Kiedy złapie trochę temperatury (po jakichś 50 kilometrach - zwłaszcza kiedy jest jeszcze powyżej 20 stopni), po zgaszeniu mam problem z odpaleniem. Każde kolejne odpalenie trwa coraz dłużej, aż w końcu za 3-4 razem rozrusznik kręci, ale silnik kaput. Muszę go ostudzić. Gdzieś po pół godzinie - przy otwartej masce - w końcu odpala i świeci się kontrolka sondy lambda (w dieslu to chyba odpowiednik check engine) - a po jakichś 15 minutach kontrolka gaśnie. Zauważyłem też, że już przed tym problemem silnik zaczął trochę mulić i wzrosło spalanie - z 8 do 10 litrów (oczywiście w mieście, ale bez korków). Wydaje mi się też, że kiedy już wskaźnik temperatury zatrzyma się w połowie skali - optymalne wskazanie, to słyszę lekkie bulgotanie pod maską.
Kupiłem swoją 850-kę w zimie, więc dotąd nie miałem takich problemów - w zimie nawet przy -15-tu, po pięciosekundowym wygrzaniu świec, dopalał po 2-3 sekundach i po krótkim zatrzymaniu nie miałem problemów z ponownym rozruchem.
Ktoś ma jakieś pomysły?
Kupiłem swoją 850-kę w zimie, więc dotąd nie miałem takich problemów - w zimie nawet przy -15-tu, po pięciosekundowym wygrzaniu świec, dopalał po 2-3 sekundach i po krótkim zatrzymaniu nie miałem problemów z ponownym rozruchem.
Ktoś ma jakieś pomysły?