Witam serdecznie
Historia laptopa była taka...
Po kilku miesiącach użytkowania wentylator zaczął coraz głośniej chodzić i przy obciążeniu grą lub kilkoma programami naraz coraz częściej się wyłączał. Poszedł więc do serwisu. Tam go podobno sprawdzili, przeczyścili, wgrali od nowa system i stwierdzili lakonicznie, że psuje się grafika i żebym się go pozbył. Komputer przez jakiś czas działał prawidłowo (oprócz diody ładowania która po powrocie z serwisu już nie świeciła przy podłączaniu zasilacza) ale z czasem powrócił problem. Doszło w końcu do tego, że po załączeniu kompa włączył się tylko wentylator, powirował kilkanaście sekund, ucichł a komputer się wyłączył.
Postanowiłem go rozkręcić i zajrzeć do środka. Okazało się że pod radiatorem była jakaś biała pasta, chyba jeszcze cynkowa i "sflaczałe" białe pianki przewodzące. Kupiłem srebrną pastę voltec-a i przy okazji zamówiłem nowe gniazdo ładowania, bo po rozebraniu starego okazało się że pomiędzy nóżkami diody jest zwarcie.
Po wymianie pasty, gniazda, komputer udało się uruchomić ale przy uruchamianiu windowsa 7 dźwięk powitalny jakoś dziwnie był spowolniony. Praca na systemie też d... nie urywa. Wszystkie programy jakoś dziwnie powoli się włączają. Ale generalnie przez kilka godzin system pracował i nie ma problemu z przegrzaniem.
Ale dziwne że gdy przed startem windowsa uruchomiło się analizowanie dysku C: w poszukiwaniu błędów to po kilku sekundach pracy komputer się wyłącza a po włączeniu pojawia się komunikat "thermal problem occured" i trzeba go na kilkanaście minut zostawić w spokoju żeby się schłodził, bo po samym restarcie potrafi się przegrzać nawet podczas uruchomienia menu w biosie.
Dziwi mnie to - praca z dużym obciążeniem w windowsie nie powoduje krytycznego przegrzania a podczas analizy dysku w dos-ie tak.
Pozatym dioda ładowania świeci ale po odłączeniu zasilacza bo w trakcie gdy jest on załączony gaśnie...
Czy ktoś spotkał się może z takim problemem? Wgrywałem też ostatni bios ze strony HP, ale nic to nie dało.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof
Historia laptopa była taka...
Po kilku miesiącach użytkowania wentylator zaczął coraz głośniej chodzić i przy obciążeniu grą lub kilkoma programami naraz coraz częściej się wyłączał. Poszedł więc do serwisu. Tam go podobno sprawdzili, przeczyścili, wgrali od nowa system i stwierdzili lakonicznie, że psuje się grafika i żebym się go pozbył. Komputer przez jakiś czas działał prawidłowo (oprócz diody ładowania która po powrocie z serwisu już nie świeciła przy podłączaniu zasilacza) ale z czasem powrócił problem. Doszło w końcu do tego, że po załączeniu kompa włączył się tylko wentylator, powirował kilkanaście sekund, ucichł a komputer się wyłączył.
Postanowiłem go rozkręcić i zajrzeć do środka. Okazało się że pod radiatorem była jakaś biała pasta, chyba jeszcze cynkowa i "sflaczałe" białe pianki przewodzące. Kupiłem srebrną pastę voltec-a i przy okazji zamówiłem nowe gniazdo ładowania, bo po rozebraniu starego okazało się że pomiędzy nóżkami diody jest zwarcie.
Po wymianie pasty, gniazda, komputer udało się uruchomić ale przy uruchamianiu windowsa 7 dźwięk powitalny jakoś dziwnie był spowolniony. Praca na systemie też d... nie urywa. Wszystkie programy jakoś dziwnie powoli się włączają. Ale generalnie przez kilka godzin system pracował i nie ma problemu z przegrzaniem.
Ale dziwne że gdy przed startem windowsa uruchomiło się analizowanie dysku C: w poszukiwaniu błędów to po kilku sekundach pracy komputer się wyłącza a po włączeniu pojawia się komunikat "thermal problem occured" i trzeba go na kilkanaście minut zostawić w spokoju żeby się schłodził, bo po samym restarcie potrafi się przegrzać nawet podczas uruchomienia menu w biosie.
Dziwi mnie to - praca z dużym obciążeniem w windowsie nie powoduje krytycznego przegrzania a podczas analizy dysku w dos-ie tak.
Pozatym dioda ładowania świeci ale po odłączeniu zasilacza bo w trakcie gdy jest on załączony gaśnie...
Czy ktoś spotkał się może z takim problemem? Wgrywałem też ostatni bios ze strony HP, ale nic to nie dało.
Pozdrawiam serdecznie
Krzysztof