
Kilka dni temu zauważyłem, że przygasa mi w czasie jazdy lekko licznik, jednocześnie rano miałem wrażenie, że rozrusznik jakoś słabiej kręci. Po ok 3 dniach tych objawów zatrzymałem się do sklepu, nie było mnie kilka minut, wracam i auto już nie odpaliło, zajrzałem pod maskę i okazało się że jest luźna klema (+). Dokręciłem klemę, ale akumulator był nie doładowany i auto zostało odpalone z przewodów rozruchowych. Alternator był gorący, ale na tyle że można było utrzymać na nim rękę. Zaczął się problem z ładowaniem, tego wieczoru zrobiłem jeszcze kilka kilometrów po mieście licznik ściemniał, zatrzymałem auto, wyciągnałem miernik z walizki i okazało się że nie ma ładowania. Akumulator podłączyłem na noc do ładowania. Rano po odpaleniu ładowanie 14,5V po około 1 km znów zginęło. Po pracy wracając do domu ładowanie było. Dzień następny
pojawiało się i znikało niezależnie od obrotów, obciążenia. Wyciągnałęm alternator przemierzyłem uzwojenie- nie ma przebicia, diody sprawne, wirnik- nie ma przebicia, ma przejście, komutator w stanie bdb, decyzja wymiana regulatora.
Po przyjściu regulatora, zawiozłem alternator do kolegi elektronika, żeby tam go złożyć,przed złożeniem sprawdził go jeszcze raz, wszystko ok, więc złożyliśmy wszystko do kupy.
Po włożeniu alternator ani drgnie, brak ładowania, chodził kilka minut i się nie wzbudził. Proszę o pomoc, bo nie wiem czego się złapać a nie spotkałem się jeszcze z alternatorem tego typu.
numer nowego regulatora:
YR-591A