Pozwolę sobie na kilka uzupełnień które mogą być przydatne do założeń konstrukcyjnych.
Dla Avatara.
Zgodnie z przepisami urządzenia o mocy > 3 kW powinny być zasilane trójfazowo. Stąd moja uwaga oraz rozwinięcie o zabezpieczeniach po stronie zasilania, bo to też rzutuje na przemyslana konstrukcję nawet amatorską. Dawniej stosowano rozwiązania pośrednie i spawarki transformatorowe budowano z uzwojeniem pierwotnym na 380/400 V które zasilano napięciem międzyfazowym. W ten sposób zmniejszano cięzar spawarki (jedno uwzwojenie z odczepem też na 220 V) i prąd zasilania (wystarczały bezpieczniki 16 A dla 160 A po stronie wtórnej). Teraz ze względu na asymetrię obciążenia nie buduje się takich spawarek ale można taką konstrukcję rozważyć wykonując zasilanie pierwotne z mozliwością zasilania z odczepem 230/400 V (1 faza/2 fazy) co może rozwiązać problem 160 A i więcej (elektroda 4 mm - 400V), 130 A (elektroda 3,2 mm - 230 V) przy bezpiecznikach 16 A.
Przy profesjonalnym spawaniu przyjmuje się współczynnik obciążenia spawarki - 0,35 (35 % spawanie pełnym prądem, 65 % przerwy na wymianę elektrod, sprawdzenie spawu i odbicie żużli itp). Takie założenia rozważa się dla pracy 10 minutowej. Z doświadczenia proponuję przyjąć taki współczynnik obciążenia, bo to zmniejszy ewentualne awarie ze względu na przegrzewanie się elementów. To jest również odpowiedź na dobór elementów, bo dioda 50 A powinna zabezpieczać pracę nawet 130 A. Jednak proponuję zastosować diody 100 A, bo w momencie zajarzania łuku następuje impuls prądowy (to on powoduje , że początkujący zaczynają spaw od dziury przetopowej, co widać wyraźnie przy spawaniu blachy cieńkiej do profilu konstrukcyjnego). Dlatego diody umieszcza się na radiatorach o większej pojemności cieplnej niż to wynika z czystych obliczeń i doboru wentylatorów chłodzących.
Powyższe jest zarazem odpowiedzią na stosowanie diod 50 A do spawarek ale również moga tłumaczyć wspominane niszczenie elementów pólprzewodnikowych, bo powinny być one parowane i dobierane parametrycznie oraz zakręcane na pastach.
Do Longin_S.
W konstrukcjach profesjonalnych spawarek nie stosuje się oszczędności w przekrojach, elementach i rdzeniach. Tam występują i dba się o to, by napiecia były stabilne o wartościach jak pisałem. W spawarkach amatorskich zaniża się przekroje przewodów nawojowych przyjmując, że amator nie spawa 35% czasu. Stąd wynikają obnizone napięcia przy prądzie znamionowym, choć mieszczą sie w obrębie jarzenia łuku. Ja podałem warunki optymalne w załozeniach profesjonalnych. Na jarzenie łuku wpływa tez temperatura elektrody (stosuje się termosy podgrzewane do 100 stopni C), rodzaj otuliny, producent elektrody, wilgotność powietrza i kilka innych czynników. Spawalnicy przyjmują, ze przy wszystkich pozytywnych zbiegach okoliczności łuk całkowicie zanika przy napieciu 20,5 V
Nie przypadkowo zalecam pomysleć o module automatyki napieciowej łuku. Działać powinien tak, że przy prądzie poniżej np 20 A, napięcie na elektrodzie wynosi 65-70 V i z chwilą jego zwiekszenia napiecie spada do ok 30-32 V stabilnie utrzymywanego w okresie spawania. Taki moduł jest stosowany w firmowych, profesjonalnych robotach spawalniczych z niesamowitym wynikiem jakości spawów ale nawet amatorzy przekonają się jak dobre będą uzyskiwać spawy bez praktyki.
To bardzo pomocny moduł choć niedoceniany i pomijany w większości konstrukcji i znacznie niwelujący dziury o których pisałem wyżej.
Należy pamiętać, że prąd przetopu spawacz reguluje wstępnie nastawą spawarki ale także w czasie spawania ręcznie odległością topiącego się rdzenia elektrody od materiału spawanego. Ta odległość wymaga praktyki, wyczucia stosowanej elektrody i stabilnosci jonizacyjnej otuliny co podtrzymuje łuk. Zmieniając tę odległość zmieniamy w jakimś zakresie prąd spawania , a właściwie moc przetopową wynikającą ze wzoru P=JxJxR. Zastosowanie modułu stabilizacji napięcia łuku ogranicza ilość zmiennych w czasie przetopu [ Jx(JxR=U constans)].
Znów się rozpisałem ale może to pomoże w przemyślanym rozwinięciu jakościowym konstrukcji. Jeśli będę mógł pomóc w jakimś problemie, to spróbuje doradzić czy odpowiedzieć. Kiedyś z obowiązku służbowego musiałem wgłębiać się w problemy spawarek, a miałem ich pod opieką coś ok 1500 szt w rozrzucie prądu spawania od 160 A do 40 000 A (ignitrony jako elementy prostownicze kiedyś o wartości samochodu), Doszło nawet kiedyś do tego, że musiałem pomóc spawaczom oszukać Loyda podmieniając im dziadowskie urządzenia angielskie na polskie odpowiedniki ( zblokowalismy dwie spawarki po 3150 A z Bielawy i były dużo lepsze choć prymitywniejsze i toporniejsze), a rzecz dotyczyła spawów jakościowych pod prześwietlenia rentgenowskie mostów.