Hej.
Temat trochę ciężki do opisania bez zamulania ale postaram się w max skrócie opisać co mnie dręczy. Jestem po lo mat-fiz, roku przerwy od nauki(gdzie pracowałem non stop) teraz minął mi 1semestr na studiach zaocznych elektrotechnika udało mi się pozdawać i zastanawiam się co dalej czy brnąć dalej czy zrezygnować i... no właśnie co dalej... Studia po tym pierwszym semestrze mnie nie pociągają dużo matematyki-fizyki i informatyki chcąc to rozumieć powtórka z lo ciągła nauka mat i fiz, aktualnie nie pracuje to jak mi się chce to nadrabiam zaległości a mam ich ogrom niestety.. Nie mam doświadczenia z elektryką jedynie jakieś podstawy (tyle ile trzeba było robić przy remontowaniu mieszkań) Nie wiem co działać wybrałem studia w sumie z powodu, że mój tata jest elektrykiem i jakoś wydawało mi się to fajne ale na pewno nie mam pociągu jak Wy do majsterkowania w warsztacie nad jakimś projektem/ naprawianiem elektronarzędzi na pewno takie coś odpada. Chciałbym mieć takie pozytywne podniecenie, że coś mnie kręci z elektryką robie projekty, myślę, realizuje je ale kuźwa no niestety takiego czegoś u mnie brak, starałem się interesować jakąś dziedziną ale zawsze po zapale wychodziła klapa..
Z jednej strony do studiów ciągnie mnie to, że w jakiś sposób rozwijam głowę przez rozwiązywanie zadań, myślenie, po prostu coś robię a nie tylko praca praca weekend impreza i tak przez całe życie, wiem też że z wiekiem coraz bardziej odechciewa się uczyć, podejmować studia. Nie chcę skończyć jak niektórzy moi znajomi pozakładali rodziny, nie mają konkretnego fachu i łapią się roboty jaka jest (pomimo tego, że są sprytni mają głowę na karku no ale realia są jakie są). Moi rodzice są już +50 wiadomo sił coraz mniej ile mogę to pomagam finansowo wiem, że powoli będzie to coraz większe pomaganie i będę miał większa odpowiedzialność finansową, przeraża mnie to, że jak czegoś nie wymyśle to będę szlajał się po robotach na lewo i prawo byle zarobić.
Mama nalega żebym dążył dalej ojciec w sumie mówi, że to jest moja decyzja. Nie jestem rozpieszczonym gówniarzem, doceniam możliwość dalszej nauki bo wiem, że wiele osób po prostu na to nie stać lub mają taką a nie inną sytuację w rodzinie. Sam wszystko sobie opłacam organizuje, więc jeżeli nie wyjdzie to stracę tylko na tym ja.
Odpycha mnie to, że inz trwają 4,5roku, semestr kosztuje prawie 2000zł a po nich nie mam pewności czy nie będzie wydana to kasa w błoto. Widząc jaki jest wszechogarniający burdel w mojej okolicy z zorganizowaniem dobrze płatnej roboty to zastanawiam się czy nie zrezygnować a za pieniądze podjąć naukę języka, znaleźć prace na miejscu, odnowić sztuki walki i myśleć co dalej. Ciągle kombinuje nad własnym interesem bo pracowanie pod kimś już mnie męczy
Dzięki, jeżeli dobrnęliście do końca,
pozdrawiam !!
Temat trochę ciężki do opisania bez zamulania ale postaram się w max skrócie opisać co mnie dręczy. Jestem po lo mat-fiz, roku przerwy od nauki(gdzie pracowałem non stop) teraz minął mi 1semestr na studiach zaocznych elektrotechnika udało mi się pozdawać i zastanawiam się co dalej czy brnąć dalej czy zrezygnować i... no właśnie co dalej... Studia po tym pierwszym semestrze mnie nie pociągają dużo matematyki-fizyki i informatyki chcąc to rozumieć powtórka z lo ciągła nauka mat i fiz, aktualnie nie pracuje to jak mi się chce to nadrabiam zaległości a mam ich ogrom niestety.. Nie mam doświadczenia z elektryką jedynie jakieś podstawy (tyle ile trzeba było robić przy remontowaniu mieszkań) Nie wiem co działać wybrałem studia w sumie z powodu, że mój tata jest elektrykiem i jakoś wydawało mi się to fajne ale na pewno nie mam pociągu jak Wy do majsterkowania w warsztacie nad jakimś projektem/ naprawianiem elektronarzędzi na pewno takie coś odpada. Chciałbym mieć takie pozytywne podniecenie, że coś mnie kręci z elektryką robie projekty, myślę, realizuje je ale kuźwa no niestety takiego czegoś u mnie brak, starałem się interesować jakąś dziedziną ale zawsze po zapale wychodziła klapa..
Z jednej strony do studiów ciągnie mnie to, że w jakiś sposób rozwijam głowę przez rozwiązywanie zadań, myślenie, po prostu coś robię a nie tylko praca praca weekend impreza i tak przez całe życie, wiem też że z wiekiem coraz bardziej odechciewa się uczyć, podejmować studia. Nie chcę skończyć jak niektórzy moi znajomi pozakładali rodziny, nie mają konkretnego fachu i łapią się roboty jaka jest (pomimo tego, że są sprytni mają głowę na karku no ale realia są jakie są). Moi rodzice są już +50 wiadomo sił coraz mniej ile mogę to pomagam finansowo wiem, że powoli będzie to coraz większe pomaganie i będę miał większa odpowiedzialność finansową, przeraża mnie to, że jak czegoś nie wymyśle to będę szlajał się po robotach na lewo i prawo byle zarobić.
Mama nalega żebym dążył dalej ojciec w sumie mówi, że to jest moja decyzja. Nie jestem rozpieszczonym gówniarzem, doceniam możliwość dalszej nauki bo wiem, że wiele osób po prostu na to nie stać lub mają taką a nie inną sytuację w rodzinie. Sam wszystko sobie opłacam organizuje, więc jeżeli nie wyjdzie to stracę tylko na tym ja.
Odpycha mnie to, że inz trwają 4,5roku, semestr kosztuje prawie 2000zł a po nich nie mam pewności czy nie będzie wydana to kasa w błoto. Widząc jaki jest wszechogarniający burdel w mojej okolicy z zorganizowaniem dobrze płatnej roboty to zastanawiam się czy nie zrezygnować a za pieniądze podjąć naukę języka, znaleźć prace na miejscu, odnowić sztuki walki i myśleć co dalej. Ciągle kombinuje nad własnym interesem bo pracowanie pod kimś już mnie męczy
Dzięki, jeżeli dobrnęliście do końca,
pozdrawiam !!
