Witam, wzmacniacz działał bez zarzutu, aż do momentu, kiedy jechałem samochodem i nagle przestał grać. Po 10 minutach się zatrzymuje i wzmacniacz cały gorący. Po rozebraniu okazało się, że padł jeden tranzystor Q451 (IRF9540N). Wymieniłem go, jednak wzmacniacz wciąż się grzeje i pobiera 6A bez obciążenia. Po wylutowaniu tego tranzystora co się spalił wzmacniacz pobiera 0,5 A i gra na dwóch kanałach. Natomiast dwa pozostałe ledwo słychać i charczą.
Wydaje mi się więc, że coś musi robić jeszcze zwarcie, skoro dobre po wlutowaniu dobrych tranzystorów bez obciążenia po kilku sekundach są gorące. Pytanie tylko co? Prawie wszystkie główne tranzystory sprawdziłem.
Raz prąd po włączeniu skacze do 6A, a raz skokowo https://www.youtube.com/watch?v=4h8C2px7Vik
Wydaje mi się więc, że coś musi robić jeszcze zwarcie, skoro dobre po wlutowaniu dobrych tranzystorów bez obciążenia po kilku sekundach są gorące. Pytanie tylko co? Prawie wszystkie główne tranzystory sprawdziłem.
Raz prąd po włączeniu skacze do 6A, a raz skokowo https://www.youtube.com/watch?v=4h8C2px7Vik