Zobaczycie, to się skończy ładną okazją po dziadku-lekarzu z Niemiec, A3 lub Golfem, to akurat w sumie bez różnicy. Decyzja została już podjęta, teraz trzeba tylko żeby ktoś potwierdził, jaki to świetny pomysł - wytłuczony klekot z półmilionowym przebiegiem dla młodego kierowcy na miasto, kupiony za ostatnie zaskórniaki. Ale, jak to mówią, chcącemu nie dzieje się krzywda.
7 litrów po mieście paliło mi kiedyś Seicento z silnikiem 1.1, może Matizem da się jeszcze ciut niżej wykręcić. Akurat spalanie to jeden z mniej znaczących kosztów utrzymania samochodu, o ile nie robi się tysięcy kilometrów miesięcznie lub dany egzemplarz nie zużywa 20 i więcej litrów na 100 km.