Sądząc po numeracji, UL1000 był jednym z pierwszych układów scalonych produkowanych przez CEMI, opracowanym specjalnie na potrzeby telekomunikacji do układów zwielokrotniania częstotliwościowego (tak jak w opisie) i jego parametry jak na dzisiejsze standardy są bardzo słabe. Wychodząc z zależności:
α=β/(β+1)
β=α/(1-α)
i wstawiając typową wartość β=75 dostajemy α=0.98684, następnie dodając i odejmując typowy rozrzut α=0.002 dostajemy β=65..88, czyli β drugiego tranzystora może być w granicach od -13% do +17% w stosunku do pierwszego. Szału nie ma, zwłaszcza że rozrzut α może być jeszcze 4 razy większy, to już lepsze pod tym względem byłyby chyba nowsze układy UL1111 i UL1101. Poza tym specyficzne połączenie tranzystorów wewnątrz UL1000 oraz ich niskie parametry graniczne (UCB0=10V i ICmax=10mA) powodują, że układ ten praktycznie do niczego innego niż modulator kołowy (czyli mieszacz) się nie nadaje.
Kiedyś usiłowałem zrobić na nim modulator kołowy do elektroakustyki (czyli układ mnożący) w formie przystawki do gitary. Układ zasilany był z 9V, więc żadne parametry graniczne nie były przekroczone. Musiałem zlinearyzować działanie UL1000 dokładając mu źródła prądowe na tranzystorach oraz wzmacniacz różnicowy z przodu wraz z diodami kompensującymi charakterystyki złącz baza-emiter zrobiony na bazie UL1111. Niestety układ nie chciał działać i nie mogłem się połapać dlaczego, ruszył dopiero po odłączeniu pinu podłoża od masy. Okazało się, że odwrotnie niż to jest zazwyczaj podłoże UL1000 musi być spolaryzowane napięciem dodatnim w stosunku do wszystkich pozostałych końcówek (czego oczywiście w danych katalogowych nie zaznaczono). Podłoże typu P oraz moc strat zaledwie 100mW chyba najlepiej świadczą o tym, że UL1000 to bardzo stara technologia.
Najlepiej zrobisz jak nie będziesz niczego na siłę kombinował i do LED-ów dasz zwykłe tranzystory, a UL1000 schowasz do pudełka z przeznaczeniem tylko i wyłącznie na modulator kołowy, może akurat kiedyś się przydadzą.
DODANE do postu poniżej
trymer01 - to prawda, że CEMI miało swoje "Ogólne zasady oznaczania układów scalonych" (jak się domyślam stworzone na fali optymizmu, że wreszcie PRL też będzie mieć swoje własne układy scalone), ale coś takiego ma zawsze swoje dobre i złe strony. Gdyby wszystkie układy były od początku autorskimi opracowaniami CEMI, to w porządku, taki system by się sprawdził, bo wystarczyłoby nadawać kolejne numery porządkowe, ale gdy większość opracowań stanowiły kopie układów firm zachodnich, system szwankował, bo oznaczenia nie zawsze pasowały do sztucznego podziału na grupy. I tak na przykład µA741 i µA710 wpasowały się idealnie i wszystkie trzy cyfry znalazły się w symbolach ULY7741 i ULY7710, ale µA723 już nie, bo dla stabilizatorów nie wiadomo dlaczego przewidziano drugą cyfrę 5, stąd symbol UL7523, chociaż UL7723 byłby dużo bardziej naturalny. Na tej samej zasadzie NE555 nie nazwano UL7555 tylko przechrzczono go na ULY7855, bo przecież odgórnie narzucony plan nazewnictwa był nie do ruszenia, ktoś za to kiedyś wziął pieniądze, a gensek nie mógł się mylić. Tak długo jak się dało starano się zachować przynajmniej dwie ostatnie cyfry zgodnie z oryginałem, choć w miarę zwiększania asortymentu pod koniec ostatnich lat CEMI to już nie zawsze było możliwe. Natomiast w przypadku pierwszych analogowych układów scalonych takich jak: UL1000, UL1111, UL1101, UL1202 czy UL1211, kiedy ich asortyment był niewielki, w ogóle się nie przejmowano jakąkolwiek zgodnością z oryginalnym nazwami tylko nadawano własne symbole według "ogólnych zasad" i wówczas numeracja mniej więcej odzwierciedlała kolejność wdrożeń. Dlatego uważam, choć nie mam na to bezpośredniego potwierdzenia, że UL1000 był jeśli nie pierwszym to jednym z pierwszych masowo produkowanych polskich układów analogowych, co byłoby w pełni uzasadnione wziąwszy pod uwagę panujący ówcześnie głód linii telefonicznych.
Przy okazji, a może przede wszystkim, chciałbym jeszcze sprostować to co napisałem o typie podłoża w UL1000. Otóż nie mam pewności jak to z tym jest. Znalazłem jeszcze jedną wersję karty katalogowej UL1000 z podanym układem aplikacyjnym, z którego wynika, że podłoże powinno być jednak podłączone do punktu o najniższym napięciu, czyli tak jak to zrobiłem na swojej płytce. Schematu mojego układu nie mogę odszukać, to było ze 30 lat temu, ale samą płytkę znalazłem i mogłem sprawdzić ścieżki. Podłoże UL1000 było dołączone do ujemnego bieguna baterii 9V poprzez opornik, bo przecież chodzi tylko o to, żeby spolaryzować zaporowo wszystkie pasożytnicze złącza. Dopóki ten opornik był, układ nie działał, zaczął działać dopiero po jego wylutowaniu, czyli po pozostawieniu końcówki podłoża nigdzie niepodłączonej (to pamiętam dobrze, nie pamiętam tylko czy próbowałem podłączać ją do plusa baterii, chyba nie). Miałem jeszcze dwie sztuki UL1000, więc sprawdziłem je teraz miernikiem i są złącza pomiędzy kolektorami tranzystorów a podłożem, które jest anodą, a więc powinno być połączone z minusem zasilania, tak jak miałem. Dlaczego więc układ nie działał? Może był uszkodzony? Układ był nowy, nie lutowany, z pełnym oznaczeniem, taki sam jak te dwie sztuki, które teraz sprawdziłem miernikiem. Jakieś dziwne musiałoby być to uszkodzenie, no ale z drugiej strony w CEMI wszystko było możliwe.