Według ustawy opusty mają być zlikwidowane w 2035r. Jeżeli nie poprawi sie współpracy systemu z OZE to po tej dacie można zapomnieć o jakiejkolwiek formie wsparcia prosumentów, zostaną rzuceni na wolny rynek czyli dostaną max 20 gr/kWh. Coraz więcej osób kobinuje z "ożenieniem" PV z PC przy pomocy opustów. Całkiem słusznie bo to doskonała metoda oszczędzania pieniędzy ale to będzie windowało zimowy popyt na moc. W porównaniu z ub. rokiem wzrósł o 100 MW pomimo tego, że zimy praktycznie nie było. W opustach nie ma żadnego mechanizmu wspierania poboru w godzinach nocnych, raczej odwrotnie. W Energa teoretycznie najpierw kasuje taryfę dzienną, a następnie nocną. W praktyce każdy kto używa ogrzewania w II-giej taryfie szybko skasuje dużo tanich kWh i zapłaci za drogie w I-szej taryfie. W takim układzie nie opłaca się dopasowanie PV do zużycia w I-szej taryfie, lepiej zrobić instalację na maxa i kasować wszystko. A skoro tak to maksymalne obciążenie przesunie sie na godziny popołudniowe czyli szczyt zapotrzebowania na moc. Gdy milion prosumentów zacznie w ten sposób wykorzystywać 10 GW mocy zainstalowanej (zaledwie 10 kW/dom!) system nie da rady. Przy założeniu, że dom potrzebuje 8 tys kWh energii z czego 5 tys kWh na ogrzewanie w czasie 20 stopniowych mrozów moc cieplna wynosi 2.5 kW. Razy milion i mamy 2.5 GW dodatkowej mocy, 3 gigantyczne bloki energetyczne! To tylko ew. udział prosumentów, jeżeli z powodu walki ze smogiem zacznie sie dopłacać do powietrznych PC można to przemnożyć przez 2. I nie rozwiąże tego problemu atom bo aby sie opłacał musi pracować cały rok. To mogą być tylko i wyłącznie bloki węglowe lub gazowe pracujące kilka dni/tygodni w roku. Najlepiej sprawdzi się kogeneracja lecz ME nie przewiduje rozwoju tego kierunku.
Ktoś będzie musiał zapłacić za elektrownie które bedą produkowały kWh oddawane prosumentom ale kto? Prosumenci zuzywajacy ponad 2800 kWh rocznie zapłacą 40% wiecej za "rynek mocy". Zapłacą też używajacy II-giej taryfy do ogrzewania domu czy CWU bo w ustawie nie ma rozróżnienia na taryfy. Czyli politycy w swej mądrości koszty bilansowania mocy zrzucą także na tych co ową moc już bilansują popytem. Nie uśmiecha mi się takie traktowanie więc postanowiłem wypisać się z tego systemu przy pomocy PV. Zimą CWU mam z wężownicy więc całą moc jaka latem służyła do tego celu kieruję na ogrzewanie. Montując bardzo tanie PV mogę sobie pozwolić na to aby pracowały wyłącznie w sezonie gzrewczym. Jeżeli kWh w II-giej taryfie kosztuje ok. 30 groszy to produkując w sezonie grzewczym ok. 300 kWh z 1 kWp mam ok. 100 zł oszczędnosci. A gdy po 2021r wejdą opłaty za "rynek mocy" ze stawką bazową 10 zł/mc zejście poniżej 2800 kWh daje dodatkowo 50 zł rocznie. W 10 lat uzbiera się z tego ponad 1000 zł podczas gdy używane PV można kupić za mniej niż 1000 zł/kW - kilkuletni czas zwrotu
A za zabawę w energetykę (trudno nazwać inaczej działania ME i lobbystów z Big Energy) niech płacą inni. Znając życie największe obciążenie spadnie na tych co nigdzie nie mogą uciec czyli najbiedniejszych mieszkańców bloków i kamienic
Prawidłowe działanie powinno uwzględniać takie "drobiazgi" jak koszt dodatkowej mocy w szczycie. Z tego powodu lepsze byłoby rozliczanie opustów kwotowo, a nie w naturze. Czyli zamiast kasować 0.8 kWh za każdą kWh oddaną do sieci dopisywać na rachunku prosumenta cenę 0.8 kWh czyli obecnie 0.6*0.8=0.48 zł/kWh. Dla pełnej uczciwości można prosumentom zamontowac liczniki dwutaryfowe i za kWh wyprodukowaną w szczycie płacić 0.7*0.8=0.56zł/kWh, a poza szczytem (w praktyce godziny 13-15 bo produkcja przed 6-tą rano jest szczątkowa) 0.3*0.8=0.24 zł/kWh. To prosument będzie decydował czy zużyje je do zakupu prądu w II-giej taryfie wspierajac w ten sposób bilansowanie mocy czy zaszaleje i zużyje drogie kWh w I-szej. A politycy powinni rozróżnić popyt na moc w nocy oraz w dzień i jeżeli już wprowadzają "rynek mocy" to niech płacą ci co jej potrzebują. Niby niewiele wymagam ale nie sądzę bym dożył dnia gdy tak sie stanie. Szybciej dojdzie do kolejnych prób "rozmywania" kosztów by ci co powinni płacić najwięcej nie przestraszyli się swoich rachunków za prąd.
Ktoś będzie musiał zapłacić za elektrownie które bedą produkowały kWh oddawane prosumentom ale kto? Prosumenci zuzywajacy ponad 2800 kWh rocznie zapłacą 40% wiecej za "rynek mocy". Zapłacą też używajacy II-giej taryfy do ogrzewania domu czy CWU bo w ustawie nie ma rozróżnienia na taryfy. Czyli politycy w swej mądrości koszty bilansowania mocy zrzucą także na tych co ową moc już bilansują popytem. Nie uśmiecha mi się takie traktowanie więc postanowiłem wypisać się z tego systemu przy pomocy PV. Zimą CWU mam z wężownicy więc całą moc jaka latem służyła do tego celu kieruję na ogrzewanie. Montując bardzo tanie PV mogę sobie pozwolić na to aby pracowały wyłącznie w sezonie gzrewczym. Jeżeli kWh w II-giej taryfie kosztuje ok. 30 groszy to produkując w sezonie grzewczym ok. 300 kWh z 1 kWp mam ok. 100 zł oszczędnosci. A gdy po 2021r wejdą opłaty za "rynek mocy" ze stawką bazową 10 zł/mc zejście poniżej 2800 kWh daje dodatkowo 50 zł rocznie. W 10 lat uzbiera się z tego ponad 1000 zł podczas gdy używane PV można kupić za mniej niż 1000 zł/kW - kilkuletni czas zwrotu


Prawidłowe działanie powinno uwzględniać takie "drobiazgi" jak koszt dodatkowej mocy w szczycie. Z tego powodu lepsze byłoby rozliczanie opustów kwotowo, a nie w naturze. Czyli zamiast kasować 0.8 kWh za każdą kWh oddaną do sieci dopisywać na rachunku prosumenta cenę 0.8 kWh czyli obecnie 0.6*0.8=0.48 zł/kWh. Dla pełnej uczciwości można prosumentom zamontowac liczniki dwutaryfowe i za kWh wyprodukowaną w szczycie płacić 0.7*0.8=0.56zł/kWh, a poza szczytem (w praktyce godziny 13-15 bo produkcja przed 6-tą rano jest szczątkowa) 0.3*0.8=0.24 zł/kWh. To prosument będzie decydował czy zużyje je do zakupu prądu w II-giej taryfie wspierajac w ten sposób bilansowanie mocy czy zaszaleje i zużyje drogie kWh w I-szej. A politycy powinni rozróżnić popyt na moc w nocy oraz w dzień i jeżeli już wprowadzają "rynek mocy" to niech płacą ci co jej potrzebują. Niby niewiele wymagam ale nie sądzę bym dożył dnia gdy tak sie stanie. Szybciej dojdzie do kolejnych prób "rozmywania" kosztów by ci co powinni płacić najwięcej nie przestraszyli się swoich rachunków za prąd.