Witam
Pralkę mamy od jakichś prawie 3 lat. Na styu końca gwarancji zaczęła cholernie głośno pracować. Serwisanci z "firmy" stwierdzili, że nic jej nie jest, że tak ma być. Przy drugiej wizycie zdecydowali sie dokręcić "obluzowane" przeciwwagi i oczywiście też nic to nie dało... za to straszyli nas utratą kończącej sie za 3 dni gwarancji z powodu znalezionej w komorze dolengo filtra/odpływu monety 2 groszowej. W ostatni dzień gwarancji znów zglosiliśmy problem ale serwisant przyjachal prawie tydzień później i do teog jeszczew chciał wystawic rachunek za wizytę "po gwarancji". Przy okazji próbowal nas naciągnać na "wymianę bez wymiany" wanny z bębnem. Znaczy on wpisze ze wuymieniła ien wymieni a nam sie przełuzy gwarancja o kolejne 2 lata na ten elelement... paranoja. W każfdym razie zostaliśmy w pralką chałasującż jak startujacy odrzutowiec i bez gwarancji.
W końcu zabralłem sie za wymiane łożysk bębna. Oczywiscie okazało sie, że wanna i bęben z założenia są nierozbieralne. No więc przecięta wanna, wymienione łożyska, sklejony (w zasadzie zgrzany) bęben i wszystko OK. Ale żeby nie było za dobrze od jakiegos czasu pralka co któreś pranie potrafi całą wode z bębna wypchnać przez pojemnik na proszek. Na początku bylem pewny, ze pusciło klejneie/zgrzew wanny. Dopiero po kilku takich "powodziach" zauważyłem, że na pralce pod szyflada na proszek i dookoła inej u góry sa ślady wody. Gdyby lała sie wewnątrz z wanny/bębna to nie byłoby wody na zewnątrz u góry pralki... no i co dalej?
prosze o jakieś wskazówki. Znalazłem podobyn temat dotyczący innej pralki ale niestety wąż który tam należało udrożnić nie występuje w mojej pralce. Może wystepuje znaczy, ale inaczej musi być "rozwiązany" - na pewno nie ma około 6 mm średnicy.
Zastanwiaające jest to, ze dzieje się tak co któres pranie. Potrafi przez tydzień byc OK a potem przez kilka dni co drugie trsxzecie pranie wylewa tędy wodę...
Prosze o pomoc o ile jakoś się da pomóc.
Pralkę mamy od jakichś prawie 3 lat. Na styu końca gwarancji zaczęła cholernie głośno pracować. Serwisanci z "firmy" stwierdzili, że nic jej nie jest, że tak ma być. Przy drugiej wizycie zdecydowali sie dokręcić "obluzowane" przeciwwagi i oczywiście też nic to nie dało... za to straszyli nas utratą kończącej sie za 3 dni gwarancji z powodu znalezionej w komorze dolengo filtra/odpływu monety 2 groszowej. W ostatni dzień gwarancji znów zglosiliśmy problem ale serwisant przyjachal prawie tydzień później i do teog jeszczew chciał wystawic rachunek za wizytę "po gwarancji". Przy okazji próbowal nas naciągnać na "wymianę bez wymiany" wanny z bębnem. Znaczy on wpisze ze wuymieniła ien wymieni a nam sie przełuzy gwarancja o kolejne 2 lata na ten elelement... paranoja. W każfdym razie zostaliśmy w pralką chałasującż jak startujacy odrzutowiec i bez gwarancji.
W końcu zabralłem sie za wymiane łożysk bębna. Oczywiscie okazało sie, że wanna i bęben z założenia są nierozbieralne. No więc przecięta wanna, wymienione łożyska, sklejony (w zasadzie zgrzany) bęben i wszystko OK. Ale żeby nie było za dobrze od jakiegos czasu pralka co któreś pranie potrafi całą wode z bębna wypchnać przez pojemnik na proszek. Na początku bylem pewny, ze pusciło klejneie/zgrzew wanny. Dopiero po kilku takich "powodziach" zauważyłem, że na pralce pod szyflada na proszek i dookoła inej u góry sa ślady wody. Gdyby lała sie wewnątrz z wanny/bębna to nie byłoby wody na zewnątrz u góry pralki... no i co dalej?
prosze o jakieś wskazówki. Znalazłem podobyn temat dotyczący innej pralki ale niestety wąż który tam należało udrożnić nie występuje w mojej pralce. Może wystepuje znaczy, ale inaczej musi być "rozwiązany" - na pewno nie ma około 6 mm średnicy.
Zastanwiaające jest to, ze dzieje się tak co któres pranie. Potrafi przez tydzień byc OK a potem przez kilka dni co drugie trsxzecie pranie wylewa tędy wodę...
Prosze o pomoc o ile jakoś się da pomóc.