Poprawiam rozdzielnicę fotowoltaiczną. Instalacja 10kW. Planowałem wstawić różnicówkę trójfazową, ale teraz się zastanawiam czy to ma sens? Przecież w razie porażenia na obwodach odbiorników zadziała różnicówka instalacji domowej odłączając ZE i tym samym inwerter przestanie działać. Z kolei w anglojęzycznych podręcznikach instalatorów PV zalecają ją montować. Jak to jest?
Nie chcę żeby była kolejnym punktem potencjalnej awarii i np. wyłączyła całą fotowoltaikę podczas długiego wakacyjnego wyjazdu.
Teraz planuję tak:
Falowniki jednofazowe -> B16 jako bezpiecznik i wyłącznik -> przełącznik -> ORNO do pomiarów -> kabel 5x4mm2 -> punkt wpięcia.
Przełączniki 1/0/2 do wygodnego, bez przekładania kabelków przełączania falowników na inną fazę.
Nie chcę żeby była kolejnym punktem potencjalnej awarii i np. wyłączyła całą fotowoltaikę podczas długiego wakacyjnego wyjazdu.
Teraz planuję tak:
Falowniki jednofazowe -> B16 jako bezpiecznik i wyłącznik -> przełącznik -> ORNO do pomiarów -> kabel 5x4mm2 -> punkt wpięcia.
Przełączniki 1/0/2 do wygodnego, bez przekładania kabelków przełączania falowników na inną fazę.