Teraz Twoja instalacja właściwie reaguje na zmiany temperatury. Trzeba teraz skupić się na kotle.
Kocioł z podajnikiem ma taką zaletę, że regulator kotła ustawieniami mocy dmuchawy, czasem pracy i przerw podawania opału, może w jakimś zakresie regulować mocą kotła. Taka "adaptacja" ma dość duży wpływa oszczędność opału. Przede wszystkim jednak poprawia się proces spalania, ponieważ kocioł mało czasu pracuje w podtrzymaniu. Ma to wpływ na ekologię i opinie sąsiadów na temat Twojego komina.
Daj info na temat Twojego kotła i samego regulatora. Podaj też nastawy, jakie masz w kotle teraz.
Prawidłowa praca kotła powinna wyglądać tak, że kocioł nie osiąga zadanej temp., tylko będzie pracował "na pół gwizdka". Czyli temp. będzie dochodzić do zadanej i znowu się zmniejszać, a kociołek będzie sobie palił więcej lub mniej węgla na godzinę. W sytuacji jednak, kiedy zapotrzebowanie budynku na ciepło maleje (żona piecze ciasto i złapało kilka zaworów termostatycznych na grzejnikach) kocioł pracuje już z mocą minimalną a temp. kotła wzrasta, wtedy jest potrzebna funkcja nadzór.
Sytuacja, kiedy kocioł przechodzi w stan nazwany "nadzór" to tak naprawdę ma zgubne skutki.
Z tlącego węgla (bez dmuchawy) wydziela się dużo dymu. Wnętrze kotła obrasta sadzą. Sąsiad ucho męczy, bo z komina śmierdzi. Czasami nawet podajnik zgaśnie przy długim nadzorze lub wysypuje węgiel do kotła, bo zadziałał czujnik temp. podajnika. Już nie będę opisywał, jak groźne w skutkach może być, kiedy żar z rusztu cofnie się do podajnika.
Co do zbiornika przeponowego, to napisz na nim trwałym pisakiem, że ciśnienie wstępne zostało zmienione. Jest to informacja na przydzłość, by nikt nie zapomniał.