Grzegorz740 wrote: Nie wiem co to był za standard transmisji, ale z tego co wyczytałem na wikipedii mógł być to standard FDMA. Ale nie jestem na 100% pewny. Radiolinia o , której pisałem nie było to ani GSM analogowy ani nie były wykorzystywane wiązki ISDN. Czyli chyba odpada ten standard.
Ale to szło w ogóle analogowo czy cyfrowo?
Wyklęty wrote: Mnie od jakiegoś czasu zastanawia jak były zrealizowane numery kierunkowe. Czy każda centrala miała jakoś "w sobie" zaprogramowany numer kierunkowy jaki posiadała, czy było coś w rodzaju "centrali master" która rozdzielała numery kierunkowe?
W czasach central analogowych - a szczególnie tych najwcześniejszych, gdzie wybranie cyfry w telefonie nie było przez centralę rejestrowane, tylko skutkowało od razu określoną akcją - wybranie zera, z tego co dotychczas zrozumiałem, powodowało, że lokalna centrala łączyła abonenta z centralą międzymiastową, i abonent otrzymywał z niej sygnał. W tym momencie wybierał numer kierunkowy, i centrala międzymiastowa łączyła go z centralą odpowiadającą danej strefie numeracyjnej. Wtedy wybierał numer lokalny, którego już "wysłuchiwała" centrala abonenta docelowego. Tak samo zresztą działało to na poziomie miejscowym, i pierwsze dwie, a później trzy (po wydłużeniu numerów miejscowych do siedmiu cyfr) cyfry odpowiadały zawsze konkretnej centrali. Cztery ostatnie to był numer abonenta w zasobach danej centrali.
W czasach o których mowa w "Sygnale czasu" centrala międzymiastowa była już centralą cyfrową - ale jej funkcjonowanie musiało, zapewne, być podobne.
Czy mam rację?
I jak to było z połączeniami międzynarodowymi? Dzwoniąc za granicę z Polski, wybieranie numeru rozpoczyna się od dwóch zer. Teraz mamy centrale cyfrowe, więc cała logika działania zaszyta jest w oprogramowaniu, co daje dużo większe możliwości niż dawniej - ale wróćmy w naszych rozważaniach do czasu central analogowych, szczególnie tych najbardziej prymitywnych. Wybranie zera powodowało nawiązanie połączenia z centralą międzymiastową. Dla centrali międzymiastowej zero (to kolejne, które się wybierało) teoretycznie mogło być po prostu jednym z wielu numerów kierunkowych i tak jak np. numer 42 "prowadził" do centrali której podlegała łódzka strefa numeracyjna, tak numer 0 "prowadził" do centrali międynarodowej (mogło tak być, to są teoretyczne rozważania - chętnie się dowiem, jak było w rzeczywistości). Tak więc po wybraniu dwóch zer abonent ostatecznie dostawał sygnał z centrali międzynarodowej (przynajmniej w tych najprymitywniejszych centralach, bo już nieco nowocześniejsze centrale elektromechaniczne, jeśli się nie mylę, zapisywały najpierw wybrany przez abonenta numer w swoich - mechanicznych - rejestrach, i dopiero po wybraniu całego numeru podejmowały określoną akcję). I tu pytanie. Jak to na poziomie centrali międzynarodowej było zorganizowane? O ile wewnątrz państwa mogła to być po prostu hierarchiczna sieć central, której odpowiadał idealnie schemat numeracji - to na poziomie międzynarodowym niemożliwym się wydaje, by istniała po prostu jedna centrala międzynarodowa na cały świat (bo które państwo - szczególnie w czasach żelaznej kurtyny - miałoby nią zarządzać?). Jak to więc działało?