Witam.
Mam taki problem ze swoim Volvo 480 Turbo z 90 roku, gdy samochód jest zimny odpala bez problemu, czysta praca silnika, normalne spalanie, ciśnienie oleju, jednym słowem działa jak każdy w pełni sprawny samochód.
Niestety po osiągnięciu magicznej granicy 65°C temperatury oleju zaczyna go coś dusić, pracuje nie regularnie, spadają mu obroty, aż w końcu gaśnie, po ponownym odpaleniu powraca do nie regularnej pracy i znów gaśnie, czasami jest tak ze go już nie odpalę do momentu aż trochę nie przestygnie.
Dodam też że czujnik temperatury oleju, temperatury paliwa, temperatury kolektora, przepływomierz, bezpieczniki, było to wszystko sprawdzone, olej świeżo zmieniony.
Dziś udało mi się zagrać go do 97 C lecz to była ciężka walka przy dławiącym się silniku, a efekt końcowy taki sam, czyli nie wytrzymał presji i zgasł.
Bardzo proszę o pomoc, auto stoi już przeszło miesiąc i ciężko zweryfikować co leży mu na wątrobie.
Pozdrawiam
Mam taki problem ze swoim Volvo 480 Turbo z 90 roku, gdy samochód jest zimny odpala bez problemu, czysta praca silnika, normalne spalanie, ciśnienie oleju, jednym słowem działa jak każdy w pełni sprawny samochód.
Niestety po osiągnięciu magicznej granicy 65°C temperatury oleju zaczyna go coś dusić, pracuje nie regularnie, spadają mu obroty, aż w końcu gaśnie, po ponownym odpaleniu powraca do nie regularnej pracy i znów gaśnie, czasami jest tak ze go już nie odpalę do momentu aż trochę nie przestygnie.
Dodam też że czujnik temperatury oleju, temperatury paliwa, temperatury kolektora, przepływomierz, bezpieczniki, było to wszystko sprawdzone, olej świeżo zmieniony.
Dziś udało mi się zagrać go do 97 C lecz to była ciężka walka przy dławiącym się silniku, a efekt końcowy taki sam, czyli nie wytrzymał presji i zgasł.
Bardzo proszę o pomoc, auto stoi już przeszło miesiąc i ciężko zweryfikować co leży mu na wątrobie.
Pozdrawiam