Chciałbym podziękować za fachowa pomoc.
Prace nad pralką trwały całą sobotę i zakończyły się sukcesem.
Bardzo pomocny był poniższy link:
https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic1991892.html
Na wstępie warto zauważyć, że wymiana łożysk nie jest ani łatwa, ani przyjemna.
Osoby, które nie są biegłe w domowych naprawach powinny zlecić wymianę fachowcowi.
Wbrew pozorom najtrudniejsze w naprawie nie jest rozebranie pralki na czynniki pierwsze czy wyjęcie całego zbiornika na zewnątrz. Najbardziej daje się we znaki wybicie sztycy, osi bębna ze zbiornika oraz sama podmiana łożysk na nowe.
Względem opisu z linku podanego powyżej należy uważać aby:
1. Wykręcić płytę główną pralki, tak aby wisiała na kablach na zewnątrz obudowy.
2. Nie trzeba odkręcać drzwiczek.
3. Wymontować elektrozawory, przez podważenie dwóch plastikowych blokad i obrócenie elektrozaworu o 90 stopni w celu wyjęcia z otworu.
4. Hydrostat może pozostać nieodkręcony.
5. Wąż spustowy na dole zbiornika odczepiamy od korpusu pompy i rury prowadzącej do hydrostatu. Nie wymontowujemy go ze zbiornika, jest wklejony i zabezpieczony opaską na zewnątrz.
6. Wyciągając zbiornik z pralki zapewnijmy sobie pomoc drugiej osoby. Szczególnie uważajmy aby ośką bębna nie uszkodzić przewodów!
7. Zaznaczmy z której strony była zamontowana która sprężyna, według mnie nie są one jednakowe.
A teraz najgorsza część prac, gdy zbiornik jest już wyjęty i leży na zabezpieczonej starym ręcznikiem podłodze.
Odkręcamy nakrętkę koła pasowego i ostrożnie zdejmujemy koło pasowe. bardzo łatwo je skrzywić, dlatego nie ciągniemy jak popadnie ale podważamy przy samej ośce np. kluczem lub łapką do wyciągania gwoździ.
Odkręcamy śruby łączące obie części zbiornika i rozdzielamy je.
Po odkręceniu przedniej części zbiornika obracamy go ośką do góry i stawiamy na trzech drewnianych klockach tak aby stał stabilnie a bęben wisiał nad posadzką.
Na ośkę bębna nakręcamy dwie nakrętki M12 w celu zabezpieczenia gwintu przed uszkodzeniem. (Ja założyłem jedną nakrętkę i zerwałem gwint na połowie ośki.
Bierzemy młotek minimum 1,8 kg i naparzamy w ośkę. Początkowo wziąłem mały młotek i uderzałem przez drewniany klocek. Po kwadransie już waliłem ile sił w rękach dużym i bez podkładki, po kolejnym kwadransie bęben wypadł. Trzeba uważać aby uderzać dokładnie z góry, skrzywiona ośka nie poprawi nam humoru.
Polecam stosowanie zatyczek do uszu, hałas niemiłosierny.
Po wyjęciu bębna oglądamy resztki łożysk i wysypujemy kulki lub to co z nich pozostało. Przekręcamy zbiornik na drugą stronę i zaczynamy od demontażu uszczelniacza za pomocą małego łomu włożonego w jego otwór. U mnie poddał się już po kilku minutach. Zlewamy oba łożyska preparatem penetrującym, robimy przerwę, żeby dotarł we wszystkie zakamarki. W otwór wkładamy metalowy pręt i zaczynamy wybijanie zewnętrznego łożyska uderzając systematycznie po obwodzie z każdej strony. To łożysko wyjdzie łatwiej bo zazwyczaj nie jest jeszcze skorodowane. Po usunięciu zewnętrznego łożyska przekręcamy zbiornik na drugą stronę i zabieramy się za wewnętrzne łożysko. Moje było tak zardzewiałe, że nierówna walka trwała kolejne pół godziny.
Po wybiciu starych łożysk czas na czyszczenie miejsc gdzie zostaną założone nowe łożyska i uszczelniacz. Papierem ściernym (ja miałem arkusz papieru wodnego 800) polerujemy do lustrzanego połysku miejsca obsadzenia w zbiorniku i na ośce bębna. Zwracamy szczególną uwagę na mosiężna tulejkę współpracującą z uszczelniaczem. to od niej zależy jak długo do łożyska nie dostanie się woda. U mnie były takie wżery, że trwało to kolejne pół godziny.
Nabijanie nowych łożysk zaczynamy od wewnętrznego sprawdzając czy miejsce do obsadzenia jest idealnie wyczyszczone, chyba, że chcemy ponownie je wyciągać. Wbijamy je korzystając z dopasowanej tulejki np. z końcówki klucza nasadowego. Możemy je wbijać stosując nacisk tylko na zewnętrzną bieżnie łożyska. Uderzanie w wewnętrzną bieżnię lub osłonę uszkodzi łożysko. Gdy łożysko dojdzie do końca zakładamy uszczelnienie wbijając je przez drewniany klocek. Zewnętrzne łożysko zakładamy podobnie jak uszczelniacz.
Przystępujemy do wkładania bębna ale przedtem napełniamy uszczelniacz smarem. Ja kupiłem w markecie smar uniwersalny i zaaplikowałem jego sporą ilość pomiędzy dwie wargi uszczelniacza. spodziewałem się kolejnych kłopotów ale o dziwo ośka weszła gładko na miejsce po kilku bardzo delikatnych uderzeniach młotka.
Kolejnym etapem było uszczelnianie silikonem połówek zbiornika. Uszczelka była w tak dobrym stanie, że zastanawiałem się czy silikon jest niezbędny? Jednak zdecydowałem się na ten etap z następujących powodów:
-Silikon sanitarny jest tani 8 zł tuba.
-Nie chciałbym ponownie wyciągać bębna jeśli okaże się, że jednak cieknie.
-Tak było doradzane przez specjalistów z Elektrody.
Złożyłem dwie części zbiornika zostawiając niewielką szparę w którą wciskałem silikon z tuby. Po skręceniu zbiornika nadmiar silikonu usunąłem.
Przy zakładaniu koła pasowego okazało się, że gwint na ośce jest uszkodzony. konieczna była kolejna wizyta w markecie w celu zakupu zestawu gwintowników i narzynek za całe 32 zł. Po naprawieniu gwintu nakrętkę udało się założyć.
Końcowy montaż był już przyjemnością.
Zanim zamknę temat, proszę o uwagi.