Pierwszy samochód. Za tydzień odbieram prawko. Do 10 tys. PLN.
Zależy mi na:
- niskiej awaryjności, - w miarę tanie części,
- niskim spalaniu,
- cena/jakość.
Na czym mi nie zależy:
- przyspieszenie,
- wygoda.
Moje typy:
1. Toyota Corolla E11, silnik 1.4 benzyna, wersja najlepiej G6, najlepiej po lifcie, rocznik od 2000
2. Honda Civic VI, silnik 1.5 V-TEC benzyna (ewentualnie 1.4 benzyna), rocznik od 1999
3. Toyota Starlet, silnik 1.3 benzyna, rocznik 1999
Wałkowano ostatnio kilka razy na forum zakup fury do 10tys. Padło na Punto II z LPG
Poszukaj za pomocą wyszukiwarki a znajdziesz wszystkie wątki. Nie ma sensu kręcić po miesiącu kolejnego - takiego samego ślimaka. Dla jednego Toyota będzie ok, dla drugiego już nie. Corollę po lifcie po 2000r za 10tys.zł???
Ale może nie namawiajmy młodych ludzi, nieprzymuszonych sytuacją, do jazdy dieslami od początku? Motoryzacja oferuje dużo więcej niż 1.9 TDI. Poza tym nic nie wiemy o zniżkach, których zapewne nie ma.
carck3r wrote:
Pierwszy samochód. Za tydzień odbieram prawko.
Stary samochód z dużym silnikiem, ktoś tu niedawno się zmartwił, jak mu ubezpieczyciele zawołali 2000 zł za OC.
Witam serdecznie,
wiem, że są na tym forum podobne temu wątki, ale w każdym z nich ktoś poszukuje czegoś innego w autach używanych do kwoty 10tys.
Ja też chciałabym zakupić takie auto, tzn. używane i do 10tys. A poza tym chcę, by był to hatchback, liczba drzwi nie gra roli, nie diesel, musi nadawać się do "zagazowania", musi też mieć dobry ocynk, bo nie posiadam garażu i auto będzie stało cały czas na dworze, jeśli chodzi o silnik to 1.4 lub 1.6 - nie zależy mi na ekstra mocy, bo nie lubię szybkiej jazdy (teraz mam autko z silnikiem 1 i trochę jest "mulaste"). Nie jeżdżę zbyt dużo, jak na razie 10-15tys km/rocznie. No i oczywiście fajnie byłoby, gdyby nie było bardzo awaryjne, choć zdaję sobie sprawę, że za taką kwotę kupię auto używane i prędzej czy później będą przytrafiać się naprawy. Zastanawiam się nad: Opel Astra II, Seat Ibiza, Honda Civic, Skoda Fabia, Ford Focus.
Pokładam nadzieję, że są tu mądre głowy, które na pewno poradzą coś strapionej kobiecie
Zapomniałam dodać, że jeżdżę przeważnie po mieście, 2-3 razy do roku odwiedzam rodzinę 150km w jedną stronę, w ciągu tygodnia dłuższe trasy to 20-30km w jedną stronę.
1. Toyota Corolla E11, silnik 1.4 benzyna, wersja najlepiej G6, najlepiej po lifcie, rocznik od 2000
Te silniki ciągną olej na potęgę (chyba że była wymiana shortblocka w serwisie) ze względu na wadę fabryczną. Tu już lepiej kupić przedliftową 1332cm3 4efe (ale te korodują, wiem bo mam).
pisze się w poprawnej kolejności, czyli BJ 2002 a nie BJ 1.6 2002 ... bo... te BJ to das Baujahr (rok budowy) a tak w zw. z tematem - mieliśmy kiedyś pod dachem 323F 1991 1.8 16V
Baaaardzo dobre auto!
Mając 10-12tys.zł... zrobił bym tak:
- poszedł do salonu
- poszukał auta w cenie 33-37tys.zł
- wpłacił 3-4 tys
- wziął kredyt na 7lat (ING, KIA CEED) więc rata po odliczeniu wpłaty by wyszła 416zł.
Rozłożył bym sobie pozostałe 6-7tys.zł na 3 lata = było by 194zł. Odjął bym od raty - było by 222zł miesięcznie za nowe auto!!!!
Przez pierwsze trzy lata jazdy - na bank nic poważnego by się nie stało. Miał bym czas by odkładać kasę na kolejne raty.
Nie zapominaj - iż N15 z 1998 roku ma prawie 16lat! To jest złom! Złom który na dniach będzie miał wszystko do wymiany! I tak sobie policz...
- opony w tym roku
- później klocki, tarcze, rozrząd...
- za rok progi do podspawania
i masa, masa innych + OC
Moim zdaniem jest to grat na którego nie warto nawet patrzeć. Nie wiem jak w innych rejonach Polski lecz w Warszawie sprzedać N15 za 3500zł jest ciężko więc sam widzisz! Miałem N14 i N15. Tego nie idzie sprzedać w dobrej cenie! Latami na otomoto stoją!
Możesz mieć nowe auto gdy tylko zechcesz! I teraz kup takie N15 a tam za pół roku do wymiany zawiecha i 2000zł nie ma!
Mając 10-12tys.zł... zrobił bym tak:
- poszedł do salonu
- poszukał auta w cenie 33-37tys.zł
- wpłacił 3-4 tys
- wziął kredyt na 7lat (ING, KIA CEED) więc rata po odliczeniu wpłaty by wyszła 416zł.
Rozłożył bym sobie pozostałe 6-7tys.zł na 3 lata = było by 194zł. Odjął bym od raty - było by 222zł miesięcznie za nowe auto!!!!
Masz naprawdę dobry tok myślenia. Poważnie. Ja sam też tak uważam.
Jedynie problemem może być zdolność kredytowa (a raczej jej brak). Chociaż zawsze można próbować. Co nowe, to nowe.
Nie jest tak jak myślisz. Zdolność? W czasach dogłębnego kryzysu?
Chłopie. Banki zrobią wszystko a salon dwa razy więcej by upchać auto! A jak masz jeszcze regon ... oh.... Ja swoje Caddy kupiłem na:
- Regon (mam od 10lat) lecz ostatni rok był zawieszony i nikogo to nawet nie ruszyło
- babka emerytka żyrantem
- miałem na wpłatę 8000zł - powiedziałem im że mam 3000 to dali mi za pierwszym razem odmowę i wydali zgodę że gdy wpłacę 7000 to kredyt dadzą - wpłaciłem 7000 i na decyzję czekałem 20minut!
- po 3 godzinach wyjechałem z salonu
VW w firmie mamy od 2009r. Przejechane do dziś około 160000km. Nic w nim nie robiłem! Nic! Dodatkowo w kredycie na pierwszy rok miałem OC / AC / NW za free, dodatkowo dali mi zimówki, alusy były w cenie. Męczyłem salon dobre 8 miesięcy przed zakupem w końcu wyrwałem minibusa 16000zł taniej w wakacje jak pamietam. Przed zakupem szukaliśmy Vito i podobne lecz po przeliczeniach, wyliczeniach wychodził że do zakupu za 30000zł zaraz będę musiał wpakować 5000-6000zł na serwis auta. Kupić busa w dobrym stanie to jak trafić 6 w totka a szukałem baaardzo długo. W końcu wziąłem nowego i ... to co miałem wsadzić w 4lata w używkę - odłożyłem na raty na kolejne 2,3lata więc ...
I wiesz co Wam powiem po kilku latach?
By kupić używany złom do pracy trzeba być bogaty!
Caddy ma dopiero niecałe 4 lata więc spokojnie najbliższe 8 mogę nim śmigać a jak już motor padnie za 4,5 lat to kupię nowszego Caddy po dachu, dzwonie i podmienię motor. Najważniejsze jest to by dbać we VW o karoserię. Mój gdy tylko wyjechał z saslonu od razu pojechał na lakiernię. Mam podłogę psikniętą Epoxydem i konkretną warstwą bitexu (baranka) w nadkola, progi, podłogę i wszędzie tam gdzie się dało. Wnętrza drzwi itp. także ale dodatkową porcją (grubą) lakieru bezbarwnego. Jak do tej pory - wygląda jak nowy. Zero odprysków czy rudej. Myślę że uda mi się utrzymać ten stan do co najmniej 10lat wieku auta... a prywatnie mam Punto I SX kupione jako nowe w salonie w 1995r. Też zostało zakonserwowane. Dzisiaj ma około 530000km. Żyje. Wsadziłem w niego od początku do teraz około 6000zł a za auto płaciłem 34000zł. 40000zł w czasie prawie 19lat czyli 175zł miesięcznie łącznie wszystko do kupy!
Myślę że ludzie wydają znacznie więcej na używane graty gdy to sobie zliczą do kupy.
Ten złom to japoński Nissan i myślę, że spokojnie wytrzyma 20 lat. Tu i ówdzie go zakonserwuję specyfikami, które wymieniłeś, wymienię próg, założę gaz (sekwencyjny) i latam kilka lat.
Kredytu nigdy nie wezmę.
Pierwszy samochód. Za tydzień odbieram prawko. Do 10 tys. PLN.
Zależy mi na:
- niskiej awaryjności, - w miarę tanie części,
- niskim spalaniu,
- cena/jakość.
Na czym mi nie zależy:
- przyspieszenie,
- wygoda.
Moje typy:
1. Toyota Corolla E11, silnik 1.4 benzyna, wersja najlepiej G6, najlepiej po lifcie, rocznik od 2000
2. Honda Civic VI, silnik 1.5 V-TEC benzyna (ewentualnie 1.4 benzyna), rocznik od 1999
3. Toyota Starlet, silnik 1.3 benzyna, rocznik 1999
Proszę o pomoc,
pozdrawiam.
Jeżeli byłbym na Twoim miejscu to rozglądałbym sie za:
Golf Mk4
Audi a4
Astra G z silnikiem 1.7dti od ISUZU
Polo jeśli chcesz coś mniejszego
A ja bym jednak pozostał przy Koreańcach i Japońcach. Te wszystkie Golfy, Audice i Passaty to do jednego wora cenowego w sklepie z częściami się wkłada. No bo przecież to Golf więc i kosztować musi. Paranoja. Porównajcie koszt części oryginalnych Kia Ceed kontra Golf V a trwałość ta sama. Silniki Isuzu - hm... Krąży wiele pogłosek. Niestety nasłuchałem się tylko tych złych no i zresztą sam się do dzisiaj użeram z dziadkową Corsą 1.5d właśnie z Isuzu więc był bym tak samo jak Chylińska czyli K***A NA NIE
Mając 10-12tys.zł... zrobił bym tak:
Nie zapominaj - iż N15 z 1998 roku ma prawie 16lat! To jest złom! Złom który na dniach będzie miał wszystko do wymiany! I tak sobie policz...
Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać zdolność jasnowidzenia u tych, którzy twierdzą, że 16-letnie auto to złom i że musi się sypać...
Sprawa jest banalnie prosta - wystarczy kupić sprawny egzemplarz i po kłopocie. Kolejne 10 lat przejedzie bez problemu i bez kolosalnych wydatków - czego nie można powiedzieć o nowych, współczesnych wynalazkach.
1. Każda marka ma swoje gorsze i lepsze modele oraz lepsze i gorsze silniki w tych modelach, tak samo dotyczy to BMW, Audi, jak i Citroena, Fiata czy Volvo.
2. Samochód będzie zadbany tak, jak robił to jego poprzedni właściciel. Jeśli dbał o samochód, robił przeglądy regularnie i montował sprawdzone części, to dostaniesz zadbane auto, które długo pojeździ.
Przykład - Citroen C6 2.7 HDi biturbo mojego kolegi rocznik 2007 jeździ aktualnie u trzeciego właściciela, na liczniku 360 tysięcy kilometrów a samochód jest w stanie prawie fabrycznym. Kolega kupił go w 2011 od 1 właściciela w Niemczech, miał wtedy 250 tysięcy kilometrów, ten facet regularnie robił trasy przez całe Niemcy.
Kolega pół roku temu go sprzedał, bo mu się powiększyła rodzina i musiał kupić vana. Auto serwisowane w w Polsce jednym warsztacie gdzie się znają na temacie, chodzi jak marzenie.
3. Jak trafisz na zaniedbany albo co gorsza wadliwy egzemplarz to doprowadzenie go do stanu używalności, znowu niezależnie od marki, będzie cholernie kosztowne. Prosty przykład:
https://www.youtube.com/watch?v=tGzPpU4JZio nówka z salonu, ciągle coś się psuło. Tak, BMW.
Facet doprowadzony do szału zmasakrował auto przed miejscem, gdzie odbywały się targi motoryzacyjne we Frankfurcie.
Okazało się, że ta Almera ( http://otomoto.pl/nissan-almera-salonowy-ii-wlasciciel-C30970041.html ) jest złomem, rzęchem, gratem (nazwijcie jak chcecie). Teraz mam lekką odrazę do japońców (ze względu na rdzę - masakra, nawet podłużnica była zardzewiała (ale tak, aż się wykruszała. Młotkiem byś walnął, to przeszłoby na wylot)). Lakier w fatalnym stanie. Z przodu włożona deska, bo nie grzało.
1.4 16V 75KM - osobiście wybrałbym jednak 1.6 101KM, ale jeśli nie zależy Ci na przyśpieszeniu, to i ten 1.4 będzie OK. Do gazu się nada. Palił będzie dość umiarkowanie-wyjdzie Ci pewnie z 9l/100km po mieście.
Jako doświadczony kierowca radzę, kup coś za 1000 góra 2000, najlepiej z silnikiem 1.0.
To normalne, że po kursie wydaje ci się że umiesz jeździć, ale tak nie jest. Skok jakościowy twych umiejętności będziesz miał po pierwszej stłuczce.
Dlatego przez rok czy dwa powinieneś jeździć autem którego nie będzie ci szkoda i z tanim OC.
Jako doświadczony kierowca radzę, kup coś za 1000 góra 2000, najlepiej z silnikiem 1.0.
Ja osobiście nie obstawałbym za takim rozwiązaniem. Co prawda np. Corsa 1.0 daje radę po mieście, ale jeśli chce się wyskoczyć w trasę...
Do tego za 2000zł to nie idzie znaleźć czegoś sprawnego i dość bezpiecznego. Jak kupi sobie jakieś cinquecento, tico czy podobnego malucha, to jak to się skończy jeśli walnie w drzewo? Chyba nie chce znaleźć się u Św.Piotra. A jak kupi nie w pełni sprawny (no bo co tu wymagać) to co? Co zakręt czy skrzyżowanie ma drżeć, czy coś mu się nie urwie, albo hamulce nie zadziałają, ręczny nie zablokuje się podczas jazdy?... Albo będzie chciał włączyć się do ruchu, a samochód będzie gasł.
Pewnie, należy się kierować rozsądkiem, ale bez przesady...
Do autora: możesz się rozejrzeć za jakąś Corsą i Puntem. W tej cenie spokojnie znajdziesz coś fajnego. Jak mały z małym silnikiem to może Nissan Micra?
Do tego za 2000zł to nie idzie znaleźć czegoś sprawnego i dość bezpiecznego. Jak kupi sobie jakieś cinquecento, tico czy podobnego malucha, to jak to się skończy jeśli walnie w drzewo?
Nie ma to jak dorabianie ideologi bez wiedzy.
Bzdury piszesz. Moja córka trzy lata temu zrobiła prawo jazdy. Oczywiście stanęła przed podobnym wyborem.
Ponieważ miałem wpływ na decyzję.(Kupi coś z silnikiem 1.0 i moje zniżki na OC, albo kupi sobie według uznania i sama płaci OC)
Kupiła Fiata UNO za 600PLN na liczniku miał 130kkm, ale kto by cofał licznik w aucie za te pieniądze. Po zakupie profilaktycznie zrobiliśmy hamulce. W zasadzie nie wymagały ingerencji, ale dla spokoju. Tarcze na przód, fabrycznie nowe po 30PLN + klocki i szczęki na tył. Samochód legalnie przeszedł przegląd.
Później jeszcze wymieniliśmy amortyzatory z przodu. Córka jeździła nim półtora roku do stłuczki. Potem kupiła sobie taki jaki chciała.
my41s wrote:
to jak to się skończy jeśli walnie w drzewo?
Trzeba być wyjątkowym debilem lub pijanym/naćpanym by autem z silnikiem 1.0 walnąć w drzewo w sposób zagrażający życiu kierowcy i pasażera. Te przyczyny leżące w kierowcy dyskwalifikują go do jazdy samochodami z większym silnikiem.
Debilem nie jestem, jakoś musiałem zarobić tę kasę .
Postanowiłem kupić Citroena Xsara II z 2003 roku z silnikiem 1.4 8 zaworowy. Bez gazu (najwyżej później dodam). Od drugiego właściciela, polski salon, regularnie serwisowany. Belka tylna regenerowana w tym roku. Jeździ na Castrol Magnetic. Wymienione amorki, chłodnica, rozrząd w ubiegłym roku. Kosztuje 7.6K. Powinien być w porządku.
Sam napisałeś, że kupiłeś uniaka i profilaktycznie wymieniłeś hamulce.
Nie piszę, że się nie da, ale widocznie Ty miałeś szczęście i udało Ci się kupić sprawny samochód za 600zł. Może napiszę tak. Da się, ale na każde ogłoszenie (niezależnie od ceny) trzeba uważać. Bo za grosze można kupić dobre, albo za grubą kasę złom.
Mój kolega za ok. 2k z kawałkiem też sobie kupił samochód, konkretniej golfa III i jeździ bez większych problemów, pomijając jedną większą awarię w drodze powrotnej i kilka mniejszych później. Na dojazd 4km w jedną stronę ma w sam raz. Niemniej jednak jechał po niego bodaj do Bydgoszcza, bo w jego i moich okolicach nie dało się nic znaleźć konkretnego za tą cenę. A oglądał kilkadziesiąt różnych.
marek_ka wrote:
Trzeba być wyjątkowym debilem lub pijanym/naćpanym by autem z silnikiem 1.0 walnąć w drzewo. Te przyczyny leżące w kierowcy dyskwalifikują go do jazdy samochodami z większym silnikiem.
Rozumiem, że sam będzie jeździł na drodze? A co jeśli ktoś w niego uderzy? Już wiele rzeczy widziałem na drodze i nic mnie nie zdziwi.
Zresztą każdy ma jakieś inne zdanie na temat wyboru własnego pierwszego samochodu. Ja mam takie, że lepiej kupić coś nawet większego, bezpieczniejszego, z jakimś niewielkim silnikiem (1.2-1.6). Ale nikt się z tym zgadzać nie musi. Zdecydowanie wolałbym Corsę B, niż np. Tico.
Zresztą po to jest forum, aby wymieniać się doświadczeniami i opiniami