Witam.
Jako że nie znalazłem identycznego przypadku na forum, zdecydowałem się na otwarcie nowego wątku.
Wczoraj wieczorem, jadąc z szybkością ok. 100km/h, nagle usłyszałem wydobywający się z przodu z prawej strony auta, głuchy, miarowy stukot.
Początkowo myślałem że coś nie tak z przednim prawym kołem (właśnie jechałem z garażu/warsztatu syna, gdzie razem zmienialiśmy koła na zimowe, przy okazji przeglądając i czyszcząc zaciski, klocki, tarcze), więc natychmiast zatrzymałem samochód, lecz stukot nie ustał a jego częstotliwość zmniejszyła się ze spadkiem obrotów silnika, który bezzwłocznie wyłączyłem. W kabinie dało się odczuć swąd, jak by spalenizny.
Podniosłem maskę silnika, zdjąłem jego osłonę i drugiemu synowi (jechał ze mną) poleciłem na chwilę (4-5 sek.) uruchomić silnik. W rytm pracy silnika, wydobywał się z jego prawej strony (patrząc z pozycji kierowcy), jakby z górnej jego części, głośny, metaliczny stukot
, z okolicy rozrządu po stronie przegrody czołowej wydobywał się czarny, gryzący dym
a z rury wydechowej, biały, gęsty dym
. Poza tym zauważyłem zbyt niski poziom płynu chłodzącego w zbiorniku wyrównawczym i niedużą (5cm średnicy) plamę, najprawdopodobniej tegoż płynu, pod samochodem, mniej-więcej w tym samym miejscu, z którego pojawił się czarny dym. Dodam jeszcze, że na wyświetlaczu i zegarach było wszystko ok.
Co wy na to szanowni forumowicze: obrócona panewka, uszczelka pod głowicą, rozrząd, czy jeszcze coś innego?
Być może jeszcze dzisiaj wieczorem się z synem za to zabierzemy, więc podpowiedzcie od czego zacząć , od góry czy dołu? Czy może od razu wyciągać silnik?
Liczę na wasze cenne wskazówki.
Pozdrawiam.
Jako że nie znalazłem identycznego przypadku na forum, zdecydowałem się na otwarcie nowego wątku.
Wczoraj wieczorem, jadąc z szybkością ok. 100km/h, nagle usłyszałem wydobywający się z przodu z prawej strony auta, głuchy, miarowy stukot.

Początkowo myślałem że coś nie tak z przednim prawym kołem (właśnie jechałem z garażu/warsztatu syna, gdzie razem zmienialiśmy koła na zimowe, przy okazji przeglądając i czyszcząc zaciski, klocki, tarcze), więc natychmiast zatrzymałem samochód, lecz stukot nie ustał a jego częstotliwość zmniejszyła się ze spadkiem obrotów silnika, który bezzwłocznie wyłączyłem. W kabinie dało się odczuć swąd, jak by spalenizny.
Podniosłem maskę silnika, zdjąłem jego osłonę i drugiemu synowi (jechał ze mną) poleciłem na chwilę (4-5 sek.) uruchomić silnik. W rytm pracy silnika, wydobywał się z jego prawej strony (patrząc z pozycji kierowcy), jakby z górnej jego części, głośny, metaliczny stukot



Co wy na to szanowni forumowicze: obrócona panewka, uszczelka pod głowicą, rozrząd, czy jeszcze coś innego?
Być może jeszcze dzisiaj wieczorem się z synem za to zabierzemy, więc podpowiedzcie od czego zacząć , od góry czy dołu? Czy może od razu wyciągać silnik?
Liczę na wasze cenne wskazówki.

Pozdrawiam.