Nowsze diesle może i kręcą się do 5000 ale tam już nie ma komór wirowych a wtrysk bezpośredni. Chyba, że mówimy o rozbieganiu silnika, to wtedy i benzyniaka możemy rozkręcić tyle ile pozwoli uszczelka pod głowicą. Z tego co mi wiadomo, to diesle zwykle mają maksymalną moc przy 4000 i te obroty uważam za maksymalne, Tak czy inaczej w przypadku fire rzeczywiście jest to około 1500 więcej, czyli około 140% w porównaniu do diesla. To już czuć, ale to nie jest istotne bo dodanie drugiej skrzyni w przypadku benzyniaka również jest możliwe, a nawet zalecane, zwłaszcza biorąc pod uwagę to jak stopniowane są skrzynie w samochodach.
Jeśli chodzi o elektroniczny zapłon to w przypadku fiata jest on o tyle dobry, że zarówno sterownik jak złącza są hermetyczne i może na pracę pod wodą to za mało ale zroszenie deszczem na pewno mu nie zaszkodzi. No może cewki zapłonowe warto zabezpieczyć chociaż jakimś kawałkiem folii bo tam to rzeczywiście może być nieciekawie.
A jeśli chodzi o wymianę świec i przewodów zapłonowych to dla kogoś pracującego na złomie też nie powinno być problemu bo w krótkim czasie może sobie nazbierać dożywotni zapas tych części.
Diesle rzeczywiście są masywniejsze i dokładniej robione. Mają bardziej hermetyczną budowę i wymagają znacznie mniej osprzętu niż benzyniaki. Pomijając rozrusznik to mogą pracować i bez prądu. Ale nie zapominajmy również o ich wadach.
O trudnościach z odpalaniem i konieczności stosowania znacznie mocniejszych akumulatorów już było. Więc wspomnę tylko o wrażliwości na słabą jakość paliwa. A niech no tylko się jakiś filterek od paliwa uszkodzi, o co w polowych warunkach łatwiej niż w samochodzie i wtedy będzie ciekawie. Zaczynając od udrażniania przewodów kończąc na wymianie wtryskiwaczy i regeneracji lub wymianie pompy wtryskowej.
Czytałem gdzieś też że do diesle są bardziej delikatne jeśli chodzi o pracę na zimnym silniku. Pewnie chodzi o to, że w niskiej temperaturze dużo trudniej o zapłon mieszanki i w ogóle parametry spalania są dużo gorsze. Zbawienna iskra w benzyniakach znacznie niweluje ten problem.
W polu nie da się użytkować silnika ekonomicznie, chyba że sami będziemy ciągać pług. Jak się chce mocy, to trzeba mu trochę wcisnąć i z własnego doświadczenia wiem, że koszt zaorania tego samego pola Władimiercem T25 i tym moim wynalazkiem, do którego wrzucałam link, wyszedł podobny.
Nie chcę gloryfikować silników benzynowych bo świadomy jestem ich wad ale nie pozwolę gloryfikować ropniaki.
Rodzaj silnika nie jest aż tak bardzo istotny. Naprawdę kierował bym się dostępnością tych silników bo tak samo jak wymiana świecy zapłonowej i wymiana wtryskiwacza w ropniaku może być łatwa gdy na złomie będzie stał samochód z podobnym silnikiem.
Jeśli chodzi o elektroniczny zapłon to w przypadku fiata jest on o tyle dobry, że zarówno sterownik jak złącza są hermetyczne i może na pracę pod wodą to za mało ale zroszenie deszczem na pewno mu nie zaszkodzi. No może cewki zapłonowe warto zabezpieczyć chociaż jakimś kawałkiem folii bo tam to rzeczywiście może być nieciekawie.
A jeśli chodzi o wymianę świec i przewodów zapłonowych to dla kogoś pracującego na złomie też nie powinno być problemu bo w krótkim czasie może sobie nazbierać dożywotni zapas tych części.

Diesle rzeczywiście są masywniejsze i dokładniej robione. Mają bardziej hermetyczną budowę i wymagają znacznie mniej osprzętu niż benzyniaki. Pomijając rozrusznik to mogą pracować i bez prądu. Ale nie zapominajmy również o ich wadach.
O trudnościach z odpalaniem i konieczności stosowania znacznie mocniejszych akumulatorów już było. Więc wspomnę tylko o wrażliwości na słabą jakość paliwa. A niech no tylko się jakiś filterek od paliwa uszkodzi, o co w polowych warunkach łatwiej niż w samochodzie i wtedy będzie ciekawie. Zaczynając od udrażniania przewodów kończąc na wymianie wtryskiwaczy i regeneracji lub wymianie pompy wtryskowej.
Czytałem gdzieś też że do diesle są bardziej delikatne jeśli chodzi o pracę na zimnym silniku. Pewnie chodzi o to, że w niskiej temperaturze dużo trudniej o zapłon mieszanki i w ogóle parametry spalania są dużo gorsze. Zbawienna iskra w benzyniakach znacznie niweluje ten problem.
W polu nie da się użytkować silnika ekonomicznie, chyba że sami będziemy ciągać pług. Jak się chce mocy, to trzeba mu trochę wcisnąć i z własnego doświadczenia wiem, że koszt zaorania tego samego pola Władimiercem T25 i tym moim wynalazkiem, do którego wrzucałam link, wyszedł podobny.
Nie chcę gloryfikować silników benzynowych bo świadomy jestem ich wad ale nie pozwolę gloryfikować ropniaki.

Rodzaj silnika nie jest aż tak bardzo istotny. Naprawdę kierował bym się dostępnością tych silników bo tak samo jak wymiana świecy zapłonowej i wymiana wtryskiwacza w ropniaku może być łatwa gdy na złomie będzie stał samochód z podobnym silnikiem.