tzok wrote:
Kune napisał:
Zawsze mnie to nurtuje, wiec pozwole sobie zapytac: a co jest nie tak w naprawach blacharskich? I w czym one są gorsze niż np. dwumas do wymiany, albo turbina na wykończeniu, albo połamane plastiki?
Ciężko ocenić co jest pod spodem, jakie siły działały na elementy nośne i w jaki sposób je osłabiły. Poszycia zewnętrzne zazwyczaj się wymienia, ale ważniejsze elementy są pod nimi. Podłużnice, wzmocnienia boczne można wyciągnąć, naprostować, można je nawet wyciąć i wspawać "nowe" - ale nigdy nie będą już miały takiej sztywności i wytrzymałości jak fabryczne elementy.
Turbinę czy sprzęgło można wymienić i będą fabrycznie nowe, zgrzewanych elementów nadwozia już się tak nie wymieni, nie mówiąc o elementach nośnych, które stanowią całość i są wykonane z jednego arkusza blachy. Nadwozie jako element stanowi całość.
Ale już sam producent je zgrzewa i spawa, do tego do każdego samochodu jest cała encyklopedia, w tym m.in. miejsca konstrukcyjnie przystosowane do spawania/cięcia - po prostu wymiany uszkodzonych elementów. Nie mówimy tutaj o garażowej naprawie blacharskiej, tylko normalnej naprawie dysponującej sprzętem i wykwalifikowanym personelem.
Dlaczego wymienony fartuch lub wymieniona podłużnica (choć to już mocniejszy wypadek) to od razu mniejsza sztywność i wytrzmymałość? Przecież producent przewiduje wymianę tych elementów, nawet sam je sprzedaje?
Tak samo wymiana poszycia progu/słupka bocznego - to rzeczy podlegające naprawie/wymianie.
Moim zdaniem za malo się o tym mówi, i ludzie na widok czegoś pomalowanego/wymienionego panikuja, jakby pół auta brakowało. Najważniejsza jest fachowa naprawa, a to łatwo poznać po elementach zewnętrznych. Prostym przykładem jest tylni błotnik. Ktoś uszkodzi Wam go na parkingu wraz z drzwiami, dość mocno. I co teraz, klepać za wszelką cenę? Czy wymienić? Jak ktoś zobaczy ślad po wymianie to już uważa, że to był złom. Ciekawe co Ci mądrzy kupujący by zrobili w takim momencie? Oddali auto na złom?
Moim zdaniem brakuje tu normalności, mało kto mówi na temat fachowej naprawy i jej wpływu, a raczej braku na samochód. Wystarczy, że ktoś na mielonkę założy części "w kolor" i już wszyscy z czujnikami lakieru są szczęśliwi, nasłuchają się ludzie wszystkich, łącznie z mechanikami, którzy nie są blacharzami, ale wiedzą wszystko.