Zespół naukowców z Uniwersytetu Queen Mary w Londynie nawiązał współpracę z firmą Nokia i stworzył ładowarkę telefoniczną zasilaną otaczającymi nas dźwiękami. Urządzenie o wielkości Nokii Lumii 925 wypełnione jest wytwarzającymi energię generatorami przetwarzającymi dźwięk na energię na energię elektryczną.
Technologia bazuje na koncepcji zaproponowanej w zeszłym roku przez Koreańskich naukowców. Zakłada ona wytwarzanie energii dzięki efektowi piezoelektrycznemu przy pomocy nanodrutów z tlenku cynku. Koreańscy uczeni dowiedli, że wytworzone przez nich malutkie nanodruty są tak czułe, że wykrzywiają się nawet pod niewielkim ciśnieniem fal dźwiękowych.
Aby ograniczyć koszty, naukowcy wytworzyli podobne nanogeretory poprzez proces rozpylania warstw tlenku cynku na podłożu z tworzywa sztucznego. Po rozpylaniu powierzchnia jest wprowadzana do specjalnej substancji chemicznej i rozgrzewana do temperatury 90oC. Temperatura sprawia, że ciecz z tlenku cynku przekształca się w drobniutkie nanodruty powstające na całym podłożu.
Tak przygotowane generatory przekładane są warstwami elektrod, które odbierają wytworzony prąd. W większości podobnych konstrukcji do wytwarzania styków elektrod stosuje się złoto. W tym wypadku, aby zmniejszyć koszty projektu, wykorzystano do tego celu zwykłą folię aluminiową.
Tak przygotowana ładowarka wykorzystując otaczające nas na co dzień dźwięki takie jak ruch uliczny, głos ludzki czy muzyka był w stanie wytworzyć napięcie rzędu 5 V, którym ładowana była bateria smartfonu. Niestety źródła nie podają, jaką moc osiąga tego typu konstrukcja.
Has specialization in: systemy mikroprocesorowe, raspberry pi
jacu007 wrote 688 posts with rating 77, helped 0 times.
Live in city Dąbrowa Górnicza.
Been with us since 2007 year.
Układy pozyskujące energię z membran piezo są na rynku od dawna. Każdy kto bawił się membraną wie, że wystarczy niewielkie dmuchnięcie by wytworzyło się na niej nawet kilka czy kilkanaście V o znikomym prądzie. http://www.linear.com/solutions/1034
czyli pewnie prąd tak niewielki, że nie chcieli podać, bo nikt by się tym nie zainteresował :/ ciekawe czy wystarczy choć do podtrzymania pracy telefonu w czasie czuwania
Pamiętajcie, że dzwięk o gęstości mocy 100W/1m2 to granica bólu ludzkiego ucha. Jak wielki może być taki przetwornik? 10cm x 10cm ? Czyli 1W mocy na niego pada, jeśli jest umieszczony obok startującego odrzutowca. A ile wychodzi?
Gdyby Tesli pozwolono działać to dziś mielibyśmy już darmową i bezprzewodową energię na całym globie. To co dziś jest wynajdywane już dawno zostało wynalezione.
Przecież pozwalano mu działać do woli - sęk w tym że ten człowiek po wynalezieniu kilku bardzo istotnych urządzeń miał pecha że stracił wszelkie pieniadze na proces z Marconim, po którym po prostu oszalał i zaczął się bawić w dziwnego rodzau pseudonaukę. Której miejsce było bardziej w cyrku jak w przemysle - i tam też Tesla skończył. Przykładem wynalazku z tego okresu jest cewka Tesli - fajna zabawka i.... tyle. Do cyrku w sam raz.
Jeśli uważasz że Tesla wiedział coś czego nie wie współczesna nauka to zapraszam na studia gdzieś na wydział fizyki. Zrozumiesz w jakim jesteś błędzie. On wiedział duzo jak na tamte czasy i chwała mu za to. Ale dziś ta wiedza to jest piaskownica.
A wracając do odzysku energii z dźwięku, dla mnie kolejny pomysł jak tu wydoić grant na badania i natychniast przeżreć pieniadze podatników.
Bo:
1. Sprawność większości głośników stosowanych w sprzęcie domowym mieści się w przedziale 0,25% do 1%. Czyli grając tak że bębenki nie wyrabiają, szyby brzęczą a sąsiedzi dzwonią po Policję (wzmaczniacz 2x100W podkręcony na full) wytwarzamy 0.5 do 2W mocy akustycznej.
2. A teraz zakładając że ta energia rozchodzi się we wszystkie strony, ze wzrou na powierzchnię kuli,dowiadujemy się że metr od głosnika 'gęstość mocy' to: 40 - 160 mW/m2.
Jesli sprawność jest jak głosnika (1%) to otrzymamy max 2mW z potwora o powierzchnii 1x1m. Jeśli teraz "ładowarka" byłaby 10x10cm a nie 1x1m, to w ogóle jakieś mikrowaty otrzymamy, zakładając że obok mamy istny łomot wzmacniacza 2x 100W podkręconego na max. Prawdopodobnie w ten sposób nigdy nawet nie zwróci się energia zuzyta na produkcję takiego czegoś.
Czyli innymi słowy zespół naukowców z Uniwersytetu Queen Mary w Londynie ma kolejny świetny pomysł jak wydoić podatnika czyli nas wszystkich fundusze unijne i przeżreć pozyskane środki robiąc badania by coś robić i brać pensje.
Queen Mary University of London zajmuje 114 niejsce w światowym rankingu uniwrsytetów, więc muszą wymyślić coś takiego, co da im choćby chwilowy wzrost zainteresowania (i środki).
Konkurencją jest University College of London - miejsce 4 w rankingu, ale tam wykładają nobliści.
Nasze uniwersytety są w rankingu dopiero w czwartej - piątej setce, sukces by im dało dopiero Perpetuum Mobile, choć i to nie jest pewne.
Nasi są najlepsi na świecie, jak nikt inny pozbyli się niebieskiego lasera i grafenu
Ale cudownego zderzaka Łagiewki nie oddali ! A co do ładowarki zasilanej dżwiękiem - lipa i tyle , podobnie jak pomysły z wykorzystaniem otaczającej nas energii fal elektromagnetycznych - znikome moce .
Perpetum mobile to to nie będzie, co najwyżej kilkaset µW w codziennym otoczeniu ulicznym/biurowym. W połączeniu z ładowarkami zasilanymi ruchem, potem i falami wifi/gsm (cykliczne artykuły na elektrodzie) telefon naładuje się już po roku
dgajew , ładowanie ruchem (ferromagnetyk w cewce) daje sporo energii, za to cała reszta to zgoda - lipa, co najwyżej nadaje się do jakiegoś czujnika albo kalkulatora.
Ze strony uniwersytetu: http://www.qmul.ac.uk/media/news/items/se/137892.html# Smutne jest to, że informacja jest napisana w stylu Onetu lub FAKTu. Dobrze, że nie "Przełom! Darmowa energia dla wszystkich! Czy to początek boomu na elektryczne samochody?" I ten film... Zestaw pobożnych życzeń i garść ogólnych informacji, bez szczegółów tego, co udało się zrobić i jak użyteczne to faktycznie może być.
Jeśli chodzi o teorię, że emitowany dźwięk wcale nie wymaga wielu watów do działania jest słuszną koncepcją a nawet trendem imho. Ostatnio przestrajałem radio Śnieżka, którego głośnik jest o mocy 1,5W i jak się chce głośniej, wystarczy wpuścić trochę więcej prądu w głośnik, zamiast budować potwory. Ogłuchnąć też idzie. Głośniczki w telefonach tylko potwierdzają tę teorię. Mała moc - duża głośność. Jakość to osobny temat.
Jeśli chodzi o zasilanie telefonów/smartfonów itp. najprostszą metodą jest wbudowanie panela solarnego w ekranik, co przedłużałoby walnie życie na czuwaniu. Dla maszyny produkującej je masowo, nie tworzyłoby znacznie podwyższonego kosztu produkcji. Z pewnych względów może to nie być łatwe, ale myślę, że jakby się wziąć za temat, można by osiągnąć ogniwo o sprawnościach 10-15%. W dobie dużych ekraników, jak znalazł. Dla takich firm jak Sony, wystarczyłoby chcieć. Producenci jednak bardziej mają w głowie, żeby dodać w telefonie drugą kamerkę na przedzie niż myśleć o takich rozwiązaniach..
najprostszą metodą jest wbudowanie panela solarnego w ekranik
Też nie rozumiem dlaczego nie jest to powszechnie stosowane . W kalkulatorze którego używam od ponad 15 lat , małe ogniwko o wymiarach 1×4 cm zapewnia wystarczające ładowanie akumulatorka i poprawne działanie liczydła.
Nie wiem jak to jest z produkcją przezroczystych paneli solarnych o wystarczającej przejrzystości, aby nie zakłócić normalnego użytkowania. Bo ogniwko 1x4 OBOK ekranu jak w kalkulatorze nie wystarczy na telefon, tylko go bezsensownie powiększy
Widać jest to nieopłacalne ekonomicznie dla producentów. Nikt by nie chciał dopłacać xxx $ za taki wymysł, skoro wystarczy codziennie, idąc spać wsadzić wtyczkę. Albo położyć na specjalnej macie. Jedynie dla jakichś survivalowców bez dostępu do prądu mogłoby się to przydać, oni byliby skłonni za to zapłacić dodatkowo.
A co do prądu z dźwięku - kompletny absurd i zmarnowana kasa, jak to już zostało powiedziane kilka razy.
A ja napisałem maila do Dr Briscoe z pytaniem jaka była dokładnie wydajność prądowa ich urządzenia. Na razie nie mam odpowiedzi. Zamieszczę tu jeśli otrzymam.
Rzeczywiście, jeśli chodzi o telefony, to nie jest tak łatwo robić, jak to piszą 'energy harvesting' czyli po naszemu odzysk energii. Zrobiono nawet tabelę w Elektroniku 07/2014, która pisze ile tej energii teoretycznie jest:
wibracje - do 100uW/cm2
ciepło (różnica temperatur) - do 10mW/cm2
światło - wewnątrz 10uW/cm2, na zewnątrz 10mW/cm2
fale radiowe - GSM 0,1uW/cm2, Wi-Fi 0,001uW/cm2
Dane te mogą się trochę różnić od innych źródeł, ale uznałem je za możliwe. Obliczając realną powierzchnię przeciętnego telefonu na (5cmx8cm) 40cm2, możemy sobie przeliczyć ile możemy uzyskać energii, jeśli wyposażymy w odzysk nasz sprzęt.
W przypadku ciepła i światła, to ma sens się jeszcze o co bić. W przypadku wibracji i fal radiowych nie wiem czy udałoby się zasilić mikroprocesor w trybie czuwania.
Na początek od producentów 'drobnicy' elektronicznej musimy wymagać, żeby urządzenie pobierało jak najmniej energii. Jeśli chodzi o układy zasilane bateryjnie, moim zdaniem warte uwagi jest rozwiązanie układowe, które nazywają 'Joule Thief' lub podobne do niego. Idzie o to, aby wyssać baterię do napięć 0,3V-0,5V, zamiast odmówić pracy przy napięciu ok. 1V. W przypadku zegarków, pilotów i myszy jest to przyszłościowe rozwiązanie imho.
Panel fotowoltaiczny od powerbanku o wymiarach 55x90mm (przekątna 4 cale) wczoraj w pełnym słońcu, około godziny 13.30 obciążony LED+rezystor(około 700om) podawał około 3.6V i 3mA, a w zwarciu około 50mV i 7,7mA. Tak więc nie wiem czy jest sens wykorzystywać ekran telefonu do jego ładowania.
Wbudowanie "panelu solarnego" w ekran telefonu jest bez sensu jeszcze dlatego, że:
1) Nie będę kłaść telefonu w nasłonecznionym miejscu, by się nie nagrzewał.
2) Nie będę narażać ekranu na promieniowanie UV, by się nie zniszczył.
3) Wydajność panelu w pomieszczeniu ze sztucznym oświetleniem jest kilka razy mniejsza niż w słońcu.
Faktem jest, że rozpowszechniły się w tym celu ładowarki solarne, co również mnie cieszy. Na rynku jest zawsze tak, że musimy liczyć na rozpowszechnione produkty, a nie na nasze zachcianki Ale proszę pomyśleć, że wspomniane rozwiązanie ma głębsze podłoże - można je wykorzystywać w dużych ekranach nie kupując dodatkowego sprzętu. Bateria tego typu o powierzchni 32 cali to już całkiem solidne źródło. Dodając do tego akumulator mielibyśmy w trybie oszczędnym (15-20W) w takim telewizorze kilka - może kilkanaście minut telewizji w ciągu dnia. Na bezludnej wyspie jak znalazł. Stosując gniazdo USB w TV można by było podłączać tam telefon i zamiast telewizji doładowywać go.
Ale tak jak powiedziałem wcześniej, tylko od producenta zależy czy wypuści jeden taki model na rynek. Przymiarki są - bo prototypy powstają - skoro lud chce, to dostanie. Skoro udało się zbudować samochód oparty o cykl termodynamiczny, co zwykłemu człowiekowi by się wydawało większym dziwactwem niż zasilanie elektryczne, to dlaczego nie wypuścić kilka modeli z takim odzyskiem energii. Świat techniki musi być różnorodny - to powoduje jego piękno.
Są telefony z baterią solarną, które jeśli położyć przez większą część dnia na parapecie, nie wymagają użycia ładowarki. Stąd pomysł dodatkowej baterii w ekraniku, która by w tym układzie jeszcze bardziej pomogła. Rozwiązanie jest o tyle korzystne, że jest tylko kolejną funkcją ekranika, który i tak musiałby być tam wstawiony. A skoro dzięki temu telefon miałby pracować dłużej, to czemu nie
Widzi mi się, że naukowcy, chcą osiągnąć coś w rodzaju ogniwa uniwersalnego, które brałoby prąd skąd popadnie - gra warta świeczki.
Zapomnianym źródłem, a w terenie bardzo wartościowym są systemy oparte o antenę i uziemienie. Jest to obszar bardzo słabo zbadany, a jak się okazuje wydajny. Gdyby naukowcy uderzyli w ten obszar mieliby idealne rozwiązanie dla podróżników i na wieś. Mowa jest tu o konkretnych watach.
Co do Pana obliczeń, wydają się być bardzo zaniżone w stosunku do tego co pisze producent - ok. 0,5W a nie jak u Pana 0,01W. Słuchając jednak producenta, który mówi o mocy 0,5W i czasie ładowania około dwóch dni w słońcu, mamy 8-10Wh energii. Jeśli bateria w telefonie ma 3.7V@1,2Ah, potrzeba 4,44Wh energii na jej naładowanie. Po dwóch lub trzech dniach ładowania naszego powerbanku można naładować kompletnie telefon na następne 3 dni działania, wliczamy w to straty stabilizatorów i słabsze słońce, więc jak widać nasza ładowarka solarna z zapasem sobie poradzi z takim zadaniem. To właśnie dlatego się je produkuje Bo działają...
Zakładając, że w ekraniku smartfona sprawność ogniwa wynosi 40% zwykłego ogniwa (bo, żeby było przezroczyste zapewne gdzieś tyle spadnie sprawność) i ekranik jest trochę mniejszy, mielibyśmy realną moc ogniwa 0,2W. Jeśli dobry telefon pobierałby tyle energii na czuwanie, bylibyśmy do przodu i to znacznie. Mowa jest wtedy o godzinach działania dodatkowego, nie tylko o minutach.
Przyznam, że nie widzę możliwości uzyskania z ekranu TV jakiejś sensownej mocy. Gdyby TV był zainstalowany na zewnątrz, w nasłonecznionym miejscu, pod odpowiednim kątem - to co innego - a nadal pozostaje destrukcyjny wpływ promieniowania UV na wszelkie "plastiki".
Kilowatogodzina kosztuje mnie 60groszy. Nawet gdybym miał zaoszczędzić 100zł, za które mogę kupić 166 000w/h to szkoda mi TV za którego zapłaciłem około 8000zł.
Jeśli jakimś cudem z 32calowego TV (z panelu słonecznego) uzyskali byśmy 20W, to 100zł oszczędności uzyskał bym po 8300 godzinach (166000/20) w słońcu. Smartfona za 1500-3500zł też mi szkoda...
Odrobina energii do telefonu również mi nic nie da. Mój telefon w czuwaniu wytrzymuje dwa dni, ale już przy intensywnej pracy to jest około 6 godzin. Telefon w czuwaniu trzymam w ubraniu lub torbie. W pomieszczeniu, gdzie mógł by leżeć ekranem w kierunku światła, to nie ma warunków na to. Ze względu na pracę przy komputerze ilość światła w pomieszczeniu się ogranicza i nigdy nie jest to jasne światło pięknego, słonecznego, dnia. W samochodzie też telefon trzymam w uchwycie, tak by ekran był czytelny - czyli nie w słońcu.
Wydajność paneli słonecznych zależy jeszcze bardzo silnie od ich ustawienia w kierunku słońca. Nie słyszałem również o ogniwach fotowoltaicznych o sprawności 40% - połowa tej wartości to już olbrzymi sukces (wersje handlowe, nie eksperymentalne).
Mowa była o wydajności 2/5 z ogniwa o wartości 20% liczonej w pełnym słońcu czyli jakieś 8% i według tej wartości są zrobione obliczenia. Niestety, jak Pan wspomniał poprzez to, że obecne smartfony i wielofunkcyjne telefony działają czasami tylko po kilka godzin, gdy są w użyciu, pozostawia takie rozwiązanie nieopłacalnym. Mój HTC i to najprostszy model, także ma tę wadę. W porównaniu do telefonów 2G, pobór prądu znacząco się zwiększył w telefonii mobilnej. Dlatego też jako bazę do proponowanego rozwiązania musi stanowić telefon energooszczędny.
Jeżeli chodzi o wszelkie przeliczenia ceny energii z elektrowni, to znakomita większość rozwiązań, także OZE, pozostają nieopłacalne i to mimo udogodnień, do jakich zmusił elektrownie rząd czyli podpięcie się pod istniejącą sieć. Jest to pierwszy przełom. Nie zmienia to jednak faktu, że polska sieć energetyczna wymaga rozproszenia i zastosowania profesjonalnych rozwiązań wiatrowych i słonecznych zamiast z kopalin na wzór niemiecki.
Głównym atutem takiego rozwiązania jest, że nic ono by z zewnątrz nie kosztowało, gdyby na dobre weszło do produkcji. Ekranik powiększyłby się o jedną, pewnie milimetrową folię, więc nie marnujemy materiału, zmienia się tylko jego konstrukcja. Telefon z czasem osiągnąłby cenę zwykłego. Podany tu przykład telefonu z odzyskiem jest najprostszy do osiągnięcia na dzień dzisiejszy. Na pewno lepsze rozwiązanie niż energia z wibracji, która tylko w przemyśle ma jakiś potencjał.
Ja akurat nie noszę telefonu przy sobie, tylko leży na stoliku pod oknem przez cały czas, więc mnie by tych kilka godzin cieszyło. Jakbyśmy tu nie dyskutowali, prototypy powstały i w przyszłości wypuszczą z pewnością kilka tysięcy sztuk w ludzkie ręce. Z pewnością nie chcę zawrócić kijem Wisły, dlatego dalej pozostaniemy nosicielami ładowarek. Już powerbanki są ukłonem w stronę podróżujących.
Nie zmienia to jednak faktu, że polska sieć energetyczna wymaga rozproszenia i zastosowania profesjonalnych rozwiązań wiatrowych i słonecznych zamiast z kopalin na wzór niemiecki.
Ja akurat jestem zwolennikiem elektrowni atomowych.
W przypadku elektrowni wiatrowych i słonecznych nie widzę możliwości ich wykorzystania jako zielonych źródeł energii zastępujących elektrownie konwencjonalne w Polsce. Takie przykłady: jest noc i własnie odpisuję korzystając z komputera i całej infrastruktury dostępu do Internetu zasilanej z energii elektrycznej. Energia słoneczna tu mi nie pomoże.
Energia z wiatru? A jak przestanie wiać to bez światła nawet książki nie przeczytam wieczorem, a na świeczki godzę się tylko w sytuacjach romantycznych Jeśli wiatr będzie wiać słabo to oświetlenie włączę, ale ekspresu do kawy, czajnika, pralki już nie?
Jak w tak nieprzewidywalnych warunkach miały by pracować firmy i jak miały by być konkurencyjne w stosunku do firm posiadających ciągłe zasilanie w energię elektryczną? Co z przetapianymi materiałami, piecami, obrabiarkami - czyli co z procesami, których nie można przerwać?
Jak wyglądała by np.: Elektroda, gdyby była dostępna tylko wtedy, gdy blisko jej serwerowni wieje? Musiało by wiać wtedy wszędzie tam, gdzie są urządzenia zapewniające transmisję Internetu do użytkownika końcowego.
Zresztą jakimi mocami dysponują elektronie wiatrowe lub słoneczne? Dom, wieś zasilą - ale zakład przemysłowy? Hutę, kopalnię, tramwaje, kolej, biurowiec?
Dla jasności: sensowne wykorzystanie "zielonej" energii jest moim konikiem. Podkreślę : sensowne! Np.: elektrowni wiatrowe wymagają kompozytów (jak to się rozkłada jako śmieć?), kabli (kopalnia, huta, energia do przetopienia), izolacji do kabli, generatora (miedź, wydobycie, przetopienie), śrub, elektroniki, cementu na postument, itp. To wszystko trzeba przewieść zużywając nieodnawialna ropę. I to było by OK!, gdyby nie to, że trzeba też wybudować konwencjonalna elektrownię z zapasem mocy na wypadek jak przestanie wiać. Wiec budujemy DWIE elektrownie. To nie jest ekologiczne działanie, szczególnie, że w konwencjonalnej elektrowni nie da się szybko uruchomić dodatkowej mocy, więc konwencjonalna elektrownia musi mieć zapas paliwa i "rozgrzane kotły", a wytworzoną w nadmiarze energię musi gdzieś rozproszyć .
Magazynowanie energii elektrycznej w akumulatorach też nie jest ekologiczne, ze względu na materiały użyte do produkcji akumulatorów i ich niską trwałość. Trzeba też myśleć o tym z czego są wytwarzane akumulatory, gdzie ten materiał się wydobywa, jakie są koszty jego przetworzenia i transportu (znowu ta nieodnawialna ropa).
Chciał bym większego wykorzystania różnych źródeł energii. Sam myślę nad instalacją paneli fotowoltaicznych na balkonie. Jednak będzie to tylko ciekawostką, kosztowną ciekawostką. Może zasilę jakieś obwody oświetlania LED. Wcale nie mam pewności czy przysłużę się w ten sposób środowisku. Możliwe, że więcej energii zostanie zużyte na materiały do takiej instalacji, a po latach zostaną z niej problematyczne odpady.
Jest jeszcze problem z takimi małymi źródłami energii, które są podłączone do sieci przesyłowej. W danym momencie energię pobierają, w innym oddają - jak zaplanować pracę dużej elektrowni? Jak zapewnić jakość energii dla klienta? Stałość częstotliwości, napięcia? Jak należy rozbudować infrastrukturę, by zsynchronizować pracę setek lub tysięcy źródeł prądu? W miarę jak piszę nasuwa mi się coraz więcej pytań.
Chciał bym podziękować za ciekawą, merytoryczną i kulturalną dyskusję.
W ostatnich latach przewidywano, że w wyniku komputeryzacji, cyfryzacji i 'zwiększania ilości pudełek w domu', polskie elektrownie nie dadzą rady zaspokoić potrzeb energetycznych. Okazało się jednak, że krytykowane zmiany w postaci np. zmiany żarówek na CCFL i wymuszenie zmian na rynku przez Unię (oznaczenia na AGD klas energetycznych) wyrównały potrzeby energetyczne i całość dalej praktycznie pracuje.
Zmiany dzieją się na naszych oczach. Już dziś można znaleźć telewizor o przekątnej powyżej 30 cali, który pobiera w normalnym trybie poniżej 30 watów (w erze tv kineskopowych było to nie do zrealizowania). Można uzyskać sensowne oświetlenie z lamp LED obecnie w opłacalnej cenie, które w porównaniu do świetlówek może obniżyć pobór prądu o kolejną połowę. W tym roku wypuszczono na rynek procesor czterordzeniowy o TDP 25W, który przełamuje dotychczasowy trend na domowe piece. Można na nim spokojnie budować komputer domowy, którego overall spadnie poniżej 100W. Już dziś, stojąc w hipermarkecie możesz pomyśleć o środowisku naturalnym.
To wszystko jednak to tylko te zmiany, które są widoczne najbardziej. Istota, jak Pan wspomina, leży w przemyśle. ok. 80% energii produkowanej w kraju zużywają silniki. Próbuje się robić ewolucyjne zmiany na tym rynku, ale silniki ze swojej natury są trwałymi urządzeniami i trudno mówić o postępie, jeżeli silnik wymienia się raz na 25 lat. Producent ciastek, podobnie jak my, woli dorzucić grosza na prąd, niż zmieniać drogą maszynę, w której nikt bez potrzeby nie będzie grzebał, a nawet jak wymieni silnik, to na podobny - 85% sprawności. Brzmi niemało - pobór prądu jednak jest kolosalny. Kiedy przekroczą granicę 100% może świat zielonych się uspokoi mentalnie.
Polecam artykuł w Automatyka podzespoły i aplikacje - czerwiec 2014, do zdobycia za darmo w sieci.
Mówimy sporo o wietrze, słońcu i wodzie. Dzięki nowoczesnym inwerterom i zdrowszemu prawu można ich już dziś używać. Gdyby nie pięćdziesięcioletni ucisk, już dziś wyglądałoby to inaczej. Energetyka nie byłaby tworzona na wzór centrali i ciemnego ludu, tylko byłaby rozproszona i różnorodna pod względem źródeł.
To co zrobiła np. Dania, a do czego zachęca nas Europa to zaprzęgnięcie lokalnych oczyszczalni ścieków do tworzenia biogazowni. Ładnych kilka procent energii krajowej można chapnąć tym sposobem. A problem co z tym zrobić był zawsze. Wywożenie gnojowicy na pole było rozwiązaniem z potrzeby, wcale nie jest tak korzystna jak nawozy.
Gdyby jednak trochę tych OZE pod średnie napięcia porobić zamiast wspomnianych atomówek czy węglówek, bylibyśmy kilka kolejnych procent do przodu.
Zapyta Pan co zrobić z resztą Moim zdaniem da się wyłuskać energię z przestrzeni przez kontynuację myśli starego Tesli. Urządzeń, które bazują na energii z przestrzeni jest masa. Są one jednak nie znane i nie tworzone w mocach przemysłowych, co pozornie stanowi je niewystarczalnymi. Jak jest jednak w rzeczywistości, przekonamy się jeszcze za naszego życia.
W ostatnich latach przewidywano, że w wyniku komputeryzacji, cyfryzacji i 'zwiększania ilości pudełek w domu', polskie elektrownie nie dadzą rady zaspokoić potrzeb energetycznych.
W tym założeniu jest jedna dość istotna nieścisłość:
Ilość pudełek w domu ma dość drugorzędne znaczenie bo o ile pamiętam pobór prądu przez gospodartswa domowe to 20% a przez przemysł 80%.
master kleo wrote:
Istota, jak Pan wspomina, leży w przemyśle. ok. 80% energii produkowanej w kraju zużywają silniki. Próbuje się robić ewolucyjne zmiany na tym rynku, ale silniki ze swojej natury są trwałymi urządzeniami i trudno mówić o postępie, jeżeli silnik wymienia się raz na 25 lat.
Silniki przemysłowe mają już od tych 25 lat sprawności rzędu 95% lub lepsze - co tu można poprawić wymianą na nowy?
master kleo wrote:
a nawet jak wymieni silnik, to na podobny - 85% sprawności. Brzmi niemało - pobór prądu jednak jest kolosalny. Kiedy przekroczą granicę 100% może świat zielonych się uspokoi mentalnie.
Mógłbyś zgłębić tę myśl? Silnik będzie wydzielał więcej mocy niż pobiera? Toż to lepsze jak perpetum mobile
Nie chcę wstawić głowy pod topór, bo współczynnik sprawności uczy, że podajesz do urządzenia określoną porcję prądu i otrzymujesz w wyniku moment obrotowy.
Jest jednak na niebie kilka znaków, które wskazują, że potrzebny do działania tej maszyny strumień magnetyczny można uzyskać nie tylko z przykładanego prądu. Innymi słowy część energii (nie wiadomo jeszcze jaka) może pochodzić ze strumienia magnetycznego, np. magnesów trwałych, które wykazują w pewnych kierunkach wolne siły, a więc mogą być źródłem energii.
Wtedy uzyskalibyśmy moc mechaniczną większą od mocy przyłożonego prądu, bo mielibyśmy dodatkowe źródła energii w maszynie. Zasada energii zostaje tu zachowana. Pozostaje tylko problem ze współczynnikiem sprawności, który byłby powyżej jeden. Ale myślę, że to by się przyjęło tak jak w pompach ciepła. Nikogo to nie dziwi, kiedy wspomina się o dolnym źródle.
Ktoś zapyta oczywiście dlaczego fabryczne rozwiązania z magnesami w takim razie są poniżej setki. Dlatego, że uzyskany strumień musi przewyższyć wszelkie straty. Z łatwością daje się to uzyskać tylko w takim wynalazku jak PPMT (http://www.rexresearch.com/flynn/flynn.htm) czy rotor Minato. Oba rozwiązania wzmacniają znacznie strumień magnetyczny.
Dla nas magnetyczna strona silnika jest mało ważna, bo płacimy za elektryczność, to jednak ona ma zdecydować czy powstaną w produkcji takie o wydajności powyżej jeden.
Praktyka wydaje się potwierdzać opisane przypuszczenia. Jest kilka silników, które powstały i których sprawność w pomiarach wynosiła od 1.5 do 3. Proszę się nie sugerować tłumaczeniem działania tych maszyn, bo jesteśmy jeszcze w erze zamierzchłej czy dorabianej czasami teorii spiskowej. Pozostaje eksperymentować.
Jest jednak na niebie kilka znaków, które wskazują, że potrzebny do działania tej maszyny strumień magnetyczny można uzyskać nie tylko z przykładanego prądu. Innymi słowy część energii (nie wiadomo jeszcze jaka) może pochodzić ze strumienia magnetycznego, np. magnesów trwałych
Do działania maszyny nie jest potrzebny strumień magnetyczny, tylko zmiana strumienia w czasie. To prawda że magnesy trwałe wytwarzają strumień, ale przecież nikt normalny nie powie że magnes na lodówkę generuje jakąś energię, bo jest przyklejony do blachy.