SQ9MEM wrote:Sam mam Vaillanta kondensacyjnego; po 3 latach użytkowania padła płyta (nie steruje zaworem trójdrożnym w jednym kierunku) - moim zdaniem nieporozumienie.
Nie wiem jak jest w Vailancie, ale w moim Immergassie zaworem przełączającym steruje jeden przekaźnik. Przy zasilonej cewce przekaźnika jest CWU a przy niezasilonej CO (lub odwrotnie, nie pamiętam) Czyli padł przekaźnik - styki lub cewka lub tranzystor ją załączający lub wyjście procesora. Ew. masz zacięty zawór 3d lub jego siłownik padł. To łatwo sprawdzić.
I tak masz szczęście. To "drobnostka". Mnie po 3 miesiącach padła płyta tak ze kocioł się w ogóle nie uruchamiał. Podejrzewałem zasilacz, ale nie grzebałem i serwisant wymienił płytę.
Wg. mnie zasilacze na płytach sterujących są najbardziej newralgicznym problemem. Najczęściej padają kondensatory elektrolityczne a z nimi przetwornica i czasem umiera reszta płyty. Problem z zasilaczami występuje nie tylko w kotłach. To ogólna "tendencja" w sprzętach elektronicznych. Może jest to celowe działanie? Przecież wiadomo że już na etapie projektowania zakłada się że urządzenie nie może pracować dłużej niż .... okres gwarancji.
Sorki za offtop, ale nie jest on całkiem "po za".
info.szukacz. Bardzo mi przykro, ale z twoim wyborem jesteś w czarnej d... tak jak byłem ja i inni bardziej zaangażowani w zakup ludzie.
Ja dokonałem wyboru po ciężkiej walce ze samym sobą. Nikt ci nie pomoże w wyborze, bo pomóc nie może, choćby bardzo chciał. Taki jest dzisiejszy świat. Sorki za doła.
Wszystkie te mniej lub bardziej teoretyczne dywagacje nie pomogą. Dlaczego?:
1. Dotyczą historii, a wnioski z niej wyciągane mają się nijak do chwili zakupu. Opinie typu. Mam kocioł (lub cokolwiek) marki X przez 20 (10, 5 czy 1) lat i jest super - polecam, może były dobre właśnie te 20 lat wstecz i mają sie nijak do dzisiejszej produkcji. Przecież nie będziesz kupował kotła mającego lat 20! Nawet nieużywanego. Kupujesz dziś i kocioł jest on zupełnie inny! Jak się będzie sprawował to loteria!
Jak pisali koledzy producenci kotłów są z reguły tylko montażystami podzespołów, a różnice między kotłami (i nie tylko kotłami) są niewielkie i z reguły sprowadzają się do wyglądu i oprogramowania sterowników.
W danej klasie cenowej wyboru można dokonać przez rzut kostką (lub innym wielościanem:D)... Jedynym rozsądnym kryterium jest dostępność serwisu i części zamiennych, ale i ono jest obarczone sporym ryzykiem plajty/przejęcia firmy/marki lub ....tylko zmianą "polityki". Przyjdzie nowy prezes (najczęściej księgowy) i stwierdzi, że trzymanie zapasów magazynowych części zamiennych jest za drogie i co wtedy???
Także rozważania czy dany kocioł osiąga 96 czy 98 czy 102% sprawności są czystym gdybaniem. Mało tego już sama samo obliczanie tej sprawności jest ściemą marketingową!
Czy fizyka dopuszcza możliwość sprawności większej od 100% ??? Czyżby perpetum mobile??? Nie. to kwestia definicji wartości opałowej paliwa. Poczytaj, a załapiesz o co chodzi.
Największym sukcesem marketingu jest skierowanie naszego wyboru na emocje, a jak się nie da, to skierowanie myślenia na sprawy poboczne w stosunku do meritum. To epatowanie sprawnością (ponad 100%) czy zakresem modulacji i wynikami badań (nawet prawdziwych, ale przeprowadzanych w warunkach mocno odbiegających od tego co mamy w domu/mieszkaniu) służy tylko wyprowadzeniu nas w pole...
Piękny przykład dał kolega
andrzej lukaszewicz wrote:W wielu kotłach zakłada się, że ciągła praca na minmalnej mocy jest ekonomiczniejsza niż cykliczna ze średnią mocą temp. 45-55stC i z reguły jest to prawda ( choć różnice sa symboliczne). Jest jeszcze jedno małe ale... Zyskujemy powiedzmy2-3% oszczędności na paliwie gazowym, ale w tym czasie przy ciągłej pracy kotła płacimy więcej na prąd ( o czym z reguły zapominają prawie wszyscy liczący każdą złotówkę na ogrzewania) , bo pompę CO( pompy), wentylator trzeba czymś napędzić.
Jaki wniosek? Jak nie kijem go, to pałką...
Przeczytałem setki postów. Mam sporo wiedzy technicznej. A i tak wybór mojego kotła przypominał rzut monetą (kostką). No może dostępność serwisu zaważyła, ale w wielkim mieście jest dużo serwisów...
Jedynym wg. mnie niepodważalnym kryterium wyboru jest dopasowanie mocy kotła do zapotrzebowania na moc od strony budynku i jego użytkowników. Było to wielokrotnie omawiane na forum. Lepiej kupić kocioł za mały (na potrzeby CO oczywiście) i dogrzać nawet prądem przez kilka najbardziej mroźnych dni, niż bujać się z dużym kotłem i jego modulacjami czy taktowaniem.
Mając zasobnik do CWU można zejść z mocą kotła, bo nie potrzeba tyle mocy na komfortowe używanie ciepłej wody.
Dostępne na rynku kotły nie są dostosowane mocą do współczesnego budownictwa. Z reguły są za "duże". Trudno kupić kocioł o mocy poniżej 10kW. Sam miałem ten problem. Obliczeniowa moc dla mojego domu wynosiła ok 8 kW. Na Wolfa 8 kW nie było mnie stać więc wybrałem Immergassa 12kW.
Wnioski po ok. roku użytkowania:
1. Kocioł jest za "duży". Dobrze że jest modulacja do ok 2kW, ale po genialnej uwadze andrzej lukaszewicz poczułem się ...trochę gorzej. Tym bardziej, że mój kocioł nie ma regulacji przepływu.
2. Oprogramowanie nie jest optymalne nawet dla zainstalowanego osprzętu. Grzejąc CWU kocioł (kondensacyjny!) nie "kondensuje" nawet w trybie letnim - tylko CWU. Przy nastawie CWU 48 oC "jedzie" z zasilaniem do 75 -78 oC - pełna moc. przez kilka (!) minut i się wyłącza. O ile w trybie zimowym ma to jakiś sens o tyle w letnim jest zwyczajnym marnotrawstwem.
info.szukacz wrote:Moim zdaniem, choć mogę się oczywiście mylić, wykresy, które przedstawiasz pokazują (zresztą dość umownie, bo nie odnoszą się, do żadnego konkretnego kotła, a jedynie do jakiegoś modelowego kotła), że jeśli dany (!!!) kocioł wykorzystuje 10% swojej mocy to ma sprawność X, a jeśli np. 50% to ma sprawność Y. Ale czy krzywa sprawności dla kotła pracującego w modulacji 10-100% i dla kotła z modulacją 27-100% będzie taka sama, z tą tylko różnicą, że zacznie się trochę wcześniej?
Bo jeśli tak, to dlaczego producentom kotłów tak bardzo zależy na dużej modulacji i tak bardzo się szczycą jeśli któremuś się to uda? Kolejny marketingowy gadżet?
Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Ta pogoń za szeroką modulacją ma pewien sens. Spore straty paliwa występują przy włączaniu palnika. Cały układ musi się zagrzać aby osiągnąć "książkowe" parametry spalania a przez to i sprawność. Przypomina to spalanie benzyny w zimnym silniku samochodu. Także należy unikać częstego zapalania palnika. Jednak praca ciągła na małej mocy też nie jest optymalna, ale dla kieszeni użytkownika a nie dla kotła, jak opisał to kolega andrzej lukaszewicz. Gdzieś jest optimum częstości zapalania przy którym występuje minimum kosztów eksploatacyjnych.
Takiej optymalizacji nie zapewnia żaden sterownik w prost. Ew. optymalizacja pośrednia jest łatwiejsza (lub w ogóle możliwa) dla przypadku szerszej modulacji.
Szeroka modulacja pomaga również w przypadku (bardzo częstym) przewymiarowania kotła. Maskując przy okazji ten zły wybór! Przez większość sezonu grzewczego taki przewymiarowany kocioł, ale z szeroką modulacją, będzie pracował w miarę poprawnie tzn. bez częstego załączania się.
Kończąc ten przydługi wywód życzę autorowi 3-rki w totolotku, bo ma podobne szanse dobrego wyboru. Oczywiście poza książką, w której może opisać zmagania z wyborem kotła...