY7304NAA. W swojej wersji z powodu "nie mania"


Przeanalizowałem zatem PDF tego układu i przygotowałem "własny" generator znaków - przerabiając na te potrzeby generator znaków z poczciwego ZX Spectrum. Wyciachałem więc odpowiedni fragment pochodzacy ze zrzutu pamięci ROM ZX Spectrum- zmodyfikowałem go zgodnie z kodami znaków dla MCY7304 NAA (musiałem poprzerabiać kilka znaków i poprzestawiać kilka bloków) i znów po ciężkiej walce zaprogramowałem tą zawartością pamięć EPROM. Generator działał, jednak później zupełnie przypadkiem dokopałem się do jakiejś strony zagranicznej, na której cudem znalazłem całe zrzuty wszystkich wersji układu MCY7304 oraz generatora (o dziwo) dla Cobry - wraz z semigrafiką. Porównałem swój z tamtymi - kody znaków zgadzały. Jednak postanowiłem zaprogramować go ostatecznie wersją rozszerzoną o znaki semigraficzne. Działa i to chyba bardzo dobrze.



Kolejne godziny spędzone nad tym, co wyrabia się na magistralach i oczom ukazał się w końcu napis: COBRA.

Jednak jak widać - był on jakiś taki "nijaki" - nie taki jak trzeba.

"Usterka" okazała się bardzo ciekawa. Usunąłem ja w późniejszym etapie - dopiero po wykonaniu klawiatury.
Klawiaturę wykonałem z jakiejś starej klawiatury - szczerze mówiąc sam nie pamiętam, co to było.
"Dawcą organów" okazała się być jakaś stara klawiatura od jakiegoś urządzenia przemysłowego lub medycznego.
Przeleżało to to w piwnicy dobrych kilkanaście lat... Zatem nadszedł czas najwyższy, aby do czegoś to wykorzystać.


Z płyty wycięty został piłką fragment, który mnie interesował. Reszta polegała już "tylko" na przeanalizowaniu ścieżek, pocięciu ich i odpowiednim połączeniu KYNARem.
Reszta zrobiona po chińsku - czyli kynar został umocowany termoglutem do PCB. Dodatkowo został dostawiony mały kawałek płytki uniwersalnej wraz ze złączem GOLDPIN - dla taśmy łączącej klawiaturę z płytą mikroprocesora.


W tej chwili można było już coś pisać i zagadać do naszego komputerka.

Nadal istniał problem przeplatających się małych i dużych liter.
Zacząłem więc analizować tablicę ASCII. Wyszło mi, że prawdopodobnie istnieje problem z linią danych D5 przesyłającą dane do części wizyjnej. Dokładna analiza przebiegów na oscyloskopie oraz przedzwonienie linii miernikiem potwierdziło słuszność tej tezy.
Okazało się, że w pobliżu jednego z pinów bufora trójstanowego wredny kynar się nie dolutował. Istniała przerwa pod warstwą cyny, zaś dane na tej linii przekazywane były jedynie przez pojemności układowe, stąd przypadkowe małe i duże litery. Kolejny problem został rozwiązany.
Wiele problemów rozwiązało też wcześniej dokładne przemycie płytek alkoholem izopropylowym (pozostałości kalafonii, malutkie kulki cyny itp.).
Po tych operacjach można już było pisać, wprowadzać podstawowe komendy (w tym przyp. wypełnienie części pamięci obrazu wartością 55h - co w kodzie ASCII odpowiada literze "U").

W końcu czas przyszedł na uruchomienie toru zapisu oraz odczytu danych (magnetofon).
Oczywiście z powodu "nie mania"


W charakterze magnetofonu użyłem oczywiście PC - ta oraz windowsowego rejestratora dźwięku.

Nikt w danych technicznych nie wspominał o tym - jakich wartości sygnału oczekuje komputer COBRA oraz jakie wysyła na zewnątrz. Po testach oraz przeliczeniach wynika iż:
We Mag - powinno otrzymać sygnał o wartości ~2Vpp oraz powinno być wysterowane z wyjść niskoimpedancyjnych (np. głośnikowych 4-16 omów lub słuchawkowych 32 omy). Kompletnie nie nadają się do tego celu wysokoimpedancyjne wyjścia liniowe magnetofonów.
Wy mag - poziom sygnału na tym wyjściu to ~50mVpp - zatem przystosowane było prawdopodobnie do wysterowania wejść mikrofonowych ówczesnych magnetofonów (co zresztą chyba potwierdzają parametry elementów zastosowanych w filtrze wyjściowym).
Uruchomienie tej części przebiegło bez problemów. Nie modyfikowałem już elementów RC w układach przerzutników monostabilnych.
Przykładowe przebiegi w torze odczytu ponizej:
1. WE MAG.
2. Wyjście przerzutnika Schmitta kształtującego impulsy.
3. Wyjście przerzutnika 74123 (zastanawiam się tylko, czy ten impuls nie powinien być podtrzymywany do momentu nadejścia kolejnego).

Kolejny problem pojawił się podczas pracy z BASICem. Chociaż pojawiał się też i wcześniej. Objawiało się to tym, iż komputerek wieszał się z niewiadomych przyczyn. W Basicu napisanie kilku linii programu stanowiło problem. Uczepiłem się pamięci (chociaż zastanawiałem się nad montażem całości oraz oddziaływaniem długich fragmentów linii na siebie).
Zacząłem jednak sprawdzać pamięć dynamiczną, gdy nagle podczas analizowania dok. PDF rzuciła mi się w oczy informacja dot. trybu odświeżania. Pamiętałem, że Z80 wymaga pamięci z 7-bitowym odświeżaniem. Sprawdziłem te, które zastosowałem (TMS4164), a których miałem najwięcej. No i oczywiście - okazało się, że akurat te posiadają jak na złość 8-bitowy tryb odświeżania, a jakże by inaczej.


No i wszystko pod górkę...


Ciekawa sprawa, ze podstawowe testy na 00-FF-55-AA wychodziły dobrze..
Z czasem jednak sklerotyk jeden zapominał, co ma w pamięci.

Skoro komputerek już działał - czas było najwyższy poskładać go do końca.
Do polutowania zostało jedynie złącze krawędziowe - które w moim przypadku stanowiła listwa 50-pinowa oraz kilka elementów RC, a także "poupinanie" tej całej plątaniny kynaru. Przy czym trasy prowadzenia poszczególnych przewodów wbrew pozorom nie były przypadkowe.
W komputerze zastosowałem złącze krawędziowe ni czorta niezgodne ze złączem COBRY1 (50- pinowa listwa GOLDPIN). Jednak wyprowadzone zostały sygnały szyny danych adresowej oraz nie wszystkie - sterującej. Nie było sensu wyprowadzać sygnałów, takich jak HALT' , BUSREQ', BUSACK', itp. - z uwagi na to iż projekt Cobry kompletnie nie przewiduje możliwości wprowadzenia magistral do stanu wysokiej impedancji - czyli ich zwolnienia. Jest procesor - jednostka centralna; on steruje wszystkim i koniec kropka.

Prawie cały zmontowany komputer COBRA 1 - poniżej.




Kompletnie uruchomiony i złożony - poniżej.







W tekście opisałem tylko niektóre z problemów, z jakimi się zetknąłem podczas uruchamiania COBRY.
Mimo wszystko naprawdę polecam budowę tego wdzięcznego komputerka (nawet mimo to, iż użyty procesor to dzisiaj zabytek klasy zerowej

Praca - kilka miesięcy ciągłej mozolnej, wytężonej pracy.
Jeśli ktoś zapyta o koszty - ciężko określić.

Wszystkie układy scalone miałem z "zapasów". Część trzeba było wypruć od "dawców organów".
Elementy pasywne - również całkowity odzysk.
Zakupiona została jedynie płytka drukowana 500x100mm ("okazyjnie" - jak się później okazało tragedia w lutowaniu - gorsza od laminatu rosyjskiego - kto na takim miał wątpliwą przyjemność lutować - to powinien wiedzieć

Kynar - jakieś 50zł,
podstawki - jakieś 20-30zł.
Cała reszta - totalny odzysk z graciarni. Aż szkoda byłoby te części wyrzucać na śmietnik.
Początkowo chciałem rozbić projekt na 3 płytki o wym. 160x100 FR4 i połączyć to w stos. I chyba mimo wszystko dobrze, że tego nie zrobiłem. Miejsca wyszło tyle, ile miało wyjść. Pozostał jeszcze fragment na płytce wizyjnej. Być może uda mnie się tam wcisnąć jeszcze jeden układ, generujący przebiegi sterujące bezpośrednio układami odchylania dla monitora komputera CBM (bardzo nietypowy monitor - do poprawnego działania potrzebuję przebiegów sterujących układami odchylania H/V - nie zaś przebiegów synchronizacji). Co do rozbudowy COBRY - może znajdę czas i chęci, aby rozbudować go o jakiś kontroler FDD / układ AY3 -8910 ew. jakiś 8255 lub coś w tym stylu. Możliwości jest wiele...
Generalnie dość dobra baza do zbudowania nowszej wersji - na bardziej "cywilizowanych" układach niż 4116/8216/8212/UCY74s405.
Całość po uruchomieniu pobiera prąd w granicach 1,3A - warto jednak zbudować jakiś o większej wydajności - 2-2,5A (pod kątem ew. rozbudowy). Układ został zabezpieczony diodą Transil 5,8V już na etapie montażu. I przyznam szczerze - kilka razy uratowała ona tyłek podczas uruchamiania (zwłaszcza przy przypadkowym przełączeniu pod wyższe napięcie).
Ten krótki opis odzwierciedla zaledwie małą część tego, co trzeba było wykonać, aby uruchomić mikrokomputer COBRA1.
Przy okazji młodzi elektronicy mogą poznać różnicę pomiędzy mikrokontrolerem a mikroprocesorem naocznie.

Mikrokontroler posiada wszystko już przeważnie w sobie.
Do mikroprocesora trzeba to wszystko dobudować.
I pomysleć - że aby zapalić tym komputerkiem programowo jedną diodę LED - należałoby jeszcze do tych 57 scalaczków dostawic jeszcze jakies 3-4

Przy okazji przepraszam za fatalną jakość zdjęć - dysponuję jedynie komórką.
update:
Ponizej dodaję dwa filmiki (niestety również marnej jakości - gdyz kamery nie posiadam). Niemniej jednak - co trzeba to widać

Był jeden - jednak ze względu na problematyczny transfer dużych plików na serwer elektrody musiałem go pociachać


Dziwie się, że elektroda nie obsługuje np. filmów w formacie MOV - które zabierały mi 2 x mniej miejsca niz pozostałe formaty....
1. Ładowanie interpretera BASIC
2 Prościutki, krótki programik ilustrujacy ,że wykonane "toto" żyje i nawet działa

Być moze niedługo zabiorę się za jej nowszą wersję - skoro ta ruszyła.
Zastanawia mnie tylko ten znak "0" - tam chyba powinien byc kwadratowy kursor?
Może jednak jest jakiś błąd w pliku generatora znaków....
Od kilku miesięcy "ostrzę sobie ząbki" również na uruchomienie czegoś takiego:

Jest to zdjęcie czterech płyt bardzo starego automatu ARCDE : SEGA PRO MONACO GP.
zamierzam odtworzyć cały automat - może nie w stu procentach -a raczej według własnej koncepcji.
Płyty są uszkodzone i niekompletne (prułem kiedyś z nich potrzebne scalaczki) - więc będzie trochę z tym walki

Gra powstała jeszcze w czasach - kiedy za bardzo nie było procesorów

JEdnak narazie to tylko plany.
I tutaj mam w związku z tym ogromną prośbę - skoro juz tak wiele osób czyta ten wątek - zaś administratorzy ELEKTRODY skutecznie wywalają moje posty do kosza.... badz przenoszą je do działów - ktore sami uważaja za słuszne. (Niestety jak praktyka pokazuje - nie zawsze wychodzi to na dobre - a Odzew był naprawde niewielki w takich przypadkach)
W bezczelny sposób skorzystam z okazji

Kiedyś - kilkanascie dobrych lat temu zajmowałem się trochę automatami ARCADE.
Odrestaurowałem sobie kilka chassis monitorów CRT (prawdopodobnie kiedys również to opiszę). Bezskutecznie poszukuję kilku typów kineskopów. Naprawdę Szkoda byłoby to ot tak wyrzucic - bo pracy w to poszło naprawdę duzo - zdecydowanie za duzo

kineskopy ponizej:
370GHB22 lub podobny
A37-420X lub podobny
510KTB22 lub podobny
A37-590X
A42-590X
A51-590X
lub podobne. (kineskopy występują w monitorach HANTAREX MATSUSHITA,SANHWA oraz niemieckich - juz nie pamietam nazwy

Jesli ktos posiada takie kineskopy lub zna kogos, kto zajmuje sie jeszcze tamatyką monitorów ARCADE ; ma cos na strychu, chce się pozbyć albo nie wie co z tym zrobić - bardzo proszę o kontakt na PRIV - NIE TUTAJ. Być może byłby wtedy temat na jakieś kolejne opracowanie.
PRzy okazji - znalazłem przyczynę wyświetlania tego zera przy pracy w BASICu - po prostu po zakonczeniu testów zapomniałem przestawić zworkę na linii Adresowej pamięci EPROM w częsci wizyjnej.
Cool? Ranking DIY