
Dzień dobry!
Ponieważ mało tu ostatnio tego typu konstrukcji, postanowiłem pokazać wam wzmacniacz, który niedawno ukończyłem. Potrzebowałem czegoś mobilnego do napędzania małych estradowych subów zamiennie pełnopasmowych paczek. Trafił mi się kiedyś uszkodzony wzmacniacz mało znanej firmy QSA o jeszcze mniej znanym modelu, w sieci bardzo mało informacji na temat parametrów, a co dopiero jakiś jego schematów. Fabrycznie końcówka była w klasie D - niestety uszkodzona. Co gorsza na wszystkich tranzystorach i układach scalonych napisy były starte - dodając do tego "lichość" wykonania tejże fabrycznej końcówki - odpuściłem sobie jakiekolwiek próby napraw.
Zacząłem przeglądać sieć w poszukiwaniu jakiegoś projektu ciekawej końcówki mocy i trzeba przyznać sporo tego, a każdy co innego zachwala; przy okazji zgłębiłem temat wzmacniaczy klasy D, o których opinie nie są szczególnie pochlebne i idąc tym tropem, natknąłem się na wzmacniacz dx1000 z dx-audio. Oprócz dokumentacji dostępnej na stronie dx-audio.pl w sieci nie znalazłem żadnych innych informacji na ten temat czy konstrukcji opartych o ten moduł. Wymieniłem kilka maili z autorem projektu i postanowiłem zaryzykować. Czy słusznie? Zaraz się przekonacie.
Obudowa
Dawcą obudowy był wcześniej wspomniany wzmacniacz QSA. Nie wymagała ona zbyt wielu przeróbek, a na to, co chciałem do niej wpakować miejsca starczyło jak ulał. Dodatkowym atutem jest to, że jest wentylowana i posiada wszystkie peryferiały - gniazda wejściowe (XLR, jack 6,3) gniazda wyjściowe/spekony z sekcją przedwzmacniacza-limietra włącznie.

Dogiąłem nieco blachę, która było w środku. Można powiedzieć, że służy jako ekran i uchwyt do mocowania kabli. ;p


Zasilacz
Wykorzystałem fabryczny impulsowy zasilacz tego wzmacniacza, który zaraz po zakupie wymagał drobnej naprawy - wymiany mostka prostowniczego - gdyż fruwał sobie on frywolnie w obudowie.


Końcówka mocy
Finalnie zdecydowałem się na dx1000. Dlaczego? Malutkie to, wściekle czerwone i jak na ten gabaryt piekielnie mocne - podobno bez zająknięcia osiąga 1000W/4ohm i brzmi wcale nie gorzej niż końcówki w klasie AB, a może nawet lepiej - jak twierdzi producent.
Zamówiłem zatem płyteczki, części i zabrałem się za lutowanie całości. Płytki solidnie wykonane, dwustronne z metalizacją, ale warstwa opisowa mogłaby być odrobinę ostrzejsza - chyba, że mi się takie trafiły... Niemniej jednak tak wygląda to po zmontowaniu:

Rozpędziłem się i machnąłem drugą - wzmacniacz ma być dwukanałowy czy "stereofoniczny" - jak kto woli.


Obie końcówki ruszyły praktycznie od razu. Co mi się podoba to to, że nie musiałem dobierać elementów, parować tranzystorów itp. itd. - oczywiście użyłem elementów dokładnie takich jak w specyfikacji - podobno nie zalecają stosowania zamienników tranzystorów czy driverów, bo czasy narastania, pojemności bramek, itp. itd. Oryginalne elementy są łatwo dostępne, więc się tym nie przejmuję.

A to, co najbardziej mi się spodobało to to, że nie trzeba robić ŻADNYCH kalibracji typu dc-offset czy tak znienawidzonej przez wielu elektroników hobbystów regulacji prądu spoczynkowego. Po prostu montujesz, odpalasz (i jeśli nic nie pomyliłeś) wzmacniacz od razu działa.

Moduły zostały zamontowane w obudowie przy użyciu gwintowanych dystansów metalowych. Kable opaskami poprzypinane do specjalnych samoklejnych uchwytków. Zgodnie z instrukcją obsługi, zamontowałem również dodatkowy wentylator do chłodzenia końcówek.





Zabezpieczenia.
dx1000 ma komplet zabezpieczeń na płytce. Nie ma jedynie przekaźnika. Producent twierdzi, że pakiet zabezpieczeń na płytce nie dopuści do pojawienia się DC na wyjściu, bo ani żadne przeciążenie, zwarcie mu nie straszne, żadne przegrzanie, bus pumping i choinka wie jeszcze, co go zabezpiecza. Nie ma jedynie zabezpieczenia na wypadek złego montażu elementów - dlatego dodałem zabezpieczenie na przekaźniku.

A teraz już tak poważniej - zrobiłem na szybko takie dodatkowe zabezpieczenie na scalaku UPC1237 w standardowej aplikacji. Układ dodatkowo zapewnia odcięcie obciążenia w momencie pojawienia się DC na wyjściu oraz opóźnia jego załączenie po starcie (jeszcze później niż dx1000) i natychmiast je odłącza po zaniku napięcia sieciowego. Jest zasilany z osobnego malutkiego transformatorka zamontowanego na płytce. Dodałem również osobno dla zasilania każdej końcówki bezpieczniki topikowe - by w razie awarii nie było masakry.


Większość połączeń jest na płaskich konektorkach. Trochę z tym zabawy, ale sądzę, że tak jest lepiej.

No i gotowe.



Pierwsze testy i odsłuchy
Wzmacniacze uruchomiły się bez problemu. Duże rezystory i radiator nagrzewają się dość znacznie, ale w połączeniu z wentylatorem ich temperatura spada. Natomiast grzeje się dość mocno dławik wyjściowy, ale to podobno jest tu w normie.
Wykonałem test mocy na sztucznym, oporowym obciążeniu 4 ohm, przy napięciu zasilania ok. 2x80VDC wzmacniacz generuje ok. 600W w całym paśmie. Na samym "dole" pasma zaobserwowałem bardzo minimalny buspumping. Biorąc pod uwagę fakt, że jest kompensowany spadkiem napięcia zasilacza, to nie ma się czym przejmować.
I teraz to, na co pewnie większość czeka.


Podłączyłem go również pod subwoofery DIY na 15" głośnikach B&C - bo takie miało być jego pierwotne przeznaczenie, napędzanie subwooferów. Miazga! Wzmacniacz świetnie kontroluje głośniki, najniższe rejestry brzmią bardzo potężnie i dynamicznie, można powiedzieć, że wzmacniacz trzyma głośnik "za mordę". Miałem już różne DIY klocki typu apex, holton itp. IMO ten z nich wszystkich brzmi najlepiej, W CAŁYM PAŚMIE.
Szkoda trochę, że nie można ich rozhulać do tego magicznego 1kW, no ale zasilacz na to nie pozwala, jest za słaby. Zbieram kasę na następną taką końcówkę, ale tym razem już z odpowiednio mocnym zasilaniem.

No i waga - jakieś 6-7kg.



A teraz czekam na wasze opinie i ewentualne sugestie.

Link do projektu dx1000
Cool? Ranking DIY