Witam.
Jakiś czas temu powiększyła mi się rodzinka i żona zaczęła mnie straszyć, że za rok zaczną mi się szybciej zużywać głośniki. Miała na myśli powciskane kopułki i poprzedzierane membrany. Cały czas mam samoróbki na Visatonach i trochę byłoby mi ich szkoda, więc zacząłem rozglądać się za czymś czego by nie było mi szkoda i posiadało maskownice. Na wakacjach w jakimś przygodnym komisie wypatrzyłem właśnie Polonezy. Stan ich był standardowy, czyli sparciałe zawieszenia, brudne, z uszkodzonymi terminalami. A że od razu mi się spodobały to po krótkich targach wylądowały w bagażniku. Tyle tytułem wstępu.
W pierwszej kolejności sprawdziłem, czy wszystkie przetworniki są sprawne, bo w dwóch zawias był tak wykruszony, że membrany się "przekosiły" w dół i tarły o nabiegunniki. Na szczęście głośniki były w jak najlepszym porządku.
Ciąg dalszy to oczywiście renowacja głośników. Wprawę już mam, zakupiłem zestawy naprawcze (zawieszenia i kopułki przeciwpyłowe), kupowałem w Umifonie, bo tam się kupuje zestawy do renowacji głośników, nigdzie indziej. Jedyną zmianę jaką poczyniłem to wymiana zawieszeń z gąbkowych na gumowe. Nie wiem jaka jest różnica w brzmieniu (czy coś straciły, czy zyskały) ale widzę że nowe głośniki GDN 13/50/1 też mają gumowe zawieszenia.
Po wymianie zawieszeń sprawdziłem głośniki "na słuch". Przeważnie to robię tak, że głośniki (nie kolumny) bez zwrotnic ustawiam tak, żeby pomiędzy nie włożyć głowę, podaję sygnał z jednego kanału wzmacniacza i wkładam głowę między głośniki i właczam muzykę. Chodzi o to, że ja mam głowę między głośnikami, żebym wszystkie dźwięki słyszał w środku głowy. To mi daje mniej więcej pewność, że głośniki grają tak samo. Jeśli z którejś strony jest więcej basu, czy średnich, czy jakichkolwiek dźwięków, to jest ryzyko, że głośniki nie przenoszą takiego samego pasma częstotliwości. Można też użyć przestrajanego generatora ale po pięciu minutach pisków (1 kHz-5kHz ) piszczenie słychać już wszędzie, nawet jak jest wyłączony dźwięk
. Tutaj ciekawostka. W moich polonezach dwa GDN-y były z jednej partii produkcyjnej, dwa z innej. Między nimi trochę słychać różnicę, te nowsze (z przetaczanymi nabiegunnikami dolnymi) miały trochę więcej wysokich tonów. Różnica ledwie słyszalna ale jednak była. W kolumnach głośniki zamontowałem tak, żeby dźwięk był jak najbardziej jednolity.
Po renowacji i testach głośników przyszedł czas na obudowę. Z racji oszczędności w Tonsilu wytłumienia było jak na lekarstwo. Miałem jeszcze gąbkę tłumiącą z poprzedniego projektu, więc podzieliłem sprawiedliwie i wygłuszyłem kolumny. Efekt był od razu słyszalny.
Polonezy są dość małe i z tego powodu Tonsil pewnie użył do obudowy płyty wiórowej grubości 16 mm, więc następnym krokiem było wzmocnienie obudowy. pod głośnikiem wysokotonowym zamontowałem deskę wzmacniającą między frontem a tyłem a na wysokości niskotonowców, rozpórki poprzeczne. Tutaj różnicy nie usłyszałem w brzmieniu ale przy głośniejszym graniu na pewno pudła nie będą już grać.
Oczywiście podstawą była też wymiana makaronu co imitował kable na porządne przewody 1.5mm2. Dlaczego nie więcej? Bo przy tej mocy głośników i tak prędzej spalą się cewki głośników niż kable połączeniowe ograniczą "jasny, przejrzysty sopran". Na pewno grubszy kabel nie wpłynie na "niski mruczący bas" ani nie sprawi, że "wokal stanie się lekki jak wiosenny motyl".
Dodatkowo wymieniłem terminale na zakręcane, bananowe i pozłacane bo oryginalne nie wiem czemu miały powyrywane zaciski.
No i ostatnim elementem była zwrotnica. Trochę nie podoba mi się szeregowe łączenie głośników niskotonowych. Ograniczają one przenoszenie niskich częstotliwości a przecież GDN 13/50/1 nieźle się sprawdza w małych subwooferach. Niestety brak części i oporność głośników nie dały mi większej możliwości manewru a nie chciałem przeinwestować. Zwotnica została w wersji oryginalnej, dobrałem tylko parami elementy.
Efekt? Na początku przerażający. Kolumny zadudniły, zarezonowały i myślałem, że cała robota na nic. Po jakimś czasie do porównania postawiłem kolumny na taboretach i zagrały o wiele lepiej. Po prostu nie mogą stać na podłodze, bo bas zaczyna robić dziwne rzeczy. Przy połączeniu równoległym GDN-ów trochę poprawia się ilość basu ale mocno spada impedancja i trochę środnie tony uciekają a właśnie środek i góra pasma są mocną stroną tych kolumn. Podobno wysokotonowy GDWK 8-13 z polipropylenową kopułką podobno nie należy do zbyt udanych ale udało mu się nawiązać walkę z visatonowym G20SC. Przynajmniej ja nie słyszałem dużej różnicy. Właśnie, gdy porównywałem je z moimi Visatonami to głośniki, pod warunkiem, że stały na podstawkach 50-centymetrowych bardzo ładnie brzmiały. Najchętniej z Visatonów bym wziął niskie i niskośrednie pasmo i połączył z średnim z Polonezów. Wokal w "Day Dream" Agi Zaryan brzmiał bardzo wyraźnie i chyba w jazzie te głośniki najlepiej się sprawdzają. Chociaż "Lokomotywa" Perfectu też brzmiała bardzo prawidłowo (gdyby nie brak basu). Włączenie konturu uzdrawia bas ale też dodaje trochę za dużo wysokich tonów.

Jakiś czas temu powiększyła mi się rodzinka i żona zaczęła mnie straszyć, że za rok zaczną mi się szybciej zużywać głośniki. Miała na myśli powciskane kopułki i poprzedzierane membrany. Cały czas mam samoróbki na Visatonach i trochę byłoby mi ich szkoda, więc zacząłem rozglądać się za czymś czego by nie było mi szkoda i posiadało maskownice. Na wakacjach w jakimś przygodnym komisie wypatrzyłem właśnie Polonezy. Stan ich był standardowy, czyli sparciałe zawieszenia, brudne, z uszkodzonymi terminalami. A że od razu mi się spodobały to po krótkich targach wylądowały w bagażniku. Tyle tytułem wstępu.


W pierwszej kolejności sprawdziłem, czy wszystkie przetworniki są sprawne, bo w dwóch zawias był tak wykruszony, że membrany się "przekosiły" w dół i tarły o nabiegunniki. Na szczęście głośniki były w jak najlepszym porządku.

Ciąg dalszy to oczywiście renowacja głośników. Wprawę już mam, zakupiłem zestawy naprawcze (zawieszenia i kopułki przeciwpyłowe), kupowałem w Umifonie, bo tam się kupuje zestawy do renowacji głośników, nigdzie indziej. Jedyną zmianę jaką poczyniłem to wymiana zawieszeń z gąbkowych na gumowe. Nie wiem jaka jest różnica w brzmieniu (czy coś straciły, czy zyskały) ale widzę że nowe głośniki GDN 13/50/1 też mają gumowe zawieszenia.
Po wymianie zawieszeń sprawdziłem głośniki "na słuch". Przeważnie to robię tak, że głośniki (nie kolumny) bez zwrotnic ustawiam tak, żeby pomiędzy nie włożyć głowę, podaję sygnał z jednego kanału wzmacniacza i wkładam głowę między głośniki i właczam muzykę. Chodzi o to, że ja mam głowę między głośnikami, żebym wszystkie dźwięki słyszał w środku głowy. To mi daje mniej więcej pewność, że głośniki grają tak samo. Jeśli z którejś strony jest więcej basu, czy średnich, czy jakichkolwiek dźwięków, to jest ryzyko, że głośniki nie przenoszą takiego samego pasma częstotliwości. Można też użyć przestrajanego generatora ale po pięciu minutach pisków (1 kHz-5kHz ) piszczenie słychać już wszędzie, nawet jak jest wyłączony dźwięk

Po renowacji i testach głośników przyszedł czas na obudowę. Z racji oszczędności w Tonsilu wytłumienia było jak na lekarstwo. Miałem jeszcze gąbkę tłumiącą z poprzedniego projektu, więc podzieliłem sprawiedliwie i wygłuszyłem kolumny. Efekt był od razu słyszalny.

Polonezy są dość małe i z tego powodu Tonsil pewnie użył do obudowy płyty wiórowej grubości 16 mm, więc następnym krokiem było wzmocnienie obudowy. pod głośnikiem wysokotonowym zamontowałem deskę wzmacniającą między frontem a tyłem a na wysokości niskotonowców, rozpórki poprzeczne. Tutaj różnicy nie usłyszałem w brzmieniu ale przy głośniejszym graniu na pewno pudła nie będą już grać.
Oczywiście podstawą była też wymiana makaronu co imitował kable na porządne przewody 1.5mm2. Dlaczego nie więcej? Bo przy tej mocy głośników i tak prędzej spalą się cewki głośników niż kable połączeniowe ograniczą "jasny, przejrzysty sopran". Na pewno grubszy kabel nie wpłynie na "niski mruczący bas" ani nie sprawi, że "wokal stanie się lekki jak wiosenny motyl".
Dodatkowo wymieniłem terminale na zakręcane, bananowe i pozłacane bo oryginalne nie wiem czemu miały powyrywane zaciski.
No i ostatnim elementem była zwrotnica. Trochę nie podoba mi się szeregowe łączenie głośników niskotonowych. Ograniczają one przenoszenie niskich częstotliwości a przecież GDN 13/50/1 nieźle się sprawdza w małych subwooferach. Niestety brak części i oporność głośników nie dały mi większej możliwości manewru a nie chciałem przeinwestować. Zwotnica została w wersji oryginalnej, dobrałem tylko parami elementy.


Efekt? Na początku przerażający. Kolumny zadudniły, zarezonowały i myślałem, że cała robota na nic. Po jakimś czasie do porównania postawiłem kolumny na taboretach i zagrały o wiele lepiej. Po prostu nie mogą stać na podłodze, bo bas zaczyna robić dziwne rzeczy. Przy połączeniu równoległym GDN-ów trochę poprawia się ilość basu ale mocno spada impedancja i trochę środnie tony uciekają a właśnie środek i góra pasma są mocną stroną tych kolumn. Podobno wysokotonowy GDWK 8-13 z polipropylenową kopułką podobno nie należy do zbyt udanych ale udało mu się nawiązać walkę z visatonowym G20SC. Przynajmniej ja nie słyszałem dużej różnicy. Właśnie, gdy porównywałem je z moimi Visatonami to głośniki, pod warunkiem, że stały na podstawkach 50-centymetrowych bardzo ładnie brzmiały. Najchętniej z Visatonów bym wziął niskie i niskośrednie pasmo i połączył z średnim z Polonezów. Wokal w "Day Dream" Agi Zaryan brzmiał bardzo wyraźnie i chyba w jazzie te głośniki najlepiej się sprawdzają. Chociaż "Lokomotywa" Perfectu też brzmiała bardzo prawidłowo (gdyby nie brak basu). Włączenie konturu uzdrawia bas ale też dodaje trochę za dużo wysokich tonów.



Cool? Ranking DIY