Witam,
wiem że na temat tych wzmacniaczy jest dużo postów, ale nie znalazłem nic na temat podobnego zachowania się tego sprzętu. Na forum są pewnie osoby, które naprawiły sporo tego sprzętu i może zechcą pomóc mi w naprawie tego wzmacniacza.
Przepraszam również za tą epistołę poniżej, ale chciałem opisać wszystko z drobnymi szczegółami, by ludzie nie tracili czasu na dopytywanie.
Trafił do mnie ostatnio amplituner AT9100 jako niedziałający z prośbą o zerknięcie czy na szrot czy coś się da jeszcze wskrzesić. Ponoć był już u różnych majstrów i po każdych naprawach grał chwilę i szedł z niego dym.
Nigdy takiego sprzętu nie naprawiałem, ale miałem w technikum elektrotechnikę
i umiem się posługiwać miernikiem i lutownicą. Sam lubię posłuchać muzyki na Diorze WS442 i gdy zobaczyłem że mają bardzo bliźniacze końcówki stwierdziłem że podejmę się wyzwania samodzielnej naprawy (może kiedyś mi się przyda
).
Po pomiarach odnalazłem spalony jeden tranzystor w "końcówce mocy", rezystor 0,47 oma - ten duży i jeszcze jeden rezystor. Na jednym z kanałów były tranzystory BDP395 i 2N6491 także nie były parowane. Na jednym z znanych serwisów aukcyjnych zamówiłem części i wymieniłem jak leci wszystkie rezystory te duże 5W tranzystory chyba sterujące 2xBD139 BD140 i tranzystory mocy BD911 i BD 912 i te małe które siedzą w otworze radiatora oznaczeń nie pamiętam. Kierowany dobrymi radami z innych postów zamiast bezpiecznika dałem żarówkę 60W/230V i ściągnąłem schemat i rozpocząłem pomiary. Po włączeniu napięcia żarówka rozbłysła i zgasła i tak za każdym razem kiedy dokonywałem ponownego włączenia więc pomyślałem że kondensator pobiera dużo prądu jak się ładuje i dlatego uznałem że jest OK.
Na kondensatorze 2x4700 uF miałem +36V i -36V w schemacie jest niby 34V wiec trochę za dużo, ale ważne że były oba napięcia i i to jeszcze równe.
Zwarcia na tranzystorach brak i te napięcia z kondensatora takie same na tranzystorach BD911 BD912 bez żadnych różnic. Brak napięcia stałego na głośnikach.
Zmierzyłem prąd spoczynkowy były około 5,6mV na obu kanałach więc ustawiłem ok 18 mV na każdym z nich. Po tym zabiegu podłączyłem kolumnę 140W, tel komórkowy z radiem na wejście i usłyszałem upragnioną muzykę. Nie katowałem amplitunera, ale słuchałem już głośną muzykę. Po ok. pół godzinie radiator był ledwie ciepły i zrobiłem ponowny pomiar prądu. Wtedy doczytałem, że spadek napięcia dla niego to 26mV udało mi się ustawić na jednym 25mV, a na drugim 23mV, gdyż rezystory były strasznie czułe, a zakres jaki mogłem ustawić to od ok. 5 do 250mV.
Po tych zabiegach uznałem, że wszystko OK i można dać więcej czadu. Zestaw nie grał może tak głośno jak DIORA, ale głośność była więcej niż zadowalająca.
Słuchałem tak muzyki przez dwa dni głownie na skali głośności na 8, ale zdarzało mi się dojechać kilka razy do końca skali. Żarówka po przekręcaniu gałki głośności coraz bardziej rozświecała i pulsowała w takt muzyki (nawet fajny efekt), ale nie świeciła pełnią mocy dałbym jej tak 50%.
Po weekendzie zakupiłem w elektroniku gniazdo bezpiecznikowe, jako że nie było i włożyłem zamiast żarówki bezpiecznik 0,63A. Złożyłem wszystko do kupy zapuściłem muzyczkę i tak na połowie skali głośności pograło to sobie może ze trzy minuty i bach dym. Po otwarciu obudowy zobaczyłem odymiony rezystor który dymił nawet po wyjęciu obydwu bezpieczników 2A. Odciąłem dymiący rezystor wstawiłem bezpieczniki i przepiąłem kolumnę na drugi kanał. Tym razem dym poszedł praktycznie od razu też z rezystorów.
I teraz pytanie co się stało że się z...... zepsuło?
Czy pulsująca w takt muzyki żarówka oznacza zwarcie, a jeśli tak to dlaczego tuner grał tak zajebiście głośno na żarówce i nic się nie spaliło?
Gdzie szukać przyczyny oczywiście muszę wymienić jeszcze raz spalone elementy, ale co zrobić by się to nie powtórzyło?
W załączeniu schemat i zdjęcia płytki. Na pierwszy rzut oka spalone rezystory R115 R114 i na drugim kanale odpowiednik R113, ale chyba duże tranzystory też.
Proszę o pomoc i wskazówki szkoda wyrzucać polski sprzęt do kosza.
pozdrawiam,
Sławek
wiem że na temat tych wzmacniaczy jest dużo postów, ale nie znalazłem nic na temat podobnego zachowania się tego sprzętu. Na forum są pewnie osoby, które naprawiły sporo tego sprzętu i może zechcą pomóc mi w naprawie tego wzmacniacza.
Przepraszam również za tą epistołę poniżej, ale chciałem opisać wszystko z drobnymi szczegółami, by ludzie nie tracili czasu na dopytywanie.
Trafił do mnie ostatnio amplituner AT9100 jako niedziałający z prośbą o zerknięcie czy na szrot czy coś się da jeszcze wskrzesić. Ponoć był już u różnych majstrów i po każdych naprawach grał chwilę i szedł z niego dym.
Nigdy takiego sprzętu nie naprawiałem, ale miałem w technikum elektrotechnikę


Po pomiarach odnalazłem spalony jeden tranzystor w "końcówce mocy", rezystor 0,47 oma - ten duży i jeszcze jeden rezystor. Na jednym z kanałów były tranzystory BDP395 i 2N6491 także nie były parowane. Na jednym z znanych serwisów aukcyjnych zamówiłem części i wymieniłem jak leci wszystkie rezystory te duże 5W tranzystory chyba sterujące 2xBD139 BD140 i tranzystory mocy BD911 i BD 912 i te małe które siedzą w otworze radiatora oznaczeń nie pamiętam. Kierowany dobrymi radami z innych postów zamiast bezpiecznika dałem żarówkę 60W/230V i ściągnąłem schemat i rozpocząłem pomiary. Po włączeniu napięcia żarówka rozbłysła i zgasła i tak za każdym razem kiedy dokonywałem ponownego włączenia więc pomyślałem że kondensator pobiera dużo prądu jak się ładuje i dlatego uznałem że jest OK.
Na kondensatorze 2x4700 uF miałem +36V i -36V w schemacie jest niby 34V wiec trochę za dużo, ale ważne że były oba napięcia i i to jeszcze równe.
Zwarcia na tranzystorach brak i te napięcia z kondensatora takie same na tranzystorach BD911 BD912 bez żadnych różnic. Brak napięcia stałego na głośnikach.
Zmierzyłem prąd spoczynkowy były około 5,6mV na obu kanałach więc ustawiłem ok 18 mV na każdym z nich. Po tym zabiegu podłączyłem kolumnę 140W, tel komórkowy z radiem na wejście i usłyszałem upragnioną muzykę. Nie katowałem amplitunera, ale słuchałem już głośną muzykę. Po ok. pół godzinie radiator był ledwie ciepły i zrobiłem ponowny pomiar prądu. Wtedy doczytałem, że spadek napięcia dla niego to 26mV udało mi się ustawić na jednym 25mV, a na drugim 23mV, gdyż rezystory były strasznie czułe, a zakres jaki mogłem ustawić to od ok. 5 do 250mV.
Po tych zabiegach uznałem, że wszystko OK i można dać więcej czadu. Zestaw nie grał może tak głośno jak DIORA, ale głośność była więcej niż zadowalająca.
Słuchałem tak muzyki przez dwa dni głownie na skali głośności na 8, ale zdarzało mi się dojechać kilka razy do końca skali. Żarówka po przekręcaniu gałki głośności coraz bardziej rozświecała i pulsowała w takt muzyki (nawet fajny efekt), ale nie świeciła pełnią mocy dałbym jej tak 50%.
Po weekendzie zakupiłem w elektroniku gniazdo bezpiecznikowe, jako że nie było i włożyłem zamiast żarówki bezpiecznik 0,63A. Złożyłem wszystko do kupy zapuściłem muzyczkę i tak na połowie skali głośności pograło to sobie może ze trzy minuty i bach dym. Po otwarciu obudowy zobaczyłem odymiony rezystor który dymił nawet po wyjęciu obydwu bezpieczników 2A. Odciąłem dymiący rezystor wstawiłem bezpieczniki i przepiąłem kolumnę na drugi kanał. Tym razem dym poszedł praktycznie od razu też z rezystorów.
I teraz pytanie co się stało że się z...... zepsuło?
Czy pulsująca w takt muzyki żarówka oznacza zwarcie, a jeśli tak to dlaczego tuner grał tak zajebiście głośno na żarówce i nic się nie spaliło?
Gdzie szukać przyczyny oczywiście muszę wymienić jeszcze raz spalone elementy, ale co zrobić by się to nie powtórzyło?
W załączeniu schemat i zdjęcia płytki. Na pierwszy rzut oka spalone rezystory R115 R114 i na drugim kanale odpowiednik R113, ale chyba duże tranzystory też.
Proszę o pomoc i wskazówki szkoda wyrzucać polski sprzęt do kosza.
pozdrawiam,
Sławek