Witam, Mam Forda Focus'a MK2 z 2005 roku z silnikiem 1.4 16V Benzyna / Gaz.
Po zakupie samochodu (dwa miesiące temu) postanowiłem pozbyć się osadu z silnika ktoś go mył i został syf osad po chemii tzn. był chyba źle spłukany.
Umyłem ARKĄ i zwykłym psikaczem jak do kwiatów spłukiwałem, po wykonaniu wszystkiego wziąłem dmuchawę do liści i osuszyłem dokładnie wszystkie miejsca gdzie stała/była woda. Lub gdzie by mogła być. Zabrałem się za czernidło wypucowałem wszystkie przewody pokrywę itd...
- Misja wykonana, pojechałem jeszcze tego samego dnia 50km od i do domu no i na niskich obrotach po przejechaniu tych 25km szarpał ale przy wyższych obrotach było ok i czasami też na niskich obrotach było wszystko w porządku. Pojechałem po dwóch dniach do pracy i wróciłem dzisiaj postawiłem samochód, ostygł trochę i wyciągnąłem fajki od kabli W/N i wykreciłem cewkę i odpiąłem od kostki, od klimy "kostki" na rurkach aluminiowych też odkręciłem osuszyłem bo było w nich białe "coś" wytarłem i podłączyłem z powrotem. Do fajek napchałem ręcznika papierowego wytarłem wyciągnąłem i wszystko złożyłem do "kupy" . Odpiąłem kostki od wtryskiwaczy benzynowych ale one były suche jednego "jakiegoś" paprocha wyciągnąłem. Wszystko podłączyłem z powrotem jeszcze odpinałem od Sondy 1 i 2 kostki i w nich też było to białe "coś" wytarłem, złożyłem podłączyłem w miejscu gdzie wcześniej. Odpiąłem też kostkę za silnikiem z lewej strony (dwa bolce) była sucha i podłączyłem z powrotem .
Nie wiem co mnie skusiło ale polazłem do skrzynki z bezpiecznikami i odłączyłem szeroką kostkę "taka z blokada i wajchą" wyciągnąłem też jeden bezpiecznik 10A ale wszystko podłączyłem z powrotem tak jak było. Te kostki które nie chciały się rozpiąć to "zmolestowałem" je chwile ale nie chciały się poddać i odpuściłem (ok. 15-20 kabli po prawej stronie pod filtrem powietrza) duża biała kostka. Od alternatora też nie chciała zejść i od przepustnicy również. Robiłem wszystko na niestety podłączonym akumulatorze - bo żem głupi i go nie odłączyłem. Wsiadłem do samochodu jak już wszystko wysuszyłem i suprajs ale na liczniku km ujżałem " - " myślniki, linie czy jak to tam zwał, świeciła się kontrolka "!" wykrzyknika i dioda pomiędzy płynem chłodniczym a stanem paliwa migała kilka razy na sek. Po próbie przekręcenia kluczyka na zapłon nic się nie działo a przy kolejnej próbie bez cofania kluczyka z zapłonu blokowała się pozycja rozruchu. Dodam że zawsze przy zapłonie było słychać "pisk" z prawej strony tak jakby pod schowkiem lub w schowku a teraz go nie słychać i nie słychać też pompy paliwa prawdopodobnie. Wskazówki od obrotów i prędkości drgają ok. 1-3 sek i stają na 0 gasną kontolki od ESP, ABS i to tyle nic się nie dzieje dalej. Ani nie odpala ani nie kręci rozrusznikiem.
Proszę o jakieś porady lub schemat co by można było sprawdzić czy coś bo sam już nie wiem. Miernikiem sprawdzałem wszystkie bezpieczniki i są "całe". Nie wiem jak z przekaźnikami itd bo tego nie mam jak za bardzo sprawdzić i obawiam się żeby niczego bardziej nie spierdzielić. Człowiek chciał dobrze a wyszło jak zwykle....
Ściągałem klemy od aku + i - i nic na 5 - 20 min kompletnie żadnej zmiany. Mam dwa kluczyki jeden serwisowy i jeden z pilotem.
Dorzucam fotki skrzynki z bezpiecznikami pod maską i foto zegarów wysokiej rozdzielczości więc można dosadnie powiększyć. I nie jestem pewien co do prawidłowego włożenia bezpiecznika powyżej lini bezpieczników 10 A od dołu - drugi rząd od dołu.


Po zakupie samochodu (dwa miesiące temu) postanowiłem pozbyć się osadu z silnika ktoś go mył i został syf osad po chemii tzn. był chyba źle spłukany.
Umyłem ARKĄ i zwykłym psikaczem jak do kwiatów spłukiwałem, po wykonaniu wszystkiego wziąłem dmuchawę do liści i osuszyłem dokładnie wszystkie miejsca gdzie stała/była woda. Lub gdzie by mogła być. Zabrałem się za czernidło wypucowałem wszystkie przewody pokrywę itd...
- Misja wykonana, pojechałem jeszcze tego samego dnia 50km od i do domu no i na niskich obrotach po przejechaniu tych 25km szarpał ale przy wyższych obrotach było ok i czasami też na niskich obrotach było wszystko w porządku. Pojechałem po dwóch dniach do pracy i wróciłem dzisiaj postawiłem samochód, ostygł trochę i wyciągnąłem fajki od kabli W/N i wykreciłem cewkę i odpiąłem od kostki, od klimy "kostki" na rurkach aluminiowych też odkręciłem osuszyłem bo było w nich białe "coś" wytarłem i podłączyłem z powrotem. Do fajek napchałem ręcznika papierowego wytarłem wyciągnąłem i wszystko złożyłem do "kupy" . Odpiąłem kostki od wtryskiwaczy benzynowych ale one były suche jednego "jakiegoś" paprocha wyciągnąłem. Wszystko podłączyłem z powrotem jeszcze odpinałem od Sondy 1 i 2 kostki i w nich też było to białe "coś" wytarłem, złożyłem podłączyłem w miejscu gdzie wcześniej. Odpiąłem też kostkę za silnikiem z lewej strony (dwa bolce) była sucha i podłączyłem z powrotem .
Nie wiem co mnie skusiło ale polazłem do skrzynki z bezpiecznikami i odłączyłem szeroką kostkę "taka z blokada i wajchą" wyciągnąłem też jeden bezpiecznik 10A ale wszystko podłączyłem z powrotem tak jak było. Te kostki które nie chciały się rozpiąć to "zmolestowałem" je chwile ale nie chciały się poddać i odpuściłem (ok. 15-20 kabli po prawej stronie pod filtrem powietrza) duża biała kostka. Od alternatora też nie chciała zejść i od przepustnicy również. Robiłem wszystko na niestety podłączonym akumulatorze - bo żem głupi i go nie odłączyłem. Wsiadłem do samochodu jak już wszystko wysuszyłem i suprajs ale na liczniku km ujżałem " - " myślniki, linie czy jak to tam zwał, świeciła się kontrolka "!" wykrzyknika i dioda pomiędzy płynem chłodniczym a stanem paliwa migała kilka razy na sek. Po próbie przekręcenia kluczyka na zapłon nic się nie działo a przy kolejnej próbie bez cofania kluczyka z zapłonu blokowała się pozycja rozruchu. Dodam że zawsze przy zapłonie było słychać "pisk" z prawej strony tak jakby pod schowkiem lub w schowku a teraz go nie słychać i nie słychać też pompy paliwa prawdopodobnie. Wskazówki od obrotów i prędkości drgają ok. 1-3 sek i stają na 0 gasną kontolki od ESP, ABS i to tyle nic się nie dzieje dalej. Ani nie odpala ani nie kręci rozrusznikiem.
Proszę o jakieś porady lub schemat co by można było sprawdzić czy coś bo sam już nie wiem. Miernikiem sprawdzałem wszystkie bezpieczniki i są "całe". Nie wiem jak z przekaźnikami itd bo tego nie mam jak za bardzo sprawdzić i obawiam się żeby niczego bardziej nie spierdzielić. Człowiek chciał dobrze a wyszło jak zwykle....
Ściągałem klemy od aku + i - i nic na 5 - 20 min kompletnie żadnej zmiany. Mam dwa kluczyki jeden serwisowy i jeden z pilotem.
Dorzucam fotki skrzynki z bezpiecznikami pod maską i foto zegarów wysokiej rozdzielczości więc można dosadnie powiększyć. I nie jestem pewien co do prawidłowego włożenia bezpiecznika powyżej lini bezpieczników 10 A od dołu - drugi rząd od dołu.


