Witam. sprawa trochę dziwna, może ktoś ma pomysł o co chodzi. Przyjechał klient transitem, po przejechaniu ok. 1,5 km auto gaśnie. Po zgaśnięciu odpala na 2 sekundy i gaśnie. Postoi 10 minut, odpali, przejedzie kilkaset metrów i gaśnie. Postoi godzinę i znów przejedzie kilometr... standardowo nowy filtr, kontrola układu paliwowego, odpowietrzenie zbiornika itd. Wszystko ok. Czyli 95% pompa, genialny wynalazek boscha VP44. Błędów niby nie wywala, ale coś musi być nie tak. Zaczynamy rozbierać, a auto nie ma płynu chłodniczego- weszło 5,5l. Po dolaniu płynu samochód pracuje jak na razie bez zastrzeżeń, nie gaśnie, ma moc itd. Pytanie brzmi czemu auto się nie przegrzało, tylko gasło, czy ten silnik ma jakieś zabezpieczenie które może zgasić silnik? Czemu nie wyrzuciło w takim razie błędu? A może zbieg okoliczności i zaraz znów zacznie gasnąć... spotkał się ktoś z podobnym przypadkiem? Nie jestem mistrzem jeśli chodzi o diesla, robimy głównie Japonię, ale jak już robię, to nie chcę żeby klient wrócił zaraz, a mam opory czy oddać auto w takim stanie.