
Witam, z racji całkowitej "nieelektroniczności" tematu, umieszczam go w dziale poczekalnia. Jakoś tak naszło mnie na zrobienie nożyka jako prezent dla znajomych. Ponieważ w warsztacie zawsze znajdzie się jakieś stare łożysko, stwierdziłem, że materiał na nóż z niego będzie ok. Po przecięciu szlifierką kątową czas do pieca.



Z racji braku paleniska kowalskiego skorzystałem z kotła węglowego CO. Temperatura trochę niska, ale po kilku grzaniach kółko zrobiło się płaskie.


Czas na wstępne wyznaczenie kształtu, wcześniej narysowałem sobie odręczny szkic połowy noża na papierze kratkowanym i odbiłem wzdłuż osi symetrii, co dało mniej więcej symetryczny kształt noża. Potem tą kartkę przykleiłem na wikol do kawałka sklejki balsowo lipowej i wyciąłem wzornik. Trochę pracy szlifierką z tarczą ścierną i tarczą do cięcia i jest zarys blanka. Potem kształt ostrza ściernicą listkową. Ostrze zostało wyszlifowane papierami wodnymi, 220, 400, 600, 800, 1000, 1500, 2000 i na koniec pastą polerską zieloną.



Czas pomyśleć o rękojeści. Nóż z założenia miał być full tang, więc do wykonania rękojeści potrzebne były dwie deseczki, padło na stare klepki parkietowe grubości 22mm, prawdopodobnie dębowe. Klepki zostały pocienione na małej cyrkularce do 12 milimetrów.


Z racji kompletnego braku wprawy, niskiej temperatury obróbki blanka i niedbalstwa powierzchnia noża pod rękojeścią była daleka od płaskiej, więc stwierdziłem, że dopasuję drewno, wrzuciłem deseczki do gorącej wody pogotowałem około 15 minut i skręciłem całość w imadle. Po nocy skręciłem między dwoma blachami i położyłem na kaloryferze do wyschnięcia.

Potem obciąłem wyrzynarką zamontowaną "do góry nogami", czyli brzeszczotem do góry.

Tu okładziny po wstępnym nadaniu kształtu. Wykonałem otwory w nożu oraz okładzinach, nastepnie spasowałem kawałki pręta mosiężnego 6mm jako piny. Całość skleiłem żywicą epoksydową. Po sklejeniu wyszedł pierwszy błąd, Z racji tego, że otwory w nożu były ciut większe niż 6mm, całość podczas skręcania nieco się przesunęła i wyszło krzywo, poza tym nadmiar żywicy zapaskudził drewniane okładziny, na szczęście w piwnicy było chłodno i nadmiar żywicy zdjąłem nożem przed całkowitym stwardnieniem.

Teraz następuje najbardziej elektroniczno elektryczna część, czyli zdobienie. Z racji całkowitego braku zmysłu artystycznego napisy wykonałem na drukarce laserowej jako odbicie lustrzane, następnie za pomocą rozpuszczalnika nitro pół na pół z denaturatem przeniosłem na ostrze metodą "zimnego termotransferu". Denaturat powoduje, że nadruk nie rozmywa się. Dodatkowo zabezpieczyłem pisakiem olejnym, zrobiłem obramówkę i wanienkę z plasteliny. Następnie nalałem roztworu soli kuchennej, podłączyłem do noża plus, a jako minus użyłem kawałka złamanego wiertła.
Przesuwając wiertłem w roztworze nad powierzchnią noża powodujemy jego wytrawianie w niezabezpieczonych miejscach. Użyłem zasilacza komputerowego, linii 12V. Pobór prądu jest dość znaczny, wiertło roztwór i nóż wyraźnie się nagrzewają, choć testowałem wcześniej zasilacz 12V 0,5A i też dał radę zrobić mat na stali. Po okoo 15 minutach i trzykrotnej zmianie roztworu było ok.



Z kawałka płaskownika mosiężnego 30 na 5 mm wykonałek gardę. Metodą dwóch szpilek i pętli ze sznurka narysowałem elipsę, nakleiłem na płaskownik cyjanoakrylem i oszlifowałem. Gardę przykleiłem żywicą epoksydową zmieszaną z trocinami drewnianymi. Rękojeść pokryłem lakierobejcą wcierając ją dwukrotnie szmatką, żeby uniknąć nadmiernego połysku. Całość prezentuje się jak na pierwszym zdjęciu.




Ostrze nie hartowane, nie ostrzone ze względów wysyłki za granicę, jednak istnieje możliwość hartowania, temperatura 830 870° hartowanie w oleju, na wskroś, twardość około 65HRC, odpuszczanie w temp 150 do 300 stopni.
Czas wykonania kilka? wieczorów po 2-3 godziny. Koszt ograniczył się do zakupu płaskownika, pręta mosiężnego i przy okazji zielonej pasty polerskiej, około 25zł.

Cool? Ranking DIY