Elektroda.pl
Elektroda.pl
X
Please add exception to AdBlock for elektroda.pl.
If you watch the ads, you support portal and users.

Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650

jankomuzykant 10 Aug 2016 23:21 13527 20
Optex
  • Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650

    Prezentowany tu piecyk do gitary ze względu na łączenie kilku funkcji jednocześnie jest dość nietypowy. Przede wszystkim to niewielkie (19 x 15 x 9 cm) źródło gitarowego brzmienia, zasilane dwoma akumulatorami 18650, o mocy nieco powyżej jednego wata. Wydawać się może, że to niedużo, ale w warunkach polowych (bo takie jest jego główne przeznaczenie – wyjazdy „semi unplugged”, czyli towarzyskie spotkania muzyczne w terenie z gitarą elektryczną, która z definicji zupełnie bez prądu grać nie potrafi), z dobrym głośnikiem potrafi zagrać w zespole z cajon i z basem akustycznym.

    Druga cecha to dwufunkcyjność. Zaopatrzony w pokładowy dwukanałowy equalizer dobrze współpracuje z odtwarzaczami audio, będąc dość sprawnym urządzeniem nagłaśniającym kameralne imprezy (oczywiście jak na swój wymiar). Natomiast jako piec do gitary wymaga podłączenia multiefektu, na który spada zadanie dopasowania poziomów i kształtowanie barwy. Wynika to z faktu, iż piece gitarowe mają inną charakterystykę przenoszenia (podbicie 3-5 kHz i wycięcie wyższych częstotliwości), czego nie tolerują zestawy do nagłaśniania muzyki. O ile dobry multiefekt potrafi emulować takie brzmienie na pełnopasmowym głośniku, o tyle klasyczny piec gitarowy do nagłaśniania innych dźwięków nie nadaje się za bardzo.

    Multiefekt (w moim przypadku Zoom G3, sprawdzałem także G1N) jest zasilany tym samym napięciem co końcówka mocy, poprzez stabilizator szeregowy 7805 (znajduje się poza schematem, w małej puszcze rozdzielającej kabel na dwa wejścia, tuż przy efekcie). Jest to bardzo wygodne, gdyż całość zasilają tylko dwa wydajne i pojemne ogniwa. W G3 napięcie podaję przez port USB i nie trzeba nic przerabiać, w przypadku G1N należy napięcie podać na plus baterii zasilającej w komorze na spodzie urządzenia (mniej wygodne) bądź przerobić wejście zasilacza, usuwając rezystor na kabelku łączącym to wejście z płytką. Nie będzie można jednak wtedy używać zasilacza firmowego, trzeba będzie użyć zasilacza o napięciu 5-6 V bądź przeciąć dodatnią żyłę kabla oryginalnego zasilacza i zamontować tam uprzednio usunięty rezystor. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by multiefekt zasilać bateriami zgodnie z zaleceniami producenta, nie podłączając tam zasilania z piecyka.

    Przy zasilaniu różnych stopni audio z jednego źródła pojawia się problem pętli mas. Doświadczenie wskazuje, że sprzężenia są najmniej słyszalne, jeśli masa zostanie podłączona między multiefektem, a piecem na ścieżce sygnałowej. Ścieżka zasilająca powinna mieć masę przeciętą, np. w pobliżu wtyczki USB. W praktyce jednak prowadzenie obu mas prawie nie powiększa słyszalnych zakłóceń (trzeba przyłożyć ucho do głośnika, żeby były słyszalne). W innej konstrukcji, w której układ końcówki był bardziej kapryśny, pomogło wsadzenie w szereg między zasilanie a stabilizator dławika składającego się z mniej więcej dwustu zwojów nawiniętych na dużym rdzeniu kubkowym.

    Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650

    Na końcówkę mocy wybrałem układ TDA7052. Ma on kilka zalet: mały prąd jałowy (4 mA), szeroki zakres napięć roboczych (można pracować nawet na jednym ogniwie, licząc się z mocą nie większą niż pół wata), relatywnie duży w tej klasie prąd maksymalny (1,5 A, gdzie większość układów oferuje 1 A), ale przede wszystkim jest to układ bardzo stabilny i nie wzbudza się w najbardziej niekorzystnych warunkach. Osławiony TDA2822, należący do stabilnych, potrafi zapiszczeć w warunkach „scenicznego” okablowania (a poza tym szumi), a np. TEA2025 właściwie nie nadaje się do takich układów (takich, tzn. z pętlami mas i długimi kablami). Sprawdzałem jeszcze kilka popularnych układów przy okazji innych projektów, ten jednak wygrał. Układ oczywiście pracuje w mostku i jest to warunek konieczny do otrzymania przyzwoitej mocy przy zasilaniu dwoma ogniwami.

    Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650

    Z wyborem głośnika problemów jest najwięcej, gdyż jeśli piecyk ma mieć ambicje sceniczne, głośnik musi mieć wysoką efektywność. Odpadają zatem wszystkie współczesne głośniki montowane w konsumenckim sprzęcie audio, miękkie głośniki do pracy w kolumnach zamkniętych czy głośniki samochodowe. Problem polega na tym, że wysoką efektywność osiągają głośniki co najmniej ośmiocalowe. Z założenia nie chciałem przekraczać wymiarów 15 cm, więc trzeba było poszukać głośników o przyzwoitej efektywności, który zmieściłby się w takiej obudowie. Czołowe firmy (Eminence, Celestion, Beyma i inni) mają pojedyncze sztuki o niewielkich wymiarach, ale tworzone niejako przy okazji, nierekomendowane na scenę. Można zaryzykować kupno firmowego nietaniego głośnika, lecz z charakterystyki wynika, że cudów nie ma się co spodziewać. Okazuje się, że nasz Tonsil robił (i nadal robi) głośnik, który ma dość dobre parametry: przede wszystkim efektywność 92 dB. Jest to model GD 12/5. Pod tą nazwą można znaleźć kilkanaście wariantów o różnych konstrukcjach i trzeba uważać przy wyborze. Najlepszy będzie głośnik z dużym magnesem z lat 70/80, osadzany w radiu Akord i Taraban (ale nie we wszystkich). Ma on papierowy resor (niesmołowany) i najwyższą efektywność przy dość miękkim brzmieniu. Wersje z małym magnesem mają niższą efektywność. Późniejsze (stosowane m.in. w magnetofonach RMS 404 i 475) brzmią mniej ciekawie (są „krzykliwe” i mają bardziej upośledzony bas). Głośnik ten jest produkowany nadal i dostępny, niestety w wersji z resorem piankowym, przy efektywności niższej o 2 dB. Jeśli wymiar pieca nie jest krytyczny, lepiej byłoby przejść na wymiar 16 cm albo 20, w którym wybór głośników jest nieporównywalnie większy.

    Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650

    Korektor to pasywna konstrukcja o charakterystycznym brzmieniu. Ma ona i zwolenników, i przeciwników. Wprowadza tłumienie, nieco ponad 20 dB, kompensowane dość dużym wzmocnieniem końcówki mocy (39 dB zamiast zwyczajowego 26 dB). Nie jest to problem, ponieważ z założenia źródła dźwięku (multiefekt bądź obecnie właściwie już tylko smartfon) dysponują wystarczającym poziomem i niską impedancją. Elementy zostały dobrane do tej konkretnej konstrukcji akustycznej, a charakterystykę można zobaczyć na wykresie. Oczywiście akustyczne pasmo przenoszenia jest dużo węższe, zwłaszcza od spodu i zaczyna się nieco powyżej 100 Hz. Skale na obudowie zostały naniesione po zmierzeniu charakterystyki rzeczywistej i są dużo bardziej przydatne od prostego podziału liniowego, jak to zwykle się nanosi na obudowach. W układzie należy połączyć wyjście z korektora OEQ z wejściem końcówki ILIN. Można też zrobić drugie wejście, bez korekcji, ale dla mnie nie miało ono sensu. Kondensator 470n należy dobrać wedle upodobań: taka wartość gwarantuje przenoszenie pełnego pasma, ale kosztem łatwiejszej możliwości przesterowania, mniejsza wartość tej pojemności ogranicza najniższe tony, za to daje więcej mocy w wyższym paśmie. Dobrze byłoby tam założyć ambitniejszy filtr górnoprzepustowy, bo ten ma stromość jedynie 6 dB na oktawę i niepotrzebnie obciąża głośnik pasmem, które ten przenosi już bardzo kiepsko.

    Teoretycznie z TDA7052 nie powinno się używać głośników czteroomowych, ale końcówka daje sobie z nimi radę, a zabezpieczenia prądowe zabezpieczają ją w razie przekroczenia prądu maksymalnego. Czteroomowy głośnik przepracował już kilkanaście godzin. Na układ założyłem jednak mały radiator, który ogranicza możliwość redukcji mocy w funkcji temperatury. Dotąd jednak nie zagrzał się bardziej niż 40 stopni (przy 8 omach radiator nie jest potrzebny).

    Zasilanie stanowią dwa ogniwa 18650 o pojemności około 2 Ah. Można użyć sześciu baterii AA, ale będą z tym same problemy. Ogniwa litowe mają nieporównywalnie niższą rezystancję wewnętrzną. Można je obciążać impulsami prądowymi i nie wykażą spadków napięcia, dając pełną moc bez „dławienia”. Napięcie ogniw jest dość stabilne (na początku ok. 4 V i spada do 3,5 V). Ostatnie procenty pojemności to dość mocny spadek, co w pierwszej kolejności wyłącza multiefekt. Ze względu na brak nadzoru nad automatycznym odłączeniem zasilania (ogniw litowych nie wolno rozładowywać poniżej 2,5 V) zainstalowałem prosty wskaźnik składający się z diody zenera i leda. Led przestaje świecić w chwili, gdy w ogniwach pozostaje resztka energii, ale jeszcze przy przyzwoitym dla nich napięciu ok. 3 V. Do ładowania ogniw należy używać firmowych ładowarek (z mikroprocesorem) bądź układów zmontowanych, dostępnych powszechnie w cenie kilkunastu złotych. Z ogniwami litowymi nie ma żartów, ich zwarcie, jeśli są niezabezpieczone, powoduje pożar i wybuch. Nie wolno ich używać do zasilania układów pozbawionych bezpieczników. Odwrotne wsadzenie ogniw spowoduje jego przepalenie (dioda zewrze napięcie), zabezpieczając końcówkę mocy i ścieżki. Ogniwa powinny byś sparowane, tzn. z jednej serii, podobnie zużyte. Darmowym źródłem dobrych ogniw są niesprawne akumulatory od notebooków. Zwykle jest tam sześć ogniw, przy czym prawie zawsze uszkodzone są najwyżej dwa.

    Pobór prądu przez multiefekt jest stały (ok. 200 mA), sam piecyk zjada go w impulsach około ampera, ale średni prąd jest dużo mniejszy. Całość potrafi głośno grać kilka godzin. W razie potrzeby układ można zasilać sparowanymi ogniwami o podwójnej pojemności (takie zwykle są w zestawach z odzysku).

    Obudowa jest zrobiona z brzozowych desek boazeryjnych o grubości 11 mm. Wyglądają lepiej od sklejki, nie mówiąc o płytach MDF i podobnych. Niewielki wymiar sprawia, że nie powinny się po latach paczyć. Całość jest malowana cienką warstwą lakieru tak zwanego aksamitnego. Okolice płytki są ekranowane folią aluminiową, do której podłączone są także obudowy potencjometrów. Przed przykręceniem głośnika napiąłem na niego cienką, elastyczną tkaninę, którą potem „wyciąłem” na gorąco. Z tyłu znajduje się nietypowe gniazdko (DIN), ponieważ jest tam wyprowadzone także zasilanie do multiefektu. Jest to wygodniejsze rozwiązanie niż podłączanie dwóch kabli równolegle (sygnałowego i zasilającego), Oczywiście taki kabel należy sobie zrobić samemu. Wyłącznik zasilania znajduje się w potencjometrze głośności. Napisy wykonałem przez przeniesienie laserowego wydruku z kalki technicznej za pomocą lutownicy grzałkowej z miękkim grotem o temperaturze 330 stopni.

    Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650 Mały piec gitarowy zasilany akumulatorami 18650

    Do projektu dołączam rysunek płytki drukowanej, zrobionej w stylu „vintage”. Źródła (Autrotrax, Gerber i PDF) znajdują się w załączniku.

    Cool? Ranking DIY
    About Author
    jankomuzykant
    Level 14  
    Offline 
    Has specialization in: automatyka przemysłowa
    jankomuzykant wrote 182 posts with rating 556, helped 5 times. Live in city Kraków. Been with us since 2007 year.
  • Optex
  • #2
    SylwekK
    Level 32  
    Baardzo fajnie. Pamiętam radyjko taraban jeszcze z podstawówki - kolega przynosiłgo do szkoły na klasowe dyskoteki. Zawsze mu zazdrościłem tego "pałera", bo faktycznie głośno i dość czysto grał.
  • #3
    Gigantor
    Level 19  
    Bardzo ładna konstrukcja, schludnie wykonana. Podziwiam wkład pracy włożony w wybór głośnika. Mam parę pytań i uwag.

    Wspomniałeś, że konstrukcja ma być "plenerowo-wyjazdowa". Czy myślałeś o gumowych nóżkach i uchwycie (ewentualnie wzmocnieniach rogów)? W tego typu urządzeniach są bardzo przydatne.
    Jakich potencjometrów użyłeś? Czy to nie aby jakieś chińskie no-namy?
    Przy opisie gałki "volume" powinno być "minus nieskończoność".

    Pozdrawiam!
  • Optex
  • #4
    jankomuzykant
    Level 14  
    Nóżki są, a właściwie takie wypustki z miękkiego tworzywa (widać odrobinę na drugim zdjęciu). Nie myślałem o uchwycie, bo piecyk jest mały i w miarę lekki, łapie się go dobrze za drewnianą wstawkę z tyłu (tę z gniazdkiem). Wzmocnień też nie planowałem, na czas transportu to dość sprawnie wchodzi do plecaka, a do środka można wsadzić np. ręcznik, żeby nie marnować miejsca. Siadać na tym nie polecam, zresztą za małe na taboret :)

    Potencjometry są bliżej nieznane (pewno chińskie), ale z zapasów, z których korzystałem już wcześniej i grają w innych urządzeniach kilka lat. Po sprawdzeniu zdjąłem im charakterystykę z tymi konkretnymi elementami, stąd rysunek wartości jest prawdziwy dla tych potencjometrów, a przy innych będzie pewno nieco zafałszowany. Minusa rzeczywiście brakło, trzeba będzie "dorysować" lutownicą.
  • #5
    Torx75
    Level 10  
    Witam.
    Czy tytuł nie powinien być zmieniony na "Mała popierdółka gitarowa zasilana akumulatorami 18650"?
    Piecyk gitarowy kojarzy mi się się z marką Fender model np. deluxe85 i mocy 200W.
    Mały piecyk np. model BC-08 o mocy RMS 25W.
    Mikro piecyk z marką Roland micro_cube o mocy 2W.
    Pozdrawiam forumowiczów.
  • #6
    Jawi_P
    Level 35  
    Torx75 wrote:
    Witam.
    Czy tytuł nie powinien być zmieniony na "Mała popierdółka gitarowa zasilana akumulatorami 18650"?
    Pozdrawiam forumowiczów.

    Dlaczego "popierółka"?
    Fajny pomysł i wykonanie. Choć nic w nim odkrywczego. Ale ten 1W zagra wystarczająco głośno.
    Ale co najważniejsze, stary szerokopasmowy Tonsil ma darowane drugie życie, i to się liczy! :)
    Zresztą ten "piecyk" jest pewnie znacznie lepszy od jakiegoś gotowego plastikowego chińczyka z targu.
    Mi się podoba.
  • #8
    flubber.trip
    Level 27  
    Swego czasu zrobiłem podobną konstrukcję (oczwiście nie tak starannie wykonaną) na tymże właśnie głośniku. Końcówka to mostek TDA2005 (ok 10W) zasilany z pakietu NI-CD z wkrętarki. Grało to zadziwiająco głośno i dobrze, ten głośnik lubi gitarę. Chyba mnie natchnąłeś, aby wyszperać swój piecyk z szafy i dać mu nowe życie, a gdzieś go jeszcze mam ;)
  • #9
    pawel1029384756
    Level 21  
    Szkoda, że przez internet nie można usłyszeć jak to gra. Ogólnie to bardzo dobry projekt, wykonany bardzo estetycznie, choć dodał bym jakieś wzmocnienia, szczególnie, że piecyk ma być używany w różnych warunkach. Podoba mi się ta prostota.
  • #10
    jankomuzykant
    Level 14  
    Historia tego głośnika to już kilka żyć. Pochodzi z radia Akord, kupionego w 1979 roku, który przez kilka lat był głównym domowym centrum audio (z magnetofonem MK122). Na przełomie lat 80/90 podmieniłem w tym radiu (już odstawionym na "zapas") głośniki, by wykorzystać oryginalny w piecyku gitarowym podobnej konstrukcji, zasilanym żelowym akumulatorem, na końcówce UL1481, z przedwzmacniaczem na UL1321 i sprężynową kamerą pogłosową. Był tam wskaźnik przesterowania na dwubarwnej diodzie, wtedy budzącej sensacje wśród nas, jeszcze nastolatków.

    Trzecie życie głośnik przeżył kilka lat później, w bagażniku rowerowym (polietylenowa beczka na ogórki), umilając jazdę na dłuższych dystansach. Był zafoliowany, dzięki czemu przeżył niejedną ulewę. Po kilku latach, z lekkim rozdarciem wylądował na strychu aż do czwartego czasu swojej świetności. Rozdarcie zakleiłem kawałkiem cienkiej, mocnej taśmy.

    Nie rozważałem opcji przesteru. Trzeba byłoby zaprojektować tor audio na nowo, niekorzystnie ze względu na drugie zastosowanie pieca - źródło nagłośnienia ogólnego. Dziś lepsze rezultaty, a na pewno bardziej wszechstronne, można otrzymać symulacją. Zresztą obecnie z multiefektem nie rozstaję się, zbyt wiele to może żeby się ograniczać.

    W planach mam zrobienie kolejnego nietypowego pieco-nagłaśniacza, na czterech eliptycznych GD10-16/5 stosowanych m.in. w pseudokolumnach dołączonych do tańszych peerelowskich gramofonów. Ten głośnik też brzmi dobrze i ma sporą efektywność, a cztery chcę umieścić pod kątem 30 stopni względem siebie, budując piecyk o szerokim kącie promieniowania, co jest korzystne w plenerze czy na jammowaniu, gdy ludzie nie siadają przed sceną, a raczej dookoła. Rozważam także alternatywnie Visaton R10S, który jest mniejszy, acz to już inwestycja dwustu złotych i niekoniecznie lepsze brzmienie (mniej basów na pewno), a Tonsile mam za grosze, kupione na starociach.
  • #11
    piotrku
    Level 16  
    Pytanie z innej beczko:

    Gdzie można nabyć koszyk na ogniwa 18650?
  • #14
    siewcu
    Level 34  
    Dlaczego tak niska moc? Przecież są ogniwa 18650 o wysokiej wydajności prądowej - tak, wiem, że szybko się rozładowują, ale włożyć można 2 ogniwa o prądzie rozładowania(stałym) 20 A i pojemności 3000 mAh każde - konkretniej LG HG2. Zastanawiam się, czy w zamyśle to nie miało mieć mocy, czy może się bałeś o ogniwa i ich wydajność :)
  • #15
    jankomuzykant
    Level 14  
    Nic się nie bałem :) A darmowych ogniw z odzysku mam z kilkadziesiąt (większość parowana i zgrzana dwójkami, dla uzyskania podwójnej pojemności. Powód jest inny zupełnie, a raczej dwa: jeden jest taki, że ta moc wystarcza. To jest około półtora wata, ale na głośniku o efektywności 92 dB przy paśmie zaczynającym się nieco powyżej 100 Hz. Można przyjąć zgrubnie, że podobną ilość huku robi przynajmniej dziesięć razy większa moc na typowych małych głośnikach konsumenckich, które mają zwykle 85-87 db efektywności i muszą przenieść jeszcze najbardziej energetyczne niskie pasmo. W uproszczeniu - hałas podobny jak przy 10 watach na "normalnych" kolumnach o porównywalnych rozmiarach.

    Drugi powód jest taki, że zwiększanie mocy przy tak upośledzonym jednak źródle dźwięku ze względu na wymiar obudowy i samego głośnika (przypuszczam, że jako tako liniowo to gra dopiero od 200 Hz) daje efekt "policyjnej tuby". Jak chce się grać głośno, to już jednak wypada zadbać o dół pasma. Zatem należałoby zastosować głośnik dwudziestocentymetrowy i odpowiedni wymiar obudowy.

    W planach najbliższych mam nietypowy piecyk z czterema głośnikami, który będzie emitował moc kilkunastu, może 20 watów (najprawdopodobniej na TDA8563), przy paśmie granicznym nieco niższym (powinno akustycznie zagrać od 100 Hz). Zasilę to dwoma albo trzema parami 18650, w zależności od głośników, które wybiorę (ale raczej chyba użyję GD10-16, bo ciekawie grają z gitarą).
  • #16
    Anonymous
    Level 1  
  • #17
    Freddy
    Level 43  
    cristal2242 wrote:
    pomyśl o jakimś pokrowcu zabrudzone drewno niestety nie czyści się tak łatwo.

    jankomuzykant wrote:
    Całość jest malowana cienką warstwą lakieru tak zwanego aksamitnego
  • #18
    Jawi_P
    Level 35  
    Freddy wrote:
    cristal2242 wrote:
    pomyśl o jakimś pokrowcu zabrudzone drewno niestety nie czyści się tak łatwo.

    jankomuzykant wrote:
    Całość jest malowana cienką warstwą lakieru tak zwanego aksamitnego

    To niewiele zmienia. Postawi to na piasku, to te drobinki i tak porysują lakier, ze doczyścić po czasie będzie masakra :)
  • #19
    skrytożerca_woltów
    Level 8  
    Chciałbym wykorzystać pomysł i projekt ale tylko i wyłącznie pod gitarę. Jednak nie dopalać na wejściu a na wyjściu aplikując np.: Ruby Amp. Niestety nie jestem elektronikiem z wykształcenia i nie umiem obliczyć czy wyjście z tego wzmacniacza może być bezpośrednio podane na wejście Ruby, który jest zbudowany na LM386 i MPF102. Choć to drugie to zmienię chyba na coś bardziej ogólnodostępnego.
    I jeszcze jedna kwestia mnie ciekawi: Czy istniałaby możliwość dorzucenia potencjometru tonów średnich?
  • #20
    jankomuzykant
    Level 14  
    To będzie dość dziwny pomysł, bo z LM386 dostaniesz ponad dwukrotnie mniejszą moc i TDA7052 się zmarnuje. Poza tym nie można tego łączyć wprost, a przez kondensator, obciążając wyjście TDA jakimś opornikiem (dałbym 100 omów). Wypadałoby dobrać też dzielnik napięcia na wejściu, bo poziom z TDA jest dużo większy niż z gitary. To już raczej należałoby dołożyć stopień wejściowy z Ruby do tego projektu.

    Można także przeprojektować korektor na trzy kanały, takie rozwiązania pasywne istnieją, ale to już jest zupełnie inny projekt, a i tłumienie będzie większe. W przypadku, jak w założeniach, współpracy z multiefektem, zapas poziomów wystarczy. Tylko z reguły multiefekty mają na pokładzie rozbudowane korektory.
  • #21
    skrytożerca_woltów
    Level 8  
    Tak po cichu właśnie się obawiałem takich problemów... dzięki