Panowie drodzy - od kilku tygodni w mediach widzę, że podobno w Polsce jest właśnie rzeź drzew na niespotykaną skalę. Jak pokazują reportaże w TV wycięto już setki tysięcy drzew - nawet gdzieś widziałem materiał, że parki w miastach i lasy z tego powodu wycinają. Podobno jest to wina "ustawy o wycince drzew" tzw. "lex Szyszko". Z tego co zrozumiałem to w ustawie chodzi o to, że można wycinać drzewa na swojej działce bez zezwolenia. Czyli w mojej ocenie to coś dobrego - sam zasadziłem drzewo to sam mogę je wyciąć. A ustawa nie dotyczy przecież terenów publicznych jak parki czy lasy Państwowe. A znowu w lasach prywatnych i tak trzeba wycinkę zgłosić leśniczemu.
A więc jak to jest? Ta nowelizacja to zbrodnia na drzewach czy dobrodziejstwo? Bo ja już szczerze mówiąc z tego szumu medialnego niewiele rozumiem...
A więc jak to jest? Ta nowelizacja to zbrodnia na drzewach czy dobrodziejstwo? Bo ja już szczerze mówiąc z tego szumu medialnego niewiele rozumiem...