Zazwyczaj w instalacji elektrycznej w naszym domu, o ile nie jest jakaś przestarzała, mamy przewody: N, L i PE, czyli TN-S. No właśnie zasady działania tego PE do końca nie ogarniam, bo jak to się dzieje, że nie zmienia on rozpływu prądów, a jednocześnie, przy jakimś przebiciu, odprowadza nadmiar ładunków do Ziemi.
Wiem, że pewnie dla Was pytanie jest błahe, ale nie mogę tego pojąć. Jak dla mnie przy normalnej pracy PE nie powinien mieć wpływu na rozpływ prądów, bo z tego co rozumiem, działa on na zasadzie przewodu, który "wisi", a właściwie ma swoje zakończenie w Ziemi, ale nie tworzy on obwodu zamkniętego. Jeśli tak, to jak to się ma I prawa Kirchhoffa? Jak to jest, że czasem jednak prąd tamtędy płynie? Przecież wtedy on też nie tworzy obwodu zamkniętego z Ziemią.
Chyba że gdzieś się mylę
Bardzo proszę o odpowiedź "na chłopski rozum", albo polecenie jakiejś literatury. Podstawy typu prawo Ohma czy I i II prawo Kirchhoffa znam dosyć dobrze, ale kompletnie nie potrafię tego odnieść do instalacji elektrycznej TN-S.
Wiem, że pewnie dla Was pytanie jest błahe, ale nie mogę tego pojąć. Jak dla mnie przy normalnej pracy PE nie powinien mieć wpływu na rozpływ prądów, bo z tego co rozumiem, działa on na zasadzie przewodu, który "wisi", a właściwie ma swoje zakończenie w Ziemi, ale nie tworzy on obwodu zamkniętego. Jeśli tak, to jak to się ma I prawa Kirchhoffa? Jak to jest, że czasem jednak prąd tamtędy płynie? Przecież wtedy on też nie tworzy obwodu zamkniętego z Ziemią.
Chyba że gdzieś się mylę
