Piecyk Junkers WRP 11 - - dziwne objawy:
Od kilku miesięcy był problem z zapaleniem się piecyka, raz zapalał od razu, ale były dni, że musiałem kilka razy puszczać i zakręcać wodę by załapał.
Kilka dni temu już przestał się zapalać całkowicie, pomimo, że iskra była - pilot się nie zapalał, ale piecyk zapał się od zapałki. Wezwałem fachowca - posprawdzał co mógł, przeczyścił dysze pilota, pooglądał iskrownik i stwierdził, że to słabe baterie (miały gdzieś miesiąc) i iskra jest za słaba.
Zmieniłem baterie - rezultat żaden - iskra praktycznie taka sama - piecyk się nie zapala.
Wezwałem drugiego fachowca - trochę więcej posprawdzał - konsultując się z kolegą przez telefon - stwierdził, że nie ma pojęcia co jest nie tak - bo wszystko wygląda że działa prawidłowo (gaz dochodzi do pilota, mikroprzełącznik OK, regulował tę sprężynkę itp.). Na drugi dzień przyszedł jego bardziej doświadczony kolega - posprawdzał to samo to tamci, ale jeszcze rozebrał sterownik i zaczął go czyścić szczotką. Założył całość i przestała działać iskra, a piecyka nie da się odpalić nawet od zapałki. Stwierdził, że muszę kupić nowy sterownik.
Zamówiłem używany na allegro - zamontowałem - iskra wróciła, piecyk się nie zapalał.
Wyjąłem tę część od pilota, trochę "poregulowałem sprężynkę" założyłem i piecyk odpalił bez problemu, druga próba dla pewności - to samo odpala.
Założyłem obudowę - odkręcam wodę i nic - iskra jest, piecyk nie zapala.
Znów ściągam obudowę, próbuje zapalić od zapałki - zero efektu. Regulacja sprężynki - nic nie daje. Zwarłem kable od mikroprzełącznika- iskrzy ale nie zapala pilota. Zwarłem przewody od czujnika ciągu i tu dziwny objaw - piecyk nadal nie zapala, ale tak jakby próbował - pojawia się jakby maleńki płomyk (nie wiem może to ten płomień pilotujący) i natychmiast gaśnie i tak 2-4 razy.
Podczas próby zapalenia z działającym czujnikiem ciągu, czasem, na samym końcu jak iskra już zaczyna słabnąć i zaraz ma się wyłączyć, podobnie pojawia się 1 raz mały płomień i natychmiast gaśnie, przy tym zapala się na ułamek sekundy zielona dioda.
Kolejna ciekawostka -przy próbach odpalenia zapałką kilka razy pojawił się taki płomień - palił się kilka sekund i gasł.
W skrócie- wygląda jakby płomień pilota, oraz główny palnik miały problem z zapaleniem. Nie rozumiem tylko dlaczego udało mi się 2 razy piecyk zapalić bez żadnego problemu. Podejrzewam, że mam jakiś problem z ciągiem kominowym, mam rację?
Piecyk ma już co najmniej 7 lat. Wzywać serwis, czy lepiej kupić nowy (jakiś tańszy)?
Od kilku miesięcy był problem z zapaleniem się piecyka, raz zapalał od razu, ale były dni, że musiałem kilka razy puszczać i zakręcać wodę by załapał.
Kilka dni temu już przestał się zapalać całkowicie, pomimo, że iskra była - pilot się nie zapalał, ale piecyk zapał się od zapałki. Wezwałem fachowca - posprawdzał co mógł, przeczyścił dysze pilota, pooglądał iskrownik i stwierdził, że to słabe baterie (miały gdzieś miesiąc) i iskra jest za słaba.
Zmieniłem baterie - rezultat żaden - iskra praktycznie taka sama - piecyk się nie zapala.
Wezwałem drugiego fachowca - trochę więcej posprawdzał - konsultując się z kolegą przez telefon - stwierdził, że nie ma pojęcia co jest nie tak - bo wszystko wygląda że działa prawidłowo (gaz dochodzi do pilota, mikroprzełącznik OK, regulował tę sprężynkę itp.). Na drugi dzień przyszedł jego bardziej doświadczony kolega - posprawdzał to samo to tamci, ale jeszcze rozebrał sterownik i zaczął go czyścić szczotką. Założył całość i przestała działać iskra, a piecyka nie da się odpalić nawet od zapałki. Stwierdził, że muszę kupić nowy sterownik.
Zamówiłem używany na allegro - zamontowałem - iskra wróciła, piecyk się nie zapalał.
Wyjąłem tę część od pilota, trochę "poregulowałem sprężynkę" założyłem i piecyk odpalił bez problemu, druga próba dla pewności - to samo odpala.
Założyłem obudowę - odkręcam wodę i nic - iskra jest, piecyk nie zapala.
Znów ściągam obudowę, próbuje zapalić od zapałki - zero efektu. Regulacja sprężynki - nic nie daje. Zwarłem kable od mikroprzełącznika- iskrzy ale nie zapala pilota. Zwarłem przewody od czujnika ciągu i tu dziwny objaw - piecyk nadal nie zapala, ale tak jakby próbował - pojawia się jakby maleńki płomyk (nie wiem może to ten płomień pilotujący) i natychmiast gaśnie i tak 2-4 razy.
Podczas próby zapalenia z działającym czujnikiem ciągu, czasem, na samym końcu jak iskra już zaczyna słabnąć i zaraz ma się wyłączyć, podobnie pojawia się 1 raz mały płomień i natychmiast gaśnie, przy tym zapala się na ułamek sekundy zielona dioda.
Kolejna ciekawostka -przy próbach odpalenia zapałką kilka razy pojawił się taki płomień - palił się kilka sekund i gasł.
W skrócie- wygląda jakby płomień pilota, oraz główny palnik miały problem z zapaleniem. Nie rozumiem tylko dlaczego udało mi się 2 razy piecyk zapalić bez żadnego problemu. Podejrzewam, że mam jakiś problem z ciągiem kominowym, mam rację?
Piecyk ma już co najmniej 7 lat. Wzywać serwis, czy lepiej kupić nowy (jakiś tańszy)?