michas wrote: Ostatecznie rozumiem to tak, iż dioda D8 jest wolniejsza w działaniu i najpierw zadziałają dwie diody szybkie i prąd uderzeniowy popłynie przez termistor potem zadziała dioda wolniejsza to są zapewne µs...
Aż tak wybiórczo to nie działa. Podział diod na szybkie i wolne bierze się z analizy czasu wyłączania (przejścia do stanu zaporowego).
Tylko wyidealizowany model diody przestaje przewodzić w momencie zmiany polaryzacji napięcia anoda-katoda. Rzeczywista jeszcze chwilkę przewodzi.
Co do położenia termistora w układzie to podobnie jak już pisał Kolega
darpajdp mam mieszane uczucia.
Powinien być albo przed, albo tuż za mostkiem by ograniczyć prąd ładowania baterii kondensatorów w chwili włączenia. Przy pojemności ok. 600µF, co wynika z szeregowego połączenia dwóch kondensatorów 1,2mF to już jest duży impuls prądu.
To może tłumaczyć zadziałanie bezpieczników w instalacji.
Jeśli chodzi o ideę działanie APFC to w dużym uproszczeniu wygląda to tak:
Tuż po włączeniu do sieci przez D8 ładuje się kondensator elektrolityczny 600µF do wartości maksymalnej napięcia sieci. Składowa prądu przez D82,83 jest pomijalnie mała z powodu indukcyjności dławika PFC.
Napięcie na wspomnianym kondensatorze zasila m. in. kontroler APFC. Ten steruje parą Q4,5.
[Brakuje mi na schemacie połączenia minusa mostka z kontrolerem.]
Od chwili włączenia Q4,5 zaczyna płynąć prąd w dławiku. Narasta wykładniczo w f-cji czasu. Jego wartość jest monitorowana przez R15,16.
Przy określonej wartości (decyduje o tym kontroler) następuje wyłączenie Q4,5.
Dotychczas lewy koniec dławika (na schemacie) podłączony był do (+) mostka Graetza a prawy przez Q4,5 do (-). Przez dławik płynął prąd więc w jego rdzeniu zgromadziła się porcja energii w postaci pola magnetycznego.
Po wyłączeniu na jego lewym końcu pojawi się (-) a na prawym (+). Diody D82,83 zostaną spolaryzowane w kierunku przewodzenia przekazując energię z dławika do kondensatora 600µF. Wzrośnie na nim napięcie.
W/w wzrost napięcia jest także monitorowany przez kontroler.
Poprawa kształtu prądu pobieranego z sieci bierze się stąd, że częstotliwość pracy APFC jest dużo większa od częstotliwości sieci energetycznej.
Można więc pobierać energię w (prawie) dowolnej chwili podczas całego przebiegu napięcia sieci. Jeśli więc w danej chwili wartość przebiegu za mostkiem jest równa np 30V to włączenie kluczy Q4,5 pozwala na naładowanie dławika i przekazanie jego energii do kondensatora 600µF.
Po chwili ten cykl się powtarza i przy np 31V nastąpi ponownie ładowanie i przekazanie do 600µF.
I tak kilka tysięcy razy w ciągu każdego półokresu tętniącego napięcia za mostkiem Graetza.
Taki sposób pobierania energii z sieci znacząco zmienia kształt prądu z "szpilkowego" przy prostowaniu szczytowym na zbliżony do sinusoidy.
Przepraszam za nieco chaotyczny opis ale to tak w "telegraficznym" skrócie.
Pozdrawiam i życzę udanej naprawy. Odtwarzanie schematu to mrówcza praca, zwłaszcza przy montażu SMD.
Powodzenia