
Rzecz zaczęła się od faktu kupienia przez znajomego wymarzonego Forda Mustanga z silnikem V8 4,9 z roku 1968.
Auto, pomimo że było niemal gruntownie wyremontowane przez poprzedniego właściciela miało sporo niedoróbek (głównie natury elektrycznej) a także wady użytkowe wynikające z wiekowej konstrukcji. Postanowiliśmy - nawet kosztem oryginalności konstrukcji (oczywiście części oryginalne leżą zakitrane troskliwie w muzeum-pudełkach) - nieco go podliftować aby nadawał się do codziennej eksploatacji. Chodziło głównie o bezpieczeństwo własne i samochodu.
Na pierwszy ogień poszły klaksony (oryginalne bardziej skrzeczały niż grały), następnie przednie lampy - z oryginalnych żarówko-lamp sealed beam (nie dość że symetryczne to jeszcze bździły się a nie świeciły) zostały zmienione na akcesoryjne asymetryczne wkłady pod żarówki H4.
No i rzeczone tylne lampy. Oryginalnie w każdej lampie siedziała tylko jedna zwykła dwuwłóknowa żarówka 5/21 W (pomimo 3 osobnych niby kloszy - ot konstrukcja!). Odbłyśniki są wykonane ze zwykłej cynkowanej blachy. Próba zrobienia lusteka przez pochromowanie odbłyśnika spełzła na niczym bo nie nie ma on żadnej sensownej geometrii - produkował tylko chaotycznie rozmieszczone zajączki i w założeniu oryginalny ocynk miał rozpraszać i ujednolicać strumień światła. Poprzedni właściciel użył gniecionej folii od czekoladek ale efekt był - choć nieco lepszy - dalej żałosny - w dzień postojówki były słabo widoczne a światła stop lub kierunki (rozbłyskujące się jak to w Stanach na całej lampie jako jaśniejsze świecenie) ciężko było odróżnić od postojówek.
Mając w perspektywie nieuchronny wjazd jakiegoś auta którego kierowca nie zauważył stopu lub kierunku w tyłek Mustanga kolega postanowił ulepszyć lampy wkładając LED-owe zestawy do oryginalnych lamp.
Akcesoryjne zestawy ze Stanów okazały się nieco (

Padło na mnie - mam zrobić takie taniej.
Prawdę mówiąć ideę ściągnąłem z tańszych sztuk (obecnych w sklepie CJPony). Zamieścili na tyle dokładne zdjęcia że mogłem orientacyjnie odczytać wartości elementów (skróciło to mocno okres prób - właściwie do zera).
Wkład lampy składa się z trzech identycznych (poza przyciętymi rogami w skrajnych) segmentów, zamocowanych na płycie bazowej wykonanej z laminatu szklanego o gr. 1,5 mm wyciętej w kształt dokładnie pasujący do obrysu klosza.
Po wypróbowaniu kilku różnych typów LED-ów padło na diody Super Flux (z soczewką i lusterkiem) o kącie rozsyłu 80 stopni, 5mm średnicy i prądzie 20 mA.
Amerykańskie pierwowzory bazują na powierzchniowych zwykłych LED-ach, ale diody w nich rozmieszczone są dość rzadko przez co cierpi równomierność podświetlenia klosza, a poza tym szybciej i łatwiej było mi włożyć diodę w dziurki na płytce niż pracowicie pozycjonować powierzchniówki.
Nie ukrywam że chodziło o maksymalnie dobry efekt w jak najkrótszym czasie - stąd użycie płytek uniwersalnych, konstrukcji zasilania opartej na opornikach stratnych zamiast na driverach oraz nieco niechlujne wykonanie płyty nośnej - niezbyt zależało mi na perfekcyjnym wykończeniu sokoro całość i tak jest schowana miedzy odbłyśnikiem a kloszem lampy i ważne jest jedynie w miarę dobre geometrycznie ustawienie modułów.
Poniżej parę fotek i efekt w postaci krótkiego filmiku.




Trzy panele są połączone równolegle i zasilane bezpośrednio z instalacji auta za pomocą przejściówki naśladującej trzonek żarówki (zresztą zrobionej z prawdziwego trzonka spalonej żarówki).
Sama konstrukcja panela - po 4 diody połączone szeregowo (poziome linijki), każda linijka ma swój opornik (180 Ohm/0,25W) ograniczający prąd. Linijki w liczbie 10 są połączone ze sobą równolegle - wszystko jest zasilanie przez diodę prostowniczą podpiętą od strony plusa.
Słabsze światła pozycyjne są zrealizowane poprzez zasilanie całości przez drugą diodę prostowniczą spiętą w szereg z rezystorem 390 Ohm/0,5 W.
Całość pobiera prąd w granicach 0,5A (normalna żarówka ok. 2 A). Diody pracują wręcz w idealnych warunkach - napięcie 2,2V oraz prąd 20 mA - czyli praktycznie nominalne zalecane wartości. Teraz tylko od niezawodności i selekcji diod (jak prawie wszystko w el. pochodzących z Azji...) będzie zależała długowieczność całej lampy.
Uprzedzając ew. pytania - oryginalny przerywacz Mustanga nie wykazywał spalonych żarówek z racji małego poboru prądu (w końcu LEDówki pobierają 4 razy mniejszy prąd niż żarówki) - albo w aucie nie użyto jeszcze tak "zaawansowanej" konstrukcji przerywacza albo jest wstawiony akcesoryjny który owej kontroli nie ma.
Całość (po ok 2 godzinach testowania) osiągała temperaturę w okolicach 35 stopni czyli i tak (pomimo zastosowania oporników zamiast przetwornic) sporo mniej niż żarówkowy odpowiednik.
Równomierność podświetlenia kloszy - aczkolwiek lepsza niż w niektórych fabrycznych wkładach akcesoryjnych) - nie jest idealna (postaram się zrobić przykładową fotkę w dzień - jako że robiłem wszystkie zdjęcia wieczorem - aparat był oślepiany przez lampy i nie widać tych niedoskonałości). Na dolnej połowie klosza jest nieźle - diody wstrzeliwują się idealnie w pionowe rządki soczewek wytłoczonych w kloszu i podświetlają dokładnie po dwie soczewki w pionie. Wyżej - z racji skosu szkła lampy LEDY są dalej od klosza i zaczyna się to trochę rozjeżdżać a jasność świecenia zależy nieco od kąta obserwacji.
Z tego, co znalazłem - w 2/3 konstrukcji zza wody występuje podobny problem, a jedna z nielicznych, w której nie występuje - ma w komplecie dedykowane klosze - z soczewkami dopasowanymi do rozstawu LEDów na płytkach.
Można by było kombinować ze schodkowym ustawieniem pasków LED ale jak napisałem wcześniej - priorytetem był rozsądny stosunek ceny i pracochłonności do efektu - który w pełni zadowala właściciela auta.
Nakład robocizny nie jest jakiś straszny - ze trzy dni po 2-3 godziny dziennie, koszt materiałów na obie lampy to jakieć 170 zł (z czego - jak łatwo się domyślić - lwią część stanowią LEDy) - w prównaniu do ok 250$ (z przesyłką) za najtańsze stanowskie konstrukcje - jest nieźle
Mam nadzieję, że może dam impuls do zrobienia takiego ulepszenia innym posiadaczom odltajmerów.
Wiem że puryści będą się krzywić - toż to gwałt na oryginalności - ale jednak bezpieczeństwo jest wazniejsze a przeróbkę błyskawicznie można usunąć przywracając lampy do pierwotnego stanu.
Cool? Ranking DIY