Pewno masz sklep z takimi kosami i piłami z "chińskiej słomy ryżowej"? Teraz się chwalisz kosiarką na akumulator? Ciekawe jak będziesz się cieszyć jak przyjdzie ten akumulator wymienić. To jest najgorsza opcja - akumulator. Przez jedną zimę Ci się odechce tego typu sprzętu. Sam ma spadkową wkrętarkę z dwoma bateriami- NOWA prawie i dwa akumulatory, całość do wyrzucenia.Nie opłaca się kupować bo koszt jednego akumulatora przewyższa wartość wkrętarki z walizką. Przez zimę bateria postoi nie ładowana i jeszcze w zimnie i po niej. Poza tym obecne akumulatory z Chin mają taką jakość, jak te kosy i piły. Są na "sztukę".
Więc nie fantazjuj Waść , bo gdyby faktycznie przyszło na chleb zarobić takim DEMONEM czy podobnym g... em, to byś Waść tylko wodę pił i to deszczową.
Po co ta arogancja? Nie jestem handlarzem, nie używam tych sprzętów zarobkowo i nie zamierzam. Kosiarka Stiga (żadna chińszczyzna), którą kupiłem stała nieładowana przez zimę i kolejny rok tnie, aż miło. Rzecz w tym, że posiada baterie Litowo-jonowe https://www.stiga.pl/sklep/urzadzenia-akumulatorowe/akumulatory/akumulator-80v-5-ah Trochę co prawda jestem rozczarowany, że firma Stiga (tu minus dla firmy) wycofuje się ze standardu akumulatorów 80V, ale dokładnie takich samych akumulatorów, ładowarek oraz osprzętu używa firma Greenworks https://strefanowosci.pl/pl/p/GreenWorks-GD80LM53-najlepsza-Kosiarka-akumulatorowa-80V51cm-zestaw-z-bateria-4Ah-ladowarka/1072 W razie czego, mam pojęcie o elektronice i zawsze jestem w stanie wymienić sobie ogniwa we własnym zakresie, co już robiłem w akumualtorach wkrętarek.
Kosiarka niech mi posłuży chociaż 6-7 lat to i tak jestem do przodu w stosunku do spalinówki, bo nie kupuję benzyny, nie kupuję olejów. Akumulatory takie powinny wytrzymać co najmniej 500 ładowań. Zakładając, że co miesiąc będę kosił (ładował) po 10 razy (tu śmiech, bo musiałbym kosić co 3 dni) od maja do września (5 miesięcy) to teoretycznie powinny mi posłużyć minimum 10 lat. Jeden warunek, aby akumulatory nie były trzymane na mrozie.
Co ciekawsze. Mam wkrętarki akumulatorowe z bateriami litowo-jonowymi,których używam po 5-6 lat. Są używane bardzo intensywnie i nie są oszczędzane. Wożone są przez cały rok w samochodzie, niezależnie czy to upał czy mróz i wytrzymują w tych warunkach własnie po 5-6 lat. Są eksploatowane o wiele bardziej intensywnie niż kosiarka akumulatorowa. Tak więc mam jakieś porównanie.
Jak będzie ze Stigą? To się okaże. Póki co łatwość obsługi i parametry biją każdą kosiarkę spalinową.
Na koniec. Chcesz podyskutować to miej więcej szacunku dla interlokutorów.
Novile. Bzdury piszesz. Akcesoriami umożliwiły koszenie w dniu odbioru. Żyłka jak Żyłka było dużo krótkich odcinków ale za to różne rodzaje dzięki czemu można było przetestować (dla mnie i tak bez różnicy) fajny kanisterek 1l do mieszanki. Przylbica jest ok nie ma co narzekać. Szelki dość słabe. Tarczy nie używałem. Trójząb jest używany raz w miesiąc i nie widać większych śladów. Szpule wymieniłem na tą co się zwija bez rozbierania to o tym się nie wypowiem. A olej jak olej xd nie zatarł kosy. Ja wiem ze chcesz sobie zracjonalizować że wydałeś dużo pieniędzy i podbudować ego. Ale niestety prawda jest taka że markowe sprzęty które są targetowane dla użytku domowego to nie jest to samo co linia do użytku zawodowego. Kilku znajomych również mają te kosy i każdy jest zadowolony. Ma parę wad ale to nie jest coś co dyskwalifikuje z uzyku
prawda jest taka że markowe sprzęty które są targetowane dla użytku domowego to nie jest to samo co linia do użytku zawodowego
Dokładnie, kiedyś było inaczej markowy sprzęt domowy i profesjonalny był równie trwały a dziś ten domowy mimo iż markowy coraz częściej jest "jednorazowy". Np. dziś kupisz domowy sprzęt Makity z aluminiowym uzwojeniem silnika a kiedyś było to nie do pomyślenia.
Co do kwestii, że chińczyk nie może działać 8 lat.
Faktycznie pomyliłem się, działa 12 lat - nac cg430.
warunkiem jest odpowiednie serwisowanie, czyszczenie, smarowanie itp. jak ktoś nie umie trzymać kosy w łapach to nawet stihla zajedzie oczywiście trochę napraw było, wymiana głowicy, regeneracja szarpaka, pęknięta obudowa zbiornika paliwa. Wczoraj chciałem ją odpalić to się okazało, że linka gazu zardzewiała i nie chciała się ruszyć - trzeba było pomóc jej wd - zgodnie z zasadą, że jak coś się rusza a nie powinno to używamy taśmy, a jak coś się nie rusza a powinno, to używamy wd
Wbrew pozorom sporo pracowała, od trzech lat mam prowadzoną, to podwórko kosi nowa, ale wcześniej około trzech-czterech razy rocznie kosiłem kosą - pół dnia każde koszenie. Teraz kosą tylko podkaszanie kątów i trochę rowów.
Linka musiała zacząć rdzewieć już wcześniej, nie zwróciłem na to uwagi, dopiero teraz kosę wyjąłem, trawa dopiero ruszyła.
Uczciwie napiszę dopiero dzisiaj przy koszeniu zauważyłem, że silnik w kosie demon tak jakby nie wchodził na swoje obroty robocze przez co koszenie żyłką jest wolne. Ma ktoś jakąś instrukcje jak to wyregulować? Mam obrotomierz więc sprawdza o ile wolniej się kręci. Jakie powinny być prawidłowe obroty żyłki aby dobrze kosiła?
Nie wiem czy mi się gaźnik rozregulował (kiedyś ruszyłem złą śrubą na gaźniku zamiast od minimalnych obrotów na lince) i piła jak by nie wchodziła na pełne obroty, do koszenia trójzębem były idealne ale do żyłki za małe. Może też membrany szlag trafił. Tak czy inaczej kupiłem gaźnik za całe 30zł i go dzisiaj zmieniłem. Kosa działa jak nówka.
To ja jeszcze dołoże do tego Demona. Kupiony w maju b.r.. Pierwsze użycie - drugie zapalanie sznurek w ręku. Dostałem drugi szarpak od sprzedawcy. Zamontowałem. Znowu drugiego dnia drugie odpalenie i sznurek w ręku. Wykręciłem i zobaczyłem, że zbierak tzw. jest klepany młotkiem z różnych stron. Taki chinolki zamontowali. Sprzedawca dał mi zabierak i rozrusznik więc zainstalowałem. Radość trwała krótko. Odkręcił się gaźnik podczas koszenia. Macie pojęcie? Zero uszczelek na łączniku gaźnika do bloku cylindra i do gaźnika. Kupiłem uszczelki zamontowałem a śrubki potraktowałem niebieskim klejem do śrub. Kosiła do tego czwartku. Skończył się zielony olej do mieszanki więc zrobiłem świeżą mieszankę z olejem Makity. Po wypaleniu pół zbiorniczka zgasła i za chiny nie chciała odpalić. Paliwo dochodzi, iskra jest a pracy zero nawet nie jęknie. Gwarancję ich olałem całkowicie i rozebrałem silnik. Na cylindrze wszystko OK tak jak i na tłoku i pierścieniach ( a są dwa). Wnioskuję, że poszły simery na wale. Złożyłem do kupy i oddałem sprzedawcy na naprawę gwarancyjną. Z nim miałem ustalone, że mogę rozbierać itd. I już się wkur......... kupiłem Makitę 2,4 KM ale w dwusuwie. Początkowo chciałem czterosuwa za 1.700 ale moc to 1,45 KM. Jak dostanę tego oszołoma po naprawie to go sprzedam - ale czy ktoś kupi 3 miesięczny sprzęt ( o ile tak można nazwać) z gwarancję za 2 stówki? Trochę szkoda, bo mam do tego oszołoma kilka tarcz trójzębnych, nowa osłonę , nowe 2 szarpaki, dwie głowice z żyłka w tym jedna z taka czarną zbrojoną drutem ( nawiasem mówiąc żyłeczka jak najbardziej OK gdyż po skoszeniu 4 arów nawet 1 mm nie ubył a praca świetna).
Reasumując przestrzegam wszystkich od tych ,,demonów,, Moja spaliła 7,5 litra paliwa ( mieszanka na zielonym oleju) i pół zbiornika na oleju Makity po czym anielski orszak ją przygarnął. Aha z gaźnikiem sobie poradziłem sam - ustawiłem wolne obroty takie dla ucha i udało się . Nie kopciła wogóle ( mieszanka jak w instrukcji 1/25) ale zaznaczę, że na oleju Makity wchodziła pięknie na wyższe obroty. Mocy było dość, radziła nawet z drobnymi drzewkami na trójzębie. Producenci pomylili nawet położenia dźwigni ssania i importer naklei papierową naklejkę jak ma być prawidłowo. Części zamienne to tego anioła są tanie ale wiadomo jaka cena taka i wartość podzespołu. Jeden chionolek i to ostatni. Nigdy w życiu już nie podeprę się przy wyborze jakiegokolwiek sprzętu opiniach w necie. Chciałbym nadmienić, że sprzętem spalinowym typu kosiarki, piły itd. operuję od 40 lat więc proszę nie próbować mi zarzucać jakiegokolwiek braku wiedzy i praktyki. Do dzisiaj chodzi pilarka spalinowa Makita, ( krajowa PS 25 lat kładła sosny w lesie i graby, Alpina 20 lat bez skazy - oddałem sprawną w rodzinie i jeszcze posłuży ) kosiarka Alko 25 lat pracuje ( trzecia laweta zmieniona) , dwie inne kosiarki na działce jakieś włoskie też z plastikowymi lawetami. Oleje zmieniane w kosiareczkach co roku. Pozdrawiam czynnych i biernych użytkowników tego portalu.
ale czy ktoś kupi 3 miesięczny sprzęt ( o ile tak można nazwać) z gwarancję za 2 stówki? Trochę szkoda, bo mam do tego oszołoma kilka tarcz trójzębnych, nowa osłonę , nowe 2 szarpaki, dwie głowice z żyłka w tym jedna z taka czarną zbrojoną drutem ( nawiasem mówiąc żyłeczka jak najbardziej OK gdyż po skoszeniu 4 arów nawet 1 mm nie ubył a praca świetna).
Bardzo dobry post kolega napisał. Oczywiście ktoś kto to kupi będzie ponownie przerabiał to, co kolega.Dlatego nie cena tu wyznacza standardy, tylko jakość.
wiesiekmisiek wrote:
Moja spaliła 7,5 litra paliwa ( mieszanka na zielonym oleju) i pół zbiornika na oleju Makity po czym anielski orszak ją przygarnął.
Dokładnie, dobre kosy pracują na mieszance 1:50 i oleju idzie połowę mniej. A olej tani nie jest. Litr kosztuje ok. 50 zł. Sam jestem na dziwnym etapie, bo niedawno pół dnia spędziłem na szukaniu kosy spalinowej do zakupu. I postanowiłem się podzielić tym co naszukałem. Akurat moja kosa rocznik 2002 (o ile pamiętam) zaczyna lekko już się kończyć. W sumie dbam o nią i dopiero w tym sezonie skończyła mi się oryginalna głowica. Przy okazji zmiany na Mcculloch P25 zrobiłem lekki serwis. Kosa to Mcculloch Cabrio 261. Generalnie 2 miechy było super i nagle coś nie mogła mi wejść na obroty przy mocniejszym obciążeniu. A, że swoje lata ma to postanowiłem ją reanimować ale jednocześnie szukać następcy. I po długim szukaniu dwie kosy warte uwagi znalazłem:
1.Makita DBC400 (pewno kolega wyżej taką właśnie kupił) moc 2,4KM 2.Shindaiwa B401S-LW
Ceny dobre i kosy dobre. Na razie jednak nie kupuję, bo okazało się, że w mojej starej kosie zwyczajnie zapchało się tylko sitko wewnątrz gaźnika.Kosa wykonana na gaźniku WALBRO WT-547. Na razie szukam po mału gaźnika, bo membrana już mocno wytłukła mechanizm . Ktoś powie, że są zestawy do remontu, ale to bez sensu, bo to jest Made in China taki zestaw i lepiej kupić stary oryginalny gaźnik, niż taki zestaw np. K10 WAT. Stary gaźnik wytrzyma dłużej. W razie czego mam w zapasie Stihla FS55 prawie nowego. I takie wnioski. W starym Mcculluchu przez 18 lat jest ta sama świeca NGK, zero śladu zużycia. Te same membrany w gaźniku Walbro WT-547, nadal są super. Nadal fabryczny stary filtr, co jakiś czas płukany w benzynie gdy się zapylił mocno. Głowica wytrzymała 18 lat. Obkaszałem tym dwie posesje jedna 13 arów a druga 19 arów. Ja nie wiem co to wymiany membran w gaźniku, wymiany cewek, to mnie wcale nie dotyczy. Wymiana szarpaka - nie wiem co to znaczy! To nie chińszczyzna która jest po to, aby nią tylko handlować. Ostatnio się zdziwiłem, bo robiłem serwis temu mojemu Stihlowi, ma z 5 lat, głowica w nim już się kończy z przetarcia, i po wykręceniu świecy Bosch R10 świeca jest mocno zużyta. Wychodzi na to, że ktoś tu oszczędza na jakości. Bosch zaczyna dziadostwo pchać do Stihla. Ja wiem, że taka świec kosztuje raptem 10 zł, ale to jednak Bosch. Dlatego Boscha nie polecam. Zaczynają pchać tanie kawałki jak widać. Stąd ten Stihl pracuje u mnie tylko dorywczo, gdy Mcculloch nie pracuje. Mam też malutkiego Partnera Colibri 20 letniego i nadal pracuje, ile on wykosił już! I teraz ciągnie głowicę Mcculocha P25 na dwa wąsy i daje radę, fabrycznie ma malutką głowicę na jeden włos tnący tylko. Wszystkie moje maszynki spalinowe, poza kosą Stihla, pracują od początku na oleju zielonym Husqvarna LS. Ten sam olej od lat to podstawa. Stihl pracuje na tym czerwonym, ale też firmowym Stihla. I nie oszukujmy się, za dobrą kosę średniej mocy (jak te wyżej) trzeba dziś dać dwa kafle (2 tys PLN), inaczej zapomnijcie o jakości, bezawaryjności i komforcie pracy. Za 300 zł to można właśnie kupić np. DEMONA i go tylko mieć. Ale jak ktoś zechce coś nim robić, to szybko się przekona skąd różnica w cenie 300 zł/2000 zł.
No z chińczykiem tak jest, jak się trafi to pochodzi jak nie to będzie się psuć co chwilę. Ja mimo wymiany gaźnika dalej jestem zadowolony. U mnie uszczelki były między gaźnikiem i taki czymś plastikowym do silnika. Silnik pali za 1 pociągnięciem.
Ja mimo wymiany gaźnika dalej jestem zadowolony. U mnie uszczelki były między gaźnikiem i taki czymś plastikowym do silnika. Silnik pali za 1 pociągnięciem.
Kolego, nie ocenia się silnika po tym, że pali za jednym pociągnięciem. To bez znaczenia jest. Albo pali, albo nie, to jest dychotomiczna kwestia. Ale skoro jesteś taki zadowolony, to na pewno potrafisz świetnie liczyć, wszak kupiłeś bardzo optymalnie kosę w klasie "economic class". Więc weź ołówek do ręki i przelicz ile oleju wywalisz stosując wymuszoną mieszankę 1:25, w dobrych maszynach jest 1:50. Druga sprawa, to też sobie wyliczysz, bo masz swoją kosę i masz jej dane, zobacz ile ona paliwa "żre", nie pali tylko właśnie żre. A potem weź poszukaj ile spala dobra ekonomiczna kosa firmowa. Jak to zrobisz, to nie będziesz już taki zadowolony. Okaże się, że w dwa lata zapłacisz całą różnicę między urządzeniem dobrej klasy a tym co Ty masz. Tylko Ty to utopisz w paliwie i oleju. To wszystko jest do łatwego wyliczenia. Nie biorę pod uwagę wcale awaryjności i cen zakupu pseudo częsci zamiennych. Bardzo ładnie masz to opisane w poście #103 kolegi wiesiekmisiek. I nie skupiajcie się jedynie na brakoróbstwie Chińczyków, że coś jest krzywe, niedolane, nieoszlifowane... To są pierdoły. Najgorsza rzecz to są różnice tkwiące w technologii materiałowej. To czego nie widzicie gołym okiem. Stopy metali, składy plastiku, oszustwa konstrukcyjne... Co mam na myśli? Ano to, że jak jest z byle czego cylinder, wał, tłok itp. to się to grzeje, pęka, waga kosy jest też niewłaściwa w stosunku do jej mocy i wydajności. Jednym zdaniem - "Z gó... bata nie ukręcisz" a jednak Chińczyk kręci. Druga kwestia, niby bez znaczenia a jednak plastik. Ile już partii różnych towarów wycofano, albo zniszczono z Chin, bo były plastiki rakotwórcze. Pamiętajmy, takim gratem się pracuje często w słońcu, w wysokiej temperaturze. Taki plastik nie dość, że może nam szkodzić przez skórę, to drugim jego "atutem" jest rozpadanie się pod wpływem promieni UV i to bardzo szybko. Trzecia cecha jaką podałem, konstrukcja. To już chamstwo i bezczelność. Tam gdzie powinno być 4 uchwyty są dwa, tam gdzie element pracuje mocniej brak wzmocnienia. Generalnie nowa zasada mechaniki Made in China - Tam gdzie ma być śruba stalowa chińczyk daje aluminiowego wkręta, tam gdzie śruba powinna być aluminiowa Chińczyk daje plastikowy kołek, tam gdzie powinien być plastikowy kołek Chińczyk daje kroplę kleju a tam gdzie powinien być klej Chińczyk nie daje nic. To jest cała Chińska ekonomia produkcyjna. Poza tym wychodzą z założenia, że towar powinien jak najczęściej się psuć, bo wtedy jest obrót a jak jest obrót to jest zysk. Koledzy tu się cieszą, bo im kosa pracuje, owszem jest się z czego cieszyć, że w ogóle pracuje, bo przecież mogła by nie pracować wcale. Mogę śmiało zaryzykować stwierdzenie, że takie niby narzędzia jak kosy z Chin za kilka stówek to są atrapy narzędzi. To samo dotyczy np. skuterów. Ostatnio rozmawiam z gościem, bo sprzedaje skuter (marki celowo nie podaję). Skuter ma przebieg niecałe 9 tys km. Okazuje się, że już wymienił kupę rzeczy np. pompę dozownika oleju (takie które powinny przeżyć ten skuter, albo przynajmniej połowę jego życia) i skuter nadal nie pracuje, brak mocy, olej wyrzuca przez wydech, problemy z zapłonem... Poszukałem w sieci silnika do tego modelu i ręce mi opadły. Nie chodzi o cenę. Okazuje się, że na rynku wtórnym silniki jakie są (używane) to mają przebiegi rzędu 4-6 tys km. Taki przebieg to kiedyś się na dotarcie silnika w motorowerze robiło w Polsce! To z czego są te skutery, silniki, z tektury czy z plasteliny? Jakim cudem pojazd wyglądający na porządnie wykonany sprzęt staje się złomem technicznym po jednym sezonie ale i mniej. Odpowiedź jest prostsza niż nam się wydaje. Wystarczy spojrzeć na sklepy i portale sprzedażowe. Zobaczyć co tam się sprzedaje w tonach. To części zamienne do kos, kosiarek skuterów, pilarek, elektronarzędzie Made in China. Ten "towar" jest produkowany jedynie w celu wymuszenia obrotu właśnie częściami zamiennymi. Owe części pozornie nie są drogie, to dodatkowo miesza w mózgu frajerom, bo co to cena 30 zł za gaźnik. Nawet jak mi padnie, to kupię sobie drugi... itp. Nie widzą, że kupują po kolei całe urządzenie i to w cenie często kilkukrotnie wyższej niźli kosztowało jako całość! Bo koledzy, dobry gaźnik np. Walbro to koszt 200-300 PLN, nie 30 PLN. Właśnie tak działa rynek stworzony przez Chińczyka. Kupujcie kosy od nich, kupujcie wszystko. A potem kupujcie po kawałku szarpak, głowica, membrany, cewki, gaźniki, cylindry, tłoki, obudowy... Kupujcie, bo przecież to wszystko jest tanie, po kilka dyszek! Oczywiście roboty nikt nawet nie policzy. W pracy na etacie to każdy potrafi marudzić do szefa, bo przecież za mało ma na godzinę płacone! Ale jak zapie.... przy chińskim złomie w swoim garażu za darmo, bo musi robotę wykonać a tu grat nawalił, to nie liczy ile na godzinę traci. W tym czasie mógłby iść na grzyby, czy ryby i coś tego mieć. A tak przej... godziny przy złomie i jeszcze się potem cieszy, bo "naprawił" to co powinno kilka lat pracować bezawaryjnie, bo tyle co kupione nowe w sklepie. Chcecie, macie czas na zmarnowanie, nie szkoda Wam życia, nie macie komu tego czasu poświęcać, jesteś skąpi, pazerni czy głupi, to kupujcie te tanie graty i dawajcie cię robić w balona. Ja miałem setki okazji aby kupić takie tanie sprzęty i to za grosze (bo używane, ale na chodzie), często poniżej 100 PLN. I potrafię coś tam sobie naprawić, ale jak do tej pory nie skorzystałem nigdy z takiej "okazji", bo wiem czym to "pachnie". Jak ktoś ma minimum wiedzy i inteligencji, jak widzi, że za totalnie "wyjechanego" grata, ale firmowego trzeba zapłacić tyle, co za dwa nowe chińskie to od razu zrozumie co jest na rzeczy.
I tak i nie. Wiadomo, że jest tanie bo materiały zamiast zapasu 200-300% są na styk lub na 80%. Wiadomo, że żywotność jest mizerna. Tylko pytanie czy nieoszlifowana sztyca czy jakiś tam plastik którego się nigdy nie dotknie albo jest pod osłoną w czymś przeszkadza? Na pewno metal z którego blok został odlany nie jest materiałem najwyższej jakości. Pytanie też ile w cenie porządnej rzeczy jest marży i innych opłat. Weź pod uwagę, że taka kosa jak kosztuje 350 zł nie dorzucisz marży 100 zł bo nikt tego nie kupi. A do kosy za 1500 zł jesteś w stanie też dorzucić "swoje". Co do paliwa faktycznie nie wiem ile spala dobra kosa. Moja pali około 2,5 l mieszanki 1:25 na 1500 m2 wysokiej trawy (chwastów) częściowo z powojem który najbardziej mi dokucza. 3 l zużyłem przy koszeniu pół na pół żyłka-trójząb. Wiadomo, że trójząb jest mniejszy i też ma większe opory. Swoją drogą na nim na pewno zaoszczędzili bo widać wżery od cięcia jakiegoś chwasta grubego jak palec (nie wiem co to).
Inny fakt, to że to są klony bez licencji czyli producent nie musi płacić za konstrukcje, trzeba nazwać po imieniu - kradną od innych. Z argumentem o stracie czasu na naprawy nie przyjmuje bo u mnie się nie sprawdził. Straciłem może 30 minut czasu włącznie z zakupem. I to pewnie na moje życzenie bo paliwo zawsze zostawało w gaźniku i pewnie dlatego szlag go trafił. Owszem oleju idzie 2 razy więcej niż w markowej, ale za to można lać najtańszy olej z marketu i bez różnicy bo tyle go tam jest. Minus to oczywiście, że taka maszyna jednak trochę dymi.
Jednak zostanę przy chińskiej kosie bo jest zbyt duża rozpiętość cenowa. Zobaczymy jak długo pochodzi. Jak wytrzyma 3 lata to będzie to bardzo dobry wynik. Zauważ że ta kosa kosztuje 350 zł z akcesoriami. A ile kosztują szelki czy trójząb do markowego sprzętu?
Jednak zostanę przy chińskiej kosie bo jest zbyt duża rozpiętość cenowa. Zobaczymy jak długo pochodzi. Jak wytrzyma 3 lata to będzie to bardzo dobry wynik. Zauważ że ta kosa kosztuje 350zł z akcesoriami. A ile kosztują szelki czy trójząb do markowego sprzętu?
Nikt Cię nie zmusza. Już Ci odpowiadam. Tak samo jak przy tanim sprzęcie ja tarczę (bo akurat ma 4-ro ramienną) dostałem w komplecie i tak samo szelki. I z tego co widzę to przy drogim sprzęcie firmowym zawsze te rzeczy są w zestawie. Co do ceny, chinoli to obecnie 299 PLN masz zestaw multi szmelcu. Jest kosa 5.2 KM z czym tylko dusza zapragnie włącznie z nausznikami. Poszukaj na znanym portalu. Kosa spalinowa, podkaszarka, kosiarka o mocy 5,2 KM. Cytuję: Bogaty zestaw akcesoriów - aż 19 elementów!
Silnik: 2-suwowy chłodzony powietrzem Obroty max: 7 500 obr/min Moc silnika: 5,2 KM Napęd: sprzęgło odśrodkowe Waga: 7,0 kg Długość wysięgnika: 150 cm Zakres cięcia żyłką: 42 cm Zalecana grubość żyłki: 2,4 mm Paliwo: 25:1 (paliwo:olej) Akcesoria w zestawie:
śrubokręt x 1 klucz imbus x 3 klucz do świec x 1 tarcza widiowa x 1 tarcza trójzębna x 1 uchwyt do powieszenia na ścianę x 1 nauszniki ochronne x 1 profesjonalne szelki x 1 klucz płaski x 1 zbiornik na paliwo x 1 maska na twarz z siatką x 1 trymer z żyłką x 1 zapasowa żyłka x 1 osłona na biodro x 1
Bogaty zestaw akcesoriów o wartości 65 zł otrzymasz za darmo!
Tarcza widiowa: 35 zł Wieszak na ścianę: 30 zł
Nie zamieszczam linku bo to niezgodne z regulaminem. Ja tej kosy za darmo nie chcę. Zakup takiego badziewia to proszenie się o stres i kłopoty. Ale jak ktoś lubi i chce kosę co 2-3 lata zmieniać. To jego wola. Jak kupisz jedną z tych co wymieniłem wcześniej to latami zapomnisz o problemie. Ale wygoda i jakość kosztują.
Dwa dni temu rozebrałem Demona teścia. Po 4 latach wykaszania pod płotem i rowu wytłukło korbowód. Raz w tygodniu w sezonie bo tak kosiłem spalała około zbiornika paliwa i zgadzam się z kolegą że ona nie pali a wręcz żre paliwo. Niby nowy wał 50zł ale gwarancji że nie rozleci się zaraz szarpak, przekładnia, wał czy coś innego zerowa więc czekam aż korba wyjdzie bokiem a cyklicznie co chwilę sobie "stuka".
Te akcesoria to śmieci, nic z tego się nie nadaje do użytku.
W znacznej części chińskich sprzętów zalecana mieszanka 1:25 została błędnie przetłumaczona. Proporcja 25 ml oleju na 1 litr paliwa zapisano jako 1:25 a powinno być 1:40. Jak to rozpoznać? Patrzymy na obroty silnika jeśli są powyżej 9,5 tys bez obaw można lać 1:40. Zbyt dużo oleju jest równie niebezpieczne jak za mało.
Demon patrząc na konstrukcje mnie osobiście nie przekonuje ale są chińskie pilarki/kosy warte uwagi. Przy zestawach gdzie jest dużo elementów gratis powinna nam się zapalić czerwona lampka.
Są to bowiem buble składane z najgorszych odpadów produkcyjnych.
Ostatnio kupiłem tanią żyłkę to zaczęła mi się topić i przyklejać w głowicy, pierwszy raz trafiłem taki bubel (kupiłem bo jako jedyna byłą dostępna okrągła 2,6 mm).
Demon patrząc na konstrukcje mnie osobiście nie przekonuje ale są chińskie pilarki/kosy warte uwagi.
Cenię Twoje posty bo przeważnie piszesz zawsze z sensem.
Weź pod uwagę drobną niespójność w tym cytacie.
Co innego chińskie konstrukcje bo to jest g..... jakich mało, a co innego chińskie jedynie wykonanie( choć i tu wolę out side of China). Dam Ci przykład, look na foto.
Jak dla mnie to hańba dla takiej marki, ale co na to poradzić. Jednak takie wyroby trochę wytrzymują.
Co do mieszanki to może i tak jest z tym tłumaczeniem, ale 99% posiadaczy się do tego stosuje i jest wtedy siwy dym jak pracują "swoim sprzęciorem"! Dlatego takimi super maszynami za 300PLN trzeba zawsze pracować pod wiatr, inaczej zatrucie spalinami bankowe.
Nie chodziło mi o markowe produkowane w chinach. Są także lepsze chińskie kopie starych markowych modeli gdzie są markowe gaźniki,prowadnice, łańcuchy ale one kosztują tyle co 2 Demony.
Markowe buble też się trafiają: https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3713902.html Dużo zależy od kultury technicznej użytkownika np. masa tego typu sprzętu leży miesiącami z paliwem w zbiorniku a potem się dziwią, że sprzęt kapryśny.
Dla mnie jedyną wadą chińskich narzędzi jest kiepska powtarzalność jakości oraz niska ergonomia.
Nie chodziło mi o markowe produkowane w chinach. Są także lepsze chińskie kopie starych markowych modeli gdzie są markowe gaźniki,prowadnice, łańcuchy ale one kosztują tyle co 2 Demony. Markowe buble też się trafiają: https://www.elektroda.pl/rtvforum/topic3713902.html Dla mnie jedyną wadą chińskich narzędzi jest kiepska powtarzalność jakości oraz niska ergonomia.
Ale jakie Markowe? Stihl? to już tylko nazwa została. Przerzucili 3 lata temu prawie całą produkcje do Chin bez żadnego działu jakości - tragedia teraz ten sprzęt. u dwóch moich znajomych co są serwisantami pełno tych nowych Stihl-ów - jeden powiedział że od przyszłego roku nie przyjmuje już na serwis Stihla.
No powiem Ci że ta Honda całkiem nieźle się prezentuje. Trochę ciężka jest jak na tę moc bo ma tylko 1,3 KM a waga ponad 7 kg, Makita jest lżejsza. Ale Shindaiwa jest też ciężka. Ale ta Honda ma na pewno te 1,3 KM a nie wszystko pozawyżane jak u Chińczyka. Osobiście uważam że 2T jest lepszy bo masz cały czas świeży olej podczas pracy. Owszem jak ktoś pilnuje i dba o 4T to OK, ale wielu nie dba i pracuje na "gnojówce przepalonej" i szybko silnik zamęczy. Bo to są maszyny pracujące pod dużymi obciążeniami i olej szybko się zużywa. Dlatego dla laika bezpieczniejszy jest dwusuw. Nie biorę nawet pod uwagę wlania samej benzyny bez oleju, bo jak ktoś takie rzeczy robi to nie powinien nigdy obsługiwać maszyn spalinowych.
Ale ta Honda ma na pewno te 1,3 KM a nie wszystko pozawyżane jak u Chińczyka.
Silnik 2T i 4T to inna charakterystyka/moment obrotowy więc niema sensu porównywać mocy.
Osobiście także wolę 2T w takim sprzęcie gdyż rzadko koszę czystą trawę a częściej ugory i nieużytki czasem nawet regulacja niskich drzew i krzewów.
Do swoich postów dołożę jeszcze 2 grosze. Otóż odebrałem po naprawie tego demona (odbierałem u sprzedawcy). Serwis wpisał na karcie naprawy "czyszczenie gaźnika". Ja przy odbiorze pokazałem sprzedawcy, że jest nowy gaźnik, nowy cylinder i co ciekawsze nowy rozrusznik. Dalej cisnąc sprzedawcę na pytanie co jest grane on odpowiedział, że serwis zrobił to co napisali. Po wyjściu na zewnątrz od obsługi sklepu (wkurzony pracownik) powiedział mi, że to już trzecia taka naprawa a w zasadzie zamiana na nowy silnik przez sprzedawcę tylko dlatego, żebym nigdzie nie opisał tego tematu gdyż sklep posiada dużą ilość tego bubla i chce sprzedać. Nie tłumaczę nic więcej. Potwierdziłem to gdyż silnik ma inny numer i po kilku minutach otrzymałem nową gwarancję na rok czasu. Taka to jest polityka rynku. Oczywiście sprzedałem już tego oszołoma informując nabywcę o wszystkim.
Witam. Wybaczcie, że odkopuje stary temat, ale myślę, że nie ma sensu zakładać nowego. Jestem na etapie kupna kosy spalinowej do podkaszania trawy przy ogrodzeniu tam gdzie kosiarką nie dojdę. Plus raz w miesiącu koszenie za ogrodzeniem pasa o długości około 60 m na 0,5 m. Lepiej unikać najtańszego sprzętu? Lepiej dwusuw? Czterosuw? Czy może są kosy na akumulator? Na kabel odpada gdyż niewygodne jest latanie z kablem za ogrodzeniem.
Jeśli tylko tyle co podałeś to tutaj może realnie warto zastanowić się nad czymś akumulatorowym, najlepiej coś pod system już posiadanych elektronarzędzi aby mieć kilka akumulatorów na podmianę gdy jeden rozładowany drugi się ładuje. Celował bym w akumulatory minimum 4 Ah. Należy dbać i doładowywać akumulator zimą bowiem na wiosnę może się okazać, że niedoładowywany akumulator zakończył żywot po 1 sezonie (ogniwa li-ion nie bardzo lubią ujemne temperatury).
Mam małe obawy czy faktycznie akumulatorowa wystarczy na gęstą trawę, chwasty i inne twarde ustrojstwa. Żyłka 1,3 mm trochę za cienka i szybko się jej pozbędę. Ze spalinowych myślałem o czterosuwie, żebym nie musiał pamiętać o mieszance benzyny z olejem.
Masz bardzo mało do skoszenia, ja bym poszedł w akumulator. Z drugiej strony ze spalinowej mogę z czystym sumieniem polecić kose Demon. Może pali więcej niż markowy, ale kosztuje ze 300 zł i tylko raz wymieniłem w niej gaźnik za 25 zł. A kosze co dwa-trzy tygodnie 15 arów. Nie bój się mieszanki. Do kosy Demon dostaniesz spoko kanisterek do mieszanki. Kwestia przyzwyczajenia.