Witam wszystkich.
Mam nadzieje ze wybrałem dobry dział.
Mam pytanie jeśli posiadam prostownik który wg instrukcji ładuje akumulatory do 60 Ah to czy jest możliwość naładowania nim akumulatora o większej pojemności np. 74 Ah ?
Ale może nastąpić niedoładowanie akumulatora, co może być potem związane z jego uszkodzeniem. Nie na darmo w specyfikacji napisana jest pojemność maksymalna akumulatora.
To tak jakbyś włożył za duży pojemnościowo akumulator do samochodu - będzie nie doładowany, co w rezultacie go uszkodzi.
Ale może nastąpić niedoładowanie akumulatora, co może być potem związane z jego uszkodzeniem. Nie na darmo w specyfikacji napisana jest pojemność maksymalna akumulatora.
To tak jakbyś włożył za duży pojemnościowo akumulator do samochodu - będzie nie doładowany, co w rezultacie go uszkodzi.
No niezupełnie jest tak jak pisze Kolega - wszystko zależy od konstrukcji prostownika/ładowarki. Jeśli nie jest to jakiś "tani automat" to da się naładować akumulator nawet o kilka razy większej pojemności - tylko kilka razy dłużej. Takie są prawa fizyki. Gorzej jest "w dół" - wtedy taka ładowarka może dawać za duży prąd (dla mniejszego akumulatora) i skrócenie czasu niewiele da bo za duży prąd może uszkodzić akumulator.
Jeszcze raz powtarzam, że prawa fizyki nie dotyczą "inteligentnych" tanich ładowarek - te mają swoje prawa i myślą po swojemu
Ale może nastąpić niedoładowanie akumulatora, co może być potem związane z jego uszkodzeniem.
Dlaczego ma być niedoładowany? Niedoładowany byłby tylko w jednym przypadku - gdyby prąd ładowania byłby tego samego rzędu co prąd samorozładowania. Wszystkie inne przypadki reguluje odpowiednio dłuższy czas ładowania.
swiercm wrote:
To tak jakbyś włożył za duży pojemnościowo akumulator do samochodu - będzie nie doładowany, co w rezultacie go uszkodzi.
Nieprawda a raczej mit często pojawiający się na forum. W samochodzie ładujesz akumulator nie od zera a tylko uzupełniasz pobraną energię. Akumulator będzie niedoładowany gdy moc alternatora będzie zbyt mała w stosunku do mocy zainstalowanych i używanych odbiorników.
vodiczka - zapomniałeś o jednym... Są takie "mądre" ładowarki, które stabilizują prąd ładowania i jednocześnie kontrolują napięcie (te najmądrzejsze w trakcie minirozładowania). Ale mają często jeszcze jeden układ bezpieczeństwa - kontrolują całkowity czas ładowania. I gdy ten czas mija, to odłączają ładowanie nawet gdy nie zostało osiągnięte właściwe napięcie końca ładowania.
Jeszcze do niedawna sądziłem, że takie "patenty" są tylko w ładowarkach NiMH, NiCd i LiPol... ale osobiście spotkałem taki max-timer w ładowarce do akumulatorów Pb.
I było to zaimplementowane w procesor ładowarki, więc najprostszą radą było dwukrotne podłączanie akumulatora do tego ustrojstwa... Poza tym ładowarka była miodzio - nie wiem skąd, ale sama wiedziała co ładuje i dobierała odpowiedni prąd.
To tyle w temacie jako uzupełnienie...
Ale mają często jeszcze jeden układ bezpieczeństwa - kontrolują całkowity czas ładowania. I gdy ten czas mija, to odłączają ładowanie nawet gdy nie zostało osiągnięte właściwe napięcie końca ładowania.
Aż tak "mądrej" nie spotkałem wytłumacz zatem co oznacza "kontrolują całkowity czas ładowania"? Skoro wyłączają się przed osiągnięciem właściwego napięcia to zapewne odliczają czas po włączeniu i wyłączają się po maksymalnym dopuszczalnym czasie pracy, który został zadany przez producenta jako nadrzędny w stosunku do pozostałych parametrów pracy.
Gdyby coś kontrolowały to powinny umożliwić nastawienie tego czasu przez użytkownika.
No jest dokładnie tak jak mówisz.
Np. maksymalny prąd ładownia 5A i maksymalna obsługiwana pojemność 40Ah - takie założenie producenta wypisane na pudełku.
Teoretycznie (pomijając sprawność) nawet ten największy akumulator powinie się całkowicie naładować po 8 godzinach. jeśli będzie mniejszy, to automatyka wykryje końcowe napięcie ładowania (dla akumulatorów Pb) lub zmianę przyrostów delta V (dla NiMH i CdNi) i wcześniej wyłączy ładowanie.
Ale gdyby coś się stało i ładowanie będzie trwało np. 10 godzin od załączenia, to wtedy ten dodatkowy układ odłączy ładowarkę by nie rozerwać np. uszkodzonego akumulatora. To wcale nie jest głupi układ (tak jak i dodatkowa kontrola temperatury) i może lepiej gdy użytkownik nie ma możliwości w niego ingerować.
Jak widać nawet cześć elektryków/elektroników nie za bardzo czuje temat ładowania.
Wiesz... tak naprawdę, to jak ktoś ma pojęcie, to naładuje każdy akumulator prosto z sieci nawet bez transformatora - wystarczy przecież odpowiednia żarówka czy grzałka i kawałek diody. A jak ktoś tylko myśli, że zna temat, to pisze to co kolega, którego post prawidłowo skomentowałeś Ja bym już zamkną ten temat, niech każdy zostanie przy swoim... akumulatorze.