Nie odpala po dłuższym postoju...i ile postów tego typu jest w necie to chyba każdy wie. U mnie wygląda(ło) to trochę inaczej. Odpaliłem auto, paliwa z 10 litrów (byłem przed dłuższą trasą - tankowanie było zaplanowane) zaczęło krztusić, mulić i stop. Do domu, bańka 5 litrów ropy, dolewka - odpalenie od pierwszego. Po drodze tankowanie i 150 km poleciało jak złoto.
Po godzinnym postoju, próba odpalenia, znów kaszel ale ruszył.
Na drugi dzień powrót do domu 150 km bez problemu. Po krótkim postoju u kumpla - znów to samo: paliwa w zbiorniku jakieś 15 litrów - kaszel i lipa. Dolewka 5l i długie kręcenie - załapał: pokaszlał, odpowietrzył się i poszedł. I tak było co dzień, do momentu, gdy nie zagadał w ogóle. Zostawiłem auto na dobę, przychodzę na drugi dzień: stacyjka i strzał od pierwszego.
Doszedłem do wniosku (także po waszych wpisach na elektrodzie) że gdzieś łapie powietrze lub zasyfiony układ zasilania). Wymieniłem filtr paliwa (nie wyglądał najlepiej), to samo się tyczy filtru powietrza, wymieniłem olej. Wymieniłem wszystkie przewody przelewowe: prawo Murphy'iego zadziałało: na cztery węże w gniazdach wtryskiwaczy dwa się urwały tak, że było godzinę dłubania aby resztkę usunąć. Przy okazji wyczyściłem EGR - wyglądał przepięknie co możecie zobaczyć na zdjęciach.
Po całej tej zabawie stacyjka, kręcenie, kręcenie (wymieniając przelewy pewnie trochę sam zapowietrzyłem) odpalił, pokaszlał, wszedł na obroty i git. Kurs do sklepu po browary, postój pod sklepem, stacyjka, pali...zimne piwo w nagrodę - pomyślałem.
Dziś rano lipa i taxi do pracy...
Powiecie pompa - wykluczyć nie można choć regenerowałem ją jakieś 20 kkm temu: wymieniany był wałek oraz sterownik. Po eksperymentach z dolewaniem paliwa obstawiałem problem węży w baku (przy smoku) - które mogły zapowietrzać układ - nie ruszyłem tego bo dolewki robiłem coraz większe a problem nie znikał. Nie mam już pomysłów na samodzielną diagnostykę - chyba laweta i do speca o diesli pojedzie - tego samego co robił pompę - niejaki Mazanek w Woźnikach. W mojej okolicy uchodzi za bardzo dobrego specjalistę-rzemieślnika.
Macie jakieś pomysły?

Po godzinnym postoju, próba odpalenia, znów kaszel ale ruszył.
Na drugi dzień powrót do domu 150 km bez problemu. Po krótkim postoju u kumpla - znów to samo: paliwa w zbiorniku jakieś 15 litrów - kaszel i lipa. Dolewka 5l i długie kręcenie - załapał: pokaszlał, odpowietrzył się i poszedł. I tak było co dzień, do momentu, gdy nie zagadał w ogóle. Zostawiłem auto na dobę, przychodzę na drugi dzień: stacyjka i strzał od pierwszego.
Doszedłem do wniosku (także po waszych wpisach na elektrodzie) że gdzieś łapie powietrze lub zasyfiony układ zasilania). Wymieniłem filtr paliwa (nie wyglądał najlepiej), to samo się tyczy filtru powietrza, wymieniłem olej. Wymieniłem wszystkie przewody przelewowe: prawo Murphy'iego zadziałało: na cztery węże w gniazdach wtryskiwaczy dwa się urwały tak, że było godzinę dłubania aby resztkę usunąć. Przy okazji wyczyściłem EGR - wyglądał przepięknie co możecie zobaczyć na zdjęciach.
Po całej tej zabawie stacyjka, kręcenie, kręcenie (wymieniając przelewy pewnie trochę sam zapowietrzyłem) odpalił, pokaszlał, wszedł na obroty i git. Kurs do sklepu po browary, postój pod sklepem, stacyjka, pali...zimne piwo w nagrodę - pomyślałem.
Dziś rano lipa i taxi do pracy...
Powiecie pompa - wykluczyć nie można choć regenerowałem ją jakieś 20 kkm temu: wymieniany był wałek oraz sterownik. Po eksperymentach z dolewaniem paliwa obstawiałem problem węży w baku (przy smoku) - które mogły zapowietrzać układ - nie ruszyłem tego bo dolewki robiłem coraz większe a problem nie znikał. Nie mam już pomysłów na samodzielną diagnostykę - chyba laweta i do speca o diesli pojedzie - tego samego co robił pompę - niejaki Mazanek w Woźnikach. W mojej okolicy uchodzi za bardzo dobrego specjalistę-rzemieślnika.
Macie jakieś pomysły?

