
Koleżanki i Koledzy!
Swego czasu pracowałem sporo z układami laserowymi, które musiałem dokładnie ustawić. Podstawowym problemem było znalezienie uchwytu pozwalającego na większy zakres ruchu, niż układanie diody na stosie książek i pudełek. I tak powstał zestaw uchwytów, które zrobiłem ze statywów fotograficznych.
Pomysł jest prosty, można powiedzieć, że banalny, ale bardzo użyteczny zwłaszcza wtedy, kiedy trzecia ręka ma za mały chwyt.
Zastosowań dla nich pojawiło się później jeszcze dużo, dużo więcej. Pomoc przy prototypowaniu, ustawianie czujników PIR i odbiciowych, ustawienie wiatraka, żeby chłodził konkretne miejsce, trzymanie płytek i kabli, żeby nie spadały z blatu.
Największą zaletą jest koszt, ponieważ taki statywik można zamówić z Chin za $1,50. Ja swoje dostałem jako gratisy w różnych promocjach. Może je kupić w rozmiarach S, M i L. Ja wykorzystałem najmniejsze, ponieważ nie przeznaczałem ich do wielkich obciążeń, ale zasada pozostaje ta sama.
Potrzebujemy:
- statywy kulkowe
- nakrętki 1/4″ (na gwint statywowy, dostępne online albo z Chin)
- krokodylki
- kilka wkrętów
- obciążenie (w moim przypadku odpady stalowe)
- klej epoksydowy
- podkładki korkowe albo gumowe, żeby całość się nie ślizgała
- ew. farbę do wykończenia
Statywy bardzo łatwo znaleźć szukając "gorillapod" albo "flexible tripod". Po polsku oczywiście "statywy kulkowe".
Pracę zacząłem od oczyszczenia krążków stalowych, które kiedyś zebrałem przy złomowisku podczas spaceru. Nadały się do tego celu idealnie. Wykąpałem je w odrdzewiaczu i wytarłem do sucha.

Następnie z krążków stalowych posklejałem podstawy. Waga jednej waha się od ok. 0,5 do 1 kg.
Kiedy klej wiązał, wziąłem się za statywy. Zaletą "kulek" jest to, że można je wygodnie rozłączać i na powrót składać. Najpierw miejsce, gdzie będziemy rozłączać statyw trzeba trochę rozruszać. Mają one tendencję do sztywnienia. Później odczepiłem większość segmentów nóg, a zostawiłem tylko pojedyncze elementy jako podstawki. Uzyskane elementy posłużyły na przedłużenie nóżek albo do wydłużenia jednego ramienia. W ten sposób powstały elementy o różnej długości i możliwościach.


Na koniec do uchwytów statywowych (które wygodnie można wypinać, a nawet zamieniać między sobą) przymocowałem krokodylki, robiąc w nich otwory o średnicy śruby i dociskając nakrętką.

W wersji odwróconej krokodylki przymocowałem wkrętami i wzmocniłem epoksydem. Tutaj też jest inne mocowanie ramion - nakrętka 1/4" przyklejona do podstawy. W ten sposób możemy go zawsze odkręcić i używać go jako normalnego statywu fotograficznego (pomijając krokodylki




Część krokodylków zabezpieczyłem termokurczkami, żeby uniknąć zwarcia, gdy bezpośrednio chwytam płytkę drukowaną. Albo po prostu, gdy chwytam za delikatniejsze rzeczy i zależy mi na ochronie przed zadrapaniami
Tak zrobione ramiona przykleiłem klejem epoksydowym do stalowych podstaw, dodałem nóżki z korka i pomalowałem.


Rozwiązanie jest banalne, a ułatwia życie przy wielu, wielu projektach. Praktycznie przy każdym. Oprócz przytrzymywania różnych rzeczy, najczęściej służą mi do pilnowania, żeby końcówka kabla z filtrem nie ściągnęła lekkiej płytki ze stołu.


Na koniec mały świąteczny bonus, czyli tani i szajsowaty uchwyt do smartfona. Właściwie to sprawdzał się przez kilka lat, zanim nie urwała się przyssawka. Stwierdziłem, że może to być idealne rozwiązanie do trzymania płytek na czas montażu albo testów. Zdaje egzamin wzorowo!
W roli tła wystąpił papier do pakowania prezentów. I tu kolejne zastosowanie - statywy z racji na swoją wagę świetnie sprawdzają się w roli pomocników Świętego Mikołaja przy pakowaniu!


[EDIT]
Dzisiejszy dzień pokazał jeszcze jedno zastosowanie dla statywów. Otóż, jak się okazuje, świetnie sprawdzają się jako uchwyty do malowania drobnych elementów. Jeżeli taki element ma uchwyt (albo można go dorobić - np. klejem na gorąco albo plasteliną), to wszystko działa perfekcyjnie.
Torebka po warzywach osłoniła statyw przed farbą, a malowanie i suszenie poszło ekspresowo. Kilka statywów pozwala zmieniać elementy między nanoszeniem kolejnych warstw.

Cool? Ranking DIY