W celu zmniejszenia niesamowitej ilości smogu, jaki występuje w największych Chińskich miastach naukowcy państwa środka sięgnęli po nowoczesną technologię i stworzyli pierwszy na świecie tramwaj zasilany wodorem.
Wytwarzany jest on przez Sifang Company, poboczną spółkę korporacji Chińskich Kolei Południowych. Stworzenie tego pojazdu nie byłoby możliwe bez pomocy szeregu instytucji naukowych z całego kraju. Tramwaj na pełnym baku jest w stanie przejechać około 100 kilometrów z maksymalną prędkością 70 km/h. Jednorazowo tramwaj jest w stanie zabrać 380 pasażerów.
Pojazd ten opracowywany był przez ostatnie dwa lata. Jak donoszą chińskie media w ostatnich dniach właśnie zjechał on z linii produkcyjnej w Qingdao. Można spodziewać się, iż niedługo zacznie on być eksploatowany.
Co szczególnie charakterystyczne dla tego rodzaju napędu, emituje on jedynie wodę. Dzięki precyzyjnej kontroli temperatury w komórce paliwowej unika się generowania tlenków azotu, zatem wpływ na środowisko jest zerowy. Jednocześnie nie poświęca się w żaden sposób praktyczności pojazdu. Wystarczą trzy minuty, aby zatankować do pełna zbiorniki wodorowe tramwaju, a z uwagi na relatywnie krótkie trasy chińskich tramwai tankowanie konieczne może być potrzebne tylko kilka razy dziennie. Także ekonomiczna strona tego przedsięwzięcia rysuje się w pozytywnych barwach, jak donoszą raporty naukowców.
"Średnia trasa tramwaju w Chinach wynosi około 15 kilometrów, co oznacza, iż po jednym tankowaniu tramwaj jest w stanie przejechać trzy trasy tam i z powrotem" tłumaczy inżynier Liang Jianying, nadzorujący projekt z ramienia Sifang.
Tramwaj jest elementem szeroko zakrojonych działań chińskiego rządu na rzecz zmniejszenia problemu smogu w państwie środka. W zeszłym roku, jak donosi chińskie Ministerstwo Ochrony Środowiska, niemalże 90% miast w Chinach nie spełnia norm czystości powietrza. Może teraz czas, aby reszta świata poszła w ślady Chińczyków i spróbowała wykorzystać takie tramwaje na swoich torach.
Fizyk z wykształcenia. Po zrobieniu doktoratu i dwóch latach pracy na uczelni, przeszedł do sektora prywatnego, gdzie zajmuje się projektowaniem urządzeń elektronicznych i programowaniem. Od 2003 roku na forum Elektroda.pl, od 2008 roku członek zespołu redakcyjnego.
ghost666 wrote 11099 posts with rating 9410, helped 157 times.
Live in city Warszawa.
Been with us since 2003 year.
Nie bardzo widzę w tym jakikolwiek sens... Chyba że chodzi tylko o to, żeby pozbyć się sieci trakcyjnej.
Bo przecież by wytworzyć ten wodór, trzeba i tak zużyć energię. Najprawdopodobniej - elektryczną.
Więc co za różnica dla ochrony środowiska, czy energia do tramwaju zostanie dostarczona pośrednio przez energię chemiczną (czy to zgromadzoną w akumulatorach - jak konstruowane już nawet i w Polsce autobusy elektryczne - czy w postaci wodoru), czy bezpośrednio przez sieć trakcyjną? Wręcz przeciwnie, przetwarzając energię z jednej formy (elektrycznej) do innej (chemicznej) wprowadza się przecież większe straty niż na samym przesyle energii elektrycznej.
Auta na wodór bądź akumulatory - rozumiem. Autobusy - tu jest alternatywa w postaci trolejbusowej sieci trakcyjnej, ale to też można zrozumieć - autobus na wodór bądź elektryczny wjedzie wszędzie, trolejbus jest ograniczony zasięgiem sieci trakcyjnej. Ale tramwaj? Tramwaj i tak jest ograniczony przez tory. Nad którymi sieć z reguły już jest. Chyba że buduje się nowe linie i chce się uniknąć sieci trakcyjnej, to chyba jedyne sensowne zastosowanie.
Czy tylko ja mam wrażenie, że świat rozwija się tylko w Chinach lub ewentualnie jeszcze w US, tylko nie w Europie?
Chinczycy są już daleko w przodzie względem naszych specjalistów, więc zapewne bilans dla środowiska nie wygląda bez różnicy, jak napisał kolega wyżej.
Załóżmy, że do produkcji wodoru używają energii z elektrowni jądrowych...potem następuje spalanie wodoru. I gdzie tu zanieczyszczenie środowiska gazami?
Fakt faktem, tramwaje wogóle nie sa praktyczne jako środek komunikacji...wymaga specjalnej infrastruktury, a więc zajmuje przestrzen ktora może być zajmowana przez autobusy czy samochody.
Co do infrastruktury - nie do końca masz rację. Wydzielone torowisko dla tramwajów zajmuje mniej szerokości drogi niż wydzielony pas dla autobusów.
W dużych miastach przewagą tramwajów jest też to, że można łączyć je w wielowagonowe składy, tym samym zwiększając ich pojemność. A w przeciwieństwie do kolei miejskiej i metra, są łatwiej dostępne - gęściej rozlokowane są przystanki (a przecież dojście bądź dojazd na przystanek wlicza się do czasu podróży; analogicznie w przypadku jazdy samochodem wydłużyć ją może czas potrzebny na znalezienie miejsca do zaparkowania i potem dojście stamtąd do celu podróży).
Jakiś odsetek energii elektrycznej zawsze pochodzi z elektrowni, w których spala się paliwo mające w składzie chemicznym węgiel. W mniej lub bardziej czysty sposób. Ale nawet spalając węgiel w elektrociepłowniach produkuje się dużo mniej różnego rodzaju szkodliwych zanieczyszczeń, niż spalając go w kotłowniach domowych czy spalając paliwo ciekłe bądź gazowe w silniku spalinowym samochodu.
Chodzi mi tu przede wszystkim o to, że nie widzę tu korzyści dla środowiska względem obecnie stosowanych rozwiązań zaopatrzenia tramwajów w energię - tzn. przesyłania jej siecią trakcyjną.
Korzyść może być w kosztach eksploatacji, i w przyszłości, jeśli tramwaje na wodór się rozpowszechnią i tym samym staną się tańsze, również inwestycji (budując nową sieć tramwajową nie trzeba będzie wydawać pieniędzy na sieć trakcyjną).
Bez przesady....względem odpadów z elektrowni węglowych, odpady radioaktywne, zajmują baardzo mało miejsca, a samo zabezpieczenie i składowanie radioaktywnych związków nie jest specjalnie trudne i wymagające delikatnej technologii. Zagrożenie dla człowieka jest o wiele mniejsze niż podczas przejścia przez jezdnie.
Najlepiej oczywiście zrezygnować z generacji energii(a tym samym rezygnujemy z postepu technologicznego) i wrócić do jaskiń, wtedy będzie prawie wszystko eko:)
Echem, a za zachodnią granicą ciągle szukają nowych miejsc na składowanie odpadów bo raz że miejsca brakuje, a dwa nagle szczelne 'jaskinie' w których kiedyś wydobywano sól są pod wodą i jak sobie człowiek założył się nie stało. Nie jest sucho, nie jest na wieki, kapsuły się rozpadają, ale to nic, bo woda nie dostanie się do wód gruntowych - wszak to ciężka woda.
Rzucenie okiem na Wikipedię pokazuje, że wiele linii tramwajowych zostało w wielu miastach zlikwidowanych dawno temu. Sieć trakcyjna nie istnieje i nie wiadomo czy można ją odbudować. Szyny na jezdni nie przeszkodzą prawie nikomu, więc może chodzi o rozwój nowych linii. W czym problem by takie same robić autobusy, po opracowaniu napędu, już żaden.
Wbrew pozorom, moim zdaniem ma to sens. Opory toczenia stalowych kół tramwaju po szynach są dużo mniejsze niż opon autobusu, linie tramwajowe mają mniejsze nachylenie wzniesień niż drogi i te fakty powodują mniejsze straty energii. Zasilanie wodorem też w sumie może okazać się oszczędniejsze bo odpada użycie drogiej miedzi na sieć trakcyjną, ograniczenie strat energii na przewodach (prądy w kA bo napięcie w sieci jest niskie , zazwyczaj 600 V) no i . . . miedź jest łatwym łupem złomiarzy a to nie są straty pomijalne.
Echem, a za zachodnią granicą ciągle szukają nowych miejsc na składowanie odpadów bo raz że miejsca brakuje, a dwa nagle szczelne 'jaskinie' w których kiedyś wydobywano sól są pod wodą i jak sobie człowiek założył się nie stało. Nie jest sucho, nie jest na wieki, kapsuły się rozpadają, ale to nic, bo woda nie dostanie się do wód gruntowych - wszak to ciężka woda.
W traktacie o nieproliferacji brani jądrowej znajduje się zapis o nakazie odbierania wypalonego paliwa jądrowego przez kraj pochodzenia - jeśli szuka się miejsca na odpady w Niemczech to raczej nie na odpady paliwa jądrowego które jedzie albo do Francji albo do Rosji bo to są kraje z których paliwo to pochodzi.
Warto wziąć pod uwagę, że o ile u nas tramwaj kojarzy się z raczej powolnym środkiem transportu (na skrzyżowaniach na zielone światło czeka często dłużej niż samochody), to na świecie tramwajom często nadaje się priorytet na skrzyżowaniach, a torowiska buduje tak, by mogły rozwijać większe prędkości. Często integruje się je nawet z koleją, mimo trudności technicznych z tym związanych. Często też miasta, które w II połowie XX wieku na fali upowszechnienia samochodów osobowych zlikwidowały tramwaje, teraz je przywracają. Dlaczego? Okazało się, że nie da się rozbudować infrastruktury drogowej w mieście do takiego stopnia, by każdy mógł wszędzie bez przeszkód, bez stania w korkach, dojechać samochodem. Jedynym sposobem na zapewnienie sprawnego transportu w mieście jest komunikacja miejska. Nakłady finansowe potrzebne na doprowadzenie jej do stanu, w którym z dowolnego punktu A do dowolnego punktu B za jej pomocą będzie można dojechać szybko i wygodnie są dużo mniejsze niż w przypadku rozbudowy dróg. Poza tym są jeszcze koszty społeczne, których nie da się przeliczyć na złotówki czy euro. W przestrzeni z szerokimi chodnikami, zielenią, bez korków żyje się dużo przyjemniej. Zatrzymujemy ludzi w centrach miast, hamujemy szkodliwy urban sprawl.
Ze względu na to, że u nas powszechna motoryzacja to dopiero lata 90. i pierwsza dekada XXI wieku (jeszcze koło 2005 roku najpopularniejszym, choć już nie najczęściej spotykanym, modelem samochodu na ulicach był Fiat 126p), faza fascynacji motoryzacją w naszym kraju nadal trwa, czego przejawem jest np. likwidacja tramwajów w Gliwicach w 2009 roku, czy zmniejszanie liczby kursów komunikacji miejskiej z roku na rok w Łodzi (podobnie pewnie dzieje się w innych miastach). Choć wiatr zmian i do nas niemrawo dociera. W miastach dużo inwestuje się w infrastrukturę rowerową, a Olsztyn buduje sieć tramwajową od podstaw.
Wykorzystanie starych szyn do przywrócenia ruchu tramwajów bez zasilania z sieci trakcyjnej raczej się nie uda. Będą one najczęściej w złym stanie technicznym. Ale zawsze jest oszczędność na budowie i utrzymaniu sieci trakcyjnej.
Jeśli uda się to Chińczykom zrobić tak, by tramwaje napędzane wodorem były ekonomiczniejsze od zasilanych z sieci trakcyjnej, to bardzo dobrze.
Przy odbudowie zlikwidowanego systemu tramwajowego napięcie zasilania akurat nie jest problemem, natomiast może ono stanowić problem w przypadku istniejących systemów tramwajowych. Tak jak u nas utrzymywane ze względów historycznych, a dokładniej ze względu na kompatybilność ze starym taborem, 600 V DC. Taka warszawska WKD, będąca niegdyś czymś bliższym tramwajom niż kolei, i przez to korzystająca z napięcia 600 V DC, mimo wymiany taboru na nowe pociągi, które mogą być zasilane napięciem 3 kV DC (dlaczego akurat tyle i DC, a nie AC? pewnie chodzi o kompatybilność ze zwykłą koleją), nadal trzyma się zasilania napięciem 600 V DC.
Nie wiem skąd kol. Kpc21 jest bo nie podał tych danych. Ja jestem z Krakowa i widzę, że u nas tramwaje mają się dobrze i linie są wciąż rozbudowywane, a ich znaczenie potwierdza np. wzrost cen i popyt na mieszkania na osiedlach, do których, lub w pobliże doprowadzono linię tramwajową pomimo istnienia wcześniej linii autobusowej.
Czy tylko ja mam wrażenie, że świat rozwija się tylko w Chinach lub ewentualnie jeszcze w US, tylko nie w Europie?
Owszem, to tylko takie bardzo mylne wrażenie bo:
1. Ten Chiński tramwaj to w gruncie rzeczy idiotyczny pomysł. Jeśli już koniecznie musieli przenieść generowanie spalin do miasta (rezygnacja z tramwaju elektrycznego) to po co ograniczać się torowiskiem?
2. Wszyscy pomijają tu ekologiczność i koszt wytworzenia owego wodoru i wątpliwe bezpieczeństwo zasilania nim tramwaju. Nie zdziwił bym się, jakby o wiele ekologiczniej było po prostu eksploatować tramwaj elektryczny, niż tracić energię na produkcję i kompresję wodoru. Pomijając że nie wiemy jak czysty i jak energochłonny jest proces produkcji wodoru - bo z odbytnicy on raczej nie płynie.
3. Europa nie czuje wewnętrznej potrzeby dowartościowywania się nieekonomicznymi i niepraktycznymi bajerami w rodzaju wodorowego tramwaju czy kolejki magnetycznej maglev. Fajny bajer by się pokazać i.... tyle.
4. Dla przykładu u nas w kraju w Krakowie na regularnych liniach jeżdżą już autobusy elektryczne i nikt nie ogłasza tego na cały świat jak Chinczycy. Nikt się tym nie jara jak koń owsem.
6. Europa (UE razem) ma większy PKB jak USA lub Chiny. Najbogatszy stan USA, Kalifornia, jest gospodarką podobnej wielkości jak Włochy. Do takich Niemiec im daleko.
7. I wreszcie nauka:
- to Europa ma CERN
- to Europa buduje największy tokamak ITER do badania fuzji jądrowej
- to Europa opracowała procesor ARM, najliczniej produkowany
- to Europa buduje największy teleskop optyczny E-ELT
- to Europa zbudowała największy teleskop kosmiczny Herschel o swierciadle znacznie większym jak ten w Hubble...
Itd itd.
Jedyne w czym Europa tu odstaje od USA i Chin to że się tak straszliwie nie lansujemy i nie obnosimy z tym co robimy. Inna mentalność. W Europie nie czujemy potrzeby się lansować tak jak Chinczycy kolejką maglev lub amerykanie wahadłowcami (oba nieekonomiczne i niepraktyczne, ale mieć dla lansu trzeba).
1 - Naukowe PKB Europy robią gównie Niemcy i Francja - reszta członków UE to dziady, liczące tylko na granty z UE. A inny potentat naukowo techniczny (Szwajcaria) w UE nie jest.
2 - ITER koło Marsyli ...
"W projekcie uczestniczą finansowo i naukowo: Unia Europejska, Japonia, Rosja, Stany Zjednoczone, Chiny (od 2003), Korea Południowa (od 2003) i Indie (od 2005)" (źr. Wikipedia)
więc teza, że to czysto europejski projekt jest naciągana.
3 - LHC ciągłe usterki, nawet 3 dni temu coś się popsuło.
Co do tramwaju to pomysł świetny, bo odpada budowa sieci trakcyjnej, która tania nie jest i też ma straty energii na przesyle.
Tramwaj i tak jest ciężki (średnio 3 razy tyle co autobus) więc dodatkowa instalacja różnicy nie robi, a poza tym tramwaj (w przeciwieństwie do 98% autobusów) jest napędzany silnikami elektrycznymi, więc jak najbardziej wodór i ogniwo paliwowe tu pasuje.
Chciałbym zauważyć, że głównym powodem, jak podaje artykuł, stosowania ogniw paliwowych i wodoru w tych tramwajach jest chęć zmniejszenia smogu, a nie jakieś zielone rewolucje czy też ciśnienie w kierunku oszczędności. Chiny mają ogromny problem ze smogiem, więc jakoś sobie muszą radzić.
Nie wiem skąd kol. Kpc21 jest bo nie podał tych danych. Ja jestem z Krakowa i widzę, że u nas tramwaje mają się dobrze i linie są wciąż rozbudowywane, a ich znaczenie potwierdza np. wzrost cen i popyt na mieszkania na osiedlach, do których, lub w pobliże doprowadzono linię tramwajową pomimo istnienia wcześniej linii autobusowej.
Wygląda na to, że Kraków jest już dalej cywilizacyjnie niż Łódź
Łódź dopiero powoli zaczyna się przełamywać. Chyba osiągnęła właśnie dolną granicę cięć kursów komunikacji miejskiej. Jeszcze do ubiegłego roku częstotlwość kursów komunikacji miejskiej przywracana po wakacjach była zawsze mniejsza niż przed wakacjami - ale już chyba niżej zejść się nie da. Może teraz już zacznie ona rosnąć. No i inwestuje się dużo w infrastrukturę rowerową. Choć nie do końca tak, jak rowerzyści by tego oczekiwali. Z jednej strony kilka lat temu wprowadzono standardy budowy dróg rowerowych polegające na wykonywaniu ich z asfaltu, a nie z różowej kostki betonowej, jak to było wcześniej, z drugiej strony inwestycje rowerowe ograniczają się w zasadzie tylko do tych ścieżek wydzielonych z chodnika, często nawet na ulicach śródmiejskich, gdzie takie rozwiąznia są właśnie niewskazane (tak jakby miało chodzić głównie nie o ułatwienie życia rowerzystom, a o ułatwienie życia kierowcom, żeby nie przeszkadzały im rowery na jezdni). Innym przykładem jest np. stworzona niedawno ulica-podwórzec wzorem zachodnich miast, na której wprowadzono ruch jednokierunkowy dla samochodów, ale "niedasię" już dopuścić ruchu rowerów pod prąd. Wracając jeszcze do komunikacji miejskiej - powstaje właśnie pierwsze od lat nowe odcinki sieci tramwajowej. Dotychczas, od lat 90., linie tramwajowe tylko likwidowano. Niekiedy tylko po to, by poszerzyć ulice. Jest w Łodzi kilka ulic, które poszerzono kosztem torowiska. Broniewskiego, Łagiewnicka, Rudzka. Był też plan budowy dwujezdniowej arterii w miejscu nieczynnego już torowiska w ulicach Czerwonej i Wróblewskiego, on na szczęście został zablokowany.
Choć z projektów prosamochodowych, ostatnio pojawił się pomysł budowy niepotrzebnej nikomu estakady w ciągu ulicy Piłsudskiego nad skrzyżowaniem z Kopcińskiego. I w najbliższych latach władze miasta chcą się skupiać raczej na inwestycjach drogowych, a nie na tych związanych z komunikacją miejską. Niekiedy dochodzi do tego, że pod przykrywką projektu na komunikację miejską pozyskuje się fundusze na rozbudowę dróg, a komunikacja miejska nie zyskuje na tym prawie nic.
Jeszcze musi trochę wody w Łódce upłynąć (tak, Łódź ma rzeki, nawet więcej niż jedną) by zmieniła się mentalność mieszkańców i myślenie władz jeśli chodzi o transport w mieście.
SQLmaster wrote:
1. Ten Chiński tramwaj to w gruncie rzeczy idiotyczny pomysł. Jeśli już koniecznie musieli przenieść generowanie spalin do miasta (rezygnacja z tramwaju elektrycznego) to po co ograniczać się torowiskiem?
Ale w przypadku napędu na wodór jedynymi "spalinami" ma być czysta woda... Prawdziwa generacja spalin jest w elektrowni zasilającej zakład produkujący wodór. Tej samej, która zasilałaby sieć trakcyjną.
SQLmaster wrote:
2. Wszyscy pomijają tu ekologiczność i koszt wytworzenia owego wodoru i wątpliwe bezpieczeństwo zasilania nim tramwaju. Nie zdziwił bym się, jakby o wiele ekologiczniej było po prostu eksploatować tramwaj elektryczny, niż tracić energię na produkcję i kompresję wodoru. Pomijając że nie wiemy jak czysty i jak energochłonny jest proces produkcji wodoru - bo z odbytnicy on raczej nie płynie.
Zgadza się, ale raczej oczywiste jest, że kluczową sprawą przy wprowadzeniu napędu na wodór jest opłacalność produkcji tego paliwa.
SQLmaster wrote:
3. Europa nie czuje wewnętrznej potrzeby dowartościowywania się nieekonomicznymi i niepraktycznymi bajerami w rodzaju wodorowego tramwaju czy kolejki magnetycznej maglev. Fajny bajer by się pokazać i.... tyle.
I tym samym azjatyckie tygrysy prześcigają Europę ekonomicznie... Rozwój technologiczny jest dla gospodarki bardzo ważną kwestią.
SQLmaster wrote:
4. Dla przykładu u nas w kraju w Krakowie na regularnych liniach jeżdżą już autobusy elektryczne i nikt nie ogłasza tego na cały świat jak Chinczycy. Nikt się tym nie jara jak koń owsem.
Ba, takie autobusy są nawet w Polsce produkowane na skalę przemysłową, i to przez więcej niż jedną firmę. Mimo wszystko, nadal to jest nowinka, tak samo jak napęd wodorowy.
Dla uściślenia, nowinką nie jest sam napęd elektryczny autobusu, bo to znamy od lat. Do dziś jest to podstawa transportu publicznego w bodaj dwóch czy trzech polskich miastach, jak i w wielu miastach Europy Wschodniej. Tylko, dla niepoznaki, te autobusy nazywane są trolejbusami. Nowinką jest magazynowanie energii na pokładzie tak, by w ekonomiczny sposób zasilić nią silniki elektryczne. Czy będą to ogniwa wodorowe, czy akumulatory, czy superkondensatory, to kwestia wtórna.
Z tego co widzę, najwięcej szans na przyjęcie się mają akumulatory. Bo to w zasadzie już teraz jest na rynku. Samochody od Tesli po małe auta popularnych marek (kosztujące póki co niesamowicie, ale to nowinka). Autobusy Solarisa, AMZ Kutno czy zagranicznych marek. Ale nie znaczy to, że nie można prowadzić badań nad innymi nośnikami energii. Ja kibicuję superkondensatorom.
Co do trolejbusa/autobusu elektrycznego (jak zwał tak zwał) z kondensatorami ładowanymi na przystankach - to nie jest wcale nowa koncepcja. Takie koncepcje były już w latach 40. XX wieku (a nawet przez kilka lat takie pojazdy były eksploatowane), z tym że wtedy wykorzystywano mechaniczny odpowiednik kondensatora - koło zamachowe. Więcej: https://en.wikipedia.org/wiki/Gyrobus
Czy tylko ja mam wrażenie, że świat rozwija się tylko w Chinach lub ewentualnie jeszcze w US, tylko nie w Europie? Chinczycy są już daleko w przodzie względem naszych specjalistów, więc zapewne bilans dla środowiska nie wygląda bez różnicy, jak napisał kolega wyżej.
Nie tak do końca.
Austria. Mają już pierwsze elekty. Lek na rak produkowany pod chorego pacjenta. Kilka badań, 3 dni i zastrzyk gotowy.
Przy niektórych odmianach raka wystarczy jeden zastrzyk, a efekt 100%.
Samochód na sprzężone powietrze. Kompresor na stacji benzynowej 3 minut i następne 70 km.
Pytanie. Dlaczego tego nie rozwijają? Odpowiedź. Ile rządny zarabiają na akcyzie od paliwa? Link Słyszałem kiedyś wypowiedź jednego z szejków. Damy wam ropę za darmo, oddajcie nam tylko to co macie z podatków od paliw.
Nasz polskie drukarki 3D. Nasz projekt silnika krokowy ( niestety sprzedany ). Używany na całym świecie do produkcji układów scalonych.
Ustka lata 70-80. Tam postał pomysł i pierwszy prototyp łodzi ratunkowych dla platform wiertniczych na morzu. ( to zniszczono w zarodku )
Audi, BMW, Mercedes, Ferrari itd. Najlepsze samochody na świecie. Francuska kolej, to ścisła czołówka światowa.
Syn Polaka szefem NASA.
Zgodnie z przysłowiem. Cudze chwalicie a swego nie znacie.
Niema czym się podniecać co przyszło z ameryki. Krach. System służby zdrowia.
Fundusze emerytalne które 2/3 twoich zgromadzonych środków pobiorą jako prowizje od zarządzania Twoimi środkami na emeryturę.
Polecam film amerykanina. "chorować w USA" Michael Moore. Nakręcony parę lat temu. Ukazuje to co zaczyna się dzisiaj dziać z naszą służbą zdrowie.
A co do osiągnięć technologicznych, to są pomysły ludzi z europy, rosji i indii. Tam kupują naukowców obiecują im gruszki na wierzbie. Ciężko tyrają.
Jak się wyeksploatują to na śmietnik, i koniec bajki.
Amerykańska armia. Najlepszy karabin świata. Kałasznikow.
Myśliwiec zatrzymujący się w powietrzu. Link.
Są to chyba jedyne samoloty na świecie które potrafią latać bez komputera.
Antonov 226. Największy samolot na świecie.
Twoja fascynacja USA bierze się chyba z fascynacji naszej telewizji i polityków tym krajem.
Telewizja. W USA kręci się bardzo drogie filmy. Ale czy dobre? Wszystko co jest warte obejrzenie, to TV puszcza w takich godzinach że mało kto jeszcze ogląda tv.
Politycy. Dzięki pomysłom zaadaptowanym z USA zarobią masę kasy. Dlaczego nie przyjęliśmy dobrych rozwiązań europejskich służby zdrowia oraz systemów emerytalnych.
Szwecja zero zbitych w wypadkach drogowych. To jest dopiero osiągnięcie. Można tak pisać godzinami.
Dodano po 22 [minuty]:
amator2000 wrote:
2 - ITER koło Marsyli ...
"W projekcie uczestniczą finansowo i naukowo: Unia Europejska, Japonia, Rosja, Stany Zjednoczone, Chiny (od 2003), Korea Południowa (od 2003) i Indie (od 2005)" (źr. Wikipedia)
więc teza, że to czysto europejski projekt jest naciągana.
Tokamak (z ros.Toroidalnaja Kamiera s Magnitnymi Katuszkami, język rosyjski: „toroidalna komora z cewką magnetyczną”)
Pomysł całkowicie rosyjski.
Pierwszy tokamak odpalili Brytyjscy naukowcy rysując schematy na serwetkach przy piwie.
Teraz jak to zaczyna przynosić rezultaty to wszyscy chcą przytulić du..... do dobrego projektu.
Polska firma Action ze swoimi rozwiązaniami dostarcza tam komputery.
Ciekaw jestem czy byś chciał być chińczykiem i pracować w pocie czoła za nędzną miskę ryżu.
Im można przypisać tylko jeden światowy pomysł. Proch i nic więcej.
Bardzo podoba mi się ten argument za przewagą techniczną Europy:
Quote:
Syn Polaka szefem NASA.
Chodzi o coś innego - ilość robotów na 10 tysięcy pracowników (2012).
Korea 347
Japonia 339
Niemcy 261
Chiny 141
Czechy 49
Słowacja 47
Węgry 28
Polska 14
W Chinach już od dosyć dawna nikt nie pracuje za miskę ryżu, ale za to najwyraźniej trwa przyzwyczajanie Polaków do pracy za miskę kartofli...
A dla odprężenia relacja stamtąd:
Quote:
Rozmowa chinskich chlopow - podsluchane
Impreza byla, zjechala cala rodzina. Najwiecej to palili papierosow, ale takze bylo duzo gadania. No i jeden zali sie drugiemu, ze cale zycie ciezko pracuje, zwyczajem chlopow bardzo malo wydaje, boi sie bankow i jakichkolwiek inwestycji ze moze stracic, wiec chcialby na starosc kupic sobie jakis samochod, on chcialby kupic sobie Rolls Royce.
Mowia mu, ze to gora pieniedzy, on ma oszczednosci, chce miec Rolls Royce i basta. A moze inny, tanszy?. Juz wybral, nie chce innego. Ma kuzyna, ktory jezdzi duzym Audi (sprawdzilem, rzeczywiscie), duzego Porshe tez nie chce bo juz jest jeden we wsi, ten co zbiera zlom, makulature i odpadki, juz jezdzi takim.
Chodzi o coś innego - ilość robotów na 10 tysięcy pracowników (2012).
Korea 347
Japonia 339
Niemcy 261
Chiny 141
Czechy 49
Słowacja 47
Węgry 28
Polska 14
Wiem co masz na myśli (że to odda poziom uprzemysłowienia i wydajności pracy) ale produkcja to nie jedyne źródło dochodu danego kraju. Przykładowo Węrzy mają 2x więcej robotów na 10 tys osób, co nie przeszkadza nam mieć nieco wyższego PKB/osobę niż Węgry. Oraz 2x wyższego PKB/osobę od Chin, mimo że oni mają tam 10x więcej robotów na 10tys osób.
Paradoksalnie:
- im więcej zrobią za ludzi roboty, tym mniej potrzebny jest pracownik = bezrobocie, frustracja ludzi czujących się niepotrzebnymi
- już chyba nie czasy, aby produkować w Europie a tylko projektować i zlecać produkcje tam, gdzie taniej. Bo inni tak robią i nie ma wyjścia. Tak jak np robi Apple. Myślę że nam potrzeba iść z rozwojem w kierunku w którym człowieka nie zastąpią roboty. A to w dzisiejszym świecie nie oznacza fabryk (gdzie Azjaci i tak zrobią to taniej).
PS. Skąd te dane? Tzn nie chodzi o to że w nie nie wierzę, tylko jestem ciekaw ilości robotów w krajach typu Szwajcaria czy Norwegia gdzie chyba nie ma za bardzo fabryk, a są bogaci.
mmm777 wrote:
W Chinach już od dosyć dawna nikt nie pracuje za miskę ryżu, ale za to najwyraźniej trwa przyzwyczajanie Polaków do pracy za miskę kartofli...
To w 100% prawda, obecnie średnia pensja w Chinach to ok 35tys zł rocznie a to nie jest wcale drastycznie mniej jak w Polsce. Niektórzy ze zdziwieniem odkrywają, że kraje Azji które były w latach 80 biedne niesamowicie się zmieniły. I nie chodzi tylko o Chiny ale głównie o tzw 'Azjatyckie Tygrysy' które zrobiły o wiele większe postępy.
Ze swojego podwórka jeszcze pokażę Wam czemu pisanie oprogramowania niektóre korporacje powolutku przenoszą z Indii do Polski:
Quote:
Average Salary in rupees (approx)
1 Google - 18Lakhs
2 Linkedin - 12.5Lakhs
3 Flipkart - 12.2Lakhs
4 Arista Networks - 12Lakhs
5 Amazon - 11Lakhs
6 eBay - 10.5Lakhs
7 Microsoft - 10.4Lakhs
8 Inmobi - 10.3Lakhs
9 Facebook - 10Lakhs
10 DE Shaw - 9.9Lakhs
Lakh = 100tys rupii = 6tys zł Link Oni już nas po prostu doścignęli, Indie to już nie taki trzeci świat... wybierają Polskę bo odpada im przedzieranie się przez oczywiste i bardzo duże różnice kulturowe. Łatwiejsze porozumiewanie się, a koszt podobny.
Ciekaw jestem czy byś chciał być chińczykiem i pracować w pocie czoła za nędzną miskę ryżu.
Im można przypisać tylko jeden światowy pomysł. Proch i nic więcej.
koczis_ws wrote:
No trochę przesadziłeś. Oprócz prochu jeszcze papier,makaron porcelana i wiele innych
Dasej nie przesadził - po prostu poleciał tekstem po bandzie. Na wschodnim wybrzeżu Chin średnia płaca ponad 1000 $. - za miskę ryżu to pracowali za Mao. Ale to było 50 lat temu.
W Chinach kwitła cywilizacja kiedy w Europie szczytem luksusu była własna jaskinia i parę ociosanych kamieni do garbowania skór mamutów.
W Chinach kwitła cywilizacja kiedy w Europie szczytem luksusu była własna jaskinia i parę ociosanych kamieni do garbowania skór mamutów.
Dynastia Zhou (od ok 1100 p.n.e.) czyli początki Chin jak państwa, to chyba jednak nieco później niż wymarły mamuty (10 tys lat p.n.e.). 10 tysięcy lat p.n.e to kolebka cywilizacji znajdowała się gdzieś tu (ani w Chinach ani w Europie): http://pl.wikipedia.org/wiki/Rewolucja_neolityczna
Chcę również nadmienić ze w epoka żelaza przyszła do Chin, kiedy na terenach Polski żelazo było już rozpowszechnione:
Quote:
Kultura pomorska (kultura wschodniopomorska, kultura wejherowsko-krotoszyńska, kultura grobów skrzynkowych, kultura urn twarzowych) – kultura archeologiczna epoki żelaza z okresu VII – III w p.n.e. zajmująca teren niemal całej Polski.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura_pomorska
Quote:
połowie I tysiąclecia p.n.e. rozpoczęła się w Chinach epoka żelaza, którego rozpowszechnienie trwało do II w. n.e. Nastąpił wówczas znaczny rozwój techniki, uprawy roli (zwłaszcza sztucznego nawadniania pól) oraz rzemiosła i handlu.
No ale w sumie to mniej istotne bo było i minęło. Ich cywilizacja była zupełnie inna jak nasza i nie da się tego porównać tak 1 do 1. Tam znacznie bardziej liczył się rozwój 'duchowy', a u nas bardziej przyziemny 'przemysłowy'. Oni nas faktycznie wyprzedzali znacznie literaturą i sztuką, a myśmy w tym czasie ich wyprzedzali łodziami do żeglugi dalekomorskiej. Itp
Wystarczy że państwo chińskie oskubie swojego obywatela dziennie na jednego dolara a rocznie mają 365 miliardów dolarów. Mała seria w Polsce to kilka tysięcy, chinach klika milionów. Stąd są różnice w ich postrzeganiu.
Jakoś nie jestem w stawie przypomnieć sobie co w ostatnich latach chiny czy też stany wymyśliły tak innowacyjnego by znacznie zmieniło nasze życie.
Ciekawostka. To nie producenci kuchenek wymyślili szybkę w piekarniku tylko Hickok zamówił pierwszą kuchenkę z szybką, chciał widzieć jak się piecze ciasto.
W Chinach kwitła cywilizacja kiedy w Europie szczytem luksusu była własna jaskinia i parę ociosanych kamieni do garbowania skór mamutów.
Dynastia Zhou (od ok 1100 p.n.e.) czyli początki Chin jak państwa, to chyba jednak nieco później niż wymarły mamuty (10 tys lat p.n.e.).
Chcę również nadmienić ze w epoka żelaza przyszła do Chin, kiedy na terenach Polski żelazo było już rozpowszechnione:
Quote:
Kultura pomorska (kultura wschodniopomorska, kultura wejherowsko-krotoszyńska, kultura grobów skrzynkowych, kultura urn twarzowych) – kultura archeologiczna epoki żelaza z okresu VII – III w p.n.e. zajmująca teren niemal całej Polski.
połowie I tysiąclecia p.n.e. rozpoczęła się w Chinach epoka żelaza, którego rozpowszechnienie trwało do II w. n.e. Nastąpił wówczas znaczny rozwój techniki, uprawy roli (zwłaszcza sztucznego nawadniania pól) oraz rzemiosła i handlu.
No ale w sumie to mniej istotne bo było i minęło. Ich cywilizacja była zupełnie inna jak nasza i nie da się tego porównać tak 1 do 1. Tam znacznie bardziej liczył się rozwój 'duchowy', a u nas bardziej przyziemny 'przemysłowy'. Oni nas faktycznie wyprzedzali znacznie literaturą i sztuką, a myśmy w tym czasie ich wyprzedzali łodziami do żeglugi dalekomorskiej. Itp
Nie szalał bym, bo w/g najnowszej wiedzy w 1421 roku Chińczycy dopłynęli do Ameryki południowej, wyprzedzając Kolumba o jakieś 70 lat .
Nie wspominając już o tym że w/g pewnych, mniej sprawdzonych teorii, podróżowali do Ameryki Płd. dużo szybciej, bo już pod koniec dynastii Shang w 1200 r p.n.e. (!).
Ciekaw jestem czy byś chciał być chińczykiem i pracować w pocie czoła za nędzną miskę ryżu.
Im można przypisać tylko jeden światowy pomysł. Proch i nic więcej.
Ulegasz propagandzie, też tak kiedyś mówiłem. Jest coś takiego jak siła nabywcza pieniądza. Posłuchaj/poczytaj specjalistów zajmujących się tamtym rejonem świata. Może doznasz oświecenia.