Darom wrote: Już wtedy pojęcia debil, imbecyl były przestarzałe i już nie używane. To pozostałość, jak przypuszczam po psychiatrii niemieckiej 1 połowy XX wieku. W biblii psychologii (Zimbardo) nawet śladu o takich pojęciach (nie chce mi się tam zaglądać /książka leży na działce/, ale prawie jestem tego pewien).
Witaj Darku, dziekuję że zabrałeś głos.
A możesz sprawdzić jak współczesna psychiatria definiuje takie zachowania?
Ale nie jako rozwlekła definicja, tylko jednym słowem.
I czy jest to słowo neutralne, nie obrażające nikogo, zwłaszcza pośmiertnie?
Moim zdaniem takie słowo nie istnieje.
A gdyby istniało, jego przekaz byłby taki -
"oj, oj, ałeczka się syneczkowi kochanemu zrobiła, już ciiii, podmuchamy, plasterek założymy, przytulimy...".
Sorry, jeśli ja w dzieciństwie popełniłem coś debilnego, to ojciec nazwał mnie wprost debilem i paskiem na doopę skutecznie przekaz ugruntował.
Dlatego w wieku 19 lat nie miałem już podobnych pomysłów.
Tymczasem obserwuję skutki tzw. "bezstresowego wychowania".