
Złożyło się tak, że moja instalacja fotowoltaiczna jest na 24V, a oryginalny - w sumie całkiem przyzwoity - kontroler ładowania nie posiada balancera co jak zauważyłem (na szczęście dość szybko), że bardzo nierówno ładował moje nowe akumulatory żelowe. Szkoda mi ich było więc zacząłem poszukiwać jakiegoś prostego schematu balancera, czegoś co by potrafiło przypilnować napięcie ładowania na obu aku. W normalnych warunkach przerwanie ładowanie następuje przy napięciu około 28,8V (14,4V x2) i sterownik przechodzi do ładowania konserwującego (około 13,8-14V). Niestety, dochodziło do sytuacji, że kontroler faktycznie kończył ładowanie tylko, że na jednym było niecałe 13V a na drugim 15V(!) co nie jest zdrowe dla tego typu akumulatorów.
Mimo przeszukania zasobów netu nie znalazłem tego co by mi odpowiadało. Są oczywiście gotowe kontrolery z balancerem, ale swoje też kosztują, a schematy, które znalazłem dotyczyły zazwyczaj pojedynczych ogniw li-jon (co w sumie nie problem przerobić na wyższe napięcie), ale były to typowo liniowe układy, do których musiał bym założyć radiatory wielkości sporej patelni... W takiej sytuacji nie pozostało nic innego jak zaprojektować coś samemu i tak oto powstał malutki układ, który mieści się na płytce około 25x60mm i nie potrzeba żadnych radiatorów (przy max obciążeniu są ledwo wyczuwalnie ciepłe), a tranzystory obsługują żarówki (jako obciążenia) 12V 35W.
Balancer współpracuje z dwoma akumulatorami 12V, 55Ah. Elektronika to mój jakże ulubiony ATtiny13 i jako drivery dwa tranzystory N-MOS STP40.
Zasada działania jest prosta. Procesor sprawdza napięcie na obu akumulatorach i jeśli przekroczy, na którymś z nich 13,8V to zaczyna płynnie dołączać do niego obciążenie. Jest ono stopniowane do około 14,5V wtedy żarówka świeci na max, a płynie przez nią wtedy prąd około 3A. Doświadczenie pokazało, że takie obciążenie jest optymalne dla moich akumulatorów. Jeśli ktoś ma większe aku to można jeszcze zwiększyć obciążenie jednocześnie kontrolując czy traznystory się nie grzeją i ewentualnie dodać radiatory.
Prąd taki jest wystarczający aby wyrównać nawet znacznie różniące się napięcia akumulatorów co wykazała praktyka i kilkumiesięczna praca balancera. Po przejściu kontrolera w stan podtrzymania żarówki ledwo się jarzą.
Sygnał kluczujący PWM jest o częstotliwości około 1400Hz dla 18-punktowego zakresu, który można oczywiście zmodyfikować w razie potrzeb. Program napisany jeszcze w BASCOM ("jeszcze" bo zacząłem przechodzić wreszcie na C

Chciałbym tu jeszcze zwrócić uwagę na samo badanie napięcia przez ADC procesora. Otóż okazało się (wyszło z obliczeń i pomiarów), że napięcie odniesienia w moim tiny to około 1,05V a nie 1,1V dlatego musiałem nieco przeliczyć wartości. Wszystko w programie jest skomentowane więc nie powinno być problemów z ewentualną kalibracją. Istotny szczegół to dobór rezystorów w dzielnikach - wybierałem najbardziej zbliżone wartości spośród kilkunastu różnych egzemplarzy aby jak najmniejsze różnice były na obu kanałach.
Jeszcze słowo o zasilaniu procesora. Wybrałem LM317 ze względu na duży zakres napięć wejściowych do 40V (i dlatego, że miałem na stanie). Zwykły 7805 czy jakiś odpowiednik LDO ma max 30V, a to by było ryzykowne w tym układzie. Najlepiej by było użyć przetwornicy, ale pod ręką niestety nie miałem.
Koszty - przeważnie szuflandia

Płytki nie opublikuję, bo się pomyliłem za pierwszym razem, a nie chciało mi się drugi raz robić i musiałem sporo pogmerać od spodu toteż nawet nie pokazuję jak to wygląda


Na schemacie nie uwzględniona jest dioda LED, którą można (nie ma przymusu) podłączyć przez rezystor 1k do masy. Pełni ona w zasadzie tylko rolę informacyjną, gdy nie ma ładowania, że program cały czas pracuje i jest zasilanie, a dodałem ją jakoś tak później

Fusy - w nowym procku tylko wyłączony podział przez 8.
Cool? Ranking DIY