Mój samochód Suzuki Vitara 2.0 140KM nie należała nigdy do demonów prędkości. Na autostradzie osiągała maksimum 120-130km/h i nie dało rady zmusić jej by jechała szybciej.
W pewnym momencie w upalne dni zaczęły się dodatkowe problemy. Na przykład podczas 20 minutowej jazdy terenowej na reduktorze, bardzo spadały obroty, samochód przestawał reagować na pedał gazu i zaczynało śmierdzieć jakby siarką.
Obecnie Vitara osłabła jeszcze bardziej - pod górkę na którą wcześniej wjeżdżała na 4 lub 5 biegu teraz ledwie wjeżdża na 2. Jak dodam gazu to najpierw szarpie, a dopiero potem ledwo się zbiera.
Na płaskim, po maksymalnym wciśnięciu gazu, auto nie przyśpiesza, a jedynie zaczyna głośniej buczeć (sprzęgło się nie ślizga).
Czyściłem przepływomierz - była chwilowa poprawa.
Zastanawiam się, czy nie jest to wina świec (zamówiłem nowe) lub czy katalizator się nie zapchał.
W pewnym momencie w upalne dni zaczęły się dodatkowe problemy. Na przykład podczas 20 minutowej jazdy terenowej na reduktorze, bardzo spadały obroty, samochód przestawał reagować na pedał gazu i zaczynało śmierdzieć jakby siarką.
Obecnie Vitara osłabła jeszcze bardziej - pod górkę na którą wcześniej wjeżdżała na 4 lub 5 biegu teraz ledwie wjeżdża na 2. Jak dodam gazu to najpierw szarpie, a dopiero potem ledwo się zbiera.
Na płaskim, po maksymalnym wciśnięciu gazu, auto nie przyśpiesza, a jedynie zaczyna głośniej buczeć (sprzęgło się nie ślizga).
Czyściłem przepływomierz - była chwilowa poprawa.
Zastanawiam się, czy nie jest to wina świec (zamówiłem nowe) lub czy katalizator się nie zapchał.